- 1 Egzamin ósmoklasisty coraz bliżej. Z matematyką pomagają licealistki (5 opinii)
- 2 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (68 opinii)
- 3 Studia na prywatnej uczelni. Nowe kierunki w rekrutacji 2024 (1 opinia)
- 4 Gdyńska szkoła z certyfikatem Cambridge International School (13 opinii)
- 5 Start rakiety z Pustyni Błędowskiej. Wystrzelili rzeżuchę w sondzie z kombuczy (22 opinie)
- 6 Nowy rektor GUMed wybrany (99 opinii)
Film, którego (prawie) nigdzie nie zobaczysz. Historia pani docent z PG
Życzliwa, pomocna i zawsze stająca w obronie studentów - tak docent Mariannę Sankiewicz-Budzyńską wspominają absolwenci Politechniki Gdańskiej. To właśnie z ich inicjatywy powstał film "Zielony atrament" poświęcony osobie wybitnej wykładowczyni, która wychowała dla Polskiego Radia wiele pokoleń inżynierów dźwięku. W postać zasłużonej gdańszczanki wcieliła się uznana aktorka Magdalena Zawadzka. Fabularyzowaną biografię w reżyserii Pawła Wyszomirskiego można będzie za darmo obejrzeć podczas specjalnego pokazu we wtorek, 27 lutego, na Politechnice Gdańskiej. Docelowo film będzie też dostępny w serwisie VOD TVP.
Nie sposób także nie docenić wkładu Marianny Sankiewicz-Budzyńskiej w rozwój nauki. Podczas trwającej blisko pół wieku aktywności akademickiej wychowała wiele pokoleń inżynierów dźwięku i stworzyła fundamenty pod dzisiejszy Wydział Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki PG. Przez wiele lat pełniła także nadzór nad techniczną stroną funkcjonowania gdańskiej rozgłośni Polskiego Radia.
Do Trójmiasta trafiła tuż po zakończeniu II wojny światowej, podczas której przeżyła przymusowe roboty i gestapowskie więzienie. Cudem uniknęła rozstrzelania. Z Politechniką Gdańską związana była do 1992 r. Z samym miastem - aż do swojej śmierci w 2018 r. - w wieku 97 lat.
Nie tylko biografia, ale też opowieść o wynalazkach i naukowych pionierach
Z pomysłem upamiętnienia zasłużonej dla uczelni naukowczyni wyszli w 2019 r. członkowie Stowarzyszenia Absolwentów PG. To zresztą na ich wspomnieniach, anegdotach i odczuciach dotyczących docent Sankiewicz powstał scenariusz filmu Pawła Wyszomirskiego. Różnego rodzaju materiałów i wypowiedzi udało się zebrać na tyle dużo, że zaplanowaną początkowo krótką formę telewizyjnego dokumentu trzeba było zastąpić pełnometrażowym filmem, który jest fabularyzowaną biografią gdańskiej inżynierki.
- Jestem oczarowany małymi i wielkimi historiami z życia pani docent. Jestem oczarowany jej osobowością, pewnym czarem i myślą, którą starała się zaszczepić wszystkim swoim studentom i wychowankom. Dlatego też dałem się zarazić ideą stworzenia filmu o pani Mariannie Sankiewicz. Mamy scenariusz niebanalny, nietuzinkowy, trochę nawet eksperymentalny. Dzieje się współcześnie na Politechnice Gdańskiej, ale ma też elementy, w których opowiadamy o historii. O życiu, które było w latach 70. czy 80. - mówił na etapie przygotowań do realizacji "Zielonego atramentu" jego reżyser Paweł Wyszomirski.
Do zagrania głównej roli zaangażowano cenioną i utytułowaną Magdalenę Zawadzką, obok której pojawili się m.in. Aleksandra Piotrowska, Roman Gancarczyk, Michał Kurek i Aleksander Bukowiecki. W projekcie wzięli też udział artyści związani na co dzień z gdańskim Teatrem Wybrzeże - Małgorzata Oracz, Marek Tynda, Robert Ninkiewicz czy Sylwia Góra. Oprawę muzyczną stworzył natomiast inny ceniony gdańszczanin - Leszek Możdżer, w towarzystwie Mikołaja Sikały, Krzysztofa Chodkiewicza i Patryka Banacha.
Wyprodukowany przez Pomorską Fundację Filmową "Zielony atrament" to nie tylko biografia, ale także - co podkreślają sami twórcy - opowieść o niezwykłym pokoleniu pionierów zakładających uczelnię techniczną w powojennym Gdańsku. To również historia o przełomowych wynalazkach i potrzebie rozwoju.
Życie gdańskiej docent materiałem na niejeden jeszcze film
Zdjęcia do filmu realizowano na terenie Politechniki Gdańskiej i to właśnie tutaj osadzona jest akcja "Zielonego atramentu". Ze względu na ograniczoną formę i finanse Paweł Wyszomirski skupił się na powojennej aktywności Marianny Sankiewicz, choć to jej wcześniejsze losy stanowią tak naprawdę scenariusz na jeszcze większe kino. Urodzoną na Suwalszczyźnie kobietę wybuch II wojny światowej zastał w Starogardzie Gdańskim. Stamtąd późniejszą docent ewakuowano do Wilna. To właśnie tam Marianna Sankiewicz po raz pierwszy, ale nie ostatni w swoim życiu, otarła się o śmierć. Zarażoną tyfusem, w ciężkim stanie, umieszczono już w kostnicy, skąd uratował ją jeden z sanitariuszy.
Po wyzdrowieniu Sankiewicz pracowała w niemieckiej kantynie i stamtąd przekazywała informacje swoim harcerskim przełożonym. W 1942 r. znalazła się na liście do wywózki i trafiła na przymusowe roboty. Pracując w Szczecinie, nawiązała kontakty z konspiracyjną organizacją działającą w Stalagu II B Hammerstein, podległą rządowi londyńskiemu. Prowadziła nasłuch i zdobywała tajne informacje na temat niemieckiej Wunderwaffe. Po zdekonspirowaniu jej przez Niemców Sankiewicz groziła kara śmierci, ale po raz drugi udało się jej oszukać przeznaczenie.
Po tym, jak do obozu, w którym pracowała, dotarli Rosjanie, wraz z pozostałą grupką uciekinierów skierowała się na wschód, w stronę frontu. Na drodze zatrzymał ich jednak radziecki oddział, który mówiącą w kilku językach Sankiewicz uznał za niemiecką kolaborantkę. Zabrano ją na pobliskie pole, gdzie miało dojść do egzekucji. Gdy żołnierz przygotowywał się do strzału, rozpoczął się akurat aliancki nalot. Korzystając z zamieszania, kobieta uciekła do lasu i po raz trzeci w czasie wojny ocaliła swoje życie. Kilka miesięcy później zaczęła pracę w siedzibie Polskiego Radia w Warszawie, skąd na własną prośbę oddelegowano ją do powstającej rozgłośni w Gdańsku. Równolegle Sankiewicz znalazła się w gronie pierwszego powojennego rocznika, który rozpoczął naukę na Politechnice Gdańskiej.
KINO Najnowsze kinowe premiery
Kiedy i gdzie obejrzeć "Zielony atrament"?
Być może film Pawła Wyszomirskiego zwróci uwagę producentów na ten niezwykły wojenny epizod późniejszej gdańszczanki i doczekamy się kolejnej produkcji o docent z PG. Póki co za nami oficjalna premiera "Zielonego atramentu", która miała miejsce w gdańskim Multikinie.
- Dziedzictwo pani docent Marianny Sankiewicz jest twardym fundamentem dzisiejszej świetności Politechniki Gdańskiej. To dzięki takim osobom jak ona chcą u nas studiować najlepsi maturzyści w kraju, a kierunki oferowane na Wydziale ETI co roku należą do najbardziej obleganych - mówił podczas premiery prof. Krzysztof Wilde, rektor PG. - Jestem przekonany, że dzięki temu filmowi pamięć o pani doc. Sankiewicz jeszcze bardziej się utrwali, a z jej postacią i dokonaniami będzie mogła zapoznać się również szeroka publiczność, także spoza naszej uczelni.
"Zielony atrament" za darmo można będzie obejrzeć jeszcze we wtorek, 27 lutego, o godz. 13:15 w budynku Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki PG w audytorium im. Marianny Sankiewicz. Uczelnia przewiduje projekcję filmu Pawła Wyszomirskiego również podczas Dnia Absolwenta (22 czerwca) i prawdopodobnie w trakcie Dnia Otwartego PG (21 marca) oraz Bałtyckiego Festiwalu Nauki (23-26 maja). Docelowo film ma także trafić do serwisu VOD Telewizji Polskiej.
Wydarzenia
Miejsca
Opinie wybrane
-
2024-02-26 19:57
Cudowna Pani Profesor! (1)
Jedna z niewielu na Wydziale, rzeczywiście dbająca o studentów i chcąca jak najwięcej im pokazać i przekazać, nawet będąc już na emeryturze.
Faktycznie dobre relacje z Radiem Gdańsk były jej udziałem. Niestety zostały później zniszczone przez zadufanego karierowicza, który wybił się na Jej plecach, próbującego zdobyć międzynarodowy rozgłosJedna z niewielu na Wydziale, rzeczywiście dbająca o studentów i chcąca jak najwięcej im pokazać i przekazać, nawet będąc już na emeryturze.
Faktycznie dobre relacje z Radiem Gdańsk były jej udziałem. Niestety zostały później zniszczone przez zadufanego karierowicza, który wybił się na Jej plecach, próbującego zdobyć międzynarodowy rozgłos (kto wie, ten wie).
Pamiętam wyjazdy na międzynarodowe spotkania AES, które organizowała dla studentów, żeby mogli się czegoś ciekawego dowiedzieć. A były to czasy, gdzie na PG był dostępny jedynie wieloślad analogowy wielkości "lotniska", ale niestety karierowicz nie pozwalał studentom go nawet dotknąć.
Za to na Zachodzie już były piękne, cyfrowe stoły reżyserskie.
Nie miałem pojęcia jak trudne chwile przechodziła w życiu Pani Sankiewicz. Jej pogoda ducha i charyzma, a przede wszystkim dobre i otwarte dla ludzi serce nie zdradzały wcześniejszych traum.
Super, że powstał film, jednak szkoda, że nie będzie szeroko dostępny, bo Bohaterka z pewnością zasługuje na pamięć i uznanie wśród wielu, jak również swoją postawą i życiem niejednego mogłaby zainspirować do działania.- 36 1
-
2024-02-26 22:10
Każde twoje słowo jest również moim doświadczeniem (i jestem ten co wie).
- 4 0
-
2024-02-26 21:54
Pani Profesor
Spotkałem Panią Profesor kilkanaście lat temu podczas mojej pracy w punkcie rekrutacyjnym Politechniki. Stała cierpliwie w długiej kolejce z jakimś młodym człowiekiem. Z racji wieku (już trochę po tej 18-tce było!) delikatnie zasugerowałem żeby przesunęła się do czoła kolejki, na co Profesor odpowiedziała "Nie ma potrzeby, my tu wszyscy czekamy".
Spotkałem Panią Profesor kilkanaście lat temu podczas mojej pracy w punkcie rekrutacyjnym Politechniki. Stała cierpliwie w długiej kolejce z jakimś młodym człowiekiem. Z racji wieku (już trochę po tej 18-tce było!) delikatnie zasugerowałem żeby przesunęła się do czoła kolejki, na co Profesor odpowiedziała "Nie ma potrzeby, my tu wszyscy czekamy". Okazało się że pomagała chłopakowi ze swojej dzielnicy, który nie do końca radził sobie z całym procesem rekrutacji. Jak matka wzięła go pod rękę i przeprowadziła na uczelnię, cały czas mówiąc do niego "dasz sobie radę". Dopiero po czasie dowiedziałem się (jakiś artykuł na stronie PG) z kim miałem przyjemność. Nietuzinkowa kobieta, której siła promieniowała na wszystkich wokół.
- 10 1
-
2024-02-26 17:42
Mmm
Film jest wyjątkowy. Nie spodziewałam się, że będzie taki ciekawy, świetnie zrobiony i naturalnie zagrany. Warto go pokazać szerszej publiczności
- 30 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.