Propagowanie postaw niezgodnych z konstytucją, manipulowanie faktami oraz brak odniesień do wartości chrześcijańskich - to główne zarzuty, jakie przedstawiciele Stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk przy wsparciu radnych PiS zarzucają miejskiemu programowi Zdrovve Love. Miasto nie tylko nie zamierza programu wycofać, ale planuje intensywniej go promować.
Zdrovve Love to program edukacyjny o zdrowiu prokreacyjnym, adresowany do uczniów gdańskich szkół. Jego głównym celem jest przekazanie dzieciom i młodzieży informacji na temat ich seksualności i antykoncepcji oraz korzystania z niej w zgodzie z własnymi przekonaniami.
Propagowanie postaw niezgodnych z konstytucją?
Głównymi zasadami przyświecającymi warsztatom Zdrovve Love są otwartość i szacunek dla drugiego człowieka, bez względu na jego orientację seksualną czy upodobania. Założeniom programu od przeszło dwóch lat sprzeciwiają się środowiska prawicowo-katolickie, zarzucając władzom miejskim deprawację oraz propagowanie ideologii gender.
Edukacja seksualna w Gdańsku. Nowy program budzi kontrowersje
Nieustannie protestują też przedstawiciele Stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk. Ich zdaniem treści przekazywane uczestnikom warsztatów są niezgodne z konstytucją.
- W Artykule 18 Konstytucji RP napisane jest: "Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej". Rodzinę stanowią zatem kobieta, mężczyzna i ich dzieci. Tymczasem Zdrovve Love ma na celu od najmłodszych lat wpajanie dzieciom, w jaki sposób nie respektować tego - mówił podczas czwartkowego briefingu prasowego Tomasz Lewandowski ze Stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk. - Program, chociaż ma w tytule "Love", skupia się tak naprawdę na seksualizacji dzieci. Znajdują się w nim szczegółowe informacje na temat antykoncepcji, z przerywaniem ciąży włącznie. Program, który nazywa się "programem prokreacyjnym dla Gdańska", mówi o homoseksualizmie i zmianach płci, a więc o tym, co robić, aby do tej prokreacji nie dochodziło - dodaje. SOG: Manipulacja słowem i faktami
Przedstawiciele Stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk zarzucali, że autorzy programu Zdrovve Love nie tylko manipulują słowami, ale wręcz naginają fakty.
- Z materiałów przygotowanych w ramach programu dowiadujemy się, że w każdej klasie może być od jednej do trzech osób homoseksualnych. Nie wiem, skąd są wzięte te dane, ale jeżeli przeanalizujemy tzw. diagnozę potrzeb uczniów, która jest w każdej szkole, na której podstawie tworzy się programy wychowawczo-profilaktyczne, nie znajdziemy tam informacji na temat tego, jakoby taki problem w ogóle istniał. Jakim zatem prawem i na jakiej podstawie przedstawia się uczniom takie informacje na tych zajęciach? - pyta Marek Skiba, prezes SOG. Uważa, że przekaz jest celowo tak zmanipulowany, aby przedstawione treści wydawały się młodym ludziom bardziej przystępne i zachęcały do podjęcia określonych aktywności.
- Jeżeli chodzi o kwestię manipulacji językiem, to przytoczę cytat z zakładki zatytułowanej "Budowa i funkcja narządów płciowych" - mówi Marek Skiba. - Przez pięć stron faktycznie mówi się o narządach płciowych, ale na końcu pada sformułowanie "podczas wytrysku, przez ujście cewki moczowej, wyrzucane jest nasienie, zwykle w objętości nieco mniejszej niż łyżeczka od herbaty. Nie zawiera szkodliwych substancji. Połykanie nasienia nie stanowi samo w sobie jakiegoś zagrożenia dla zdrowia oprócz sytuacji, kiedy nasienie zawiera bakterie albo wirusy chorobotwórcze". Tego uczy się dzieci, które mają lat 14. Proszę zwrócić uwagę na manipulację językiem - łyżeczka do herbaty. Nie mówi się o objętości 5 ml, jak ma to miejsce w literaturze naukowej, tylko o łyżeczce do herbaty, bo dziecko zareaguje inaczej na słowo "łyżeczka" niż podanie objętości w mililitrach - twierdzi.
