• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co jedzą nasze dzieci w szkołach i przedszkolach?

Magdalena Raczek
29 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
W roku szkolnym 2018/2019 MEN wprowadzi ustawę nakładającą na szkoły podstawowe obowiązek zapewnienia uczniom jadalni (lub stołówki) oraz jednego gorącego posiłku. W roku szkolnym 2018/2019 MEN wprowadzi ustawę nakładającą na szkoły podstawowe obowiązek zapewnienia uczniom jadalni (lub stołówki) oraz jednego gorącego posiłku.

W ciągu ostatnich lat liczba dzieci z nadwagą lub otyłością wzrosła trzykrotnie. Co piąty polski uczeń ma problem z prawidłową wagą. Polskie dzieci zaliczane są do najszybciej tyjących na starym kontynencie, 18 proc. z nich cierpi na otyłość - niestety współczynnik ten stale wzrasta. Według badań Instytutu Żywności i Żywienia wpływ na to ma spadek aktywności fizycznej dzieci oraz ich złe nawyki żywieniowe wyniesione z domu i ze szkoły.



Czy jadałe(a)ś obiady w szkole?

Co kształtuje nawyki żywieniowe dzieci i młodzieży i kto jest odpowiedzialny za to, co je polski uczeń: dom czy szkoła? To pytania, które pozostają otwarte. Zwykle bywa tak, że odpowiedzialność za takie, a nie inne żywienie dzieci ponoszą zarówno rodzice, jak i placówki oświatowe, które często nie są w stanie zapewnić najmłodszym prawidłowo zbilansowanych posiłków.

MEN: Szkoły mają zadbać o lepsze żywienie dzieci



Ogólnopolski rządowy program "Stołówka szkolna", który MEN ma zamiar wprowadzać dwuetapowo od marca 2019 roku, zawiera m.in. propozycję, aby szkoły podstawowe miały obowiązek zapewnienia uczniom jadalni (lub stołówki), czyli pomieszczenia umożliwiającego spożycie posiłku podczas przerwy w zajęciach szkolnych oraz jednego gorącego posiłku w trakcie dnia. Obecnie nie istnieje obowiązek prowadzenia stołówki szkolnej.

Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej czytamy:

Zbilansowany i gorący posiłek jest istotny dla racjonalnego odżywiania uczniów. Ponadto, prawidłowe nawyki żywieniowe najczęściej kształtują się w młodym wieku. Jednym z elementów realizacji opiekuńczej i profilaktycznej funkcji szkoły podstawowej będzie obowiązek zapewnienia uczniom jednego gorącego posiłku w trakcie pobytu w szkole. (...) Jednocześnie rozwiązania te doprowadzą do stworzenia właściwych warunków spożywania posiłku w szkole i będą sprzyjać kształtowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych oraz postaw prozdrowotnych wśród dzieci.
Ministerstwo Zdrowia również optuje za "odpowiednim żywieniem", choć nigdzie nie jest powiedziane, co to dokładnie znaczy.

Odpowiednie żywienie ucznia jest warunkiem jego prawidłowego rozwoju fizycznego i intelektualnego. Wpływa także na wyniki osiągane w trakcie nauki. Posiłki, które uczeń spożywa w domu i w szkole, powinny zapewniać mu odpowiednią siłę do nauki i zabawy. Jednocześnie nie mogą one powodować nadmiernego pobudzenia (np. poprzez dostarczanie zbyt dużej ilości słodkich i tłustych pokarmów, co może skutkować nadwagą i otyłością).
Jakość przygotowanych jadłospisów w stołówkach szkolnych bywa różna. Za ich tworzenie zwykle odpowiada intendent, a nie dietetyk.


Jakość przygotowanych jadłospisów w stołówkach szkolnych bywa różna. Za ich tworzenie zwykle odpowiada intendent, a nie dietetyk.
O rządowym programie wspominaliśmy już na początku sierpnia.

Trójmiejskie szkoły podstawowe gotowe na zmiany



Trójmiejskie szkoły podstawowe zapewniają gotowość do programu. Zasadnicza większość gdańskich szkół posiada własną kuchnię oraz stołówkę, w której spożywane są obiady, a pozostałe zapewniają uczniom gorący posiłek w formie cateringu. W Sopocie i Gdyni z kolei wszystkie szkoły podstawowe wyposażone są w kuchnie i stołówki szkolne.

Ale czy same stołówki i konieczność zapewnienia ciepłych posiłków wystarczy, aby poprawiła się kondycja zdrowotna polskich uczniów, jeśli nikt nie będzie czuwał nad tym, jak te posiłki będą wyglądały?

- Proponowany program rządowy ma na celu poprawę zdrowia oraz nawyków żywieniowych dzieci. Kształtowanie prawidłowych nawyków żywieniowych wymaga czasu i nieustannej pracy, zarówno ze strony rodziców, jak i pracowników szkoły. Spożycie jednego ciepłego posiłku w szkole, przy założeniu, że został on prawidłowo przygotowany, zbilansowany i rzeczywiście stanowi odpowiedni przykład tego, co dziecko powinno jeść, z pewnością przyczyni się do właściwego kształtowania nawyków żywieniowych - zapewnia mgr Karolina Kaźmierczak-Siedlecka, specjalista dietetyki medycznejPoradni Dietetycznej "Dietoterapia".
Tymczasem, jak wynika z raportu Fundacji "Szkoła na widelcu" w ponad 90 proc. badanych szkół jadłospis układa kucharka, w kilku przypadkach był to dyrektor szkoły i w zaledwie dwóch placówkach - dietetyk.

- Niestety jakość przygotowanych jadłospisów w stołówkach szkolnych bywa różna. Za ich tworzenie zwykle odpowiada intendent, a nie dietetyk. Kwalifikacje intendenta można zdobyć kończąc weekendowy kurs. W związku z tym jadłospisy nie zawsze spełniają wymagania dotyczące prawidłowego żywienia dzieci w wieku szkolnym - mówi Karolina Kaźmierczak-Siedlecka.

Obiady szkolne mało smaczne?



Wystarczy przejrzeć menu szkolnych stołówek, by się przekonać, że jedzenie szkolne jest nie tylko mało zróżnicowane, ale że trudno je nazwać "zdrowym". Wciąż dominuje mięso (poza piątkiem), ziemniaki, potrawy tłuste, smażone. Brakuje tam surowych warzyw, kasz, ryb, zdrowych tłuszczów, takich jak oleje roślinne czy oliwa, lekkich zup czy kremów. Nic dziwnego, że jedzenie w stołówkach często bywa niesmaczne, a obiady tam przygotowane zwyczajnie nie smakują dzieciom. Szkoły zwykle argumentują to zbyt małym budżetem na żywienie, choć oczywiście można niewysokim kosztem i różnorodnością produktów wzbogacać menu, jeśli się ma na to jakiś pomysł. Co więc zrobić, gdy dziecko niechętnie zjada obiad szkolny?

- Jeżeli dziecko niechętnie spożywa w szkole obiad, to powinien być on raczej traktowany jako dodatkowy posiłek. W takiej sytuacji z reguły i tak większość posiłku dziecko zostawia na talerzu i w efekcie niewiele dostarczy kalorii i składników odżywczych. Po powrocie ze szkoły warto więc zaproponować drugi obiad, a jeśli dziecko zjadło w szkole, to zdrową sałatkę, koktajl owocowo-warzywny czy też lekką zupę. W mojej opinii dziecko zawsze powinno otrzymać od rodziców drugie śniadanie do szkoły. To my, rodzice, decydujemy o tym, co nasze dziecko spożywa - twierdzi Karolina Kaźmierczak-Siedlecka.

Nierespektowanie diet



Drugą kwestią jest to, że obiady w kuchniach szkolnych przygotowywane są często tylko dla dzieci jedzących wszystko, nie są uwzględniane nietolerancje pokarmowe ani alergie czy światopogląd rodziców. Szkoły i przedszkola publiczne nie zapewniają więc posiłków tym maluchom, które nie jedzą mięsa, mają alergię na gluten czy żywią się bez laktozy. Dziwi to, zwłaszcza teraz, gdy przybywa dzieci z alergiami pokarmowymi.

- Spotkaliśmy się z problemami już na etapie przedszkola. W publicznym nie było o czym rozmawiać, bo dyrekcja po prostu rozłożyła ręce i stwierdziła, że nic na to nie poradzi. Nasze dziecko ma alergię na mleko i nie może jeść mlecznych przetworów ani tych oczywistych, ani tych ukrytych w pokarmach. Generalnie publiczne żłobki i przedszkola na mleku opierają jadłospis, więc musieliśmy poszukać prywatnego, gdzie posiłki przygotowuje firma cateringowa i tam respektowane są diety, zarówno nasza, jak i bezglutenowa, wegetariańska itd. W szkole podobnie, ale tutaj już radzimy sobie sami, córka dostaje drugie śniadanie, a obiady jada w domu - opowiada Marta, mama 7-letniej Ani.
Nieco lepiej wygląda to w placówkach niepublicznych, gdzie diety są respektowane i rodzice mają wybór - mogą zdecydować się na wybranie danego zestawu obiadowego albo zgłosić rodzaj diety dyrekcji.

- Jesteśmy rodziną wegetarian i nasze dzieci od urodzenia nie jedzą mięsa, tak jak my. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz, na etapie przedszkola i szkoły nagle miały zacząć jeść mięso, tylko dlatego, że placówki nie mogą zapewnić im odpowiednich posiłków. W państwowym przedszkolu usłyszeliśmy jedynie, że syn może nie jeść wcale, to była propozycja pani dyrektor. W szkole starsza córka po prostu nie jada obiadów, ale nie jest wcale odosobniona w tym. Znajomi wegetarianie radzą sobie też każdy na swój sposób, więc jest noszenie obiadów do przedszkola albo szukanie placówek, gdzie diety są respektowane - twierdzi Magda, mama dwójki dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym.
Dlatego właśnie Rzecznik Praw Dziecka zwrócił na tę kwestię uwagę.

- W ocenie Rzecznika Praw Dziecka jednostki systemu oświaty powinny szanować prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem. Jednocześnie powinny skutecznie zauważać różnice w potrzebach żywieniowych dzieci, aby nie czuły się one wykluczone z możliwości wspólnego spożywania posiłków w przedszkolu lub szkole. Raz jeszcze warto podkreślić, że uwzględnienie potrzeb tych dzieci w organizacji placówki oświatowej jest niezbędnym warunkiem do zapewnienia im równych szans w systemie edukacji - napisał RPD, Marek Michalak.

Ważne pierwsze i drugie śniadanie



Tymczasem, jak wynika z badań IŻiŻ, średnio 34 proc. młodych Polaków nie jada drugiego śniadania, a 30 proc. nastolatków w wieku 13-16 lat w ogóle nie jada śniadań. Uczniowie jedzą za dużo węglowodanów, szczególnie cukrów prostych, przetworzonej żywności bogatej w tłuszcz i sól, wysokokaloryczne przekąski, słodzone napoje, a ponadto jadają nieregularnie i zbyt rzadko.

Często dziecko wychodzi z domu bez zjedzonego posiłku, a potem w trakcie dnia zamiast zjadać zdrowe drugie śniadanie, które powinno dostać od rodziców, idzie do sklepiku szkolnego po przekąski albo kupuje je w pobliskim sklepie. Opiekunowie wciąż praktykują zwyczaj dawania pociechom pieniędzy na jedzenie zamiast przygotowywania go.

Na szczęście, zgodnie z nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, w szkołach i przedszkolach obowiązuje zakaz sprzedaży i reklamy niezdrowych produktów. Ze szkolnych sklepików zniknęły więc słodycze, chipsy, jedzenie typu fast food i instant, słodkie napoje.

Czym skorupka za młodu nasiąknie



Z badań prowadzonych przez Instytut Żywności i Żywienia wynika, że żywienie dzieci pogarsza się wraz z ich pójściem do szkoły. Często rodzice, nawet ci, którzy dbali wcześniej o zdrowe żywienie, odpuszczają, gdy maluch styka się z rzeczywistością szkolną. Są i tacy, którzy już na etapie przedszkola starają się zapewnić pociesze jak najlepsze warunki żywieniowe i szukają ku temu odpowiedniego miejsca.

Niestety na rynku trójmiejskim oferta przedszkoli ze zdrowym żywieniem jest mała, choć większość prywatnych przedszkoli współpracuje z firmami cateringowymi, zapewniającymi różnorodne menu. Chlubnym wyjątkiem jest Przedszkole Marchewka, które nie tylko ma swoją kuchnię, gdzie przygotowywane są zdrowe, pełnowartościowe posiłki, ale i respektowane są diety i alergie pokarmowe. Ponadto menu przedszkola i żłóbka jest pod stałą opieką dietetyka.

- W domu dbamy o zdrowe odżywiane swoje i naszych dzieci. Wiemy, jak duży wpływ ma prawidłowe odżywianie na rozwój dziecka oraz na jego samopoczucie. Nie wyobrażamy sobie prowadzenie przedszkola bez zdrowej kuchni. Mamy własną kuchnię i dbamy o jakość posiłków, dlatego też przyciągamy do siebie rodziców z dziećmi z alergiami. Po 5 latach zebraliśmy sporo doświadczenia w tym obszarze. Mieliśmy nawet dzieci z alergiami stanowiącymi zagrożenie życia. Z tego tytułu też wprowadziliśmy procedury, które wymuszają kontrolę wydawania posiłków dzieciom z alergiami na paru poziomach. Nasze kuchnie zawsze przygotowują dwie wersje danego posiłku - jedna z nich uwzględnia alergie pokarmowe. Przy tym staramy się zawsze, aby wersja dla alergików wyglądała tak samo lub podobnie do tego, co mają inne dzieci na talerzu, tak, żeby nie było im przykro - mówią Monika i Paweł Żukiewicz, założyciele Przedszkoli i żłobka Marchewka.
Ale to nie wszystko. Marchewka dodatkowo stawia na edukację - zarówno najmłodszych, jak i ich rodziców, dlatego też organizuje warsztaty i lekcje nt. zdrowego żywienia.

- Edukacja żywieniowa ma duży sens. Nawyki żywieniowe wynosimy głównie z domu. Idealnie byłoby, gdyby nasza praca (przedszkola) była kontynuowana przez rodziców również w domu. Inaczej nasz cały wysiłek nie ma tak mocnego wpływu na kształtowanie się nawyków u dzieci. Dla samych dzieci natomiast przygotowaliśmy zajęcia kulinarno-poznawcze pod nazwą "Kuchcikowo", gdzie dzieci pod okiem nauczycielki mogą wspólnie przygotować posiłek i przy okazji poznać bliżej składniki i proces jego przygotowania. Dzieci uwielbiają takie zajęcia - zapewniają Monika i Paweł Żukiewicz.

Miejsca

Opinie (67) 6 zablokowanych

  • To nie takie proste jak Wam się wydaje. (1)

    Szkoły mają odpowiednie wytyczne. Ile ma być mięsnych a ile bezmięsnych posiłków w tygodniu. Ile smażonych ile gotowanych. Zupy nie wolno zabielać śmietaną tylko trzeba jogurtem lub mlekiem - bo mniej kalorii. Sól ograniczać na maksa. Czasem choćby się kucharki dwoiły i troiły to pewnych rzeczy nie przeskoczą.

    • 25 3

    • Przede wszystkim to nie przeskoczą tego co i jak się je poza stołówką

      Ciężko się spaść tylko samymi obiadami, a jedząc jak trzeba przez resztę dnia i prowadząc w miarę aktywny tryb życia

      • 9 0

  • Tak, zwlcie qine na srolowki. (1)

    Widzial wiele razy, jak tzw madki spelnialy kazda zachcianke swojego tlustego bachora, kupowaly drozdzowki, ciastka, fast food kiedy tylko chcial. A potem zwalaja na szkole ze maja utuczonego prosiaczka zamiast dziecka.
    Do posiadania dzieci potrzebny tez jest mozg, a nie tylko portfel i narzady rozrodcze.

    • 24 2

    • *zwalcie wine na stolowki

      Ten portal ma okropny system dodawania komentarzy, nie widac co sie pisze w tytule wypowiedzi

      • 2 0

  • "Uczniowie jedzą za dużo węglowodanów" (1)

    Brawo! Człowiek nie jest istotą roślinożerną a większa ilość węgli pojawiła się w naszej diecie dopiero od rewolucji agrarnej. Z jednej strony było to błogosławieństwo - świetne źródło łatwo przyswajalnych kalorii a z drugiej przekleństwo, zwłaszcza, że człowiek porzucił codzienne, 60 kilometrowe maratony za zwierzyną i zaczął prowadzić osiadły tryb życia.
    Dzisiejszy człowiek tak samo potrzebuje protein i tłuszczów, jednak rusza się najmniej w historii, więc na węglowodany nie zostaje dużo miejsca.
    Taki np. mój znajomy Janusz ma 40 lat, pracuje w biurze, ma nadwagę, problemy z insuliną i przemianą materii, wszędzie jedzie autem. I teraz taki kolo potrzebuje minimum 1g/kg protein i tłuszczy a jednocześnie powinien jeść nie więcej niż 2000 kalorii - zatem na węgle zostaje jakieś 600 kalorii a to są dwie bułki, solidna porcja lodów, czy pół niewielkiej pizzy.
    Nasze dzieci jedzą już średnio 30 łyżeczek cukru dziennie (amerykańskie nawet 50).
    Żremy węgle na potęgę, bo są tanie i dobre - po pączusiu wielu ma euforię :) Tu jest problem, mamy diety skrajnie niedopasowane do naszej biologii i trybu życia, jaki prowadzimy.

    • 21 4

    • Zgadzam sie

      w historii człowieka czyli ok 1 milion lat, zboża jemy przez ostatnie 2 tyś lat.

      • 1 1

  • całe życie stołówki serwowały takie same posiłki (1)

    Winą bycia tłustym jest brak ruchu. I po szkole przesiadywanie przed tabletem, smartfonem z tabliczka czekolady. Niestety brat tak chowa swoje dziecko, że słodyczami zamyka buzię jak krzyczy i się złości. W wieku 10 lat 15 kg nadwagi. I wiecznie w telefonie. Kwestia wychowania i nie więcej

    • 37 3

    • Nie do końca się z Tobą zgodzę . Kiedyś każda szkoła miała własna kuchnie , intendentkę i specjalistkę od układania zbilansowanego menu. Teraz jest wszechobecny catering gdzie niestety cena jest głównym wyznacznikiem w wyborze . U mojej córki jednym z ulubionych dań dzieci jest makaro z kiełbasą i keczupem oraz zupy bo wtedy uczniowie dostają wafelki.

      • 4 4

  • Szkoda tylko, że to nic nie da

    Cokolwiek wymyślą w szkole,jeżeli dziecko nie wyniesie dobrych nawyków z domu to nic nie da. W szkolnych sklepikach nie ma niezdrowych przekąsek ale za to dzieci tłumnie oblegają sklepy niedaleko szkoły.Kupują chipsy i słodkie napoje. Jak widzę dwu letnie dziecko z butelką coli w wózku to mam ochotę zabić takich rodziców. To nie wina szkoły a tylko i wyłącznie rodziców. Większości nie chce się wstać 15 min wcześniej, żeby przygotować dziecku śniadanie.

    • 22 4

  • Szkolne żarcie szkodzi w wakacje !

    Ta,to dobre.

    • 3 1

  • Mniej relygi więcej wuefu

    • 15 6

  • Publivzne przedszkole (1)

    Moje dziecko chodziło do publicznego przedszkola, jadlospis ukladal dietetyk, alergie pokarmowe byly uwzgledniane. Jedzenie smaczne i zdrowe. Tylko woda do picia. Jako przekąski miedzy posilkami surowe warzywa i owoce. Wiec da sie i jestem zaskoczona artykułem.

    • 10 1

    • Pytam ile z tych obiadów insurowychbwarzyw wraca z powrotem na kuchnię albo do smietnika

      • 0 0

  • W zeszłym roku szkolnym

    W SP24 dzieci dostawały: pon. parówki w sosie z przecieru pomidorowego, wt. makaron z cukrem, śr. paluszki rybne itd. Masakra. Najbardziej śmieciowe jedzenie na świecie.

    • 8 3

  • W szkole jedzenie bee więc po szkole z mamusią bądź tatusiem na zdrowy obiadek do McD...

    • 15 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Science Cafe. Przyszłość zapisana w genach? Epigenetyka w skali

20 zł
wykład, sesja naukowa, warsztaty

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Do kości płaskich u człowieka zaliczamy:

 

Najczęściej czytane