• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Akademik to zielona szkoła na najwyższym poziomie

Magdalena Siwerska
25 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
  • Irmina: Nagle przestaje się żyć w ciepłym domu rodzinnym, gdzie ma się wszystko zapewnione. Zostajesz zupełnie sam wśród obcych ludzi.
  • Irmina: Mamy naprawdę świetne warunki. Budynek przeszedł remont, więc wszystko wygląda dość nowocześnie.
  • Irmina: Często gotuję ze znajomymi, bo wtedy jest i ciekawiej, i taniej. Później ktoś musi oczywiście pozmywać.
  • Życie w akademiku ASP.
  • Jeśli już krążą jakieś plotki, to głównie o portierach. Kiedy ktoś odkryje jakąś sensację, to po prostu wpada do pokoju czy kuchni i mówi, co wie.
  • Wojtek: Jasne, istnieje jakiś regulamin i każdy ma obowiązek go przestrzegać, ale i tak większe znaczenie mają zasady ustalone między nami. Nabrudziłeś? Posprzątaj. Pożyczasz? Nie niszcz.

Akademik jest integralnym punktem życia studenckiego. To do tego miejsca wielu pierwszaków z nadzieją ucieka spod rodzicielskich skrzydeł. Niska cena, kontrola ograniczona do minimum i ludzie, którzy są obok na dobre i złe. Spytaliśmy trójmiejskich studentów, jak wygląda mieszkanie pod dachem akademika.



Czy akademik to dobre lokum na czas studiów?

Irmina jest studentką rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W szkole średniej mieszkała w internacie, więc decydując się na studia w Trójmieście, wybór lokum był dość oczywisty.

- Akademik to mój dom. Uczy mnie życia, zrozumienia dla drugiego człowieka, dzielenia się - opowiada Irmina. - Tutaj też zdarzają się sytuacje podbramkowe, szczególnie w okresie sesji, kiedy każdy ledwo wiąże koniec z końcem. Pamiętam, jak raz narzekałam z koleżanką na kłopoty lodówkowe. Od słowa do słowa ustaliłyśmy, że ja mam w pokoju całego ogórka, a ona pół kostki masła, więc wspólnie uda nam się wymyślić jakieś zgrabne połączenie. Nazwałyśmy to wtedy naszymi darami losu.
Studenci w akademiku mają czuć się jak u siebie. Z dala od rodzinnego domu łatwej jednak ulec czyhającym pokusom. Kontrola ma więc swoje plusy. Byle w granicach rozsądku.

- Portier to główny strażnik naszego królestwa. Żaden nie jest ulubiony, ale mimo wszystko grupujemy ich na tych lepszych i gorszych. Najważniejsze, żeby wpuszczał ludzi spoza akademika. Nie powinien też mylnie traktować nas jak więźniów. W końcu my też płacimy za wynajem pokoi, więc chyba należy nam się przynajmniej odrobina swobody - dodaje Irmina.
Mieszkańcom akademików obce są słowa cisza i spokój. Podobnie jest i z nudą. Zawsze w pobliżu znajdzie się ktoś, z kim można uciąć chociażby miłą pogawędkę.

- W akademiku nigdy nie czujesz się samotny. Czas wolny spędzamy razem - mówi Irmina. - Ostatnio z moją współlokatorką w deszczowy dzień oglądałyśmy "Lśnienie", objadając się przy tym lodami. Często ktoś wpada do nas spontanicznie i wspólnie rysujemy. Cała podłoga jest wtedy w szkicach i w sumie to dość typowy widok w akademiku przy ul. Chlebnickiej 13/16.
Wad nie brakuje - zwłaszcza w DS4 UG

Życie w dużej grupie wymaga poświęceń. Trzeba wyróżniać się cierpliwością i szczególnym zrozumieniem, aby uniknąć konfliktów. Problem pojawia się jednak, gdy jest to nadużywane przez innych i w rezultacie przynosi więcej szkód niż pożytku.

  • Edgar: Akademik to jedna wielka integracja, oczywiście pod warunkiem, że się ma coś z ekstrawertyka. Introwertycy wszędzie będą sami, znudzeni i zrozpaczeni życiem.
  • Roland: Akademik jest jak jedna wielka rodzina, do której właściwie każdy może dołączyć, pod warunkiem, że nie jest ponurakiem i jakimś życiowo sfrustrowanym indywiduum.
  • Adrianna: To w kuchni toczy się większość życia towarzyskiego. Głównie przez małe pokoje i to, że niewiele osób ma ciekawych współlokatorów. Kiedy przychodzą goście, zwykle spędzamy czas właśnie w kuchni. Poza tym to najlepsza okazja, żeby poznać ludzi z piętra.
  • Adrianna: W ubiegłym roku mieszkałam w DS2 UG i to był najbardziej owocny rok, jeśli chodzi o życie akademickie. Najgorszy standardem budynek, w dodatku z dala od kampusu. Mieszkali tam tylko ci ,którzy naprawdę chcieli, czyli głównie doktoranci.
  • Roland: Dla mnie największą wadą akademików, w których przyszło mi mieszkać, były ciasne pokoje. Niewiele ponad 10 m kw. na dwie osoby to zdecydowanie za mało.
  • Edgar: Można się tylko domyślać, jaki był zamysł architekta naszych łazienek. Zamykając drzwi, blokujesz dostęp do dwóch pryszniców. Absurd.

- Akademik to zielona szkoła na najwyższym poziomie. Nie ma tutaj mowy o żadnej władzy nad nami. Co prawda niektórzy byli wyrzucani za różne dziwne sytuacje, ale i tak wracali po jakimś czasie. Nie mamy pojęcia, czym jest dyscyplina - opowiada Edgar, student amerykanistyki. - Spotkać tutaj można takich, co wyglądają i zachowują się jakby właśnie zeszli z drzew. Rozumiem, że picie alkoholu to norma, ale żeby chwilę później wyrzucać drzwi przez okno albo dla żartu myć lodówkę pod prysznicem?
W Domu Studenckim nr 4 Uniwersytetu Gdańskiego wad nie brakuje. Dla tego akademika czas zatrzymał się dobre kilkanaście lat temu. Surowe ściany, ale przede wszystkim mikroskopijne pomieszczenia nie zapewniają choć minimalnego poczucia komfortu.

- Jednym z minusów na pewno są ciasne pokoje - mówi Adrianna, studentka neurobiopsychologii. - Jeśli mieszkasz z dobrą kumpelą, to w ogóle się tego nie odczuwa, jednak gdy z początkiem października do naszego pokoju przydzielona zostaje zupełnie obca osoba, to, niestety, mała przestrzeń nie ułatwia sprawy. Wiadomo, że każdy człowiek ma swoje dziwactwa, ale na 10 m kw. odczuwa się je jeszcze silniej.
Stałym mieszkańcem akademika jest bałagan. Sprzątaczki pracują od poniedziałku do piątku, a największe imprezy rozgrywają się w weekendy, dlatego znalezienie czystej łazienki w niedzielę wieczorem albo zrobienie jajecznicy w poniedziałek rano graniczy z cudem.

- Z wadami zwykle bywa tak, że jak się uprzesz, to możesz doszukiwać się ich bez końca. Trzeba umieć rozdzielić to, co jest prawdziwą wadą od tego, co jest następstwem ceny, którą płacimy. Nie oszukujmy się, ale wynajmując pokój za 340 zł miesięcznie z nieograniczonym dostępem do wody, prądu czy Internetu, nie można wymagać apartamentu - podsumowuje Adrianna.
Plotka goni plotkę

Przypinanie łatek to codzienna rutyna. Dopóki plotka nie opuszcza murów akademika, nie ma się jednak czym przejmować.

- Sam wiele razy bywałem antybohaterem wymyślonych historii, w których to robiłem niestworzone rzeczy. Na szczęście w porę udawało mi się dotrzeć do osoby, która rozprowadzała nieprawdziwą informację. Takich sytuacji jest multum, jeżeli coś nieprzyzwoitego zdarzyło się w budynku, to zawsze ktoś znalazł osobę za to odpowiedzialną. Nieważne, czy faktycznie to zrobiła - opowiada Roland, student geologii.
Na dobrą sławę trzeba sobie zapracować. Czasem jednak nie warto przesadnie kombinować, bo to ten najprostszy gest może okazać się kluczem do sukcesu.

- W Domu Studenckim nr 2 najlepiej zasłynął Edgar - wspomina Adrianna. - Pierwszego dnia w akademiku odwiedził wszystkie pokoje ze swoim domowym alkoholem i ciastkami. W ten sposób poznał każdego mieszkańca. To samo zrobił dwa dni później, gdy zapraszał ludzi na imprezę. Naprawdę szybko zyskał sympatię. Co więcej, Edgar trzyma się pięknej zasady, którą niewielu już wyznaje, tzn. gdy coś pożycza, oddaje z procentem, np. zwracając blachę do pieczenia, dokłada od siebie kawałek ciasta albo za żelazko dorzuca piwo. Raz pożyczyłam też swój mikser innej osobie i dostałam talerz gofrów, bo ktoś akurat do tego go potrzebował.
Wiele zależy od atmosfery

Wady najlepiej zamieniać w zalety. Brak własnej łazienki, a nawet umywalki sprawia, że chcąc wykonać prostą rzecz, jak np. mycie naczyń, trzeba wyjść z pokoju. Działa to akurat na plus, bo po drodze trafić można na nowe twarze i z ich pomocą z założenia szybką czynność zamienić w godzinną schadzkę.

- Nigdzie, powtarzam nigdzie nie pozna się więcej ludzi niż mieszkając w akademiku, a kuchnia to prawdziwa mekka dla studentów - opowiada Edgar. - Przede wszystkim jest o 4 m kw. większa niż pokój, służy więc za jadalnię, palarnię, a nawet kącik zadumy. Nie raz widuję osoby, które z papierosem w dłoni, przy zgaszonym świetle, patrząc przez okno dumają nad swoim losem.
Studia to najlepszy czas na eksperymentowanie, doświadczanie, po prostu zbieranie wspomnień.

- Kiedyś zabrakło prądu koło 21. To był chyba piątek. Każdy miał w planach wyjście na imprezę, a tymczasem nawet wysuszenie włosów nie wchodziło w grę. W budynku paliły się tylko światła awaryjne na korytarzach, więc w ciągu chwili wszyscy wypełzliśmy z pokoi, rozsiedliśmy się na podłodze i przy dźwiękach gitary, zapachu kolacji z grilla spędziliśmy wspólnie wieczór - wspomina Adrianna.
Politechnika Gdańska nie szczędzi wrażeń

Łukasz to pierwszak z Politechniki Gdańskiej. Na początku został przydzielony do dość skromnego pokoju. Postanowił więc dokonać zamiany, która akurat była możliwa. Na portierni dostał jednak ostrzeżenie, że czeka go walka z bałaganem, bo w wolnym pokoju mieszka już jakiś obcokrajowiec z dość uciążliwymi przyzwyczajeniami kulturowymi.

  • Mateusz: Akademik uczy mnie przede wszystkim gotowania. Nie odkryłem w sobie niestety cech kucharza, ale ile można w kółko męczyć się tostami?
  • Mateusz: Akademik to coś więcej. Funkcjonuje jak jedna wielka rodzina. Prosząc o pomoc czy pożyczenie czegoś, zawsze znajdzie się osoba, która rozwiąże nasz problem.
  • Łukasz: Akademik uczy cierpliwości i ogólnego funkcjonowania w grupie. Często lepiej przemilczeć niektóre rzeczy, żeby nie psuć relacji.
  • Łukasz: Początkowo byłem zniechęcony gotowaniem, bo jednak noszenie niezbędnych rzeczy przez cały korytarz potrafi być niezłym wyzwaniem.
  • Łukasz: Klucz do pralni rzadko kiedy znajduje się w portierni. Najłatwiej szukać go u osób z listy, na którą często zapisywać trzeba się i z ponad tygodniowym wyprzedzeniem.