Miasto stawia na promocję Zdrovve Love, przeciwnicy mówią "stop"
Rada Miasta Gdańska nie planuje wycofać się z realizacji programu Zdrovve Love mimo licznych apeli ze strony środowisk prawicowo-katolickich.
- W Radzie Miasta Gdańska nie pojawiają się plany wycofania Zdrovve Love - mówi Joanna Cabaj, radna PiS. - Przeciwnie, radni koalicji Wszystko dla Gdańska popierają ten program. W listopadzie ubiegłego roku proponowali wręcz wykonanie baneru, który miałby zachęcać rodziców do zapisywania dzieci na tego typu zajęcia, ponieważ uważa się, że zainteresowanie jest zbyt małe - dodaje. W kontrze do gdańskich włodarzy, którzy zamierzają promować program, Stowarzyszenie Odpowiedzialny Gdańsk ruszyło z akcją "Stop Zdrovve Love", której celem jest całkowite zrezygnowanie z jego realizacji.
- Nie zamierzamy wdawać się z miastem w dyskusję, bo żadne kompromisy nas nie interesują. Mamy jasno określony cel - doprowadzić do zamknięcia Zdrove Love - i zamierzamy się go trzymać - mówi Marek Skiba, prezes SOG. Edukacja kulturowa czy inżynieria społeczna?
Gdański Program Edukacji Kulturowej, w ramach którego funkcjonuje Zdrovve Love, to pierwszy tego typu miejski dokument, łączący kulturę, oświatę oraz obszar społeczny i obywatelski. Do jego najważniejszych celów należy ułatwienie dostępu do kultury, włączenie gdańszczan do współtworzenia działań kulturalnych i w działania lokalne, wspieranie twórczych pasji czy pobudzenie do rozwijania zainteresowań i wspólnych działań sektora kultury, edukacji i społecznego.
- Rzeczywistością jest, że w gdańskim programie kulturowym ponownie pojawia się program edukacyjny, a więc zakładający zaangażowanie edukatorów, których zadaniem ma być edukowanie mieszkańców miasta, począwszy od najmłodszych aż po seniorów. Ich celem ma być przebudowanie kultury na bardziej otwartą - mówi radny PiS Kazimierz Koralewski. - Gdyby chodziło faktycznie o jakieś kulturalne zaangażowanie mieszkańców miasta, zakładalibyśmy, że chodzi o udział w różnego rodzaju wydarzeniach. Jeśli mówimy o kulturowym programie, możemy zakładać, że chodzi o inżynierię społeczną i w efekcie indoktrynację - udział w zajęciach organizowanych w szkołach czy przedszkolach, finansowanych przez miasto. Ten gdański program kulturowy otwiera drogę do finansowania z budżetu miasta tego rodzaju projektów. Radny Koralewski zwraca też uwagę na fakt, że Gdański Program Edukacji Kulturowej nie jest szczegółowy i dopiero na jego bazie będą organizowane różnego rodzaju konkursy, zgłaszane projekty czy podejmowane decyzje o finansowaniu.
- Władze miasta po ustaleniu tego programu będą mogły w budżecie miasta Gdańska legalnie zabezpieczać środki na różnego rodzaju projekty i przeprowadzać konkursy, już poza jurysdykcją Rady Miasta Gdańska - podkreśla Koralewski. - Program ten ma ponad 60 stron i mimo że dotyczy kultury, nie ma odniesienia do podstaw naszej cywilizacji, a więc wartości chrześcijańskich - dodaje radna Joanna Cabaj. - Główną wartością podkreślaną w tym programie jest różnorodność. Ponadto, w mojej ocenie, władze samorządowe ponownie wkraczają w kompetencje Ministerstwa Edukacji, wdrażając i narzucając własne programy edukacyjne - dodaje.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy