• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nauczyciele podzieleni w sprawie "Naszego Elementarza"

Elżbieta Michalak
15 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Którzy uczniowie dostaną od szkoły podręczniki?
Uczniowie klas pierwszych pracują już z ministerialnym podręcznikiem. O zdanie na jego temat pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z trójmiejskich szkół podstawowych. Uczniowie klas pierwszych pracują już z ministerialnym podręcznikiem. O zdanie na jego temat pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z trójmiejskich szkół podstawowych.

Od września nauczyciele i uczniowie klas pierwszych szkół podstawowych pracują z nowym, ministerialnym podręcznikiem. Zdania na jego temat wśród pedagogów są podzielone. Jedni mówią o wielu zaletach "Naszego Elementarza", inni zauważają dużo wad i niedoskonałości.



Czy rząd powiniein zajmować się układaniem i drukowaniem podręczników szkolnych?

Większość trójmiejskich szkół podstawowych zdecydowała się na korzystanie z darmowego, ministerialnego podręcznika. W Trójmieście nie zamówiło go jedynie 28 ze 138 placówek, w tym głównie szkoły niepubliczne i specjalne.

Po dwóch tygodniach pracy z "Naszym Elementarzem" pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej o odczucia i wrażenia dotyczące pierwszej części podręcznika MEN. Wielu z nich jest z niego zadowolonych.

- Podoba mi się to, że w podręczniku znaleźć można dużo informacji o bezpieczeństwie - mówi Kamila Borkowska, nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej Szkoły Podstawowej nr 12 w Gdańsku. - Na początku roku szkolnego przerabiamy tematy związane z bezpieczeństwem, wychodzimy z dziećmi na dwór, pokazujemy znaki drogowe - takie materiały zdecydowanie się przydają i ułatwiają nam pracę.

- Niewątpliwą zaletą podręcznika jest to, że wydany został w czterech częściach, jest lekki, a rodzice nie ponieśli żadnych kosztów w związku z jego zakupem - dodaje Ewa Grzymała, nauczyciel SP nr 12 w Gdańsku. - To dopiero początek naszej pracy z elementarzem, ale już widać, że pierwsze strony zawierają dużo barwnych ilustracji, które przykuwają uwagę dzieci, a także że uczniowie są z nich bardzo zadowoleni.

Wszystkie cztery części "Naszego Elementarza" dostępne są na stronie ministerstwa..

Wśród ogromnych plusów nauczyciele wymieniają też bogatą ofertę materiałów pomocniczych, z których mogą korzystać podczas swoich zajęć. - Podręcznik i ćwiczenia to jedynie dodatek dla nauczyciela. Najważniejsza w jego pracy jest podstawa programowa, którą musi realizować ciekawie i w sposób dostosowany do potrzeb każdego ucznia z osobna. Teraz, poza własnymi materiałami dydaktycznymi nauczyciel będzie mógł korzystać też z tych udostępnionych na stronie MEN - dodaje Ewa Grzymała.

A co można tam znaleźć? Między innymi wiele kolorowych plansz, gotowych do wydrukowania, album z literkami, który umożliwia wodzenie palcem po zaznaczonym śladzie litery, zestawy kart matematycznych, plansze, które wymagają od ucznia dopisania lub dorysowania brakującej części - blisko 100 stron materiałów do druku.

Nie wszyscy nauczyciele są jednak zadowoleni z podręcznika wydanego przez ministerstwo. Ich zdaniem w "Naszym Elementarzu" znalazło się sporo błędów.

- Moim największym zastrzeżeniem jest stopień trudności - nie do końca dobrze przemyślany pod kątem rozwoju dzieci na etapie 6-go roku życia - mówi Małgorzata Wróblewska ze Szkoły nr 57 w Gdańsku. - Weźmy na przykład treści polonistyczne wrzucone do jednego worka z edukacją matematyczną. Dodatkowym utrudnieniem jest też to, że dzieci nie mogą nic w podręczniku zaznaczać. Wcześniej, przy wprowadzaniu jakiejś literki, w ramach pracy dodatkowej, szukały one i zakreślały ołówkiem w tekście poznaną literkę. Teraz będą to robiły na rozdanych kserówkach.

