• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ucieczka studenta, czyli Prison Break na PG

Natalia Wiśniewska
12 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Zobacz trailer filmu "Student Break", stworzonego przez studentów Politechniki Gdańskiej.


Chcieli utrwalić studenckie czasy, więc postanowili nakręcić film. Na pomysł scenariusza wpadli już w 2007 roku. Nie przypuszczali jednak, że zebranie ekipy, zorganizowanie sprzętu i dopracowanie scenariusza zajmie im aż trzy lata. Teraz efekt ich wysiłków można zobaczyć w kinie Neptun w Gdańsku, 17 listopada.



Studenci Politechniki Gdańskiej postanowili uwiecznić studenckie czasy w nietypowy sposób - nakręcili pełnometrażowy film. Studenci Politechniki Gdańskiej postanowili uwiecznić studenckie czasy w nietypowy sposób - nakręcili pełnometrażowy film.
Studenci podczas kręcenia filmu "Student Break". Studenci podczas kręcenia filmu "Student Break".
"Student Break", bo taki tytuł nosi blisko dwugodzinny film, inspirowany jest znanym serialem "Prison Break". To absurdalna komedia o studencie, który próbuje wydostać się z murów restrykcyjnej uczelni, nazwanej w filmie Politechniką Stanową. Spotyka go przy tym szereg typowych sytuacji z życia studenta, jak na przykład czekanie w bardzo długiej kolejce do dziekanatu, czy tez problemy studenta przygotowującego się do sesji, który mieszka w imprezowym akademiku.

- Na pomysł nakręcenia filmu wpadliśmy na jakimś wykładzie. Pomyśleliśmy, że fajnie by było nakręcić opowieść, która utrwaliłaby klimat studiów. Pomysł rozwinął się na tyle, że powstał z tego film pełnometrażowy. Jednak nie mieliśmy wtedy pojęcia, że będzie nas kosztował tyle wysiłku - wspomina Adam Walkowski, reżyser filmu.

Studenci ze swoim pomysłem poszli do wykładowcy na Politechnice, śp. profesora Stefana Zabieglika, któremu inicjatywa się spodobała i który pomógł studentom w redakcji scenariusza. Kolejnym krokiem były formalności z władzami Politechniki Gdańskiej. Tam już nie było tak prosto. Wprawdzie władze wyraziły zgodę na kręcenie filmu na terenie polibudy, ale odmówiły udzielenia dofinansowania i pomocy w zorganizowaniu sprzętu. Ale studenci, jak to studenci, poradzili sobie i bez pieniędzy.

- Udało nam się nawiązać współpracę z Akademickim Centrum Kultury z Uniwersytetu Gdańskiego. Pożyczyliśmy od nich sprzęt, między innymi kamerę. Sporo pomogło nam Koło Naukowe Inżynierii Dźwięku i Obrazu oraz Marek Kreft, który także zagrał w filmie. Z kolei nasz kolega Marcin Morozowski, który zajmuje się fotografią, zaczął czytać na temat oświetlenia w filmie, a potem sam zbudował blendy, zasłonki na lampy i zorganizował inne niezwykle przydatne cuda - mówi Walkowski.

W projekt zaangażowało się ponad trzydzieści osób, głównie studentów Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. Studentom udało się nakłonić aktora Kabaretu Limo, Wojciecha Tremiszewskiego, aby zagrał w filmie nauczyciela wychowania fizycznego.

Na filmie można zobaczyć miejsca dobrze znane studentom. Akademiki Politechniki Gdańskiej (uwiecznione jeszcze przed remontem), pizzeria PRL, a także wnętrza Bratniaka, audytoria i podziemia polibudy. Studentom udało się także uzyskać wstęp do pomieszczeń mieszczących największy superkomputer w Polsce, w których nakręcona została jedna ze scen.

Premiera filmu odbędzie się 17 listopada o godzinie 19:00 w kinie Neptun. Bilet 10 zł. Po pokazie autorzy będą rozdawać płyty DVD z filmem. Więcej informacji można znaleźć na stronie filmu www.student-break.inventcore.net.

Wydarzenia

Student Break (1 opinia)

(1 opinia)
10 zł
impreza filmowa

Opinie (98) 5 zablokowanych

  • brawo Nowak! (2)

    • 25 4

    • Mateusz gratuluję:)

      powodzenia!