- Nie wyglądało to przesadnie źle, a przestrzeni było o wiele więcej. Po przeprowadzce zacząłem jednak wyczuwać nieprzyjemny zapach, który wydobywał się z łazienki. Posprzątałem ją, by wreszcie móc odpocząć we własnych czterech ścianach. Czar prysł, kiedy poznałem współlokatora, który w ogóle nie przejął się moimi porządkami - opowiada Łukasz. - Jego studiowanie dobiegło końca. Został ze mną jeszcze miesiąc, po czym wyjechał. Te dni nie należały do przyjemnych. Chłopak miał ogromny problem z utrzymaniem czystości, a wspomniany wcześniej zapach wydobywał się nie tylko z łazienki, ale także z jego łóżka. Kłopotem była też zepsuta żywność w lodówce. Niestety, po jego wyprowadzce koszmar się nie skończył. Nowy współlokator także był obcokrajowcem i to tej samej narodowości, co poprzednik.
Najtrafniejszym synonimem akademika jest integracja, również ta na poziomie międzynarodowym. Trudno więc ustrzec się tutaj przed hałasem, który jest nieodłącznym elementem owego środowiska.

- Wiadomo, jak wygląda stereotypowe życie w akademiku: tańce, hulanki, swawola - opowiada Mateusz, student mechaniki i budowy maszyn. W rzeczywistości nie do końca tak jest, ale przy podejmowaniu decyzji o mieszkaniu tutaj trzeba się z tym liczyć i przygotować chociażby psychicznie. Często zdarzają się głośne imprezy. Wtedy trzeba się uzbroić w słuchawki na uszy i własną muzykę. Ewentualne można też dołączyć do towarzystwa.
Student lubi być tam, gdzie dużo się dzieje. Taki urok młodości. O akademikach zawsze krążyły, krążą i krążyć będą legendy. Aż strach pomyśleć, że w swojej uczelnianej karierze mogłoby nie zostać się bohaterem jednej z nich.

Opinie (99) 2 zablokowane

  • wspanialy artykul (2)

    • 30 14

    • Mnie najbardziej podobal się fragment, w którym piszą, że najlepsze pokoje są dla obcokrajowców.

      Z jakiej racji? Dodatkowo jak wynikało z artykułu to zwykłe flejtuchy, które tego nie doceniły, bo uwaga - bo kultura inna. Jakież to piękne.

      • 5 3

    • Czytany od tyłu!

      • 0 1

  • Zdjęcie dwóch studentów siedzących przed ekranami komputerów idealnie oddaje obecny stan rzeczy. (5)

    • 75 4

    • Kto dziś sie siedzi przed komputerem ;p Dla studenta to idealny podręcznik ;)

      • 15 5

    • I to są ludzie z ambicjami. (1)

      Na melinach bywa większy porządek.

      • 19 11

      • nie sprzątaniem zdobywa się wiedzę a nauką

        • 3 3

    • Nie bierzesz pod uwage ze jeden z nich to student IT a nie filologii po ktorej nie ma pracy? W takim wypadku ksiazki < lapek

      • 3 2

    • 12 lat temu było to samo. Wtedy atrakcją był szybki internet. Przesiadka z modemu to był kosmos ;-) do tego DC++ :-D

      • 3 1

  • Akademik fajna sprawa :) (6)

    Mieszkałam 5 lat w akademiku. Na pierwszym roku w DS9 w Sopocie, a pozostałe 4 lata w DS8 w Sopocie. Uważam tych 5 lat za najlepsze w moim życiu i nigdy nie zamieniłabym się z nikim kto mieszkał w tym czasie na stancji :). Czasami nie było łatwo, sąsiedzi bywali nieznośni, imprezy za głośne, ale ogólnie atmosfera jak w domu (szczególnie jak miało się super współlokatora) i wspomnienia na całe życie :D. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła opowiedzieć część z historii związanych z mieszkaniem w akademiku swoim dzieciom/ wnukom, bo jest co opowiadać ;). Pozdrowienia dla byłych i obecnych mieszkańców akademików!

    • 43 13

    • 4 lata w DS 11, pozdro dla wszyskich byłych mieszkańców!!

      • 4 4

    • (1)

      DS9 - o masakra to była - takiej dawki alkoholu za czasów studenckich nigdzie indziej nie pochłonęłam co tam - a mieszkanką ds9 nigdy nie byłam ;D , swoją drogą to ja bym nie mogła żyć w pokoju z kimś, i używać toalety na korytarzu ;/ , nie ma jak sobie pierdnąć wieczorem - bo głupio tak komuś w nos a pokoje malutkie, a na tych deskach w kiblach to lepiej nie sprawdzać co żyje. Ale jak wyżej, imprezy były przednie :D

      • 3 2

      • bo pić też się gdzieś trzeba nauczyć

        żeby potem w dorosłym życiu nie robić z siebie pośmiewiska

        • 8 1

    • Wszystko fajnie, ale skoro mieszkałaś 5 lat w akademiku to wybacz, ale nie masz porównania. (1)

      Ja mieszkałem rok w akademiku, dwa lata w internacie (bursa) i dwa na stancji. Akademikiem się rozczarowałem, musiałem źle trafić. Każdy nos zadarty w górę, wielcy studenci, przyszłość narodu. Znacznie ciekawsi ludzie mieszkali w internacie. No i ci sami później ze mną na stancji - to już był czad, bo sam sobie wybrałem towarzystwo, z którym chcę mieszkać a standard życia znacznie wyższy niż w akademie. Tam czasem chodziliśmy na imprezy jak mieliśmy ochotę poznać kogoś nowego.

      • 7 3

      • ja studiowałem na PG ale ludzi wolałem z uniwerku

        z opisanego przez ciebie powodu,
        ciasne d*py ci z PG (nie wszyscy ale bycie piczką było na PG symptomatyczne)

        • 3 0

    • No właśnie tylko część tych historii jest do opowiadania wnukom, o reszcie lepiej milczeć. Wstyd

      • 1 3

  • Jawor na plakacie (9)

    Studentom też już wyprali mózgi.

    • 69 11

    • A kto powinien byc na plakacie? (1)

      • 7 15

      • Jarek!

        • 17 2

    • Widać, że nie mieszkałeś w akademiku i nie czujesz ironii. (4)

      Albo po prostu nie studiowałeś, nie jesteś zbyt inteligentny i pracujesz gdzieś młotkiem.

      • 10 18

      • (3)

        Ty też po tych studiach będziesz pracował młotkiem ..!!!!

        • 15 2

        • (2)

          By pracować młotkiem trzeba niestety mieć siłę i jakieś pojęcie.
          Studenciak z dwoma lewymi co najwyżej może na kasę trafić.

          • 17 4

          • (1)

            Mój sąsiad jest młotkiem.

            • 4 1

            • młotek też jesty potrzebny

              od tego mamy inteligencję,
              żeby umieć go używać
              (a nie się na niego obrażać)

              • 0 0

    • Historii tego plakatu i tak byś nie zrozumiał

      • 6 4

    • Tęsknisz za komuną?

      A co to kużwa już nie można głosować na kogo się chce, tylko tak jak każą w TVN?

      • 1 1

  • (7)

    Teraz to zwykłe lalusie nie radzące sobie z życiem,ale odnajdują się na szczęście w komputerze.
    Takie gimbusy tylko starsze.

    • 41 18

    • (1)

      ty nawet w tym komputerze się nie odnajdujesz...

      • 5 14

      • Sądząc po umiejętności posługiwania się językiem polskim ciągle lepiej niż Ty.

        • 13 5

    • (3)

      Tylko jak trzeba zrobić wykres w Excelu, z linią trendu, do sprawozdania, to połowa wymięka. Jakieś gryzmoły ołówkowe oddają, rysowane drżącą ręką, bo krzywika też nie OGARNIAJĄ. Ogarniacze, ich mać...

      • 13 1

      • Zwrotu "ogarniać" to używa tylko pokolenie gimbazy. (2)

        • 2 11

        • (1)

          Posłuchaj czasem studentów...

