• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rekrutacja do szkół muzycznych. Co warto wiedzieć o nauce w publicznych placówkach?

Ewa Palińska
22 maja 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Choć nowy rok szkolny rozpocznie się dopiero 1 września, kandydaci na wirtuozów już teraz stają do walki o miejsca w szkołach muzycznych. Choć nowy rok szkolny rozpocznie się dopiero 1 września, kandydaci na wirtuozów już teraz stają do walki o miejsca w szkołach muzycznych.

Jedni od miesięcy przygotowywali się do egzaminów wstępnych, które w części szkół rozpoczęły się już w połowie maja. Inni ze złożeniem podania nadal się wahają, choć o nauce gry na wymarzonym instrumencie marzą od dawna. W trójmiejskich szkołach muzycznych trwa rekrutacja. My sprawdzamy, jak przebiega nauka w placówkach publicznych, czy naprawdę jest całkowicie bezpłatna i na naukę jakich przedmiotów, oprócz gry na wymarzonym instrumencie, muszą nastawić się przyszli wirtuozi.



Czy potrafisz grać na jakimś instrumencie muzycznym?

Choć nowy rok szkolny rozpocznie się dopiero 1 września, kandydaci na wirtuozów już teraz stają do walki o miejsca w szkołach muzycznych.

Chętnych więcej niż miejsc



W większości szkół muzycznych egzaminy kwalifikacyjne rozpoczęły się już w połowie maja.

- W tym roku badanie przydatności kandydatów odbędzie się w dniach 17 i 18 maja, termin składania kwestionariuszy upłynął 20 kwietnia 2018 r. O przyjęcie do szkoły ubiegają się 103 osoby. W chwili obecnej przewidujemy możliwość przyjęcia ok. 40 nowych uczniów - informuje Alicja Michowska, wicedyrektor ZSM ds. SM I st. - Szkoła Muzyczna I stopnia im. Grażyny Bacewicz, wchodząca w skład Zespołu Szkół Muzycznych w Gdańsku - Wrzeszczu, prowadzi nabór na dwa cykle nauczania: 6-letni i 4-letni, do których o przyjęcie mogą ubiegać się kandydaci w wieku od 6 do 16 lat.
30 kwietnia zakończyły natomiast przyjmowanie wniosków rekrutacyjnych Szkoła Muzyczna I i II st. im. Z. Noskowskiego w Gdyni (w przypadku uczniów chcących rozpocząć naukę w I stopniu) oraz Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I i II st. im. F. Nowowiejskiego w Gdańsku (również w przypadku obecnych uczniów klas VI, którzy zamierzają ubiegać się o przyjęcie do OSM II st.)

Ci, którzy ze złożeniem podań się spóźnili, nie muszą jednak załamywać rąk, bo wśród placówek publicznych znajdują się i takie, które listy jeszcze nie zamknęły.

- Termin składania podań upływa 1 czerwca. Kolejność wpływu podań nie jest brana pod uwagę przy rekrutacji - informuje Małgorzata Więcławek, dyrektor Sopockiej Szkoły Muzycznej. - Nie jesteśmy w stanie powiedzieć ile podań wpłynęło, ponieważ podania nadal napływają. Z doświadczenia wiemy, że sporo osób składa podania na ostatnia chwilę, a ostateczny termin składania wniosków to 1 czerwca. Podczas naboru na rok szkolny 2016/17, dla przykładu, zgłosiło się 67 kandydatów (przyjęliśmy 24 osoby) a na rok 2017/18 - 65 kandydatów (przyjęliśmy 35 osób). Ilości wolnych miejsc w bieżącym roku nie jesteśmy w stanie określić, ponieważ jest to uzależnione nie tylko od liczby absolwentów, ale również wyników klasyfikacji, od tego ile osób zda egzaminy poprawkowe lub zrezygnuje z uczęszczania do szkoły bo np. ma za dużo zajęć pozalekcyjnych lub zmienia miejsce zamieszkania.
W egzaminach kwalifikacyjnych mogą wziąć udział wszyscy chętni, nawet bez wcześniejszego przygotowania muzycznego. Nie jest też wymagana umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie.

- Przed badaniem przydatności odbywają się nieobowiązkowe lekcje przygotowawcze dla osób, które chciałyby dostać się do naszej szkoły, aby wiedziały co będzie na samym badaniu - wyjaśnia Małgorzata Więcławek. - Badane jest wyczucie rytmu i słuch muzyczny, a u mniejszych dzieci zdolność koncentracji. Przyjmujemy każde podanie, które zostało prawidłowo wypełnione i kandydujące dziecko jest w wieku od 7 do 16 lat. Przy złożeniu wniosku udzielamy informacji o ewentualnych brakujących dokumentach, które należy złożyć najpóźniej w dniu badania przydatności. Najczęściej jest to brak zaświadczenia od pediatry o braku przeciwwskazań do nauki gry na instrumencie. Nie zdarzyło się w dotychczasowej praktyce odrzucenie wniosku z uwagi na wspomnianą już wcześniej komunikację z rodzicami kandydatów.
Nauka gry na gitarze, obok skrzypiec, fortepianu czy fletu, od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Nauka gry na gitarze, obok skrzypiec, fortepianu czy fletu, od lat cieszy się niesłabnącą popularnością.

Najpopularniejsze skrzypce, fortepian i gitara



Choć szkoły muzyczne oferują naukę gry na wielu rozmaitych instrumentach, upodobania osób biorących udział w procesie rekrutacyjnym są niezmienne od lat.

- Największym zainteresowaniem, jak co roku, cieszy się chęć nauki gry na fortepianie, gitarze, flecie oraz skrzypcach - informuje Alicja Michowska z ZSM w Gdańsku.
- U nas największym zainteresowaniem cieszą się fortepian, gitara i skrzypce, w takiej właśnie kolejności - zdradza Małgorzata Więcławek z Sopockiej Szkoły Muzycznej. - W naszej szkole nauczamy także na flecie, klarnecie, wiolonczeli i saksofonie - dodaje.
Zobacz też: Harfa - piękna, lecz wymagająca

Marzenia, które weryfikuje rzeczywistość



Młodzi ludzie marzący o nauce gry na instrumencie oraz ich najbliżsi mają często wyraźnie sprecyzowane oczekiwania.

- Jesteśmy aktywną rodziną, często jeździmy na biwaki i śpiewamy przy ognisku. Syn od zawsze był zafascynowany gitarą i marzył o tym, aby kiedyś móc nam do tych śpiewów przygrywać na gitarze, stąd nasza decyzja o zapisaniu go do szkoły muzycznej - mówi Magdalena, mama 11- letniego Tomka. - Niestety, bardzo szybko się zniechęcił do nauki, bo zamiast uczyć się praktycznego grania i akordów, nauczyciel kazał mu grać gamy, a do tego musiał uczestniczyć w zajęciach teoretycznych, które go nie interesowały. Po 3 miesiącach wypisaliśmy go ze szkoły i znaleźliśmy nauczyciela - samouka, który rozbudził w synu pasję do grania.
Zobacz też: Szkoła muzyczna? Nie dajmy się zwariować!

Zawodowi muzycy przyznają, że na efekty trzeba czasami długo czekać, jednak solidny, klasyczny fundament, będzie wielkim atutem nawet jeśli planujemy karierę gwiazdy rocka.

- Na pewno należy się uzbroić w cierpliwość - mówi Marcin Kozioł, wirtuoz gitary. - Często powtarzam, że nauka gry na gitarze nie daje od razu efektów takich, jak w przypadku gry na fortepianie, gdzie wystarczy przycisnąć klawisz i już możemy usłyszeć dźwięk (w dużym uproszczeniu). Na gitarze ten dźwięk trzeba nauczyć się wydobywać, co zajmuje trochę czasu, ale piękny ton instrumentu i jego urok może nam to zrekompensować. W kwestii oczekiwań rodziców posyłających dziecko do szkoły muzycznej, lekkim zaskoczeniem może być fakt, iż w państwowej szkole muzycznej dzieci uczą się wykonywać repertuar muzyki tzw. klasycznej. Jeśli wychowujemy przyszłą gwiazdę rocka, to na pewno podstawy gry, które zdobędzie w szkole, przydadzą mu się w późniejszej karierze, ale w szkole muzycznej nacisk kładziony jest na naukę nut i wykonanie utworów z pamięci, co sprawdzane jest na egzaminach 2 razy w roku szkolnym. Nauka gry na instrumencie wymaga również czasu. Oprócz beztroskich chwil dzieciństwa będzie trzeba przeznaczyć część dnia na regularne ćwiczenie, bez którego trudno o postępy.

Materiał archiwalny

Decydując się na podjęcie nauki w klasie perkusji tak naprawdę przyjdzie nam uczyć się gry na wielu instrumentach perkusyjnych. Jakich? O tym w naszym filmie.

O ile w przypadku gitary rozczarować mogą metody nauki gry, bo instrument zarówno do muzyki biesiadnej jak i klasycznej z reguły jest taki sam, to z perkusją sprawa nie jest już tak oczywista.

- Z początków swojej pracy nauczycielskiej pamiętam, jak podczas egzaminów wstępnych całe mnóstwo dzieciaków wybierało perkusję i zarówno one jak i ich rodzice byli przekonani, że chodzi o zestaw. Niekiedy były mi nawet wnoszone pretensje, że przecież perkusja to perkusja, a nie jakieś tam "parkiety" i "cymbałki" - mówi Aleksandra Kurnyta, muzyk Polskiej Filharmonii Bałtyckiej oraz nauczyciel gry na instrumentach perkusyjnych. - Pamiętam też śmieszną sytuację, gdy mama pewnego małego kandydata zwierzyła mi się otwarcie, że "... on tak od małego garnki ustawia i tłucze i tłucze!!!". Po przesłuchaniu okazało się, że z perkusją mu nie będzie po drodze ale może te garnki to zapowiedź wspaniałego kucharza. Dziś na szczęście społeczeństwo jest już bardziej świadome, że klasa perkusji w szkole muzycznej obejmuje pracę i rozwój gry na klasycznych instrumentach perkusyjnych, jak ksylofon, werbel, kotły, a w późniejszych latach nauki także marimba i wibrafon. Na wszelki wypadek zawsze upewniam się jednak, czy przyszły uczeń zdaje sobie sprawę z tej różnicy. Oczywiście jeśli uczniowie przejawiają chęci i mają opanowany materiał zadany na semestr to bardzo chętnie uczę ich również na zestawie oraz innych instrumentach perkusyjnych, tzw. przeszkadzajkach. To taka forma nagrody i rozrywki.
Zobacz też: Harry Potter w filharmonii, czyli różne oblicza perkusji

Rodzice, którzy sami mają za sobą edukację muzyczną, niejednokrotnie planują przyszłość dziecka przez pryzmat własnych doświadczeń.

- Zawsze zazdrościłam kolegom, że grają na małych instrumentach, które mogą wrzucić sobie do plecaka, podczas gdy ja niejednokrotnie miałam problem, żeby w godzinach szczytu zmieścić się ze swoją wiolonczelą do tramwaju - wspomina Katarzyna, absolwentka Akademii Muzycznej. - Denerwowało mnie też, że większość z nich ponosi mniejsze koszty finansowe - nie musieli wydawać pieniędzy na nowe struny czy kalafonię. Dlatego, pragmatycznie podchodząc do rzeczy, wysłałam syna na trąbkę. I to dopiero wówczas, kiedy był na tyle duży, żeby sam dojeżdżał tramwajem do szkoły muzycznej, bo ja z uwagi na pracę nie byłabym w stanie go dowozić. Dziś syn jest zapalonym jazzmanem i uważa, że lepiej dla niego wybrać nie mogłam.

Materiał archiwalny

Niektóre trójmiejskie szkoły muzyczne, oprócz gry na najpopularniejszych instrumentach, jak np. fortepian, skrzypce, gitara czy flet oferują m. in. grę na harfie. Zobacz, jak wygląda codzienność harfisty i co warto wiedzieć o tym instrumencie.

Nauka darmowa, ale tylko w teorii



Nauka w szkołach publicznych, również muzycznych, jest bezpłatna.

- Nasza placówka jest szkołą publiczną, więc za samą naukę nie pobieramy opłat. Rada Rodziców ustaliła dobrowolną składkę 20 złotych miesięcznie. Pieniądze te wydatkowane są na: nagrody w różnych organizowanych przez szkołę wydarzeniach, na wpisowe i bilety na konkursy pozaszkolne oraz nagrody dla wyróżniających się uczniów na koniec roku. Dodatkowo osoby, które chciałyby wypożyczyć instrument muzyczny ponoszą koszt 73,80 złotych za semestr - informuje Małgorzata Więcławek z Sopockiej Szkoły Muzycznej.
Należy jednak liczyć się z tym, że choć nauka jest bezpłatna, to rodzice będą niejednokrotnie zmuszeni ponieść szereg kosztów dodatkowych.

