- 1 Zmiany na GUMed i UCK - jakie plany mają kandydaci na rektora? (88 opinii)
- 2 16 chętnych na budowę nowej szkoły w dzielnicy Piecki-Migowo (23 opinie)
- 3 Nowy rektor Akademii Sztuk Pięknych wybrany (105 opinii)
- 4 Studenci oczami AI mają trzy ręce. Zdjęcie UG śmieszne czy straszne? (67 opinii)
- 5 Jakie nowe kierunki ruszają na trójmiejskich uczelniach? (60 opinii)
- 6 Podwyżki na Politechnice Gdańskiej. Związki odrzucają propozycję rektora (353 opinie)
Miały rozwijać, ale nie ma na nie pomysłu. Szkolne "godziny dyrektorskie"
Dodatkowe lekcje w ramach tzw. godzin dyrektorskich miały sprzyjać rozwojowi zainteresowań i uzdolnień. Okazuje się jednak, że niektórzy uczniowie takiego wsparcia nie tylko nie chcą, ale uważają je wręcz za kulę u nogi. - Plan lekcji i bez nich jest przeładowany. Poza tym nie możemy pozwolić sobie na komfort marnowania czasu na realizację tematów ponadprogramowych w chwili, kiedy trzeba nadrabiać ogromne zaległości, będące skutkiem tak długiej nauki zdalnej - pisze w liście do naszej redakcji Magdalena. O tym, że zajęcia nie są obowiązkowe i w każdej chwili dziecko może zrezygnować, dowiedziała się od nas. Szkoła informowała ją, że rezygnacja nie wchodzi w grę.
Rozwijanie pasji, zainteresowań i umiejętności w ramach zajęć szkolnych to idea, która ma wielu zwolenników. Sposób realizacji tego zamierzenia wzbudza jednak mieszane uczucia. Zdarza się, że zajęcia, które odbywają się w ramach tzw. godzin dyrektorskich, z rozwijaniem pasji mają niewiele wspólnego, a szkoły często nie informują o tym, że udział w zajęciach nie jest obowiązkowy.
Puste godziny w przeładowanym planie lekcji
- Na godziny dyrektorskie w szkole, do której chodzi moje dziecko, od samego początku nie było pomysłu. Kiedy pojawiły się w planie, były po prostu luźną godziną, podczas której z dziećmi w klasie siedział ten nauczyciel, który akurat miał okienko. Czasem, jeśli jakiś nauczyciel otrzymywał te godziny na stałe, było to poszerzenie puli godzin nauczanego przez niego przedmiotu. Wiem, że w wielu trójmiejskich szkołach funkcjonuje to na takich zasadach do dziś. W planach lekcji często nie ma nawet pozycji "godzina dyrektorska". Zamiast tego jest po prostu dodatkowa matematyka, angielski czy cokolwiek innego. Wpisuje się to więc w program nauczania danego przedmiotu - lekcje są obowiązkowe i oceniane.
O ile wcześniej nie przykładałam do tego wagi - była to bezproduktywna godzina, jak np. godzina wychowawcza, podczas której dzieci mogły posiedzieć w komórkach albo odpisać od innych zadania domowe - o tyle teraz udział w nich stał się problemem. Plan lekcji i tak jest przeładowany, a córka musi znaleźć czas też na inne aktywności, faktycznie mające związek z rozwijaniem jej pasji. Dzieci, które mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, spędzają w szkole jeszcze więcej czasu, z uwagi np. na obowiązkowe zajęcia rewalidacyjne.
Obowiązkowa, dodatkowa ekologia i poznawanie typów osobowości z nauczycielem informatyki
Jak wspomniałam, w tym roku godziny dyrektorskie stały się dla nas prawdziwą kulą u nogi. W ramach tych dodatkowych lekcji realizowany był program z ekologii, choć za rok to samo dzieci będą powtarzały na biologii. Jedna z ósmych klas, dla przykładu, ma godziny dyrektorskie z nauczycielem informatyki, który realizuje coś na kształt wychowania do życia w rodzinie czy podstaw psychologii - wśród tematów lekcji są np. typy osobowości i sposoby zachowań. Lekcje te znajdują się w środku planu i muszą uczestniczyć w nich nawet te dzieci, które z WDŻ zostały wypisane. Gdzie tu logika? Dlaczego nauczyciel informatyki nie robi z ósmoklasistami informatyki?
Kiedy zwróciliśmy się do dyrekcji z zapytaniem, czy można z tych zajęć zrezygnować, usłyszeliśmy, że to nie wchodzi w grę, bo - tu cytuję - "przecież nie odbierzemy nauczycielom obiecanych pieniędzy". Jestem pełna empatii i solidaryzuję się z nauczycielami, ale dlaczego nasze dzieci zostały potraktowane tak instrumentalnie? Jak można nas szantażować tym, że jeśli dzieci nie będą musiały uczestniczyć w lekcjach, które są nieobowiązkowe, nauczycielom stanie się krzywda?
Opinia dyrektora ponad prawem?
Reasumując, jesteśmy zmuszeni posyłać dzieci na nieobowiązkowe lekcje, których nie chcemy. Pani dyrektor zdobyła się na gest dobrej woli i zamiast ekologii zaproponowała nam matematykę. Na razie się zgodziliśmy, ale skąd mogę mieć pewność, co będzie za 2-3 tygodnie? W ubiegłym roku szkoła zmagała się z masowymi odejściami nauczycieli. Na miejsce znakomitych pedagogów, którzy przeszli pracować do innych placówek, nie udało się pozyskać takich, z którymi dziećmi chciałyby spędzać w szkole dodatkowe godziny. Zamiast marnować czas na lekcje z przymusu, wolałabym posłać w tym czasie dziecko na prywatne korepetycje, do dobrego nauczyciela. Zaległości w wyniku nauczania zdalnego są ogromne, a za rok egzamin.
Chętnych do tego, żeby dbać o "interesy" dzieci niechodzących na religię nie brakuje. Walczy się o to, aby nikt nie był dyskryminowany, aby katechezy odbywały się na skrajnych lekcjach. Dlaczego w przypadku "godzin dyrektorskich" nie może być podobnie? Czy to nie paradoks, że nie można zrezygnować z czegoś, co nie jest obowiązkowe? Zresztą o tym, że zajęcia te nie są obowiązkowe, dowiedziałam się dopiero od dziennikarzy po tym, jak opowiedziałam im o swoim problemie. Szkoła niezmiennie obstaje przy stanowisku, że "godziny dyrektorskie" zostają.
"Godziny dyrektorskie" nie są obowiązkowe i nie podlegają ocenianiu!
Podstawowe formy działalności dydaktyczno-wychowawczej szkoły określono w art. 109 ust. 1 Ustawy z dnia 14 grudnia 2016 roku Prawo oświatowe. Kwestie dotyczące wymiaru godzin zajęć dla danego etapu edukacyjnego reguluje natomiast rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 3 kwietnia 2019 roku w sprawie ramowych planów nauczania dla publicznych szkół (Dz. U. z 2019 r. poz. 639) dalej r.r.p.n.opr.
Prawo jest tu jednoznaczne - udział uczniów w zajęciach realizowanych w ramach godzin do dyspozycji dyrektora szkoły nie jest obowiązkowy (z wyjątkiem realizacji przedmiotów w zakresie rozszerzonym, o których mowa w § 2 ust. 1 pkt 4) lit. c cyt. wyżej r.r.p.n., ale to dotyczy szkół średnich, nie podstawowych).
W jaki sposób można więc z takich zajęć zrezygnować?
- Zasady wyrażania woli rodziców na udział dzieci w zajęciach każda szkoła ustala autonomicznie - tłumaczy Beata Wolak z Kuratorium Oświaty w Gdańsku. - Rodzice mają prawo decydować o udziale dzieci w innych zajęciach (poza obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi z zakresu kształcenia ogólnego i z zakresu kształcenia w zawodzie wynikającymi z planu nauczania dla danego oddziału). Szczególne uprawnienia ma też ogół rodziców danej szkoły. Rada rodziców jest organem szkoły niezależnym od dyrektora szkoły i rady pedagogicznej. Do jej kompetencji należy między innymi uchwalanie w porozumieniu z radą pedagogiczną programu wychowawczo-profilaktycznego szkoły lub placówki czy - jak już wspomniano wyżej - opiniowanie dodatkowych zajęć organizowanych przez szkołę.
Zajęcia w ramach godzin dyrektorskich nie powinny być oceniane
Zajęcia organizowane w ramach puli tzw. godzin dyrektorskich, choć nie są obowiązkowe dla ucznia, należy ująć w ramowym planie nauczania. Nie podlegają jednak obowiązkowi oceniania i klasyfikowania. Nie wpisuje się ich także na świadectwa promocyjne i świadectwa ukończenia szkoły - art. 44a ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty.
W ramach "godzin dyrektorskich" powinny odbywać się:
- zajęcia rozwijające zainteresowania i uzdolnienia uczniów, w szczególności zajęcia związane z kształtowaniem aktywności i kreatywności uczniów,
- w przypadku szkół prowadzących kształcenie zawodowe - również na zajęcia związane z kształtowaniem kompetencji zawodowych,
- w przypadku liceum ogólnokształcącego dla dorosłych oraz technikum, jeżeli kształcenie w zawodzie szkolnictwa branżowego tego wymaga - również na realizację przedmiotów w zakresie rozszerzonym.
Imię czytelniczki, która zgłosiła problem, na jej prośbę zostało zmienione.
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-10-28 14:50
U nas w szkole nauczyciele by chętnie poprowadzili dodatkowe godziny ale szkoła na Wiczlinie jest przeładowana do granic możliwości. Klasy przeładowane, brak sal lekcyjnych (brawo Urząd Miasta Gdynia za przeniesienie liceum z centrum na zad*pie) i beznadziejny plan od 7:10-17:30. Dodatkowo coraz większe widoczne problemy kadrowe.
- 35 3
-
2021-10-28 19:31
Serio? (7)
Mamuśka wolałabym żeby dziecko siedziało godzinę w komórce albo odp pracę od innych? Po co w tym czasie się uczyć czegokolwiek jak można np. zapłacić za korepetycje a później narzekać, że dziecko nie ma czasu na zajęcia pozalekcyjne
- 26 20
-
2021-10-28 19:32
(6)
W szkole mojego dziecka nie ma takich godzin, albo ja nic o tym nie wiem
- 3 5
-
2021-10-28 21:15
Zainteresuj się dzieckiem (5)
- 6 3
-
2021-10-28 21:53
(4)
Czasem trudno się zorientować bez zapoznania się z rozporządzeniem w sprawie ramowych planów nauczania. U mojego dzieciaka poza zajęciami obowiązkowymi była gimnastyka korekcyjna i nikt nie nazywał tego zajęciami rozwijającymi zainteresowania. Tak przy okazji szkoła wpisywała to jednocześnie mojemu dziecku jako zajęcia rewalidacyjne w ramach kształcenia specjalnego. Jakby na tych zajęciach mieli odliczanie w szeregu to jeszcze zaliczyliby to jako godzinę matematyki.
- 4 2
-
2021-10-28 22:23
Cyrk (3)
Moje dziecko najpierw miało na tych godzinach dodatkowy angielski, a w tym roku jakąś parapsychologię. Nikt nie powiedział, że to nieobowiązkowe, nie ma to nic wspólnego z rozwijaniem pasji. Do tego 2 godziny rewalidacji, 2 logopedy i w tygodniu siedzi w szkole więcej, niż nauczyciele
- 5 3
-
2021-10-29 00:27
Cztery godziny zajęć w ramach kształcenia specjalnego. To na pewno tygodniowo? Niespotykane.
- 1 0
-
2021-10-28 23:10
(1)
Wypisz z religii i wdż. To już 3 godz w tyg mniej
- 7 0
-
2021-10-28 23:19
Wypisałam
- 3 0
-
2021-10-28 17:25
Mamuśka (1)
Mamuśkom nigdy nie dogodzisz. Nie ma godzin dodatkowych- nauczycielom nierobom nie chce się pracować. Są godziny dodatkowe- moje dziecko jest przeciążone, nie będzie uczestniczyć. Na szczęście większość rodziców to dobre matki, tylko ich głos ginie w jazgocie takich mamusiek.
- 75 16
-
2021-10-28 19:51
Jak najmniej zajęć w szkole. Jak najwięcej czasu na swobodną zabawę, rozwijanie zainteresowań, kontakty z kolegami, czy zwyczajne nicrobienie. Dzieci spędzają w szkole zdecydowanie zbyt dużo czasu.
- 11 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.