• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"I że cię nie opuszczę aż... do pandemii". Czy rozwodzimy się przez wirusa?

Wioleta Stolarska
12 lutego 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Mniejsza liczba pozwów rozwodowych może wskazywać na to, że dla wielu osób czas pandemii nie jest dobrym momentem na podejmowanie życiowych decyzji. Mniejsza liczba pozwów rozwodowych może wskazywać na to, że dla wielu osób czas pandemii nie jest dobrym momentem na podejmowanie życiowych decyzji.

Czy pandemia wywróciła życie Polaków do góry nogami? Na pewno nasiliła wiele problemów, a że przez dłuższy czas siedzieliśmy zamknięci w domach, to okazji do sprzeczek było więcej. Jednak czy koronawirus sprawił, że jest więcej rozwodów? Okazuje się, że niekoniecznie. Do Sądu Okręgowego w Gdańsku w 2020 roku wpłynęło 551 mniej pozwów rozwodowych niż rok wcześniej. Jak radzimy sobie ze związkami po lockdownie?



Czy twój związek rozpadł się podczas pandemii?

Rocznie w Polsce sądy orzekają średnio 65 tys. rozwodów. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2019 r. w Polsce orzeczono ich 65 341: 46 698 w miastach i 17 657 na wsiach. Najwięcej wyroków wydano bez orzeczenia o winie - 51 743, z winy obu stron było ich 2698, z winy męża - 8682, z winy żony - 2218.

W tym czasie w woj. pomorskim rozwodów było 3303 - 1180 z powództwa męża i 2123 z powództwa żony. Na tysiąc nowych zawartych małżeństw ponad 276 zostało rozwiązanych.

W samym Gdańsku w 2019 r. orzeczono 653 rozwody, a w Gdyni 354. Dla porównania w Warszawie takich wyroków było 3436.

Pandemiczna fala rozwodów?



Już na początku pandemii sądzono, że przyczyni się ona nie tylko do zmian zawodowych czy gospodarczych, ale będzie też trudnym egzaminem dla wielu związków. Jednak prognozowanej fali pozwów rozwodowych w polskich sądach na razie nie widać.

- W 2019 r. do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynęło 4610 spraw rozwodowych, a w 2020 r. 4059 spraw. Dane dotyczą spraw, które wpłynęły do Sądu Okręgowego w Gdańsku z całego obszaru właściwego dla okręgu gdańskiego (obszar właściwości Sądu Rejonowego w Gdyni, Sądu Rejonowego w Sopocie, Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ, Sądu Rejonowego w Wejherowie, Sądu Rejonowego w Kartuzach, Sądu Rejonowego w Kościerzynie, Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim, Sądu Rejonowego w Tczewie, Sądu Rejonowego w Malborku i Sądu Rejonowego w Kwidzynie) - mówi nam Łukasz Zioła, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Z kolei jak przekonują prawnicy reprezentujący osoby wnoszące o rozwód, sądy obecnie spowolniły jeszcze bardziej procedowanie i obecne statystyki mogą się zmienić jeszcze w przyszłym roku (pod warunkiem, oczywiście, że pandemia minie).

- Aktualnie okres oczekiwania na wyznaczenie pierwszej rozprawy w sprawach rozwodowych wynosi od 3 do 6 miesięcy, w zależności od obciążenia poszczególnych sędziów orzekających w II Wydziale Cywilnym Rodzinnym Sądu Okręgowego w Gdańsku. Referat sędziego w tym wydziale wynosi średnio od 215 do 316 spraw - dodaje Zioła.
Do mediacji skierowano w 2019 r. 181 spraw, a w 2020 r. 152 spraw. Poza tym w 2019 r. została przeprowadzona jedna mediacja pozasądowa, a w 2020 r. siedem mediacji pozasądowych.

Zobacz wydarzenia na walentynki


W woj. pomorskim w 2019 roku było 3303 rozwodów - 1180 z powództwa męża i 2123 z powództwa żony. W woj. pomorskim w 2019 roku było 3303 rozwodów - 1180 z powództwa męża i 2123 z powództwa żony.

Jak radzimy sobie ze związkami po lockdownie?



W epoce przed koronawirusem najczęstszymi powodami rozwodów w Polsce były: niezgodność charakterów, niezachowanie wierności małżeńskiej, zdrada, nadużywanie alkoholu, dłuższa nieobecność, naganny stosunek do członków rodziny, różnice światopoglądowe czy niedobór seksualny. Czy tak wyglądać będą powody rozwodów postpandemicznych, czas pokaże.

O to, co podczas pandemii sprawia osobom w związkach największy problem, zapytaliśmy Kamilę Szyntar, która jest psychoterapeutką par.

- W pandemii trzeba było radzić sobie z kwestią izolacji, pracą zdalną, łączeniem naraz różnych ról rodzica, partnera, nauczyciela. Do tego mogła dojść utrata pracy, utrata płynności finansowej. To wszystko stanowi prawdziwą próbę dla związku. Z moich obserwacji wynika, że pandemia zdmuchnęła warstwę wierzchnią i odkryła to, co było pod spodem. Jeżeli wśród partnerów już wcześniej istniał pewien rodzaj napięcia, który był łagodzony poprzez czas spędzany osobno, na przykład w pracy, to przymusowa konieczność pozostania razem w domu ujawniła to, co było pod spodem. Dążenie do kariery mogło zakrywać złość, agresję, pustkę. Czasem była bliskość, ale wystraszona, na tyle głęboko schowana, że partnerzy odeszli od siebie daleko - wyjaśnia.
Przekonuje, że mniejsza liczba pozwów rozwodowych może wskazywać na to, że dla wielu osób czas pandemii nie jest dobrym momentem na podejmowanie życiowych decyzji.

- Część par mimo kryzysu nie decyduje się na odejście, bo obawiają się być samemu, boją się, że sobie nie poradzą, obawiają się o sytuację finansową. Z drugiej strony, sytuacja pandemii wymusza pewien namysł i zaproszenie do zajrzenia w głąb siebie. Poszukanie odpowiedzi na pytanie: czego chcę? Czego potrzebuję? Co/kto jest dla mnie ważny? Obserwuję, że wśród par są takie, które odnalazły zasoby na to, żeby siebie wzajemnie słuchać, zatrzymać się i zaciekawić drugą osobą. Okazało się, że można podzielić się obowiązkami domowymi, nie trzeba grać w krzywdo-winę, nie oskarżać, że to drugie jest winne - mówi psychoterapeutka.
Czytaj też: Życie rodzinne w dobie pandemii. Jak rozwiązać sporne kwestie?

Na pytanie o najczęstsze przyczyny rozpadu związków z perspektywy gabinetu terapeuty, gdzie pary szukają pomocy, przyznaje, że tak często powtarzana przyczyna "niezgodności charakterów" może tak naprawdę być "studnią bez dna".

- Można tam włożyć wszelkie okoliczności doprowadzające do zaniku więzi między małżonkami, czyli spory i konflikty, różnice w podejściu do wychowywania dzieci, odmienny światopogląd. Motywacje do wejścia w związek są przeróżne. Kiedy człowiek wchodzi w dorosłość, to ma pewną matrycę doświadczeń, które chce powtarzać w relacji z drugim człowiekiem. Ma też jakieś niespełnione pragnienia, niezrealizowane potrzeby, braki i bardzo chce, aby ten ukochany/ukochana dał(a) to, czego nie dostał w przeszłości. Problem pojawia się, gdy na przykład ktoś nie doświadczał bliskości w sposób właściwy lub miał jej mało, to nosi w sobie dużą tęsknotę za nią, ale jednocześnie jest też w nim taka część, która się nauczyła żyć bez tej bliskości. Nie jest wówczas w stanie przyjąć tej czułości, bo nie będzie umiał zaufać - wyjaśnia.
Jak często pary przychodzą ratować związek, a kiedy pogodzić się z tym, że już nie istnieje?

- Na ogół przychodzą pary, które gdzieś po drodze zgubiły siebie. Skoro przychodzą, szukają pomocy, to pod tym kryje się prawdopodobnie informacja - "zależy mi". Mają nadzieję, że terapia pomoże im na nowo odnaleźć drogę do siebie. Bywają pary, które są na rozdrożu i nie wiedzą, w którą stronę mają iść. Czasem podczas spotkań dochodzą do wniosku, że nie chcą być dłużej razem i decydują się na rozstanie. Towarzyszę wówczas parze w trudnym okresie przeżywania porażki, godzenia się z utratą związku, ułożeniu różnych spraw między sobą - mówi Kamila Szyntar.
Czytaj też: Jak dbać o związek, siedząc w domu?

Pary częściej korzystają z pomocy psychoterapeuty. Pary częściej korzystają z pomocy psychoterapeuty.
Psychoterapeutka przyznaje też, że od kilku lat obserwuje większą gotowość do korzystania z pomocy terapeuty.

- Nie zmienia to jednak faktu, że dla niektórych par wpuszczenie terapeuty do ich życia jest trudne, czasem oznacza przeciwstawienie się pewnym przekazom idącym z rodzin pochodzenia - "o problemach rozmawia się tylko w domu". Uważam, że życie seksualne jest ważną i naturalną częścią życia pary. Często odzwierciedlają się w nim inne kłopoty. Nieporozumienia czy różnice seksualne bywają objawem różnic między partnerami w jakichś innych ważnych strefach ich życia. Warto o tym rozmawiać, ale z uważnością, delikatnością i szacunkiem wobec intymności pary - przekonuje.
Czytaj też: Przez żołądek do serca. Oferty kulinarne na walentynki

Zdarza się, że pary przychodzą, bo oczekują gotowej recepty na uratowanie ich związku.

- Rozumiem tę potrzebę. Osoby, które zgłaszają się do terapeuty, cierpią i nie chcą czuć bólu. Mają nadzieję, że terapeuta powie im, co mają zrobić, bo sami nie mają pomysłu, czują się bezradni. Bywa także, że oczekują, że terapeuta wejdzie w rolę sędziego, powie, co jest dobre, a co złe. Pracując z parami, nie staję po żadnej stronie, lecz zachęcam do wspólnego badania i przyglądania się konsekwencjom takiej czy innej decyzji oraz jej wpływu na relację w związku - mówi Szyntar.
Już w ten weekend, 14 lutego, obchodzimy walentynki - coroczne święto zakochanych. Wbrew pozorom to święto, które łączy, ale też dzieli. Przez jednych dzień znienawidzony, przez innych wyczekiwany z radością. Tego dnia wiele osób podsumowuje swoje życiowe wybory w kwestii uczuć, dla wielu osób oznacza to przyznanie się do porażki.

- Czasem ludzie nieświadomie tkwią w szponach własnych lęków, przekonań społecznych czy lojalności rodzinnych. W trakcie terapii dość szybko się orientują, że żyją w pewnej iluzji i patrzą na siebie przez filtr swoich doświadczeń z dzieciństwa. Kiedy partnerzy wreszcie zobaczą i uwolnią się od wątków pobocznych, które mocno ich wikłały, to mogą podjąć bardziej świadomą decyzję dotyczącą ich związku - dodaje psychoterapeutka.

Miejsca

Opinie (328) 5 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Czas, ktory pokazuje jakiego pustaka, brudasa i flejtucha wziales sobie za meza (zone). (4)

    • 16 6

    • Dokładny opis mojej (jeszcze) żony:)

      • 0 0

    • (1)

      No cóż. Ale pewnie była niezła w łóżku, miała zrobiony biust i doczepiane włosy Twoja księżniczka? Albo facet wydziarany, powyżej 180, męski brunet z zarostem? Ciężka sprawa.

      • 3 2

      • 20 lat temu....

        • 0 0

    • Skarbeńka raczej

      • 2 2

  • Opinia wyróżniona

    (14)

    Spokojnie. Ta tzw pandemia jeszcze potrwa przynajmniej rok. Efekty i owoce absurdów serwowanych bezprawnie przez rząd od marca 2020 będą widoczne z pewnym opóźnieniem. Rozwody bedą oczywiście jednym z nich.
    Ogólnie efekty tych rzadowych nielegalnych obostrzeń będą opłakane w każdym wymiarze. Niech tylko kurz opadnie i zaczniemy liczyć prawdziwe straty i prawdziwe ofiary tej covidowej szopki.

    • 84 28

    • Winni rozwodów nie są media i obostrzenia, winni są ludzie, kórzy są nieodpowiedzialni, (11)

      choć ,,przysięgają na dobre i na złe", nie umieją rozmawiać, nagle podczas pandemii widzą wady drugiego, z powodu których wnoszą o rozwód. To tylko wymówka.

      • 26 3

      • Ja swojego paranoika covidowego, codziennie śledzącego statystyki w TV kopnełam w... (10)

        Co to za facet co trzesie jajami przed niewidzialnym wiruskiem. Przed ślubem nie wiedziałem że taki mentalny niewolnik który musi być karmiony codziennie propagandową i sponsorowaną papką medialną. Zresztą z GMO szczepem nie chcę mieć dzieci

        • 14 15

        • A widziałaś kiedyś wirusa gołym okiem? Jakiegokolwiek...?

          • 0 0

        • (7)

          A ja odwrotnie wywale niedługo stara na zbity pysk bo z paranoiczka covidowa nie da się już wytrzymać, łyka wszystkie paski, statystyki, wierzy w każde słowo polityków i ekspertów, ma świra na punkcie przestrzegania obostrzen, truje ciągle o maseczkach, zamieniła się w mentalne zombie, odczlowieczyla, to zrobila agresywna rzadowa i telewizyjna propaganda z w miarę normalną kobieta

          • 9 8

          • Każdy powód jest dobry do rozwodu. (6)

            • 7 1

            • kiedyś wyjeżdżałem na 4 dni w delegację, niestety 1 godzinę po wyjeździe musiałem wrócić po dokumenty (5)

              otwieram swoim kluczem mieszkanie, myślałem że żona śpi więc nie chcąc jej budzić cichutko skradam się do sypialni gdzie były te dokumenty i......ona jest tam z dwoma facetami jednocześnie.....dostała pół godziny na spakowanie się i wypad.....a potem rozwód.

              • 15 3

              • Marzę o takiej sytuacji ale mojej starej po 30-tce nikt nie chce,a chętnie bym się podłączył do tych dwoch.

                • 4 3

              • Taa, i się obudziłeś.

                • 3 2

              • Jakie "niestety", dobrze się stało (1)

                Dla ciebie, nie dla niej :D

                • 11 2

              • Dla niej może też.

                • 3 0

              • Daj adres.

                Wpadniemy ze szwagrem.

                • 10 0

        • polskiego w szkole nie miałas/miałeś ?

          • 1 0

    • Bla bla bla

      • 0 0

    • Proste jak budowa cepa,nie ma zabaw,dyskotek,spotkań na wyjazdach integracyjnych to nie ma gdzie zdradzać.Dlatego chwilowo mniej rozwodow,po pandemi poleci z dwojoną siłą .

      • 3 0

  • Gdzie mozna w gdyni sie rozwiesc?