      • 7 0

    • Kantor

      co ty tam robisz cpunku? ;p

      • 1 1

  • I takie są studia w Polsce zamiast się uczyć to kręcą jakieś filmiki a pózniej mamy takich fatalnych inżynierów (21)

    • 50 193

    • fatalna, to jest twoja wypowiedź trollu

      • 45 8

    • To nic (14)

      Że inżynierowie z polskich szkół są najbardziej rozchwytywanymi za granicami, nie ?Lepiej wejść na trojmiasto.pl , sieknąć jakiś komentarz nic o tym nie wiedziąc, ale to takie polskie, pomarudzić trzeba, nie ?

      • 32 6

      • śmieszne... (13)

        Chyba sobie kpisz. W Anglii i Niemczech pracodawcy nawet nie patrzą na polskie dyplomy, bo są nic nie warte. Sam tego doświadczyłem, a mam dyplom inż właśnie z PG. Wpajają takie brednie studentom i potem w to wierzą. Właśnie dlatego zrobiłem drugi kierunek na angielskiej uczelni i wtedy można być ponad konkurencją bo masz coś więcej w postaci polskiego dyplomu. No chyba, że jakaś zagraniczna firma przyjeżdża do Polski i sam ściąga studentów to co innego, ale biorąc udział w normalnej rekrutacji, absolwent polskiej uczelni nie ma szans z tym niemieckim, czy angielskim. Druga sprawa to język. Każdy student myśli, że jest w tym dobry bo się umie przedstawić, opowiedzieć o sobie, a nawet rzucić kilka żartów, ale jeżeli chodzi o słownictwo branżowe i umiejętności pisania to już lipa. Pozdro.

        • 12 7

        • troche racji (12)

          Z tym językiem to masz rację - na PG są wprawdzie zajęcia z angielskiego, ale to nadal jest "Ala ma kota" a nie słownictwo, którego potrzebujesz w swojej branży. Na ETI mieliśmy dużo przedmiotów, gdzie materiały (np. do seminariów) były dostępne wyłącznie po angielsku, bo (jak to jeden znajomy stwierdził) język polski nie dojrzał jeszcze do tych zagadnień - tekst był nieprzetłumaczalny, bo nie ma takich słów - tutaj mimo wszystko trochę pociągnęliśmy temat i generalnie na własną rękę.

          • 9 1

          • angielski

            Sama byłam w grupie C2 (najbardziej zaawansowana), a i tak co najmniej połowa ludzi miała problemy z wysławianiem. Ruszaliśmy trochę słownictwa branżowego, ale to wyjątek, ponieważ skupialiśmy się tylko na słówkach, bo ze względu na nasz domniemany poziom zaawansowania gramatyka była opanowana i nie było sensu tego wałkować. Języków trzeba się uczyć dodatkowo, bo nie jest to problem tylko uczelni wyższych, ale i innych szkół jak licea czy podstawówki, które powinny wprowadzić jakieś solidne podstawy, a tak naprawdę dzieciaki nie zdają sobie z tego sprawy i to zlewają co jest nauczycielom na ręke bo się nie muszą przykładać.

            • 5 2

          • Ala ma kota? (10)

            To ciekawe, bo jest też język specjalistyczny. U nas na Architekturze jest język specjalistyczny. Może nie umiecie poprosić lektora, a potem się żalicie.

            • 2 5

            • prosiliśmy i to długo

              pod sam koniec semestru były jedne zajęcia ze słownictwem branżowym, gdzie lektor dowiedział się więcej od nas (po dziś dzień z łeską w oku pamiętam jak się nas radził przy ocenianiu NASZYCH sprawdzianów, bo nie wiedzał czy inna odpowiedź niż ta z klucza też jest dobra)

              • 6 2

            • (8)

              Co Ci po języku specjalistycznym jak nie znasz podstaw i nie umiesz się dogadać. Chodzi o to, że większość studentów wbrew temu co uważają nie zna angielskiego. Jak studenci z grupy A2, B1, czy nawet B2, która sięga poziomu FCE ma się porozumiewać na poziomie biznesowym. Nie ma jeszcze opanowanej gramatyki, to jak w tym ma pomóc słownictwo. Wszystko w swoim czasie. Jak sporządzić dokumentację dotyczącą projektu, jeżeli nie umie się poprawnie pisać? Chcąc pracować za granicą trzeba się posługiwać językiem na poziomie jak najbardziej zbliżonym do jego mieszkańców i nie ma w tej kwestii żadnych wymówek, a obecny system nauczania tego nie jest w stanie zapewnić. Wyjątkiem są studenci, którzy całe życie uczyli się dodatkowo języka i teraz mogą wykazać się ponad przeciętną znajomością.

              • 3 0

              • Szczerze? Tak jak 3/4 świata. (7)

                Współpracowałem z Amerykanami, Japończykami i Chińczykami. Myślałem, że mój angielski jest tragiczny, że mam fatalną wymowę i te moje cztery czasy na krzyż to za mało. Okazało, że się myliłem. Jedynym problem jest słownictwo bo gramatykę to nawet Amerykanie, dla których jest to język ojczysty, i to tacy z wykształceniem wyższym kaleczą. Co do dokumentacji, i ich pisania to te i tak lecą w dwóch, góra trzech czasach i zwyczaj nakazuje wykorzystywanie tylko podstawowych form gramatycznych.

                • 3 2

              • Ciekawie się rozgrzała dyskusja :) (6)

                Tu chyba nie chodziło o współprace na poziomie budowlańca, ale między osobami na wyższych stanowiskach, bo skoro temat o studiowaniu i uczelniach to chyba nie po to żeby potem na budowie pracować. Chociaż w sumie wielu absolwentów jedzie zagranice i tyra na zmywaku czy budowie, wiec może masz trochę racji. Natomiast jeżeli studiujesz po to aby pełnić jakieś wyższe stanowisko, to na 100% taki angielski nie wystarczy. Przejrzyj chociaż oferty pracy dla kierowników niższego szczebla w Anglii, gdzie w każdym ogłoszeniu wymagana jest znajomość języka w mowie i piśmie na poziomie w stopniu bardzo dobrym. Poziom komunikatywny to jest wymagany jak się szuka pracy przez agencje w jakimś magazynie. Nie oszukujmy się, ale większość ludzi nie dba o naukę języków i potem budzi się z przysłowiową ręką w nocniku, kiedy okazuje się, że jednym z kryteriów jest znajomość języka obcego, a nie daj boże dwóch.

                • 1 0

              • A kto ci powiedział, że pracowałem jako budowlaniec?

                Współpracowałem w ramach projektu wdrożeniowego z branży elektronicznej. Może nie na wysokim stanowisku, bo byłem jednym z wielu szeregowych specjalistów ale jednak na stanowisku wymagającym współpracy z kolegami z innych państw.

                • 0 2

              • (4)

                Budowlaniec, nie budowlaniec, ale typ stanowiska podobny choć branża inna. Moje porównanie może wydawać się trochę niesprawiedliwe, ze względu na fizyczny charakter stanowiska. Jeżeli byłeś szeregowym pracownikiem, to znaczy, że nie miałeś pod sobą ludzi za których pracę byłbyś odpowiedzialny. Ja mówię o stanowiskach kierowniczych i to nie tymczasowej pracy, bądź współpracy, a stałym zatrudnieniu za granicą, gdzie językiem urzędowym jest np. angielski. Spójrz na swojego przełożonego i oceń jego kwalifikacje. Podejrzewam, że jego znajomość języków obcych była na znacznie wyższym poziomie. Jeżeli ocenisz jeszcze jego wiedzę (o ile ma to samo wykształcenie i zbliżone doświadczenie), może się okazać, że jest twoim szefem, tylko dlatego że zna język na takim poziomie aby dogadać się z innymi kierownikami i zleceniodawcami.

                • 1 0

              • co wy gadacie (2)

                ludzie to jest propozycja filmu, a mówicie o stanowiskach dyrektorskich jak nie potraficie konkretnie odpowiedzieć na proste pytanie czy film tu zaprezentowany was zacheca do odwiedzenia kina lub kupna dvd czy nie. Moj dyrektor jest konkretny: jarek robisz tą robotę czy nie robisz. jest odpowiedz tak lub nie a nie może czy pytanie na pytanie.... go nie obchodzi co i jak tylko kontretna odpowiedź więc się tego nauczie bo potem nie będziędajcie na looz idźcie na film a potem wywalcie co wam na sercu leży obwiniając produkcję Student break

                • 0 2

              • to tylko dyskusja

                xx twierdzi, że inżynierowie z Polski są rozchwytywani za granicą i stąd ta dyskusja. Fakt, trochę nie na temat, ale porusza ciekawe kwestie. Wypowiedzieli się ludzie którzy mają jakieś doświadczenie w pracy za granicą, a nie tylko mydlący oczy rząd i profesorowie bez doświadczenia.

                • 0 1

              • Co do firmu, to będe na pewno, ciekaw jestem jakie zmiany zaszły od prapremiery.

                A dyskusja to taki mały offtop, i wcale nie jest tak odległa od tematu jak się może wydawać.

                • 1 0

              • Otóż nie, jest moim przełożonym bo poszedł ścieżką kariery kierowniczej.

