- 1 Zmiany na GUMed i UCK - jakie plany mają kandydaci na rektora? (79 opinii)
- 2 16 chętnych na budowę nowej szkoły w dzielnicy Piecki-Migowo (19 opinii)
- 3 Nowy rektor Akademii Sztuk Pięknych wybrany (102 opinie)
- 4 Jakie nowe kierunki ruszają na trójmiejskich uczelniach? (60 opinii)
- 5 Studenci oczami AI mają trzy ręce. Zdjęcie UG śmieszne czy straszne? (67 opinii)
- 6 Edukacja zdrowotna wypiera Wychowanie do życia w rodzinie (27 opinii)
Poradnia językowa na telefon. Najczęściej dzwonią urzędnicy
Czasem telefon rozgrzany jest do czerwoności, innym razem zadzwonią zaledwie dwie - trzy osoby. Przez kilkadziesiąt lat językoznawcy Telefonicznej Poradni Językowej Uniwersytetu Gdańskiego zdążyli odpowiedzieć na ponad 28 tys. różnych pytań. - Poprawność językowa staje się modna. To m.in. zasługa prof. Miodka czy Bralczyka, którzy od lat popularyzują wiedzę na temat języka. Z drugiej strony, odpowiedzi wolimy poszukać dzisiaj w telefonie czy internecie niż w tradycyjnym słowniku - mówi dr Dagmara Maryn-Stachurska.
Porad udziela się tu z niewielkimi przerwami od 1973 roku. Telefony od mieszkańców odbierane są od poniedziałku do piątku w godzinach 13 - 14.30. Poradnia mieści się w niewielkim pokoju na II piętrze gdańskiej filologii przy ul. Wita Stwosza. Centralnym punktem pomieszczenia są półki z równo poukładanymi słownikami. W większości domów tomy z wiedzą na temat języka się kurzą, ale nie tutaj.
- Wszystkich reguł i zasad nie sposób zapamiętać, a kwestii spornych bywa wiele. Podczas dyżurów bardzo często sięgamy więc po słowniki. Jeśli mamy wątpliwości, zaglądamy do nich i prosimy rozmówcę o jeszcze jeden telefon. Pamiętam, że tak było np. w przypadku pytania o etymologię słowa cybuch. Cybuch to taka rurkowata część fajki, a sama nazwa jest tureckiego pochodzenia - opowiada dr Dagmara Maryn-Stachurska.
Językowe dylematy mieszkańców Trójmiasta
Z jakimi problemami językowymi mieszkańcy najczęściej dzwonią do Poradni? Jak przekonują językoznawcy, na co dzień nie brakuje niespodzianek, ale są też pytania, które rozmówcy powtarzają jak mantrę.
- Najczęściej są to pytania o wielką i małą literę. Tutaj jest ciągle wiele wątpliwości, a ludzie, chcąc uhonorować jakieś wydarzenie, np. ślub, mają tendencję do nadużywania wielkiej litery. Niektórzy do nas dzwonią, czytają tekst i proszą o stylistyczne poprawki. Inni mają problemy z tym, gdzie postawić przecinek. Do tego dochodzą trudności z odmienianiem końcówek fleksyjnych, pisownią łączną i rozdzielną. I nazwiska! Z tym to niekończąca się historia - wylicza badaczka.
Bywa jednak i tak, że sami badacze języka są w kropce, a rozwiązanie problemu, z jakim zwraca się rozmówca, okazuje się nie lada wyzwaniem.
- Jakiś czas temu musieliśmy rozstrzygnąć, kto ma rację w sporze o zapisywanie cyfr rzymskich. Dyrektor jednej ze szkół oskarżył nauczycielkę, która zapisała cyfry z kreseczkami u góry i na dole, o popełnienie błędu ortograficznego. Spór był na tyle poważny, że w grę wchodziły nawet jakieś konsekwencje natury służbowej. Tymczasem do dzisiaj nie mamy pewności, kto miał tu rację - przyznaje dr Piotr Doroszewski z Wydziału Filologicznego UG.
Osobną kategorią są pytania dotyczące bieżących wydarzeń, zazwyczaj politycznych. Ostatnio pojawiają się np. wątpliwości związane z pisownią słowa brexit, oznaczającego wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur UE, albo o odmianę nazwy klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Mieszkańcy Trójmiasta interesują się też lokalnymi problemami językowymi, związanymi z nazwami pomorskich krain, ulic czy nowych osiedli.
Urzędnicy dzwonią najczęściej?