Brak ważnych elementów metodyki ułatwiającej opanowywanie umiejętności czytania i pisania to kolejny zarzut w stronę pierwszej części podręcznika MEN-owskiego.

- W podręcznikach do nauczania początkowego zawsze, przy poznawaniu kolejnych liter alfabetu, widoczny był podział wyrazów głównych na sylaby, a spółgłoski i samogłoski zaznaczone były kolorem niebieskim i czerwonym. Teraz tego nie ma, choć zawsze nas na to uczulano - dodaje pani Anna, nauczycielka jednej ze szkół niepublicznych w Gdańsku. - Mało tego, już widać, że przy tematach dalszych będziemy musieli posiłkować się własnymi materiałami, bo grafika zaproponowana przez ministerstwo nie zawsze jest przemyślana, chwilami wręcz przytłaczająca - jak w przypadku komiksów. Trudno skupić uwagę dziecka, nie mówiąc już o dzieciach dyslektycznych, które mają większe trudności ze skoncentrowaniem się.

Wiele uwag dotyczy też podziału i rozmieszczenia treści edukacyjnych w podręczniku. - Nie podoba mi się przeplatanie treści polonistycznych z matematycznymi, a co za tym idzie brak dodatkowej książki z matematyki - mówi Małgorzata Wróblewska. - Do tej pory do edukacji matematycznej mieliśmy osobną książkę i osobne ćwiczenia. Poza tym, proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili właściwie pracować musimy na własnych materiałach dydaktycznych, bo ministerstwo nam ich nie daje. Dawniej otrzymywaliśmy do zakupionego przez rodzica pakietu (ćwiczenia i książka) plansze dydaktyczne, liczby, litery, wszystko pięknie przygotowane przez wydawnictwo. W tej chwili musimy ściągać to ze strony ministerstwa i kserować.

Z racji tego, że podręcznik ma być przechodni i służyć kolejnym uczniom przez następne trzy lata, na szkołę i rodziców spadł obowiązek dbania o jego wygląd i chronienia go przed ewentualnymi uszkodzeniami. Dla jednych to dobra nauka szacunku do książki i dbania o przedmioty, dla innych niepotrzebne utrudnienie i narażanie dziecka na stres.

- Zawsze uczyliśmy szacunku do książki, ale proszę pamiętać, że pracujemy w szkole z małymi dziećmi. Już zdarzyło się tak, że uczeń zupełnie niechcący rozdarł jedną stronę podręcznika. Bardzo się tym przejął i od razu zaczęły mu lecieć łzy. Nie dość, że naraża to dzieci na stres, to jednocześnie może być przyczyną poczucia niezadowolenia u ucznia, który za rok dostanie książkę po koledze. Jedne będą przecież w lepszym, a inne w gorszym stanie - dodaje pani Anna.

Wśród głosów krytyki pojawia się też sam pomysł opracowywania treści edukacyjnych przez MEN i narzucanie nauczycielom jednego, konkretnego podręcznika. - Zawsze mieliśmy wybór, mogliśmy sami zdecydować, z jakim podręcznikiem będziemy pracować. A tu nagle postawiono nas przed faktem dokonanym. Mam chociaż nadzieję, że za rok ministerstwo zainteresuje się tematem i zdecyduje się wprowadzić niezbędne poprawki - dodaje pani Dorota, nauczycielka jednej z gdyńskich szkół podstawowych, która prosi o anonimowość.

Jak widać opinie na temat podręcznika ministerialnego są w gronie nauczycielskim bardzo podzielone. A jakie zdanie na temat darmowego, MEN-owskiego elementarza macie wy? A może spotkaliście się z jakimiś głosami oceniającymi?
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (74) 2 zablokowane

  • Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie pasuje. (13)

    A przecież jest to pierwsza wersja tego podręcznika, pierwsze podejście do tego rozwiązania i przecież można wprowadzić poprawki, dopasować, ulepszyć, dostosować, wziąć pod uwagę opinie nauczycieli, dzieci czy rodziców. A przecież ogromnym plusem tegoż jest fakt, że rodzice mogą zaoszczędzić na kupowaniu podręczników. I wreszcie pieniądze z podatków są przeznaczane na cel, który można "odczuć" bezpośrednio.