                Ja poszedłem ścieżką kariery technicznej w firmie, ponieważ w wielu amerykańskich czy azjatyckich firmach kierownik, mimo iż wydaje swoim podwładnym polecenia wcale nie musi stać w hierarchii wyżej od nich, co więcej może zarabiać mniej od własnych podopiecznych. A co do charakteru mojej pracy, kierowałem wdrożeniami, tak więc teoretycznie nie miałem pod sobą podwładnych, ale sporo ludzi wykonywało moje polecenia tymczasowo na czas prac co do których to ja dysponowałem największą wiedzą. I fakt, mój przełożony zna lepiej angielski, ale opanował go tak dobrze już po wytypowaniu go na kandydata na stanowisko kierownicze, gdyż odbył dwuletni kurs menadżerski w stanach, tak więc języka nauczył się na miejscu. Osobiście zgaduję, że pracujesz w Anglii gdzie język angielski stoi na poziomie gdzie bez złożonych form gramatycznych nic nie zrobisz, ale naprawdę spotykałem już wielu kierowników, dyrektorów, specjalistów itd. choćby azjatyckich firm, którzy angielski mają dość przeciętny. Zresztą amerykanie podobnie, niby to ich język ojczysty, ale zdecydowana większość używa tylko prostych form gramatycznych, nawet z tych na stanowiskach kierowniczych.

                • 1 1

    • Nie jest tak źle

      Z moich danych wynika, że są całkiem niezłymi programistami :p

      • 14 0

    • Muszę Cię zmartwić

      Na PG możesz robić dwie z tych trzech rzeczy: robić projekty, imprezować, spać. Większość z nas wybrała projekty, imprezy (kręcenie tego filmu to nieustanna impreza) i... prace. Tak, w sadzie cały okres zdjęciowy pracowałem również na pół etatu (teraz w tej firmie pracuję na cały etat). Sen jest dla słabych.

      • 12 0

    • Sfrustrowany absolwent uniwerku?

      • 3 0

    • proszę najpierw zrobić research a potem się wypowiadać (1)

      Tylko, że oni studiowali inżynierię dźwięku i obrazu. Gratuluję inteligencji :]

      • 1 0

      • No własnie większość nie.

        Dźwiękowiec na pewno tak, ale większość studiowała informatykę.

        • 1 0

  • powtorka z rozrywki (8)

    Minęło 10 lat od poprzedniego filmu z PG czyli " Licencji na zaliczanie" Pawła Czarzastego i widzę po zwiastunie ze będzie podobnie . Jest tylko jeden problem te filmy tak na prawdę docierają swoją treścią do studentów PG, a dla całej reszty są mało "atrakcyjne", bo trzeba to przeżyć żeby zrozumieć -i jeszcze później się z tego śmiać ....powodzenia na premierze

    • 56 5

    • UG też jest ubawione (7)

      Podczas prac nad filmem wielokrotnie rozmawialiśmy ze studentami UG, niektórzy z nich widzieli już film na naszych wewnętrznych pokazach (tak wiem, może być szok dla niektórych, ale my mamy życie towarzyskie :P ) i byli również ubawieni. Wiadomo, niektóre żarty są specyficzne, ale duży nacisk został położony na dotarcie filmu również do innych studentów.

      • 8 3

      • ... (6)

        Nie za bardzo rozumiem czemu życie towarzyskie studentów Pg ma być dla mnie szokiem. Spędziłam na tej uczelni 10 lat, kończąc 2 wydziały. Obejrzałam ostatnio ponownie "Licencje...." i mimo, że znam tam wszystkich i było to o jednym z moich wydziałów- już mnie to nie śmieszy -kwestia wieku? Czyli sam dobrze napisałeś- to jest film dla studentów....

        • 3 2

        • .. (5)

          Może już trochę ochłonąłeś :) Generalnie, trailer nie pokazuje najlepszych scen - to jest tylko małe wprowadzenie - potem jest ciekawiej. Film faktycznie głównie jest skierowany do studentów. W poprzedniej wypowiedzi napisałeś, że to film dla PG - starałem się wyjaśnić że tak nie jest. Jesli chodzi o innych ludzi - nie mieliśmy wielu, którym można go pokazać - nasi wykładowcy i rodziny były ubawione :)

          • 6 1

          • .... (4)

            Dobry trailer z reguły pokazuje najlepsze sceny :P, bo ludzi trzeba zachęcić do obejrzenia filmu, a nie jak w waszym przypadku zniechęcić. Jestem studentką PG i wiem na 100%, że wolałabym obejrzeć cały sezon M jak Miłość niż ten wasz twór.

