• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nauczyciele podzieleni w sprawie "Naszego Elementarza"

Elżbieta Michalak
15 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Którzy uczniowie dostaną od szkoły podręczniki?
Uczniowie klas pierwszych pracują już z ministerialnym podręcznikiem. O zdanie na jego temat pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z trójmiejskich szkół podstawowych. Uczniowie klas pierwszych pracują już z ministerialnym podręcznikiem. O zdanie na jego temat pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z trójmiejskich szkół podstawowych.

Od września nauczyciele i uczniowie klas pierwszych szkół podstawowych pracują z nowym, ministerialnym podręcznikiem. Zdania na jego temat wśród pedagogów są podzielone. Jedni mówią o wielu zaletach "Naszego Elementarza", inni zauważają dużo wad i niedoskonałości.



Czy rząd powiniein zajmować się układaniem i drukowaniem podręczników szkolnych?

Większość trójmiejskich szkół podstawowych zdecydowała się na korzystanie z darmowego, ministerialnego podręcznika. W Trójmieście nie zamówiło go jedynie 28 ze 138 placówek, w tym głównie szkoły niepubliczne i specjalne.

Po dwóch tygodniach pracy z "Naszym Elementarzem" pytamy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej o odczucia i wrażenia dotyczące pierwszej części podręcznika MEN. Wielu z nich jest z niego zadowolonych.

- Podoba mi się to, że w podręczniku znaleźć można dużo informacji o bezpieczeństwie - mówi Kamila Borkowska, nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej Szkoły Podstawowej nr 12 w Gdańsku. - Na początku roku szkolnego przerabiamy tematy związane z bezpieczeństwem, wychodzimy z dziećmi na dwór, pokazujemy znaki drogowe - takie materiały zdecydowanie się przydają i ułatwiają nam pracę.

- Niewątpliwą zaletą podręcznika jest to, że wydany został w czterech częściach, jest lekki, a rodzice nie ponieśli żadnych kosztów w związku z jego zakupem - dodaje Ewa Grzymała, nauczyciel SP nr 12 w Gdańsku. - To dopiero początek naszej pracy z elementarzem, ale już widać, że pierwsze strony zawierają dużo barwnych ilustracji, które przykuwają uwagę dzieci, a także że uczniowie są z nich bardzo zadowoleni.

Wszystkie cztery części "Naszego Elementarza" dostępne są na stronie ministerstwa..

Wśród ogromnych plusów nauczyciele wymieniają też bogatą ofertę materiałów pomocniczych, z których mogą korzystać podczas swoich zajęć. - Podręcznik i ćwiczenia to jedynie dodatek dla nauczyciela. Najważniejsza w jego pracy jest podstawa programowa, którą musi realizować ciekawie i w sposób dostosowany do potrzeb każdego ucznia z osobna. Teraz, poza własnymi materiałami dydaktycznymi nauczyciel będzie mógł korzystać też z tych udostępnionych na stronie MEN - dodaje Ewa Grzymała.

A co można tam znaleźć? Między innymi wiele kolorowych plansz, gotowych do wydrukowania, album z literkami, który umożliwia wodzenie palcem po zaznaczonym śladzie litery, zestawy kart matematycznych, plansze, które wymagają od ucznia dopisania lub dorysowania brakującej części - blisko 100 stron materiałów do druku.

Nie wszyscy nauczyciele są jednak zadowoleni z podręcznika wydanego przez ministerstwo. Ich zdaniem w "Naszym Elementarzu" znalazło się sporo błędów.

- Moim największym zastrzeżeniem jest stopień trudności - nie do końca dobrze przemyślany pod kątem rozwoju dzieci na etapie 6-go roku życia - mówi Małgorzata Wróblewska ze Szkoły nr 57 w Gdańsku. - Weźmy na przykład treści polonistyczne wrzucone do jednego worka z edukacją matematyczną. Dodatkowym utrudnieniem jest też to, że dzieci nie mogą nic w podręczniku zaznaczać. Wcześniej, przy wprowadzaniu jakiejś literki, w ramach pracy dodatkowej, szukały one i zakreślały ołówkiem w tekście poznaną literkę. Teraz będą to robiły na rozdanych kserówkach.

Brak ważnych elementów metodyki ułatwiającej opanowywanie umiejętności czytania i pisania to kolejny zarzut w stronę pierwszej części podręcznika MEN-owskiego.

- W podręcznikach do nauczania początkowego zawsze, przy poznawaniu kolejnych liter alfabetu, widoczny był podział wyrazów głównych na sylaby, a spółgłoski i samogłoski zaznaczone były kolorem niebieskim i czerwonym. Teraz tego nie ma, choć zawsze nas na to uczulano - dodaje pani Anna, nauczycielka jednej ze szkół niepublicznych w Gdańsku. - Mało tego, już widać, że przy tematach dalszych będziemy musieli posiłkować się własnymi materiałami, bo grafika zaproponowana przez ministerstwo nie zawsze jest przemyślana, chwilami wręcz przytłaczająca - jak w przypadku komiksów. Trudno skupić uwagę dziecka, nie mówiąc już o dzieciach dyslektycznych, które mają większe trudności ze skoncentrowaniem się.

Wiele uwag dotyczy też podziału i rozmieszczenia treści edukacyjnych w podręczniku. - Nie podoba mi się przeplatanie treści polonistycznych z matematycznymi, a co za tym idzie brak dodatkowej książki z matematyki - mówi Małgorzata Wróblewska. - Do tej pory do edukacji matematycznej mieliśmy osobną książkę i osobne ćwiczenia. Poza tym, proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili właściwie pracować musimy na własnych materiałach dydaktycznych, bo ministerstwo nam ich nie daje. Dawniej otrzymywaliśmy do zakupionego przez rodzica pakietu (ćwiczenia i książka) plansze dydaktyczne, liczby, litery, wszystko pięknie przygotowane przez wydawnictwo. W tej chwili musimy ściągać to ze strony ministerstwa i kserować.

Z racji tego, że podręcznik ma być przechodni i służyć kolejnym uczniom przez następne trzy lata, na szkołę i rodziców spadł obowiązek dbania o jego wygląd i chronienia go przed ewentualnymi uszkodzeniami. Dla jednych to dobra nauka szacunku do książki i dbania o przedmioty, dla innych niepotrzebne utrudnienie i narażanie dziecka na stres.

- Zawsze uczyliśmy szacunku do książki, ale proszę pamiętać, że pracujemy w szkole z małymi dziećmi. Już zdarzyło się tak, że uczeń zupełnie niechcący rozdarł jedną stronę podręcznika. Bardzo się tym przejął i od razu zaczęły mu lecieć łzy. Nie dość, że naraża to dzieci na stres, to jednocześnie może być przyczyną poczucia niezadowolenia u ucznia, który za rok dostanie książkę po koledze. Jedne będą przecież w lepszym, a inne w gorszym stanie - dodaje pani Anna.

Wśród głosów krytyki pojawia się też sam pomysł opracowywania treści edukacyjnych przez MEN i narzucanie nauczycielom jednego, konkretnego podręcznika. - Zawsze mieliśmy wybór, mogliśmy sami zdecydować, z jakim podręcznikiem będziemy pracować. A tu nagle postawiono nas przed faktem dokonanym. Mam chociaż nadzieję, że za rok ministerstwo zainteresuje się tematem i zdecyduje się wprowadzić niezbędne poprawki - dodaje pani Dorota, nauczycielka jednej z gdyńskich szkół podstawowych, która prosi o anonimowość.

Jak widać opinie na temat podręcznika ministerialnego są w gronie nauczycielskim bardzo podzielone. A jakie zdanie na temat darmowego, MEN-owskiego elementarza macie wy? A może spotkaliście się z jakimiś głosami oceniającymi?
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (74) 2 zablokowane

  • Wszystkim byle jak, ale po równo (2)

    Te podręczniki po dwóch latach, jak nie po roku, nie będą się do niczego nadawały. Od samego noszenia w tornistrze. Nie wyobrażam sobie nauki czytania / czytania ze zrozumieniem bez możliwości podkreślenia czegoś w tekście ołówkiem. Nie będzie można nawet zaznaczyć zakresu tekstu zadanego do przeczytania w domu. Treść podręcznika to już w ogóle osobny temat. Konkurencja między wydawnictwami gwarantowała jako taki poziom. Nauczycielka mogła zawsze zrezygnować z zamawiania danego tytułu, jeśli się nie sprawdził.

    Komu to ma służyć? Najbiedniejszym szkoły starały się pomóc załatwić podręczniki i dostawali zasiłki z miasta. Nagle wszyscy są tacy potrzebujący? Jak chce się mieć dziecko, to trzeba liczyć się z tym, że na pewnych etapach jego życia trzeba będzie ponieść koszty związane z jego wychowaniem. Nie kupuje się samochodu, jak nie można sobie pozwolić na ubezpieczenie i benzynę.

    • 49 9

    • A ja sobie wyobrażam naukę bez gryzmolenia po książkach. Nawet nie muszę zaprzęgać specjalnie wyobraźni, bo na elementarzu Falskiego się uczyłem i jakoś dobrnąłem do końca studiów w przeświadczeniu, że podręczniki należy szanować. Przez pierwsze 12 lat edukacji wiedziałem też, że moje książki pójdą do młodszych kolegów i wstyd by było oddawać książki zniszczone.

      • 13 0

    • NIe zgadzam się

      Kiedyś nie było konkurencji i ten "jako taki" poziom był zachowany. Poza tym nawet jak podręcznik się nie sprawdził, nauczyciel zazwyczaj nie ma możliwości samemu z niego zrezygnować. Wybór podręczników najczęściej odbywa się w gabinecie dyrektora po negocjacjach z przedstawicielem wydawnictwa. Nauczyciele odnośnie wyboru mają mało do powiedzenie. Piszę to jako rodzic, który ma dzieci w szkole, jako pedagog, który pracował w szkole. Mam też wśród znajomych i rodziny sporo nauczycieli.
      Co do kosztów, to jasne że trzeba się liczyć z kosztami przy dziecku ale czy naprawdę trzeba wydać 300zł żeby nauczyć literek? Czy rzeczywiście potrzeba 10 książek, 10 zeszytów ćwiczeń, kilku innych wycinanek itp. na jeden rok szkolny bo bez tego się nie da? Z jednej strony to są naprawdę duże koszty, z drugiej nie rozwija się w dziecku samodzielności, wyobraźni, bo wszystko ma podane.

      • 13 3

  • Popieram ideę podrecznika (1)

    Jak ja chodziłam do szkoły, to był jeden rodzaj podręcznika. W najmłodszych klasach były zeszyty ćwiczeń ale stopniowo coraz więcej robiło się w zwykłym zeszycie. I wcale nie byliśmy pokoleniem gorzej wykształconym. Teraz nauczyciel chce mieć wybór, ale czym ten wybór jest podyktowany? Koleżanka pracowała w Wydawnictwie Szkolnym i Pedagogicznym i powiedziała, że oni z góry stoją na przegranej pozycji, bo nie mogą podarować szkołom gratisów (np. tv, tablica multimedialna komputer) jak inne komercyjne wydawnictwa. Nie zawsze ale czasami właśnie takimi gratisami podyktowany był wybór podręczników w danej szkole.
    A co do formy, to fajnie że podręczniki są kolorowe, dostosowane do współczesnego świata. Jednak zeszyt nie powinien odchodzić do lamusa. Jak dziecko ma wyrobić sobie charakter pisma, jak większość rzeczy wykonuje w ćwiczeniach i uzupełnia wykropkowane miejsca. Dziecko w klasie V naprawdę nie potrzebuje narysowanych kwadratowych budek, by zapisać działanie matematyczne.

    • 39 12

    • To o czym piszesz

      to zwykła korupcja urzędników państwowych.

      Zawiłość i mnogość zasad czyni normalne niewykonalnym.
      Co nie znaczy, że z tego powodu mamy równać tylko do "jednej słusznej linii".

      • 7 0

  • (2)

    Ja tak tylko czytam o tych materiałach dydaktycznych, kserówkach itp.
    Szczerze mówiąc pamiętam ze swojej podstawówki tylko książkę i zeszyt. Po książce tez się nie gryzdało, pisało się w zeszycie. Pisało!, a nie zakreślało literki, czy kolorowało obrazki.
    I mówcie co chcecie, ale my, stare pokolenie lepiej pisaliśmy w podstawówce, niż dzisiejsi gimnazjaliści.

    • 46 3

    • od kiedy czytam internety

      też coraz gorzej wychodzi mi pisanie, chociaż raczej byłem z tych bardziej piśmiennych. Tak więc powodów czemu gimbaza gorzej pisze jest więcej niż się wydaje.

      • 6 0

    • No tak, nie jest to trudne jeśli dzisiejsze gimnazjum zostało wydzielone z podstawówki.

      • 5 2

  • Nauczyciel, który ma już pewną własną "bibliotekę" materiałów na pewno sobie poradzi. Gorzej z młodymi po studiach ( a nie oszukujmy się, dydaktyka tam leży). Osobiście jestem za zeszytem i podręcznikiem, bo i rękę dziecko wyrobi i mniej bodźców rozpraszających i głupich uzupełnianek w ćwiczeniach, gdzie często wyrazy wpisywało się po kolei. Niestety dzieci wolą dużo, kolorowo, szybko... cóż taki mamy klimat.

    • 13 1

  • Nauczyciel wie co mówi

    "Podręcznik i ćwiczenia to jedynie dodatek dla nauczyciela. Najważniejsza w jego pracy jest podstawa programowa, którą musi realizować ciekawie i w sposób dostosowany do potrzeb każdego ucznia z osobna"

    Wreszcie jakaś sensowna wypowiedź nauczyciela.
    Nauczyciel nie powinien realizować podręcznika tylko podstawę programową.
    A ceny podręczników są niewiarygodne. Jestem mamą trzecioklasisty. Na książki wydałam (wraz z j.ang. i religią) ponad 350 zł. zazdroszczę rodzicom pierwszoklasistów w tym temacie.

    • 17 2

  • jaki sres dla dziecka?

    Nawet jak dzieciak zdewastuje cały podręcznik to jedna jego część kosztuje poniżej 5 zł. Katastrofy nie ma. A może dzięki temu dziecko zacznie dbać również o swoje rzeczy. Bo teraz dzieciaki o nic nie dbają.

    • 19 9

  • refundacja zamiast jednnego dla wszystkich

    Uważam, że powinna być refundacja do podręczników (Taka w stylu Wyprawka 2014 - tylko dla wszystkich uczniów). Może nie w pełnej kwocie, ale chociaż 50%-75%. Wtedy nauczyciel miałby wybór w wyborze lepszego wydawnictwa, a nie byłoby równania wszystkich do dołu.

    • 35 4

  • Nowy Elementarz

    Jestem mamą pierwszoklasistki i jeszcze tego podręcznika na oczy nie widziałam. Moje dziecko również.

    • 23 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Źródła energii odnawialnej to:

 

Najczęściej czytane