    • 30 72

    • Podstawowa wada (6)

      Brak "podziękowania"od przedstawiciela wydawcy

      • 17 10

      • (3)

        Jak wyglądają te ,,podziękowania '' , bo jestem ciekawa ?

        • 9 2

        • a ja jestem ciekawy (2)

          dlaczego w jednej szkole w równoległych klasach są różne podręcznikido tych samych przedmiotów. Dlaczego ten sam nauczyciel wskazuje na inny podręcznik w następnym roku szkolnym, dlaczego ja jako rodzic musę kupić nowy podręcznik dla dziecka o rok młodszego. Odpowiedź jest prosta jak dwa razy dwa, wynik jest taki sam jak każdym podręczniku - KTOŚ MA WTYM INTERESnapewno nie rodzic, bo za te fanaberie płacimy my rodzice

          • 14 4

          • W klasie mojego dziecka

            To my rodzice decydowalismy jaki chcemy podrecznik

            • 2 4

          • Zmiany podręczników

            Od 2009 roku trwa wprowadzanie nowej podstawy programowej do kolejnych klas. W tym roku nowe podręczniki weszły do klas 6 szkół podstawowych i do 3 klas liceów. To była główna przyczyna zmian podręczników w ostatnich latach. Nauczyciele musieli zmienić podręczniki bo te starsze decyzja ministerstwa straciły tzw numery dopuszczeń.

            • 6 0

      • Podziękowania (1)

        Główni wydawcy podpisali kilka lat temu kodeks dobrych praktyk i zdecydowali w nim o konkurowaniu wyłącznie merytorycznym. Nauczyciele wybierając podręczniki z danego wydawnictwa dostawali z tej okazji dużo materiałów dla siebie. Ale wszystkie te materiały służyły lepszemu prowadzeniu lekcji. Były tam pisane przez fachowców scenariusze lekcji, aplikacje edukacyjne, plansze, fachowo przygotowane i ilustrowane karty pracy czy sprawdziany. Te podziękowania służyły wiec naszym dzieciom.

        • 10 0

        • Warto jeszcze dodać, że gdy nauczyciele nie dostają dodatkowych materiałów to muszą je zdobyć na własną rękę i za własną kasę. Np. wspomniane w artykule drukowanie materiałów ze strony ministerstwa odbywać się będzie w sporej części przypadków w domu, na własnej drukarce, na własnym papierze i z wykorzystaniem własnego tuszu. Wydawanie przez nauczycieli prywatnych pieniedzy dla celów zawodowych jest niestety normą. Ciekawe czy wykonujący inny zawód tak chętnie korzystaliby dla celów pracodawcy z własnej drukarki, tuszu, kupowałyby różne cuda w sklepie papierniczym itd.

          • 8 0

    • (3)

      najlepszy jest akapit:
      Z racji tego, że podręcznik ma być przechodni i służyć kolejnym uczniom przez następne trzy lata, na szkołę i rodziców spadł obowiązek dbania o jego wygląd i chronienia go przed ewentualnymi uszkodzeniami. Dla jednych to dobra nauka szacunku do książki i dbania o przedmioty, dla innych niepotrzebne utrudnienie i narażanie dziecka na stres.

      Zwroccie uwage na ostatnie zdanie. Az si slowa na k i ch cisna jak to czytam...jaki do jasknej anielki stres? ze dziecko ma dbac o swoje i nieswoje rzeczy? ze nie moze sie odstresowac rzucajac ksiazka, albowyrywajac kartki? Nie wiem na jakim swiecie my zyjemy, skoro dbanie o nasze wspolne dobro, jest stresujace...

      • 25 1

      • Masz 6 latka? (2)

        No właśnie...

        • 3 13

        • mam 4 latka, ktory wie, ze o swoje i cudze musi dbac.I dba. I na zestresowane dziecko mi nie wyglada...

          • 12 1

        • sam miałeś 6 lat i wszystko ci wolno było?

          pewnie tak, skoro teraz się burzysz

          • 7 1

    • Mi pasuje !
      Płacę podatki i chcę to odczuć a nie nabijać kasę kapitalistom.
      Tylko leming nie czuje tej medialnej nagonki, którą wywołują wydawcy ...

      • 5 8

    • ??

      Niewazne czy dziecko nauczy się czegos czy nie - ważne ze za darmo?!:)) niezle,,

      • 8 3

  • Kłamstwo lub niewiedza w zakresie podstaw: (2)

    "... a rodzice nie ponieśli żadnych kosztów w związku z jego zakupem - dodaje Ewa Grzymała"

    Trudno by płacili za coś na co się zrzucili wraz z innymi.

    Ponieśli, bo kto płaci podatki ? Sektor prywatny. Sektor państwowy "płaci" podatki z tego co zostało wypracowane i zabrane sektorowi prywatnemu.

    Prawdą jest, że ci rodzice zapłacili mniej (bo dorzucili się inni którzy nie mają dzieci w danej grupie wiekowej inni) w sposób pośredni a nie bezpośredni.
    Zapłacili wydawcy, drukarzowi i jeszcze jednemu magicznemu pośrednikowi w postaci urzędnika.

    • 79 15

    • Bo Państwo to taka struktura

      Która zabiera co może obywatelowi a pozniej dając ochłapy każe się cieszyć .

      • 10 1

    • Ech, to samo chciałem napisać...

      socjalistyczne myślenie, że coś jest za darmo.

      • 6 2

  • Nowy Elementarz

    Jestem mamą pierwszoklasistki i jeszcze tego podręcznika na oczy nie widziałam. Moje dziecko również.

    • 23 6

  • Komu nie pasuje niech.......... (7)

    Dlaczego 99proc szkół zamówiło elementarz zanim w ogóle nauczyciele go zobaczyli? Odpowiedź jest w tekście a dokładnie w braku nazwisk tych nauczycieli, którzy go krytykują. Całe to gadanie i pisanie o opiniach nauczycieli nie ma sensu. Szkoły wzięły bo boją się MEN i kuratoriów a nie, że im się podobał czy nie. Opinie ekspertów o nim są różne, przeważają negatywne ale nie wszystkie. Ale już o materiałach dodatkowych, każdy kto je widział mówi: żenada. Dziwne, ze nauczyciele pod swoim nazwiskiem zachwalają ten materiał.
    Podręcznik jest słaby ale za darmo. Czy nie odbije się na jakości edukacji? zobaczymy za 3 lata. Na szczęście nie wszystko zależy od podręcznika.

    • 66 10

    • To nie jest darmowy produkt

      lecz produkt sfinansowany z wcześniej zebranych podatków.

      • 18 1

    • nauczyciel BEZ PRAWA GŁOSU (1)

      Nie wiem jak było w innych szkołach ale w mojej dyrektor narzucił nauczycielom ten podręcznik!!-bez PRAWA SPRZECIWU! BEZ KOMENTARZA.......

      • 17 0

      • Może jeszcze godziny zajęć ten dyrektor satrapa wyznaczył odgórnie bez konsultacji z rodzicami? Ale już przy wyborze szatni mieliście prawo weta? A wywiadówki są ustalane w drodze głosowania walnego dzieci i rodziców jak mniemam.

        • 3 8

    • slaby i jeszcze dzieci stresuje, bo musza dbac o niego rpzez rok...szczyt!

      • 4 0

    • Nie przeważają opinie negatywne. Negatywne są rozdmuchowane. Ppdręcznik miał błędy, jeszcze trochę ich ma, ale proszę pokazać, który z dotychczasowych był lepszy. Co do strachliwości dyrekcji szkół i nauczycieli, to może nie są górnicy, żeby bronić elementarza w walkach z polocją przed Sejmem, ale też zastraszeni tak, by nie zdobyć się na szczerą ocenę książki, to nie są.

      • 3 5

    • Szkoły kupują, bo... muszą

      Dlaczego państwowe podstawówki zamówiły podręcznik ministerialny? Bo w innym przypadku Rodzice zrobiliby awanturę, że jest darmowy podręcznik, a muszą kupować inny i sami za to płacić. To pierwsza, podstawowa przyczyna. A druga... jakie dyrektor państwowej szkoły ma wyjście. Słucha poleceń przełożonego. Wy robicie inaczej? To pewnie jesteście bez pracy albo macie własny biznes :). Kto pyta nauczycieli o zdanie? Ich się tylko obraża albo urządza na nich regularnie nagonkę medialną.