            • 3 5

            • ... (1)

              I w ten sposób obejrzałem filmy takie jak "RRRrrrr!!" czy "Francuski numer" gdzie trailer zawierał (dosłownie) wszystkie smieszne sceny z całego filmu. A potem siedząc na nich i prawie przysypiając nagle zauważam "ooo! To ta fajna scena z trailera! Kurde juz sie skończyła...". Nie wiem czy byłaś na prapremierze na ETI, ale cytując reżysera - "Mamy empiryczne dowody że to jest smieszne - posadzilismy 100 osób i ewidentnie się śmiali" ;)

              • 1 2

              • Jako naoczny świadek, nie związany jednak z produkcją więc obiektywny, potwierdzam.

                • 3 0

            • Zachęcić...

              ...i jeszcze pewnie biegać za ludźmi i błagać o obejrzenie. Nic na siłę.

              • 0 1

            • Zachęcić...

              ...i jeszcze biegać za ludźmi i błagać o obejrzenie. Nic na siłę. Jak ktoś nie chce, niech kręci swój film :P.

              • 0 1

  • studenci politechniki (6)

    są generalnie mało życiowi i strasznie ciaśni w bani... nie pogadasz

    • 42 94

    • no z takimi cielakami jak ty na pewno nie :)

      • 16 8

    • NIE jestem studentem PG

      Bo pewnie zaraz będziesz pisać mądrości, że ich bronię itp. Z tym tylko że... mi również nie pasuje klimat PG, na ogół okularki, długie włosy itp. Ale jeśli mi ktoś nie pasuje, to po prostu to ignoruję. Ty natomiast musisz wylać swoje zdanie w necie, bo gdzie niby komuś powiedzieć coś w twarz... Świetnie że Ty jesteś życiowy i nie jesteś ciasny na bani - szczególnie po obaleniu 3 kartonu z winem.

      • 15 3

    • a co, spodobał ci się jakiś, specu? pewnie cię olał ;/

      • 1 2

    • studenci dostali do nauczenia się książki telefonicznej na pamięć

      student medycyny spytał się tylko: na kiedy?student politechniki spytał się: po co?a student uniwerku od razu pytał się o termin poprawkowy...I tak już zostało w życiu: na medycynie wymagają pracowitości, inteligencja nie jest konieczna (a może być niebezpieczna w obecnej praktyce w Polsce).

      • 4 1

    • długie włosy, okularki, nieżyciowi ? ..! (1)

      Czy ktoś z Was był kiedykolwiek na PG ?! :D

      • 7 2

      • no cóż...

        ...nie byli i dlatego trzeba im to pokazywać w filmach :P

        • 2 1

  • studenci lepiej w wolnym czasie (1)

    niech kręcą filmy i się uczą, uprawiają sport ... niż mieliby szulkać innych mniej ambitnych zajęć lub tylko włóczyć się po klubach, itp miejscach albo brać udział w ustawkach itd itp

    • 33 2

    • nauka i nauka

      Kręcąc film można całkiem sporo się nauczyć.

      • 6 0

  • Po pokazie autorzy będą rozdawać płyty DVD z filmem (2)

    Rozdawać, czyli co? Będą chodzić po Długiej i wciskać to przechodniom? Gdyby ten film warto było obejrzeć, to pewnie bardziej by się cenili.

    • 8 36

    • Film otrzymają te osoby, które przyjdą na premierę i wyrażą chęć otrzymania płyty. (1)

      Co prawda jest ich ograniczona liczba, tym niemniej powinno starczyć dla osób zainteresowanych.

      • 9 1

      • lepiej by zrobili wrzucajac film do neta

        aby zostawic go potomnym. licencji na zaliczanie nie mozna nigdzie znalezc. nawet na youtube wrzucic to przeca nie problem a i w HD moze byc film

        • 3 2

  • zapowiada się nieźle

    Dawno nie byłem w kinie Neptun, więc pójdę na ten Film choćby dlatego aby poczuć klimat prawdziwego kina.Trailer spoko ma mroczny klimat, jak na komediowy film bez budżetu:P

    • 18 4

  • fejkol entertainment

    Co to znaczy? Ja tam widzę psychol..

    • 5 5

  • Pewnie, niech robią coś konstruktywnego, bo postępujący zanik wszelkiej indywidualności i zainteresowań osiągnął już niepokojącą skalę.

    • 23 0

  • Chętnie bym przyszedł,

    ale mam zajęcia o tej porze (tak, PG :P)W każdym razie gratulację i życzę udanej premiery :)

    • 15 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nowe Trendy w Turystyce

399 zł
konferencja

Konferencja Marketing w Kulturze 2024 (3 opinie)

(3 opinie)
konferencja

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jakie włókna pochodzenia naturalnego stosuje się w przemyśle?

 

Najczęściej czytane