Wiele szkół językowych oferuje w okresie wakacyjno/urlopowym kursy intensywne. Często z obietnicą zrobienia w ciągu miesiąca materiału semestralnego. Pytanie -
jak traktować takie oferty, czego można nauczyć się za miesiąc, czy zdobyta w ten sposób wiedza jest trwała, czy też należy traktować ją w kategoriach "szybko nauczone - szybko zapomniane"?
Kursy intensywne z pewnością nie zastąpią systematycznej nauki, bo nauka języka to wielokrotność powtarzania, a to wymaga czasu. Ale mają one swoje niezaprzeczalne zalety i dlatego warto się zastanowić, czy aby nie skorzystać z takiej oferty, oczywiście pod warunkiem, że jest poważna i nie obiecuje "gruszek na wierzbie".
Osoby początkujące zyskują przez udział w kursie intensywnym szybkie wejście w język. Z dnia na dzień rośnie motywacja do dalszej nauki, ponieważ codziennie umie się więcej. Tak zdobyta wiedza to doskonały fundament dla dalszej systematycznej nauki. Na intensywnym kursie można po prostu nabrać ochoty do systematycznej nauki języka.
Wiele jest osób, którym brak rutyny w posługiwaniu się językiem: mają solidne podstawy gramatyki i niezłe słownictwo, ale są to umiejętności bierne. Dla takich osób intensywny kurs, czyli codzienne obcowanie z językiem, jest idealną możliwością rozgadania się, uzupełnienia braków, nabrania pewności siebie.
A jakie warunki musi spełniać kurs, aby uczestnicy mieli szanse wynieść z niego jak najwięcej? Zajęcia muszą odbywać się w małej, dobrze dobranej grupie. Bo przecież w 10- lub 15-osobowej grupie można co najwyżej słuchać. A ucząc się języka trzeba mówić, mówić i jeszcze raz mówić. Dlatego godne polecenia są kursy w grupach 6-osobowych. Jeżeli szkoła językowa oferuje do kursu intensywnego dodatkowe pozalekcyjne konwersacje, możemy liczyć na wyniesienie z kursu dużych korzyści.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy