- 1 Start rakiety z Pustyni Błędowskiej. Wystrzelili rzeżuchę w sondzie z kombuczy (22 opinie)
- 2 Egzamin ósmoklasisty coraz bliżej. Z matematyką pomagają licealistki (1 opinia)
- 3 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (61 opinii)
- 4 Nowy rektor GUMed wybrany (99 opinii)
- 5 Gdyńska szkoła z certyfikatem Cambridge International School (13 opinii)
- 6 Nowy rektor Akademii Sztuk Pięknych wybrany (233 opinie)
Nowa szkoła w największej dzielnicy Gdańska
U zbiegu ulic Porębskiego i Wieżyckiej w Gdańsku powstaje prywatna szkoła podstawowa i przedszkole o profilu sportowym. To efekt współpracy inwestora i miasta, które dało grunt.
Trampoliny, drążki, batuty, ścieżka akrobatyczna, skrzynie, odskocznie i wiele innych profesjonalnych przyrządów do trenowania gimnastyki znajdzie się w sali gimnastycznej powstającego właśnie Gdańskiego Sportowego Zespołu Szkolno - Przedszkolnego "Olimpijczyk" - prywatnej szkoły sportowej.
Szkoła powstaje przy zbiegu ulic Porębskiego i Wieżyckiej w Gdańsku, na gruncie należącym do miasta i użyczonym szkole na 50 lat. Docelowo ma pomieścić ok. 300 uczniów - ok. 75 w przedszkolu i ok. 200 w klasach od I do VI.
Sama sala to blisko 600 m kw., cały kompleks jednak liczyć będzie ok. 2 tys. m kw. - Gimnastyka to podstawa wielu dziedzin sportowych, która dodatkowo łączy w sobie elementy tańca. Dlatego właśnie taniec i sztuki walki będą kolejnymi zajęciami, które będziemy prowadzić w naszej placówce - mówi Kamil Skwarczyński z "Olimpijczyka". - Będzie to jedyna szkoła sportowa w kraju, która będzie mieć tak dobrze wyposażoną salę gimnastyczną.
Wyposażenie sali ma być ściśle dostosowane do potrzeb i ograniczeń dzieci. Ma być też bardzo bezpieczne. - Sale gimnastyczne w zwykłych szkołach to głównie parkiet i kosze do grania. W naszej placówce wszystkie przyrządy, jak skrzynie, drążki będą niższe, wykonane z miękkich materiałów, a dzieci, zamiast spadać na twardą podłogę, będą lądować na materacach - dodaje Kamil Skwarczyński.
Dla kogo jest to szkoła? Jak podkreślają sami założyciele, placówka nie ma być kuźnią samych "olimpijczyków", ale ma przede wszystkim dbać o prawidłowy rozwój fizyczny dzieci i dać im podstawy do kontynuowania przygody ze sportem w przyszłości. - Gimnastyka to ogólnorozwojowa dyscyplina sportu. Dzieci trenujące ją są dobrze rozciągnięte, wytrzymalsze, silniejsze, co nie tylko pomaga w prawidłowym rozwoju, ale też pomaga w kontynuowaniu sportowej pasji - dodaje.
"Olimpijczyk" to szkoła prywatna, a więc i płatna. Miesięczne czesne to koszt 500 zł plus 9 zł dziennie za cztery posiłki - w przypadku przedszkola i 690 zł plus 14 zł za trzy posiłki lub 7 zł za obiad - w przypadku szkoły podstawowej.
Koszt całej inwestycji to ok. 7 mln zł. Nabór do "Olimpijczyka" już ruszył. Warunkiem przyjęcia do przedszkola jest okazanie zaświadczenia od lekarza pierwszego kontaktu o braku przeciwwskazań do wzmożonej aktywności fizycznej, w przypadku szkoły - takie zaświadczenie musi wydać lekarz sportowy.
Pierwsze zajęcia mają odbyć się we wrześniu 2011 r.
Miejsca
Opinie (96) 3 zablokowane
-
2010-11-17 08:09
Bedzie skocznia narciarska? (1)
- 19 3
-
2010-11-17 10:27
Będzie stocznia narciarska
- 8 0
-
2010-11-17 08:16
W Polsce wyjątkowo nie polecam prywatnych szkół!!! (1)
Dzieci hodowane są pod kloszem a następnie trafiaja do jednego wora z tymi nieokrzesanymi i pomimo koneksji to te nieokrzesane mają się lepiej lepiej się uczą i dostają lepszą pracę. Dodam ze tylko najwięksi prymitywi studiują na prywatnych uczelniach a państwowe poziomem nie grzeszą :-)
- 35 16
-
2010-11-17 09:03
A skąd. Jeszcze zależy o jakiej dzielnicy mowa, ale byłabym skłonna posłać dziecko do prywatnej podstawówki, jeśli alternatywą byłaby pełna patologii podstawówka na osiedlu. Właśnie dlatego, żeby dziecko uniknęło kontaktu z patologią, bo nie wiem co dobrego może wyniknąć z tego, że będzie np. kozłem ofiarnym wśród patoli dlatego, że się lepiej uczy.
Sama chodziłam do podstawówki społecznej i uważam, że moi rodzice świetnie zrobili posyłając mnie tam - podstawówka we Wrzeszczu (nr 17) to właśnie była taka zapełniona patolami buda, w której częstym gościem była policja, a nauczyciele nie radzili sobie z problemem. W mojej klasie nie było rozpieszczonych dzieci bogaczy, powiedziałabym raczej, że byliśmy dziećmi średniaków, którym po prostu bardzo zależało na tym, żebyśmy mieli zajęcia językowe, basen, łyżwy, tenis, fajnie prowadzone lekcje, sensownie zorganizowane wycieczki, i byli w stanie zaoszczędzić na czymś innym, żeby zapłacić za szkołę. Poszłam jednak do liceum państwowego i nie miałam problemu z odnalezieniem się tam, więc najwyraźniej to nie było tak, że w podstawówce chowano nas pod kloszem. Studia zresztą też zaliczyłam państwowo - zaraz pewnie będziesz psioczył, że na twój koszt hehehe ;)- 9 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.