• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Chodowiecki": gdański artysta bohaterem filmu

Tomasz Zacharczuk
22 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 

"Chodowiecki", reż. Jakub Pączek:

Zasłynął jako jeden z najbardziej uznanych twórców swojej epoki, fascynował Johanna Wolfganga Goethego i Guntera Grassa, inspirował legendarnego Stanleya Kubricka. Historię gdańskiego artysty, Daniela Chodowieckiego, w krótkometrażowym filmie przedstawił reżyser Jakub Pączek. Innowacyjna produkcja powstała w wyniku animacji grafik słynnego rysownika oraz prac innych artystów, inspirowanych twórczością Chodowieckiego.



Repertuar kin w Trójmieście


Pięciominutowy animowany film Jakuba Pączka z poczuciem humoru opowiada o drodze Daniela Chodowieckiego od dzieciństwa w Gdańsku aż do zdobycia statusu jednego z najbardziej uznanych twórców swojej epoki. Artysta przyszedł na świat w 1726 roku. Jego ojciec pochodził ze starej polskiej rodziny szlacheckiej. Matka była hugenotką i córką pozłotnika. Chodowiecki większość życia spędził w Berlinie, gdzie początkowo uczył się zawodu kupca, by po latach zmienić profesję i zostać dyrektorem tamtejszej Akademii Sztuk.

W 1773 roku, po przeszło 30 latach, ponownie zawitał do rodzinnego Gdańska, a całą podróż udokumentował w spisanym po francusku dzienniku, który wzbogacił ponad setką rysunków. Wielokrotnie deklarował swoją polskość, a po ostatnim rozbiorze Polski nazwał się nawet "potomkiem wielkiego narodu, który wkrótce przestanie istnieć". Pozostawił po sobie ponad 2 tys. rycin, przeszło setkę obrazów i miniatur oraz tysiące rysunków. Zasłynął przede wszystkim autorską akwafortą "Wielki Calas". Ilustrował także pierwsze wydania Goethego, Lessinga czy Krasickiego. Zmarł w 1801 roku w Berlinie. Jego nazwiskiem nazwano ulice w Gdańsku i Sopocie, ale także w Krakowie i w stolicy Niemiec. Jest także patronem jednego z gdańskich tramwajów.

Patroni tramwajów: Daniel Chodowiecki



Daniel Chodowiecki, "Wielki Calas", akwaforta, 1768, E.48II
© kolekcja prywatna, Kraków Daniel Chodowiecki, "Wielki Calas", akwaforta, 1768, E.48II
© kolekcja prywatna, Kraków
Historię artysty postanowił opowiedzieć Jakub Pączek, uznany i wielokrotnie wyróżniany na festiwalach w Polsce i na świecie twórca krótkich form, reżyser spektakli telewizyjnych, filmów fabularnych i dokumentalnych. Pochodzący z Krakowa filmowiec już wcześniej w karierze zaliczył trójmiejskie akcenty. W 2017 roku jego pełnometrażowy debiut - "Reakcja łańcuchowa" - był nominowany do Złotych Lwów podczas 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Rok później wyreżyserował spektakl telewizyjny "Falowiec", który jest swobodną interpretacją sztuki Moniki Milewskiej o tym samym tytule. Jak przyznaje, Chodowieckim interesuje się już od ponad dwóch dekad, a film jest niejako ukłonem w stronę uznanego grafika i rysownika.

- Zanim dostałem się do szkoły filmowej w Katowicach, skończyłem historię na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie. Uwielbiałem Chodowieckiego od pierwszego wejrzenia. Odkąd zobaczyłem jego rysunki z podróży do Gdańska, przeczytałem dziennik z wyprawy, a potem książki Kaliny Zabuskiej, absolutnie urzekł mnie jako artysta, postać historyczna, ale także jako niezwykły człowiek ze wspaniałą filozofią życia - podkreśla reżyser filmu, Jakub Pączek.
Daniel Chodowiecki, "Wyprawa do Francuskiego Lasku",
akwaforta, 1779, E.337 © kolekcja prywatna, Kraków Daniel Chodowiecki, "Wyprawa do Francuskiego Lasku",
akwaforta, 1779, E.337 © kolekcja prywatna, Kraków
Charakterystyczny styl Chodowieckiego widać w każdej sekundzie filmu i nic w tym dziwnego, skoro wszystkie sceny powstały w wyniku animacji grafik gdańszczanina i prac innych artystów opartych na jego rysunkach lub go przedstawiających. Film daje możliwość nie tylko zobaczenia prac Daniela Chodowieckiego w ruchu, ale też w detalu, który trudno dostrzec gołym okiem.

- Chodowiecki nieświadomie, ponad 200 lat temu, pozostawił po sobie materiały umożliwiające animowanie jego prac. Często je zmieniał i drukował w różnych wersjach. Dodawał i usuwał elementy, tworzył swoiste miniopowieści, niemal komiksy. Stworzył w ten sposób właściwie gotowe warstwy obrazu do animacji, które musieliśmy jedynie zdigitalizować i ożywić w komputerze. Tak jak na przykład z ryciną przedstawiającą muzyka grającego na gitarze. Takich scen jest więcej. Kto przeszedłby obojętnie obok takiej szansy? - pyta retorycznie Jakub Pączek.
Reżyser z kilkudziesięciu prac artysty stworzył narrację wizualną filmu, a z materiałów źródłowych, listów i swoistej autobiografii, którą Chodowiecki napisał w 1780 roku, skompilował opowieść pełną humoru, ale zarazem skromności, jaką wykazywał się za życia gdański rysownik. Sposób nakręcenia "Chodowieckiego" wielu osobom może nasuwać mimowolnie skojarzenia z "Twoim Vincentem". Według Jakuba Pączka to jednak dwie autonomiczne produkcje.

