Blisko cztery tygodnie wolnego i zarazem niewiele możliwości, aby spędzić ten czas produktywnie. Spacery czy aktywność na świeżym powietrzu również stają pod znakiem zapytania, bo przecież w dni powszednie dzieci do 16 r.ż. do godz. 16 nie mogą wychodzić z domu bez opieki dorosłych. Co w takim razie pozostaje? Jak zorganizować czas sobie i dzieciom, aby nie zwariować?
Blisko miesiąc wolnego od szkoły! W innych okolicznościach dzieci i młodzież byliby przeszczęśliwi, a planowanie czasu, wyjazdów i rozrywek trwałoby miesiącami. Niestety - w obecnych okolicznościach nie za bardzo jest co planować. Nie ma jak i gdzie wyjechać, kina i centra rozrywki są pozamykane, nie działają nawet lodowiska czy siłownie. Możliwości są bardzo ograniczone i trzeba wykazać się ogromną kreatywnością, aby zorganizować coś interesującego. Dla chcącego jednak nic trudnego, nawet w tak niesprzyjających, pandemicznych okolicznościach.
Zasiłek opiekuńczy do końca ferii
Małe dzieci, mały kłopot, za to dużo pracy
Przy młodszych dzieciach funkcjonuje się na najwyższych obrotach przez cały czas. Bez względu na to, czy trwają ferie, czy nie.
- Jestem mamą trzyletnich bliźniaków i czterolatka - opowiada Jagoda z Gdańska. - Od kilku miesięcy pracuję w domu, maluchy naprzemiennie mają katar albo kaszel, więc siłą rzeczy siedzą ze mną. Co rusz muszę wynajdywać im nowe zajęcia, inicjować zabawy, godząc to wszystko z projektowaniem wnętrz, bo tym się zawodowo zajmuję. Ferie zawsze różniły się pod tym względem, że dzieci wyjeżdżały na wakacje z moimi rodzicami, a ja miałam chwilę wolnego, żeby chociaż odespać. W tym roku nie wyjadą, więc po prostu będziemy żyli jak dotychczas, bez przerwy na mój wypoczynek. Z klubów malucha czy innych tego typu miejsc nie korzystamy, więc to, że nie funkcjonują, nie robi nam różnicy. Jesteśmy samowystarczalni.
Nie panikuje również Aneta z Gdyni.
- Szkoły językowe działają, więc mój 5-letni syn będzie normalnie chodził na angielski i hiszpański. Akwarium Morskie działa, więc zajdziemy tam choć na chwilę. Planujemy też sporo spacerów, a w domu układanie Lego, gry w planszówki oraz malowanie farbami. Nuda nam nie grozi.
Imprezy i wydarzenia dla dzieci podczas ferii
Większe dzieci, większy kłopot...
Im starsze dziecko, tym ma większe potrzeby. Rodzice jednak nie zamierzają siedzieć bezczynnie i robią, co w ich mocy, aby ten czas swoim pociechom uatrakcyjnić.
- Każde ferie nasze dzieci spędzały poza domem, na obozach sportowych. W tym roku nie mają takiej możliwości - opowiada Marcin, tata 10-letniego Kamila i 13-letniej Hani. - Z rodzicami ich szkolnych kolegów postanowiliśmy, że spróbujemy ogarnąć im aktywny wypoczynek na własną rękę. W piwnicy jednego z kolegów robimy siłownię, w ogrodzie innego - jeśli temperatury zejdą poniżej 0 stopni - planujemy małe lodowisko. Jeśli to nam się nie uda, zawsze pozostają rozgrywki w unihokeja. Na pewno nie będziemy siedzieli bezczynnie.
Ci, którzy aż na taką kreatywność pozwolić sobie nie mogą, chętnie korzystają z oferty półkolonii. W tym roku miejsc na takich zajęciach jest znacznie mniej, ponieważ w trosce o bezpieczeństwo dzieci ograniczono np. liczbę osób w grupach. Jeśli zatem ktoś jeszcze nie dokonał zapisu, ma być może ostatnią szansę.
Ferie u dziadków, mimo przeciwwskazań
Jeśli czyjeś dzieci nie są w stanie zrezygnować z wakacyjnych wyjazdów, jest pewna opcja...
- Można wrócić do starszych sposobów, polegających na wywiezieniu dzieci do dziadków - sugeruje Tomasz. - Myśl niepoprawna politycznie ze względu na COVID-19, ale może wrócą rodzinne sposoby na opiekę nad dziećmi. Taka nieprzewidziana konsekwencja wprowadzania lockdownów.
Tomasz nie jest jedynym, który nie ogranicza ani sobie, ani dzieciom kontaktów z dziadkami.
- Z pełną świadomością ewentualnego zagrożenia podjęliśmy decyzję, że nie będziemy separowali się od rodziców męża i moich - mówi Marlena z sopockiego Brodwina. - Propozycja zresztą wyszła od naszych seniorów - po samotnie spędzonej Wielkanocy stwierdzili, że mimo ryzyka nie chcą nigdy więcej izolować się od dzieci i wnuków, jeśli nie będą do tego zmuszeni. Tak więc nasze dzieci pierwszy tydzień spędzą u moich rodziców, na Kaszubach, a drugi u rodziców męża, na Mazurach.
Nastolatki wytaczają własne szlaki
O ile młodszym dzieciom można coś zasugerować czy narzucić, z nastolatkami jest większy problem.
- Nastolatkom ciężko zorganizować czas, bo chodzą już swoimi drogami - mówi Marta, mama 14-letniego Kuby. - Dostęp do komputera limituję, wiec nie ma opcji, żeby syn całymi dniami grał w gry. Ferie to natomiast dobry czas na rozwój pasji - moje dziecko zamierza malować obrazy. Poza tym syn jest aktywny - od listopada 2-3 razy w tygodniu wychodzi na marszrutę po dzielnicach Gdańska i robi jednorazowo około 15 km. Obecnie na długie spacery chodzi z kolegami i mimo pandemii nie zamierzam mu tego zabraniać. Minus jest taki, że spacerować muszą po godz. 16, kiedy jest już ciemno. Wszystko przez ten rządowy zakaz wychodzenia z domu bez osoby dorosłej [obowiązujący dzieci do 16 r.ż. w dni powszednie do godz. 16 - dop. red.].
Na nudę z pewnością nie będzie narzekała także 12-letnia Zosia, choć wcale nie planuje ruszać się z domu.
- Mama pewnie i tak nie da za wygraną i codziennie będzie mnie wyciągała na spacery - śmieje się Zosia. - Ferie w domu są mi bardzo na rękę, bo mój regał systematycznie zapełnia się nowymi mangami, których nie mam czasu przeczytać. Teraz zamierzam to nadrobić. Nie wiem, czy w cztery tygodnie uda mi się uporać ze wszystkimi zaległościami, ale jestem dobrej myśli. Tym bardziej, że ze sklepowych półek uśmiechają się już do mnie kolejne pozycje, które chciałabym włączyć do swojej kolekcji.
Paweł natomiast nie ma złudzeń - wie, że jedyna aktywność, na jaką mogą się zdobyć jego synowie, to aktywność przed komputerem i nie zamierza im tego utrudniać.
- W ubiegłym roku obiecałem młodszemu synowi na kolejne Boże Narodzenie elektryczną hulajnogę, ale czasy mamy, jakie mamy i zamiast tego dostał konsolę do gier - opowiada Paweł. - Starszy dostał przenośną konsolę już w październiku, na urodziny, więc teraz kupiliśmy mu po prostu nową grę. Nie jest to może posunięcie mądre, może działam na krzywdę synów, ale wiem, że jeśli nie pozwolę im na gry, to będą siedzieli z nosem w telefonie. Jeśli zabiorę telefony, będą leżeli i gapili się w sufit. Poza tym gry nie są takie złe, jak się wszystkim wydaje. Rozwijają refleks i koncentrację, pomagają utrzymać więzi społeczne. Synowie nie grają sami, tylko z kolegami z klasy. Gdyby tego nie robili, staliby się wyrzutkami. Na spacer czy pokopać piłkę nie mieliby z kim pójść, bo wszyscy koledzy z klasy siedzą przy komputerach czy konsolach i grają ze sobą w gry online. Takie mamy czasy i nie wygramy z tym. Pozostaje się dostosować.