      • 7 0

    • Żenada

      Wrrrrr....nauczyciele nie mieli żadnego wyboru,w naszej szkole dyrektor narzucił bez prawa veta i po zawodach!:(

      • 0 0

  • refundacja zamiast jednnego dla wszystkich

    Uważam, że powinna być refundacja do podręczników (Taka w stylu Wyprawka 2014 - tylko dla wszystkich uczniów). Może nie w pełnej kwocie, ale chociaż 50%-75%. Wtedy nauczyciel miałby wybór w wyborze lepszego wydawnictwa, a nie byłoby równania wszystkich do dołu.

    • 35 4

  • Wszystkim byle jak, ale po równo (2)

    Te podręczniki po dwóch latach, jak nie po roku, nie będą się do niczego nadawały. Od samego noszenia w tornistrze. Nie wyobrażam sobie nauki czytania / czytania ze zrozumieniem bez możliwości podkreślenia czegoś w tekście ołówkiem. Nie będzie można nawet zaznaczyć zakresu tekstu zadanego do przeczytania w domu. Treść podręcznika to już w ogóle osobny temat. Konkurencja między wydawnictwami gwarantowała jako taki poziom. Nauczycielka mogła zawsze zrezygnować z zamawiania danego tytułu, jeśli się nie sprawdził.

    Komu to ma służyć? Najbiedniejszym szkoły starały się pomóc załatwić podręczniki i dostawali zasiłki z miasta. Nagle wszyscy są tacy potrzebujący? Jak chce się mieć dziecko, to trzeba liczyć się z tym, że na pewnych etapach jego życia trzeba będzie ponieść koszty związane z jego wychowaniem. Nie kupuje się samochodu, jak nie można sobie pozwolić na ubezpieczenie i benzynę.

    • 49 9

    • NIe zgadzam się

      Kiedyś nie było konkurencji i ten "jako taki" poziom był zachowany. Poza tym nawet jak podręcznik się nie sprawdził, nauczyciel zazwyczaj nie ma możliwości samemu z niego zrezygnować. Wybór podręczników najczęściej odbywa się w gabinecie dyrektora po negocjacjach z przedstawicielem wydawnictwa. Nauczyciele odnośnie wyboru mają mało do powiedzenie. Piszę to jako rodzic, który ma dzieci w szkole, jako pedagog, który pracował w szkole. Mam też wśród znajomych i rodziny sporo nauczycieli.
      Co do kosztów, to jasne że trzeba się liczyć z kosztami przy dziecku ale czy naprawdę trzeba wydać 300zł żeby nauczyć literek? Czy rzeczywiście potrzeba 10 książek, 10 zeszytów ćwiczeń, kilku innych wycinanek itp. na jeden rok szkolny bo bez tego się nie da? Z jednej strony to są naprawdę duże koszty, z drugiej nie rozwija się w dziecku samodzielności, wyobraźni, bo wszystko ma podane.

      • 13 3

    • A ja sobie wyobrażam naukę bez gryzmolenia po książkach. Nawet nie muszę zaprzęgać specjalnie wyobraźni, bo na elementarzu Falskiego się uczyłem i jakoś dobrnąłem do końca studiów w przeświadczeniu, że podręczniki należy szanować. Przez pierwsze 12 lat edukacji wiedziałem też, że moje książki pójdą do młodszych kolegów i wstyd by było oddawać książki zniszczone.

      • 13 0

  • (2)

    Ja tak tylko czytam o tych materiałach dydaktycznych, kserówkach itp.
    Szczerze mówiąc pamiętam ze swojej podstawówki tylko książkę i zeszyt. Po książce tez się nie gryzdało, pisało się w zeszycie. Pisało!, a nie zakreślało literki, czy kolorowało obrazki.
    I mówcie co chcecie, ale my, stare pokolenie lepiej pisaliśmy w podstawówce, niż dzisiejsi gimnazjaliści.

    • 46 3

    • No tak, nie jest to trudne jeśli dzisiejsze gimnazjum zostało wydzielone z podstawówki.

      • 5 2

    • od kiedy czytam internety

      też coraz gorzej wychodzi mi pisanie, chociaż raczej byłem z tych bardziej piśmiennych. Tak więc powodów czemu gimbaza gorzej pisze jest więcej niż się wydaje.

      • 6 0

  • Które wypowiedzi są bardziej merytoryczne? (2)

    Odpowiedź nasuwa się sama. Treści o bezpieczeństwie były na początku każdego elementarza, bo tak wynika z podstawy programowej i rozkładu materiału. Kolorowe szaty graficzne i obrazki przykuwające uwagę dzieci były również we wszystkich poprzednich. Ten podręcznik ma pełno wad metodycznych i o tym właśnie mówiły panie, które nie są nim zachwycone. Za darmo również nie jest, bo jak niektórzy pisali, zrzuciło się na to całe społeczeństwo. Pani minister nie wzięła na niego pieniędzy przeznaczonych np na premie urzędników, a autorka otrzymała duże pieniądze ( również nasze). Dlaczego po prostu nie dofinansowano w ramach kwoty refundacji zakup podręczników, które już istniały? Wydawnictwa na pewno obniżyłyby cenę, by tylko mieć zbyt podręczników i materiałów, które już istniały.

    • 31 3

    • z pewnością nie ta: (1)

      'Dawniej otrzymywaliśmy do zakupionego przez rodzica pakietu (ćwiczenia i książka) plansze dydaktyczne, liczby, litery, wszystko pięknie przygotowane przez wydawnictwo. W tej chwili musimy ściągać to ze strony ministerstwa i kserować. '

      • 4 0

      • Dodajmy, ze z własnej kasy. Wydawanie przez nauczycieli prywatnych pieniedzy jest niestety normą. Ciekawe czy wykonujący inny zawód tak chętnie korzystaliby z własnej drukarki, tuszu, kupowałyby różne cuda w sklepie papierniczym itd.

        • 0 0

  • jaki sres dla dziecka?

    Nawet jak dzieciak zdewastuje cały podręcznik to jedna jego część kosztuje poniżej 5 zł. Katastrofy nie ma. A może dzięki temu dziecko zacznie dbać również o swoje rzeczy. Bo teraz dzieciaki o nic nie dbają.

    • 19 9

  • Popieram ideę podrecznika (1)

    Jak ja chodziłam do szkoły, to był jeden rodzaj podręcznika. W najmłodszych klasach były zeszyty ćwiczeń ale stopniowo coraz więcej robiło się w zwykłym zeszycie. I wcale nie byliśmy pokoleniem gorzej wykształconym. Teraz nauczyciel chce mieć wybór, ale czym ten wybór jest podyktowany? Koleżanka pracowała w Wydawnictwie Szkolnym i Pedagogicznym i powiedziała, że oni z góry stoją na przegranej pozycji, bo nie mogą podarować szkołom gratisów (np. tv, tablica multimedialna komputer) jak inne komercyjne wydawnictwa. Nie zawsze ale czasami właśnie takimi gratisami podyktowany był wybór podręczników w danej szkole.
    A co do formy, to fajnie że podręczniki są kolorowe, dostosowane do współczesnego świata. Jednak zeszyt nie powinien odchodzić do lamusa. Jak dziecko ma wyrobić sobie charakter pisma, jak większość rzeczy wykonuje w ćwiczeniach i uzupełnia wykropkowane miejsca. Dziecko w klasie V naprawdę nie potrzebuje narysowanych kwadratowych budek, by zapisać działanie matematyczne.

    • 39 12

    • To o czym piszesz

      to zwykła korupcja urzędników państwowych.

      Zawiłość i mnogość zasad czyni normalne niewykonalnym.
      Co nie znaczy, że z tego powodu mamy równać tylko do "jednej słusznej linii".

      • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Science Cafe. Przyszłość zapisana w genach? Epigenetyka w skali

20 zł
wykład, sesja naukowa, warsztaty

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Węgiel to:

 

Najczęściej czytane