- Mój pomysł polegał na czymś innym. Na opowiedzeniu o artyście jego dziełami, z ich specyficzną, ale i cudowną plastyką. Trzeba było oczywiście uzyskać dostęp do rycin, bo film powstawał w trakcie totalnego lockdownu. Muzea były zamknięte, więc sięgałem do pewnej krakowskiej kolekcji. Potem rozpoczęliśmy testy sprzętowe i dwumiesięczne skanowanie. Następnie powstał scenopis, który połączył konkretne ryciny z lektorem. Skany, które robiłem, obrabiał wstępnie Jarek Sterczewski, a potem Krzysztof Cięgowski - nasz bezcenny animator - ciął je na elementy i ożywiał. W sumie trwało to pół roku, czyli niecała minuta filmu na miesiąc pracy.
Reżyserem pięciominutowego filmu o Danielu Chodowieckim jest Jakub Pączek, wielki miłośnik twórczości gdańskiego artysty. Reżyserem pięciominutowego filmu o Danielu Chodowieckim jest Jakub Pączek, wielki miłośnik twórczości gdańskiego artysty.
Narratorem w filmie jest sam Daniel Chodowiecki, któremu głosu użyczył Mirosław Haniszewski, aktor znany z takich filmów, jak: "Jestem mordercą", "Amok" czy "Kler", z którym Jakub Pączek współpracował już przy okazji spektaklu "Reytan. Druga strona drzwi".

Gdański artysta stał się bohaterem filmu, choć kinematografia już nieco wcześniej dostrzegła potencjał jego prac. A mowa o nie byle kim, bo o samym Stanleyu Kubricku, legendarnym już twórcy takich klasyków jak "Lśnienie" czy "Mechaniczna pomarańcza".

- Podczas studiów w szkole filmowej często kłóciłem się z kolegami o to, że w filmie "Barry Lyndon" są kadry przypominające do złudzenia grafiki Daniela Chodowieckiego. Zauważałem sceny, inscenizację, ba, nawet postacie znane mi z rycin ukochanego gdańszczanina. A nie mogłem się mylić, bo film Kubricka widziałem co najmniej sto razy. Koledzy jednak nie wierzyli, odpowiadali "Jaki Chodowiecki? To Hogarth!" - tak pisano we wszystkich opracowaniach. Aż tu nagle - w 2013 roku - wędrując po wystawie Kubricka w Krakowie, w części poświęconej mojemu ulubionemu filmowi, widzę tekę z reprodukcjami rysunków Chodowieckiego. Wtedy okazało się, że moje pielęgnowane od lat przekonanie było słuszne - wspomina Pączek.
Daniel Chodowiecki, "Monsieur de Vollange", akwaforta, 1798,
E.884 © kolekcja prywatna, Kraków Daniel Chodowiecki, "Monsieur de Vollange", akwaforta, 1798,
E.884 © kolekcja prywatna, Kraków
Ken Adam, który odpowiadał za scenografię w filmie "Barry Lyndon", otrzymał Oscara za swoją pracę. Po latach tak wspominał wpływ Chodowieckiego na dzieło Kubricka: "Chodowiecki był artystą, który zainspirował nas obu, był mistrzem rysunku i akwareli, o cudownie prostym stylu i niezwykłym darze kompozycji".

Być może dzięki "Chodowieckiemu" podobnych inspiracji będzie teraz znacznie więcej, a o artyście usłyszą również nie tylko mieszkańcy Trójmiasta.

- Chciałbym, by ten krótki film był początkiem serii tego typu filmów poświęconych polskim artystom, nad którą już pracujemy z producentami projektu, a być może także dłuższego animowanego projektu poświęconego podróży Chodowieckiego do rodzinnego Gdańska w 1773 roku i opartego na jego dzienniku i rysunkach z tej podróży, które na co dzień znajdują się w zbiorach berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych, a które w Polsce są znane głównie z XIX-wiecznych, złych, reprodukcji - kończy Jakub Pączek.

Opinie (7) 4 zablokowane

  • Brawo!

    W końcu!

    • 15 2

  • Cudna miniatura filmowa (1)

    Aż się prosi o produkcję długometrażową albo o większy format.

    • 14 2

    • Ani Gdańsk, ani Dom Chodowieckiego i Grassa w tym nie partycypował?!

      Szkoda, że z tego co czytam, ani miasto, ani Dom Chodowieckiego i Grassa nie brał udziału w powstaniu tego nowatorskiego filmu. Po co właściwie są i co oni robią? Budynek Domu powstaje wieczność, a miał być gotowy w tym roku? W dodatku pusty budynek ma kosztować 20 mln złotych? A ten film robi więcej dla popularyzacji Daniela Chodowieckiego i Gdańska w pięć minut, niż oni przez całe swoje istnienie. Może czas się zastanowić nad wsparciem takiego następnego projektu tego twórcy o Chodowieckim?

      • 7 1

  • Piękna rzecz

    Dziękuję za wprawienie w ruch prac Daniela Chodowieckiego.

    • 14 1

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • Wspaniały film!

    Dzięki za za tę chwilę przyjemności jesiennego wieczora.

    • 8 1

  • Brawa dla Pomysłodawców!!!

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Wskaż rośliny uprawiane na olej:

 

Najczęściej czytane