Wszystkie pytania i odpowiedzi Telefonicznej Poradni Językowej spisywane są w dużym zeszycie. Ta nieco staromodna metoda katalogowania poruszanych zagadnień praktykowana jest tu od lat. W kajecie pojawiają się pytania m.in. o to, czy należy mówić w czy na uniwersytecie, co oznacza, że komuś skacze gul i dlaczego UFO wymawia się inaczej niż USA.
Co ciekawe, interesantów Telefonicznej Poradni Językowej można podzielić na trzy grupy. Dzwonią tu nie tylko zwykli mieszkańcy, ale i urzędnicy oraz dziennikarze. Szczególne zainteresowanie kwestiami językowymi wykazują gdańscy pracownicy jednostek samorządowych.
- Pracownicy Urzędu Miejskiego w Gdańsku i Urzędu Wojewódzkiego są bardzo aktywni i często zwracają się do nas z prośbą o podpowiedzi. Zazwyczaj chodzi o sformułowania umieszczane w urzędowych pismach - mówi dr Maryn-Stachurska. - To jest związane z kwestiami wizerunkowymi, urzędnicy nie mogą sobie pozwolić na błędy, dlatego tak często zwracają się do nas z prośbą o pomoc - dodaje dr Doroszewski.
Jak podkreślają językoznawcy, świadomość językowa Polaków rośnie. To m.in. pokłosie programów telewizyjnych i audycji radiowych poświęconych poprawności językowej.
- Tematy związane z językiem zaczynają nas żywo interesować. Niektórzy w tej dziedzinie czują się nawet ekspertami. Proszę zauważyć, jak wiele osób lubi poprawiać innych i wytykać im językowe potknięcia. I wcale nie są to zawodowi badacze języka. Taka już chyba nasza natura. To widać też po naszych rozmówcach. Często telefonują do nas z gotową tezą i szukają jedynie potwierdzenia swoich racji. Kiedy możemy kogoś pochwalić, np. za językowe wyczucie, po drugiej stronie słychać ogromne zadowolenie.
Internet i telefon zastępują tradycyjny słownik
Mimo sporego zainteresowania zagadnieniami językowymi i rosnącej dbałości o poprawność, o błąd nietrudno. Uniknąć językowej wpadki można na kilka sposobów. Językoznawcy zalecają jednak dwie sprawdzone metody i są tutaj wyjątkowo zgodni.
- Trzeba wyłączyć słownik w telefonie i... czytać, czytać i jeszcze raz czytać książki, a jeśli mamy jakieś wątpliwości, sięgać po słownik. Tego uczyła mnie moja mama i to samo radzę dzisiaj innym - mówi dr Maryn-Stachurska.
Niechęć do posiłkowania się tradycyjnymi słownikami jest dzisiaj widoczna gołym okiem, nawet wśród tych grup społecznych, które teoretycznie powinny być z nimi za pan brat, przyznają pracownicy Wydziału Filologicznego UG.
- To jest rzecz bardzo ciekawa. Z naszych obserwacji wynika, że nawet osoby wykształcone mają obecnie problem z sięganiem po słownik w formie papierowej. Powołują się natomiast na to, co zobaczą w Internecie. To akurat taki smutny rys polskiej umysłowości - kwituje dr Doroszewski.
Miejsca
Opinie (61)
-
2017-04-25 13:15
Bo urzednicy to d*****le (1)
A ci z UM Gdynia to sam czubek piramidy
- 14 24
-
2017-04-25 17:58
Jakie wykształcenie trzeba mieć by być urzędnikiem? Żadne! Więc co się dziwisz...
- 5 2
-
2017-04-25 13:18
moje zdanie
Dziękuję za ten artykuł, do dziś nie wiedziałam o istnieniu takiej poradni. Fajnie, że jest możliwość potwierdzenia z fachowcami różnych dylematów językowych. Polski język to bardzo trudny język :)
- 59 0
-
2017-04-25 13:37
Świadomość językowa Polaków rośnie? (13)
Chciałbym...
Tymczasem:
włanczamy
wyłanczamy
ubieramy buty i je rozbieramy (sic!)
Jaki mamy rok? Oczywiście, 'dwutysięczny siedemnasty'
bynajmniej zamiast przynajmniej
próbujemy "wziąść"
(...)
oraz stosujemy masę innych, błędnych konstrukcji, od których więdną uszy. O błędnym akcentowaniu czasowników głownie już nie wspomnę. To już jest bardziej zaawansowany temat.- 26 3
-
2017-04-25 13:54
(3)
O "włanczanie" to czepiają się ignoranci. Ą staje się ubezdźwięcznione w połączeniu z ł przez co powstaje on / an w zależności od człowieka. Znam takich psychopatów co na siłę wszędzie ą i ę wymawiają "poprawnie", a ich rozmówca ma oplutą twarz od tego.
- 5 18
-
2017-04-25 14:36
chcesz zobaczyć igoranta? spójrz w lustro.
Co za idiotyczne wytłumaczenie, które nie ma nic wspólnego z prawdą.
- 9 3
-
2017-04-25 14:39
(1)
Serio? Jakoś nie słyszałem nigdy, żeby ktoś używał "włancznika" zamiast włącznika. Natomiast "włanczanie" jest wszechobecne... A czym to się różni? Wymowa "włanczanie" wynika tylko z niedbalstwa, może niewiedzy. Na pewno nie zachodzi tutaj żadne ubezdźwięcznienie, bo to nie ten proces (dotyczy on utraty dzwięczności przez spółgłoskę czyli b na p, d na t itd.). Miałeś pewnie na myśli brak nosowości przy wymowie ą, ę w niektórych przypadkach. Dotyczy to np. wymowy na końcu wyrazu jak idę, biorę (wymawiamy ide, biore lub z delikatną nosowością). Ale na pewno nie przekształca się ą w an w wyrazie włączać. Przecież bez problemu powiesz "włączyć" i raczej włanczyć nie słyszałeś...
- 12 1
-
2017-04-25 15:20
W sumie można byłoby zalegalizować włanczanie. Ale wiązałoby się to z wymianą wszystkich włączników na włanczniki.
- 9 1
-
2017-04-25 14:33
(1)
i jeszcze nieśmiertelne "w każdym bądź razie" :)
- 9 2
-
2017-04-25 14:42
nie zapomnijcie "cofnąć się do tyłu" :)
- 6 1
-
2017-04-25 15:07
A niby jaki jest błąd w słowach Chciałbym i Tymczasem?? (2)
- 5 1
-
2017-04-26 15:41
(1)
Chciałbym (żeby tak było)...
Tymczasem (jest tak):
Nie ma za co :)- 0 0
-
2017-04-27 08:40
Nie ma co!
Bardziej precyzyjnego wyjaśnienia nie widziałam!
- 0 0
-
2017-04-25 15:24
Skieruj to pismo do szkół
gdzie powinni takich rzeczy uczyć
- 0 0
-
2017-04-25 17:12
a najwięcej błędów popełniają prezenterzy i dziennikarze telewizyjni (1)
ostatnio a la mode: "te szczęście, te dziecko" -Lis przoduje w takich kwiatkach.
- 6 0
-
2017-04-25 18:00
bo polszczyzna nie jest ojczystym językiem Lisa, ale wyuczonym. Ma prawo obcego języka nie znać tak jak native speakerzy :) i ma prawo popełniać błędy. I tak świetnie po polsku mówi!
- 3 2
-
2017-04-26 15:49
W półtora godziny zamist w półtorej godziny
- 0 0
-
2017-04-25 13:42
I bardzo dobrze, że dzwonią
Bardzo dobrze, że dzwonią. Kiedyś dostałem pismo z urzędu, w którym błąd ortograficzny był nawet w adresie urzędu.
- 22 2
-
2017-04-25 13:48
Pan (3)
Kaczyński mówi bardzo poprawną polszczyzną,aż miło się słucha
- 16 4
-
2017-04-25 14:52
Pan
Kaczyński używa raczej poprawnej wolszczyzny.
- 5 4
-
2017-04-26 13:17
no juz wole jego polszczyzne od angielskiego tuska hahahhahahha
- 1 1
-
2017-05-03 20:50
Zwłaszcza jak wypowiada nazwę ojczyzny
W jego ustach to "Rzecz_y_pospolita Polska".
- 0 0
-
2017-04-25 13:54
Ma takie coś wydajemy pieniądze?? (1)
Po co to???
- 3 37
-
2017-04-25 14:15
Kto wydaje?
Ty?
- 6 3
-
2017-04-25 14:13
Skąd to się wzięło? (4)
te dziecko, te słońce, te skojarzenie
zamiast
to dziecko, to słońce, to skojarzenie?
Takie "kwiatki" są widoczne w wypowiedziach ludzi wykształconych. Skąd ta maniera?- 21 1
-
2017-04-25 14:36
Drogą analogii (1)
moje dziecko - me dziecko
twoje dziecko - twe dziecko
mądre dziecko, wspaniałe dziecko
Jak wszędzie jest E na końcu, to i to dziecko zmienia się w to dziecko.- 2 2
-
2017-04-25 19:39
dzięki za odp.
niedouczone, ale jednak to dziecko
przecież to l.poj. rodzaju nijakiego
te dzieci, te słońca, te skojarzenia
l.mn. rodzaju niemęskoosobowego- 2 0
-
2017-04-25 14:49
Do tego dochodzi używanie formy męskiej zaimka "go" dla opisania takiego dziecka, słońca itd. Słyszymy: krzesło stoi w kuchni, przynieś go tutaj... A przecież powinno być "je".
- 6 0
-
2017-04-25 17:02
Nie cierpię kiedy ktoś tak mówi...
Moja teściowa ze swoim: "te piwo" doprowadza mnie do szału...
- 8 0
-
2017-04-25 14:15
(1)
Przez kilkadziesiąt lat językoznawcy Telefonicznej Poradni Językowej Uniwersytetu Gdańskiego zdążyli odpowiedzieć na ponad 28 tys. różnych pytań.
myślałem, że więcej- 3 1
-
2017-04-25 14:17
Trzeba wyłączyć słownik w telefonie i czytać
lepiej niech włączą bo czytać i tak nie zaczną- 1 0
-
2017-04-25 14:17
pytania zapisywane w zeszycie? (6)
który mamy rok, 1954? A może by tak pokusić się o jakieś proste rozwiązanie informatyczne? Albo upublicznienie częstych pytań i odpowiedzi?
- 14 10
-
2017-04-25 14:58
na takie rzeczy potrzebny jest przetarg
- 3 1
-
2017-04-25 16:31
(2)
A ja uważam ze jest w tym coś urzekajacego
- 15 1
-
2017-04-25 18:02
(1)
Tak, podobny urok jak rozpalanie ogniska krzesiwem i hubką. Naprawdę to ma urok.
- 9 4
-
2017-04-25 20:06
I pieczenie kiełbasek na ognisku a nie grilu
- 1 3
-
2017-04-26 11:12
Rozwiązania informatyczne są
Wystarczy zacząć od internetowej wyszukiwarki, żeby znalazła osoby kompetentne i wiarygodne, posługujące się nie tylko ołówkiem, zeszytem i słownikiem sprzed 20 lat.
Na przykład gdy zapytacie: "jak zacząć mail?"- 0 1
-
2017-04-26 23:04
są upublicznione
Część pytań i odpowiedzi jest opublikowana na stronie UG.
- 0 0
-
2017-04-25 14:31
(6)
W większości pism urzędowych znaleźć można większe bądź mniejsze błędy, mało który urzędnik zna poprawną polszczyznę. Do tego dochodzi modna urzędnicza nowomowa, mająca za zadanie dodanie powagi swoim słowom. Zwykle wychodzą z tego takie bzdury, że oczy bolą. " W dniu dzisiejszym", "w chwili obecnej" i inne masła maślane to codzienność. Mieszanie "liczby" i "ilości" również nikogo nie dziwi w urzędzie, a już o wszędobylskim "odnośnie" lepiej nie wspominać (nie istnieje takie sformułowanie - można używać jedynie "odnośnie do"). Swoją drogą tego typu artykuł w tym serwisie jest nieco zabawny - nie ma tygodnia, w którym nie wypominałbym błędów językowych w komentarzach.
- 15 2
-
2017-04-25 15:18
(3)
Mnie najbardziej razi pisownia ul. 3-go Maja w nagłówku pisma urzędowego. Bo o ile można wybaczyć niezręczność językową w sformułowaniu używanym niezbyt często to taki błąd używany w każdym piśmie jest już "zbrodnią językową".
- 5 0
-
2017-04-25 16:11
(1)
A jak powinno być?
- 0 0
-
2017-04-25 18:14
ul. 3 Maja.
- 2 0
-
2017-04-25 18:07
3. maja
- 0 4
-
2017-04-25 17:14
Ilość zamiast liczba jest wszechobecna w drukach, (1)
ubezpieczyciele we wnioskach tytułują rubryki: ilość osób
- 2 0
-
2017-04-25 18:39
to tylko świadczy o ich brakach w wykształceniu
nawet w reklamach telewizyjnych to się przewija. Trudno w 15 sekundach spotu zmieścić błąd językowy, ale naszym geniuszom reklamy się to często udaje
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.