• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
stat
Wydarzenie już się odbyło

Człowiek i kultury. Prywatna własność środków produkcji. Od ojcobójstwa do syna marnotrawnego (1 opinia)

lip 28

niedziela, godz. 16:00

Gdynia,
bilety 20 zł
Prof. Adam Karpiński jest filozofem i socjologiem. W pracy naukowej, skoncentrowanej wokół ontologii bytu społecznego, weryfikuje hipotezę o wyczerpaniu się dotychczasowego, ideologicznie obowiązującego, podmiotowo-przedmiotowego paradygmatu naukowego. Dostrzegalnym jego skutkiem jest powszechnie konstatowany kryzys kultury współczesnej. Zaistniały realne warunki dla myślenia o świecie i działania podmiotowo-podmiotowego. Wymaga to jednak filozoficznego wysiłku współczesnego człowieka ukierunkowanego na tworzenie nowej filozofii, radykalnie odmiennej od istniejącej filozofii zachodnioeuropejskiej. Postulat ten realizuje w postaci tworzonej przez siebie sofiologii, która może być filozofią przyszłości.

Temu podporządkowane są studia nad klasyczną filozofią niemiecką, filozofią społeczną, filozofią polską oraz rosyjską. Tę ostatnią wykorzystuje dla formułowania współczesnej idei słowiańskiej, którą uważa za niezbędną w urzeczywistnianiu na Ziemi zasady antropicznej.

Opublikował: Zarys historii filozofii (1997), Wstęp do socjologii (2000), Słownik pojęć filozoficzno-socjologicznych (2000; 2006), Kryzys kultury współczesnej (2003, 2004); O syntetyzmie moralnym (2006); Wstęp do socjologii krytycznej (2007; 2009); Prywatna własność środków produkcji. Od ojcobójstwa do syna marnotrawnego (2010) oraz wiele artykułów naukowych w kraju i za granicą. Był współwydawcą i członkiem Rady Programowej pierwszych numerów Miscellanea. Anthropologica et Sociologica. Zainicjował utworzenie, i jako redaktor naukowy wydał pierwszy numer, Słupskich Studiów Filozoficznych.

O wykładzie:

W wystąpieniu przedstawiam ruch pojęcia prywatnej własności środków produkcji z punktu widzenia antropocentrycznego. Myśl przewodnią, jaką tu można odnaleźć, jest ukazanie wpływu prywatnej własności środków produkcji na rozwój człowieka. Próbuję odpowiedzieć na pytanie, czy własność ta umożliwia tworzyć treści objęte pojęciem postępu jako określonym wzrastaniem człowieka w swoim człowieczeństwie, czyli: czy człowiek więcej "jest", czy więcej "ma"?

Podstawą konstruowania odpowiedzi na wskazane pytanie jest własność, wolność, równość ludzi i tzw. większość demokratyczna. Rozpoczynając od ostatniego kryterium zauważmy, że dane statystyczne mówią, iż tylko ok. 11,2 miliona ludzi na świecie spośród ok. 7 miliardów, a więc ci, co posiadają powyżej 1 mln. $, może "być" w pełni. Wniosek: prywatna własność środków produkcji służy tylko wybranej grupie społecznej, co jest niezgodne z istotą demokracji.

Jeśli weźmiemy pod uwagę równość jako wartość społeczną, to okaże się, że trzeba odnaleźć dwie jej treści. Pierwszą stanowi równość formalno-prawną; drugą zaś równość rzeczywistą, materialną. Względem prawa jesteśmy wszyscy równi. Ale trzeba umieć stawać w obronie prawa, trzeba posiadać majątek, aby móc stosować posiadane prawo. Tezę tę potwierdza działalność zarobkowa licznych firm doradczych. Aby móc wygrać sprawę w sądzie, trzeba mieć pieniądze! A zatem równość ludzi jest funkcją posiadanego przez nich bogactwa.

Podobnie jest z wolnością. Też widać jej dwie strony: formalną i materialną, rzeczywistą. Wolny bowiem jest ten, kto nie tylko jest w stanie tworzyć różnorodne mentalne światy - zwyczajnie marzyć; ale ten, kto, marzenia swe może spełniać, materializować. Wolność pozostaje więc w nieustannej jedności z empiryczną i duchową ograniczonością konkretnych jednostek ludzkich. Bogactwo umożliwia ograniczoność empiryczną, materialną, odpowiednio zmniejszać na rzecz wolności. Z wolnością jest więc tak samo jak z równością. Wyszczególniona wyżej mała część posiadaczy jest w istocie wolna więcej w stosunku do nie-posiadaczy.

Wysnute wnioski są mniej lub bardziej znane. Jawi się więc pytanie, o czym tu mówić?

Tym, co jest tu najważniejsze, jest próba ukazania ruchu pojęcia. W pierwotnym swym bytowaniu człowiek nie znał tego pojęcia. Z czasem wyróżniający się osobnicy nazwali siebie właścicielem nie tylko rzeczy osobistych, które posiadał każdy, dla których utworzono kategorię: własność osobistą, lecz także przywłaszczyli sobie to, czym wszyscy się posługiwali, co było własnością społeczną. To przywłaszczenie, to ojcobójstwo dało początek rozwoju kategorii prywatnej własności środków produkcji. Uznano ją, gdyż pełniła pozytywne funkcje w rozwoju społecznym. Ktoś musiał pilnować, pracować więcej, umieć bardziej, zabiegać o coś z większym poświęceniem niż to inni robili.

Z czasem jednak to, co objęto pojęciem prywatnej własności środków produkcji zaczęło żyć samodzielnie podporządkowując sobie swego twórcę. Ta alienacja przekształca współczesnego człowieka, zarówno właściciela, jak i nie-właściciela środków produkcji w jednostki jednowymiarowe. Ich życie opisuje sentencja: computo, ergo sum (trwam, więc jestem). W każdym dniu jest zawsze to samo: zysk, większy zysk, jeszcze większy zysk ... itd. - milioner ...miliarder... bilioner...?. Nieważne są żadne inne wartości. Jedyną wartością jest to, co pomnaża zysk. Jedni czynią tak dla zachowania i rozwoju bogactwa zdobytego, inni zaś czynią to dla przeżycia. Ci drudzy uznają dzień za udany, jeśli udało im się napełnić swój żołądek; udało im się przeżyć; jeszcze nie teraz, nie dziś umrzeć z głodu, chociaż ... coraz trudniej, bo nie wiadomo ... czy w nocy nie będzie mrozu!

Prywatna własność środków produkcji stała się podstawą systemu społecznego. Zwróćmy uwagę na jej funkcjonowanie we współczesnym świecie. Ona ocenia to, co jest nauką lub nią nie jest. Ona konstruuje kryteria piękna i brzydoty; poprawności i awanturnictwa społecznego; wreszcie, co jest dobrem, a co jest złem. Ona tłumaczy kłamstwa polityków, ich niehumanitarne decyzje. Ona wreszcie może doprowadzić do zaniku kultury, cywilizacji ludzkiej w ogóle.

Wydaje się, że w tym rozwoju treści omawianego pojęcia doszliśmy już do ściany, tj. abstrakcja: prywatna własność środków produkcji stała się abstrakcją abstrakcji; abstrakcja czystą, już nie ukrywającą w sobie żadnej treści empirycznej. Dalszy jej rozwój może być tylko powrotem do konkretu, do jej społecznego charakteru. Wraz z tym powrotem rozpoczyna się spełniać idea syna marnotrawnego.

Opinie (1)

  • Ależ to bełkot pseudo-naukowy! Jeżeli cały wywód ma taką wartość poznawczą jak,przepraszam,np. prostacki wniosek p. profesora, że ten wygrywa sprawę w sądzie kto ma pieniądze ( istnieje coś takiego jak zwolnienie od kosztów, co daje jakąś szansę również uboższym na sprawiedliwość), to jest to lewactwo nie do zniesienia w kraju, który ledwo wychodzi z komunizmu

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jak możesz chronić środowisko w codziennym życiu:

 

Najczęściej czytane