    • 1 0

  • Najwięcej na temat rozwodów do powiedzenia miała by pewnie pani Marta Kaczyńska lub pan Jacek Kurski. (1)

    Jakie to typowo prawicowe i katolickie: dwa rozwody w niecale 10 lat. Dwa nie koscioelne sluby i oczywiscie z dziecko z kazdym mezem.

    Tak wiec pisy nie krytykujcie rozwodow bo wasi bogowie tez sie rozwodza.

    • 9 3

    • a ty pewnie nawet w swoim lożku widzisz kaczynskiego, masz coś z glową, serio

      • 0 0

  • Maiłem szczęście. (5)

    W czasie strajków wielce uciśnionych kobiet moja partnerka " już po zaręczynach - zapalona uczestniczka tych krzykaczek " na każdym kroku i w przy byle okazji mówiła mi że prze zemnie ma życie zmarnowane bo mogla a to a tamto i lepiej wybrać itp. nadawała jak opętana że mąż jej koleżanki a to a tamto. Powiedziałem że zrywam zaręczyny i ślub niech sobie z innym weźmie to się zapowietrzyła i przez 4 godziny jej nie mogłem z domu wywalić. Przepraszała mnie na wszystkie sposoby z wielu krotnymi ciągnięciami mnie za rękę do sypialni dosłownie mnie szarpiąc. Aż ją wywaliłem siłowo z domu i teraz odpoczywam delektując się każdą chwilą spokoju przy zamkniętym oknie, wyłączonym domofonie i białą listą w telefonie. Daj jej Boziu Księcia z bajki na rumaku z 7 tysiącami wypłaty.

    • 15 2

    • a po co mieszkaleś z nią bez ślubu? Pewnie żenić się i tak byś nie mial zamiaru. Tacy jesteście faceci. A na te marsze to nikt normalny nie chodził

      • 0 2

    • Czyli od dawna żle się działo w waszym związku, skoro tak chętnie się jej pozbyłeś

      • 0 0

    • Te krzykaczki co nawet nie wiedza o co tak naprawdę krzyk są toksyczne ;)

      • 1 1

    • Chciałbyś, żeby to była prawda.

      A tak wogole to albo jesteś pantoflem i to twój mokry sen, albo kobietę to tylko w autobusie w ścisku dotykałes. Tak czy siak halo tu ziemia.

      • 2 4

    • Jedyna prawda to ta o użyciu siły.

      • 2 2

  • Też bym się rozwiodła z facetem który śpi w piżamach (3)

    • 0 0

    • ja też wolę, by spał w koszuli nocnej

      • 0 0

    • ....ale nadal nie mam męża. (1)

      • 0 0

      • To ogół brodę i rusz na miasto.

        • 0 0

  • Od marca 2020 siedzimy oboje z mezem 100 % na zdalnej (34)

    dzieci w przedszkolu, a my siedzimy razem. Kazde w innym pokoju, ale i tak gada glosno na konferencjach, przylazi i gada, gada, kreci sie i mi przeszkadza. Marze o chwili samotnosci. Jedyny czas gdy jestem sama ze soba to 10 min, kiedy ide do przedszkola po dzieci. I tak dzien w dzien. I ogloszona praca z domu co najmniej do konca 2021.

    • 43 24

    • Nie chodzicie na spacery z dziećmi ? Na sanki? (4)

      Można iść osobno, raz mama, raz tata- jak u nas, ale także razem.
      Zrobić zakupy tez można osobno.

      • 12 0

      • (1)

        Bo bycia razem trzeba sie nauczyc. Doslownie. Nie bycia razem w sensie emocjonalnym ale byc razem w jednej przestrzeni w jednym czasie. 5 lat akademika. W Polsce i poza. Lepszych. Gorszych. 12 m 2 z wspollokatorka. Dzien. Noc. Znasz jej oddech w nocy nawet. Na poczatku jest ciezko. Potem ludzie dochodza do perfekcji w koegzystencji. Ci co nie daja rady ida na wynajmowane. I to szybko. Ale poswiecenie wymagane jest z kazdej strony. Potem sa te z profity. Tak samo w malzenstwie. Ktos cale zycie aby w domu z rodzicami. Potem maz. Lockdown i.... okazuje sie ze taka oskba nie umie koegzystowac. To nawet widac w pracy. Normalny czlowiek poczeka w kolejce po kawe, winde czy lazienki ale sa tez tacy co reszty nie widza. Z moich obserwacji problem jest najczesciej w tych, ktorych obecnosc drugiego czlowieka meczy. Moj maz ok posnuje sie, robi balagan ale kompletnie nie jest dla mnie meczace to ze jest ciagle w domu. Ja pojade po zakupy bo potrzebuje wyjsc. On woli byc w domu to zrobi pranie. Znajdzcie sobie zajecia i nie narzekajcie. Wystarczy chocby isc do sklepu nie ta krotsza droga a dluzsza i juz jest to jakis czas dla siebie. Jedz na kawe na orlena. Wypij w slonku na parkingu. Mozna fajnie spedzac czas.

        • 2 0

        • Fakt, w akademiku mieszkałyśmy w pięć osób - jedna ,,na waleta'

          bezcenna lekcja koegzystencji i pokory.

          • 0 0

      • Pytałem syna, ale nie chce na sanki... (1)

        ....mówi, że jako 30-latek głupio by wyglądał, szczególnie ciągnięty przez rodzica.

        • 8 0

        • E tam, myśli zbyt konwencjonalnie

          Zawsze może tatę na sankach ciągnąć

          • 0 0

    • (3)

      Jak się z nim nudzisz to dam ci namiary na siebie .40 latek jurny 185 cm ,95 kg wagi no i to najważniejsze 25 cm..........

      • 2 12

      • Nadwaga zdecydowanie

        • 0 0

      • (1)

        Taką brodę wychodowales?

        • 11 1

        • Obwód uda.

          • 4 0

    • Dziwaczny wpis. Tylko na 10 min opuszczasz dom? Nie uprawiasz zadnego sportu? To ile ty masz lat - sto???

      • 2 0

    • Jak przeszkadza to już chyba tylko z nazwy mąż (8)

      Skoro traktujesz go jak natręta

      • 36 8

      • (7)

        chyba nie wiesz o czym mówisz, my z żoną też siedzimy w domu ale każdy z nas ma po pracy jakieś swoje pasje i realizuje je samodzielnie. To nie jest zdrowe dla związku aby przebywać całymi dniami razem.

        • 33 7

        • (3)

          8 lat jestesmy razem, on od poczatku pracowal zdalnie, ja tez ciagle w domu. Wiekszosc dni spedzamy po prostu razem we dwojke, w mieszkaniu. On sobie pracuje w swoim pokoju do 17, ja się krzątam, a potem jemy obiad i jest czas wolny. Jak chcemy pomilczeć czy pobyc w samotnosci to nie ma problemu, kazdy ma swoj pokoj (no chyba ze ktos ma mieszkanie 40 m2 tzn kawalerkę z definicji nieprzystosowana do zycia z kims innym). Klotnie moge zliczyc na palcach rąk. Ludzie naprawde znajdą 150 wymowek zamiast przyznac ze moze to cos z nimi jest nie tak. Wieki temu ludzie niedosc ze ciagle siedzieli w chalupie razem to jeszcze ich dzieci, ich rodzice i bog wie kto jeszcze - i zyli. Doceniajcie te dni ktore macie ze soba bo zycie jest ulotne. Wiecej cierpliwosci, empatii, trzeba czasem odpuścić "staremu" czy "starej" - jak maja swoje dziwactwa to niech mają, nie wszystko musi byc tak jak ja chcę. Pozdrawiam i zycze wszystkim milosci i wytrwalosci

          • 25 4

          • Zycze Ci, by zycie nigdy nie zweryfikowalo Twojego zapalu i podejscia. (2)

            ,,Wiecej cierpliwosci, empatii, trzeba czasem odpuścić "staremu" - czasem ciezko jak mam prace, na ktorej musze sie maksymalnie skupic, maz zas sie wydziera do mikrofonu, bo hindus czy inny azjata nie rozumie (sic). Zycie nie jest czarno bialo. Ja sie nie kloce, moze dlatego napisalam na forum?

            • 6 9

            • Zaloz sluchawki, co za problem :)

              • 1 1

            • ojej jaka zgorzkniala mama dwojki

              • 3 4

        • Jeśli w trakcie zdalnej pracy jest natrętem, a po pracy macie czas na "swoje pasje" to kiedy macie czas dla siebie ? (1)

          Pewnie wpisujesz go w kalendarz "Mirek - piątek 18:30-19:10" :)

          • 13 8

          • Ty tak naprawdę musisz siedzieć całą dobę jeden na drugim ?? Nie widzę też nigdzie w swoim wpisie abym nazwał swoją żonę natrętem:)

            • 6 3

        • posiedz rok kims przez 24h

          wtedy pogadamy. Aha, wiosna przez kwartal siedzilismy tak we 4. Ale nie narzekam, ciesze sie,ze jestesmy zdrowi. Mam nadzieje,ze jest blizej niz dalej do konca.

          • 13 9

    • Znam ten bol (9)

      On na dole, ja u góry, czekam tylko aż wyjdzie gdzieś bo 24h w odległości paru metrów to jakaś masakra

      • 13 7

      • Moj nigdzie nie wychodzi... (8)

        serio wolalabym siedziec z 2 dzieci niz z nim.

        • 11 8

        • Generalnie ci mężowie to do zmiany są (7)

          • 9 6

          • Można zmienić na chwilę ... (5)

            Raz, dwa razy w tygodniu. Wiem, co mówię :D

            • 2 6

            • Oj Ewa figlaro :) (4)

              • 6 2

              • (3)

                Zapomniala dopisać Ewa 165 cm,80 kg wagi ucieklam z wybiegu dla morsów.

                • 14 5

              • No i pudło

                Poza tym to prowokacja. Ależ zakompleksiony facet, chyba facet...Ty nawet podpisać sie nie potrafisz

                • 0 4

              • O, nikt Cię nie chce? (1)

                Są wyspecjalizowane panie. Byleś zapłacił.

                • 4 6

              • ...wychodzi taniej niż żona, i przyjemniej niż z zaobrączkowanym morsem.

                • 5 2

          • albo żony

            • 14 4

    • Sama

      Go

      • 2 0

    • zastanów się czy ty nie jesteś lepsz co go może w tobie denerwować

      • 4 3

    • "Codw. Id. 19 ... 84"

      Mam to samo ... z żoną. Podmianka ?

      • 4 5

    • Mam dobrą radę - zejdź do piwnicy.

      • 6 1

    • Fajna ta pandemia

      Ja w domu z dziećmi na pracy zdalnej a małżonka jeździ do pracy. Wraca z pracy to jemy razem obiad, który ja przygotowuję. Potem kawka, ciasto, rozmowa. Wtedy wychodzę z domu i jadę na polowanie. Wracam jak reszta domu śpi. Jest super !

      • 9 5

  • Opinia wyróżniona

    (31)

    Ja mam dokładnie przeciwne zdanie - w czasie pandemii, ludzie mają w końcu czas dla siebie. W życiu tyle z Żoną nie rozmawialiśmy (no chyba, że w narzeczeństwie) i nie było tak dobrze w łóżku. Gdzieś te emocje trzeba było rozładować ;) Zatem Panie do dzieła - rodzić dzieci, a panowie do roboty (dużo ruchu bo wam ruchliwość plemników spada).

    • 67 128

    • Nie wiem dlaczego epidemia ma coś zmienić, jeżeli ludzie poważnie traktują małżeństwo, (18)

      to i przed epidemią mieli czas dla siebie. My zawsze, mimo wielu obowiązków, dbaliśmy o wspólny czas, dobry seks. . Kryzysów będzie na świecie coraz więcej, inne epidemie będą, o małżeństwo trzeba dbać codziennie.

      • 25 6

      • (17)

        Zgadza się - ale codzienny terminarz, dojazdy, zajęcia dodatkowe - był tak napięty, że wieczorem człowiek padał na przysłowiowy pysk. Teraz poukładaliśmy wszystko - zrezygnowaliśmy z rzeczy, które były tylko pochłaniaczem czasu i pieniędzy. Cała rodzina szczęśliwa. Nie wierzę w to, że dwoje ludzi, nie może się dogadać - jeśli byli w sobie zakochani kiedyś, to jeśli właściwie pielęgnowali swoje uczucie, nie ma możliwości by się rozstali. Dlatego kwestie duchowe w związku ważniejsze niż materialne (pod warunkiem, że minimum socjalne jest zapewnione).

        • 23 8

        • (16)

          Fajnie macie. Ja coś schrzaniłem. Pandemia tylko dała powód żeby się wykazać. Ogarniam trójkę dzieci z tymi zdalnymi lekcjami i jeszcze swoją pracę. Tak czekałem, i czekałem aż może żona mnie pochwali za starania i efekty, ale nie. Zawsze jest tylko wypominane czego to nie zrobiłem. Czas nie jest z gumy. W życiu jest coś za coś. Teraz widzę że było tak zawsze. Zazdrościłem innym parom że żony są dumne z mężów, chwalą publicznie. Ja się nigdy tego nie doczekałem. Co najwyżej - "no, może być..."
          Zero radości z drobnych, przyziemnych sukcesów. Seks ? Jest, ale czuje się jak maszyna do zaspokajania potrzeb. Potrzebuje też jakiejś wyrozumiałości, empatii - bo nie zawsze wszystko robie dobrze. Słyszę tylko żale i pretensje. Decyzje mam podejmować ostatecznie ja, i ponosić za to pełne konsekwencje. Powiedzenie mi o czymś co mam zrobić jest męczące dla żony, mam się wszystkiego domyśleć. Frustruje mnie to co raz bardziej. Ja żonę często chwalę, w domu przy dzieciach, publicznie. Mam wrażenie że dzieci traktują mnie tak trochę z pobłażaniem i widzą we mnie takiego starszego kolege, który też musi się jeszcze sporo nauczyć.

          • 52 4

          • Widocznie kobieta z którą jesteś nie jest warta uczuć, będzie szukać czegoś innego. Wiecznie jest na nie, noc się jej nie podoba. Współczuję

            • 1 0

          • za miekki byłeś

            niestety ale kobiety nie szanują takich facetów. Jeśli jesteś uległy , bez przerwy ją wyręczasz chwalisz ja bez większych powodów, wyczuwa w Tobie słabość... taka już natura znacznej części płci pięknej ...

            • 4 0

          • to może pogadaj o tym z żoną a nie piszesz to na forum (10)

            "Czekam na pochwałę" ....to jak nie pogadasz , ona się nie domyśli że czekasz .....no i się nie doczekasz a frustracja rośnie.

            • 7 23

            • (8)

              Nie no, rozmawiałem wielkrotnie o tym. Ale mam wrażenie jakby przekonywać lwa żeby został jaroszem...
              Ciężko mi to wszystko zrozumieć i takie rozmowy były dla mnie trudne, bo wydaje się że takie zachowania przychodzą naturalnie. Tak samo jak widzę że starszej osobie coś updada, podchodzę i pomagam. Nikt nie musi mnie o to prosić. Jak czegoś takiego uczyć 40 latka ? Da się ?

              • 32 1

              • rura jej zmięknie jak odejdziesz (2)

                no ale wtedy będzie za późno, nie chciałbym mieć takiej żony, która ciągle krytykuje i dołuje człowieka, w rodzinie miałem taki przypadek i wierz mi dzieci traktowały swojego ojca jak, za przeproszeniem, szmatę...i to przy ludziach

                • 27 1

              • Predzej tobie, jak za chwilę będziesz chciał wrócić (1)

                i cie oleje

                • 4 6

              • wrócić do kogo ? po co ? takie toksyczne osoby odcinać chirurgicznym cięciem i idziemy dalej szkoda życia

                • 6 0

              • Nie - to nie przychodzi naturalnie (2)

                Tobie przychodzi, a jej nie.
                Może problem jest w tym, że ona nic nie musi. To trochę tak jak z rodzicami, co dają dzieciom wszystko, a potem się dziwią, że wyrósł roszczeniowy egoista.
                Odkryj swoje zainteresowania (rower, książki, gry planszowe, długie spacery w 3miejskim parku,..) i znajdź na nie czas. Może razem z dziećmi lub z dzieckiem, bo jestem zwolennikiem synergii. Zacznij naukę angielskiego, hiszpańskiego - a jak nie lubisz języków, to może coś fizycznego (majsterkowanie) lub tworzenie stron w Wordpresie lub programowanie w Phytonie - to jest (prawie) dla każdego.. Z dzieckiem to można pobawić się w ScottyGo (fajna gra w programowanie) lub programowanie robotów lego..
                Masz 40 - to jesteśmy prawie rówieśnikami. To wiek w którym wszytko jest możliwe, a my jako faceci (tak - dorastamy później) wiemy o co chodzi i możemy to zrealizować.

                Mówię Ci - wszystko jest możliwe i ograniczenia siedzą w głowie.
                Jak żona nie rozumie (albo nie chce zrozumieć) to skup się bardziej na sobie - podzielcie przestrzeń czasową na obowiązki twoje i jej, a swój czas przeznaczaj dla siebie.
                Jak seks nudny - tobym odpuścił na jakiś czas i skoncentrował się na czymś innym.

                Przede wszystkim analizuj i działaj. Inaczej w takim układzie zwariujesz lub znajdziesz sobie inną, co w niekontrolowanym środowisku będzie ze szkodą dla wszystkich (a zwłąszcza dzieci)

                • 17 1

              • jaki znowu rower? przecież non stop śnieg pada i ledwo się idzie a co dopiero jedzie na rowerze (1)

                • 3 0

              • Da się :-)

                Mniej powietrza w oponach, jak masz - raczej góral. :-)

                • 0 2

              • (1)

                Głowa do góry! Moje dzieci (dwójka) jeszcze są stosunkowo małe. Ogarnięcie przedszkola i wypełnienie im czasu po nim, jest dużo łatwiejsze. Staram się dużo rzeczy robić sam - żona po prostu pracuje dłużej. Może trzeba dać się "wykazać" żonie - wtedy doceni, ile ma w Tobie wsparcia i zmieni jej się postrzeganie. U mnie podziałało, kiedy wyłączyłem się, na krótki czas, z życia rodzinnego. Wszystko zależy od kobiety - na pewno , bo widzę dużo dobrego, nie ma sytuacji z której nie można wyjść. Wszyscy jako rodzice popełniamy te same błędy ale wiem jedno: sfrustrowany tata przenosi swoje emocje na innych, podświadomie. Dlatego zadbaj też o siebie - taka moja rada. Hobby pomaga - wtedy jak wracasz do domu, to wszyscy nagle sobie przypomną, ile Tobie zawdzięczają :)

                • 14 2

              • Co ty powiesz?

                • 1 3

            • Burak z ciebie - facet ma zagwostę a ty piszesz pierdoły - nie szkoda ci czasu?

              • 1 9

          • Dziwisz sie ,większość facetów po małżeństwie robi już tylko za bankomaty.Jaki człowiek był głupi że się żenił.Teraz zazdroszczę kumplom co tego błędu nie zrobili i kumplom rozwodnikom co już są wolni i robią co chcą.

            • 8 3

          • Dzięki za ten wpis. Mimowolnie pomogło mi uzmysłowić sobie to, że ja jestem taką żoną co ciągle krytykuje męża i nie docenia, nie chwali. Złapałam strasznego doła:( Ja też dużo udzielam się w domu, może więcej niż mąż, ale fakt, że bardzo się stara:(
            Trzymajcie za nas kciuki, postaram się na tym popracować. A Tobie życzę powodzenia!

            • 25 1

          • Czasem tak niestety jest

            My generalnie dużo rozmawiamy - temat pozytywnych komentarzy tez przerabialiśmy - jak i negatywnych publicznie.
            Niektórzy są bardzo roszczeniowi i mało empatyczni. Ja bym szczerze pogadał i powiedział co nie pasuje.
            Inna sprawa, to że wartość jest w środku. Ja tez musiałem się uporać z tym, że to nie komentarz innych sprawia, że jestem coś wart - a wewnętrzne przekonanie i dążenie do celu.
            Skoncentruj się na sobie, rozwijaj, dbaj o rodzinę i dawaj feedback.
            Jak seks jest mechaniczny - to też o tym rozmawiaj. Może to dać ciekawy efekt.

            No i na koniec - przejrzyj "7 nawyków skutecznego działania" Covey-a. Mi to pomogło ułożyć w głowie to i owo.

            Nic nie schrzaniłeś - życie to podróż i jeszcze sienie skończyła :)

            Działaj i powodzenia. Trzymam kciuki!

            • 9 0

    • Na takich d**ili jak ty nie na lekarstwa. Trzepać dzieci na potęgę i żyć z 500+ to dewizą współczesnego katolika. A prawda jest taka że modlicie się pod figurą a diabła macie za skórą. Kurtyna.

      • 0 0

    • Sam siebie rodz dzieci!

      • 2 0

    • Minimalna krajowa 3 euro......,kawalerka 300 tys w starym budownictwie taki nam zafundowali dobrobyt że tylko płodzić. (2)

      Sam sobie rob następne dzieci a potem zasowaj na dwa etaty żeby związać koniec z końcem.Jak byłyby takie zarobki jak na zachodzie to można sobie pozwolić na jednego góra ,tak mam to gdzieś ,wolę w miarę godnie przeżyć swoje życie bo mam je tylko jedno.Nie będę nigdy niewolnikiem pracy ktorej większość Polakow nie lubi i ktora nie jest stabilna w tym popapranym grajdole.

      • 14 4

      • (1)

        Naszym rodzicom i dziadkom jakoś nie przeszkadzało mieć dwoje lub więcej dzieci. A teraz ludzie wolą mieć nowego iPhona niż dziecko taka smutna prawda. Doskonale to świadczy o dzisiejszym społeczeństwie.

        • 7 2

        • Bo się nie potrafili zabezpieczać

          A moja babcia ma 5 dzieci, z czego 4 z gwałtu... Więc zastanów się o czym piszesz i o jakich czasach...

          • 8 0

    • (2)

      No tak, panie mają rodzić dzieci. Typowe. Może jeszcze do garów, na szmatę. Ech, jak Ty nisko cenisz kobiety.

      • 20 5

      • (1)

        Nie oceniaj innych przez pryzmat własnych doświadczeń. Główną rolą kobiety jest danie potomstwa, co w tym dziwnego? Role w związku ustala się wspólnie - od tzw. "szmaty" akurat jestem ja czyli Tato. Pytanie jest na kim spoczywa główna rola utrzymania rodziny...

        • 3 10

        • Rolą kobiety jest danie potomstwa?

          Skąd ty się człowieku urwałeś? Jesteśmy wolnymi ludźmi i jak któraś chce to da, a ja nie to nie. Kolejny d**il się znalazł co chce wytyczać innym co maja robić ze swoim zyciem.

          • 9 3

    • Sam ródź dzieci na tym patologicznym świecie

      po co krzywdzić innych, jeszcze nienarodzonych? I skazywać na takie towarzystwo pseudoludzi.

      • 9 0

    • Ja

      Mogę robić dzieci jeśli państwo weźmie na siebie obowiązek alimentacyjny. A tak to takiego!!!!!!!!

      • 2 2

    • Ja z moją też zacząłem sporo gadać...

      Tak się rozkręciła, że strach sciągnąć słuchawki z uszu.

      • 7 3

    • Rodzic dzieci?? Chyba żartujesz... w gestapowskim kraju w którym

      jeśli odmówisz zaszczepienia tym trującym G... to nie masz prawa widzieć swojego nowonarodzonego wcześniaka.

      • 23 13

  • No właśnie dzieci z tego siedzenia nie ma ,

    zamiast się kopcić to się kłócili.

    • 0 0

  • co za bzdury (6)

    "okres oczekiwania na wyznaczenie pierwszej rozprawy w sprawach rozwodowych wynosi od 3 do 6 miesięcy" - ja przed pandemią na pierwszą rozprawę rozwodową czekałem 8 miesięcy .........teraz czekam na pierwszą rozprawę o podział majątku już ponad rok i terminu nie widać .......weryfikujcie te informacje bo mało mają wspólnego z rzeczywistością.

    • 56 3

    • Było się nie rozwodzić (3)

      • 0 17

      • Chyba było sie nie zenić raczej.

        • 0 0

      • człowiek pisze o weryfikacji danych podawanych w artykule ,a

        wy mu wyskakujecie z takim głupim tekstem .żenada.

        • 17 0

      • gdy się nie żenił to by się nie rozwodził

        małżeństwo podstawową przyczyną każdego rozwodu

        • 15 1

    • Chłopie, ja czekalem 5 lat na pierwszą rozprawę o majątek. A potem weszła pandemia...

      • 0 1

    • przez brodę

      • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Zwierzęta, które możemy spotkać w Lasach Oliwskich, to. m.in.:

 

Najczęściej czytane