          • 6 3

          • a to tylko świadczy o efektach reformy edukacji

            teraz każdy może iść i siedzieć an wykładzie,
            nie oznacza to jednak nic więcej

            • 1 2

    • Mówi to laluś, który jest odważny tylko w internecie

      • 4 3

  • (1)

    Eh, wspomnienia, eh, młodość :)
    Pozdrawiam wszystkich byłych mieszkańców Chemikusa. Tych, którzy bywali w Autsajderze w kapciach, brali udział w wyścigach wózków sklepowych i imprezowali na korytarzach i w Korundzie ;)

    • 11 14

    • Hehe, wózki sklepowe ;-) byłem na PG, ale kilka imprez w ds2 UG się trafiło i te wózki pamiętam najbardziej :-D

      • 1 0

  • DS 6 Hilton (1)

    Mieszkałam tam przez całe studia od końca lat 90-tych. Te schadzki na papierosa na korytarzu z widokiem na starówkę, niesamowite imprezy - mocno zakrapiane ale jednak trzymające pewien fason, gitary, wspólne śpiewanie. Któregoś roku studenci ukradli z pralni pralkę franie, niby wymyli dokładnie, wlali tam alkoholi wszelakich i zamieszali drina - nie odważyłam sie tego spróbować, ale nikt się po tym nie pochorował, więc chyba jednak nie dość że było do wypicia, to i faktycznie pralka była widać domyta.. dziś trochę żałuje że nie chlapnęłam wtedy :-) Fajne lata, fajne miejsce, fajni ludzie i jak w artykule - szkoła życia we wspólnocie.

    • 26 12

    • Frania

      Alk z frani stał się symbolem Hiltona - co roku na urodzinach akademika by główną atrakcją :)

      • 0 1

  • tak sobie to czytam

    I powiem szczerze , dzis studentów biednych nie widac ... Jest taki czas ze każdy na ulotkach czy innym slabym zajecie dorobi bez problemu. Chyba ze chodza najarani! Albo zkacowani co weekend , który zaczyna sie w czwartek. Dzis student to przykład niegospodarności i tato daj.... A jego celem nie jest wiedza a kasa kasa kasa

    • 39 4

  • ten ostatni akademik (4)

    na zdjęciach wygląda trochę jak poprawczak albo więzienie - proste, stare meble iciuchy na sznurkach.

    • 31 1

    • (1)

      To pewnie akademik UG. Są okropne :(

      • 3 2

      • pudło, polibuda

        • 2 2

    • DS5 PG, świetna atmosfera, faktycznie komfort i wygląd nie powala, ale najważniejsze to z jakimi ludźmi mieszkasz a nie w jakich warunkach (ciepła woda, lodówka, internet, pralnię oraz siłownię za drobną opłatą, masz dostępną więc co więcej do życia potrzeba).

      • 4 1

    • To nie sznurki

      To są karnisze :D

      • 1 0

  • szkoda że nie ma o DS2 na Traugutta (15)

    tam to się działy historie - np. słynna z imprezą po której rektor wywali połowę ludzi z akademika (tych co mieszkali od strony lasu - mimo że wszyscy imprezowali :)

    • 24 7

    • Nie podniecaj się. (9)

      Nie wszyscy imprezowali, więc nie powtarzaj co ktoś ci kiedyś tam powiedział.

      • 9 6

      • pewnie się (8)

        nie załapałeś - może byłeś na I roku i mieszkałeś na I/II piętrze od strony lasu? :)

        • 4 3

        • I znowu się podniecasz... (7)

          ...akurat byłem na III roku i na dziewiątym pietrze mieszkałem. A poza tym nikogo po tej akcji nie wyrzucili z tego akademika - gdybyś tam mieszkał to byś to wiedział.

          • 5 4

          • jak nie (6)

            wyrzucili - skoro ci ludzie potem nie dostali akademika?
            w 1997 roku - no chyba mówisz o czym innym

            • 5 3

            • No widzisz, zweryfikuj swoje źródło, bo ci naopowiadali głupot. (5)

              ...mieszkałem od strony lasu, odwiedziła nas nawet Pani prorektor ze swoim przydupasem...fakt, że była taka decyzja o wyrzuceniu (dokładnie 300 osób), ale została uchylona i wszyscy dostali akademik na przyszły rok....gdyby tak nie było, to nie mieszkałbym tam dalej :-)

              • 3 2

              • opowiedzcie coś o tej bibie, było grubo ? (4)

                • 1 1

              • :-) (3)

                Z okien wyleciały 4 szafy, 2 łózka, 1 lodówka, kilka TV i starych komputerów (najśmieszniejsze było w tym to, że stan pokoi się zgadzał i niczego nie brakowało).......i do tego notatki z wykładów z kilku lat....niektóre wylatując z okien płonęły....na drugi dzień to otoczenie wyglądało jakby w czerwcu była druga (pierwsza) gwiazdka .

                • 4 2

              • czyli hardcorowo bylo ;) (1)

                ja studiowałem już dawno, w sąsiednim kraju (tym na zachód, ale na Wschodzie byłoby więcej do opowiadania), i po ostatnim wykładzie (potem był czas na magisterkę) wypiliśmy z całym rocznikiem kilka beczek piwa przed akademikiem, a potem impreza przeniosła się do środka, na korytarze, ktore nadawały się nie tylko do picia piwa, ale z racji swojej długości świetnie do gry papierem toaletowym w kręgle ;) a potem jeszcze w toalecie spadły wszystkie 4 pisuary na podlogę, nie wiem, czy ktoś miał takie wielkie ciśnienie, czy cuś ;) aha - a moje i współlokatora notatki oczywiście usłały całą podłogę w naszym pokoju ;) no więc u nas to chyba lajtowo było w porównaniu z Waszą imprezą ;) PS. To tylko tak zabawowo opowiedziane, niech się nie burzą "prawiczki", bo my w pierwszym rzędzie studiowaliśmy. A że czasem się zdarzały imprezy... Cóż, życia w akademiku nie zamieniłbym nigdy na żadną stancję! :)

                • 2 2

              • Ja też miło wspominam mieszkanie w akademiku....

                ....no ale najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy nigdy tam nie byli, nie mieszkali ....a nasłuchali się jakiś bredni od innych, którzy też mało lub w ogóle nic nie widzieli.

                • 2 2

              • słabo to pamiętam, to chyba było pod koniec drugiego semestru

                tuż przed wakacjami,
                nie było aż tak grubo, trochę papierów i jakiś sprzęt AGD,
                ne nazwałbym tego grubą bibą,
                jakiś materac czy łóżko wyleciało
                ale ogólnie w nocy nic nie słyszałem :),
                nie miałem prawa w moim stanie haha

                • 0 2

    • (4)

      Sam zjeżdżałem na sankach ze schodów DS2. Bo akurat śniegu nie było. A po wyrzuceniu mieszkańców od strony lasu była solidarna odpowiedź od strony miasta - akcja z oświetleniem. Wyświetlanego napisu nie mogę przytoczyć publicznie ale widoczny był nawet z Długiej.

      • 6 4

      • pamiętam powtórkę tej akcji (1)

        po tym, jak prorektor Koc zgodził się na akcję gospodarczej przeciw "piratom". Tyle, że 3/4 zajętych maszyn wcale nie miała związku ze sprawą a same dowody były liche. Komputerów - mimo braku silnych dowodów - nie zwrócono.

        • 1 1

        • aa, to po wykryciu przekrętu z kasą na stypendia zaczłą się mścić próbując uciszyć Szpiega

          eh te przetargi i posuwanie pieniędzy,
          wysłałs ciecia w nocy żeby wyąłczył prąd do serwerów,
          co za baton

          • 0 1

      • Tez to pamietam. Mialem nadzieje, ze odpusze cos na gmachu gkownym, ale cisza niestety

        • 0 0

      • najlepsza byłą stołówka zanim WP tam zrobiłą bira i serwerownię

        ah, najeść się ciepłej zupki można było na kaca

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Science Cafe. Przyszłość zapisana w genach? Epigenetyka w skali

20 zł
wykład, sesja naukowa, warsztaty

Student Maritime Conference 2024

60 - 480 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Żołądź to owoc:

 

Najczęściej czytane