- Już sam instrument to niemały koszt - my mamy fortepian wart 33 tys. zł, pianino to koszt ok. 7 zł, choć zakładam, że i za mniejsze pieniądze dostanie się coś zaspokajającego potrzeby ucznia - mówi Szymon - klarnecista, którego córka uczy się w klasie fortepianu. - Do tego dochodzi koszt nut - jeśli ktoś nie lubi kserówek, tak jak ja, to za jeden zeszyt musi zapłacić ok. 30, a rocznie zużywa się ich 3-4. Na dojazdy (ok 15 km. w jedną stronę) wydajemy 40 zł tygodniowo. Koszty generują też np. ubrania na koncerty, sukienka do rytmiki, zeszyty, książki do kształcenia słuchu i teorii, opłaty na radę rodziców - łącznie ok. 150 - 200 zł miesięcznie. Dodatkowo ponosimy koszty udziału w konkursach - wpisowe to zazwyczaj ok. 50 zł, ale trzeba też opłacić dojazd i niejednokrotnie nocleg.
Z niemałymi kosztami muszą się również liczyć rodzice małych skrzypków.

- Wypożyczenie skrzypiec kosztuje ok.40-50 zł miesięcznie, najtańszy smyczek dla początkujących 70-100 zł, kalafonia ok. 40 zł - starcza na długo,chyba ze spadnie i się pokruszy... Za struny płacimy ok. 120 - 200 zł (wymiana 2 razy w roku dzieciom w zupełności wystarcza), podpórka do skrzypiec ok. 60-70 zł., wymiana włosia 150 zł, raz/2 razy w roku - wylicza skrzypaczka Karolina Piątkowska-Nowicka, mama uczennic PSM w Gdańsku. - Zapewniam jednak, że są to koszty, które warto ponieść, bo emocje, jakich dostarcza gra na instrumencie, są wartością bezcenną.
Również klarneciści czy saksofoniści muszą liczyć się z ponoszeniem kosztów związanych z bieżącą "eksploatacją" instrumentu.

- Instrument (do nauki) można dostać już do 2 tys. zł. Córka ma klarnet po mnie, więc zapłaciłyśmy jedynie 1 tys. zł za remont generalny. Za saksofon syna zapłaciliśmy 4,5 tys. zł - wcześniej grał na wypożyczonym ze szkoły, ale w II st. potrzebował solidniejszego instrumentu - wylicza Ewa, absolwentka akademii muzycznej. - Do tego dochodzą koszty nut, kserówek, stroików, smaru do korków, oliwki do konserwacji, wyciorów i mnóstwa gadżetów, które dzieci uwielbiają. Czasem wspominamy z mężem z sentymentem te czasy, kiedy my chodziliśmy do szkoły muzycznej większość rzeczy (jak np. torba na futerał czy wyciory) robiło się samemu. Dziś dzieci lubią otaczać się gadżetami, a rynek co rusz podsuwa im nowe "wynalazki". Reasumując, na jedno dziecko wydajemy od 100 do 200 zł miesięcznie.
A ile kosztuje nauka małych perkusistów?

- Początkowe wydatki dotyczące gry na instrumentach perkusyjnych w szkole muzycznej nie są drastyczne - trzeba zainwestować w dobre pałki do gry na werblu, ok. 45-50 zł. oraz PAD i metronom. Ogólnie jest to wydatek rzędu 200 - 300 zł. Instrumenty zapewnia szkoła, ale trzeba na nich ćwiczyć regularnie, co wiąże się z dodatkowymi dojazdami do szkoły i odpowiednim organizowaniem czasu - zdradza Aleksandra Kurnyta.
Granie muzyki kameralnej w gronie przyjaciół może sprawić nie mniejszą frajdę, niż zabawa z kolegami na podwórku. Na zdj. uczniowie Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Gdyni podczas zajęć z drem hab. Andrzejem Wojciechowskim w ramach Gdańskich Dni Klarnetu. Granie muzyki kameralnej w gronie przyjaciół może sprawić nie mniejszą frajdę, niż zabawa z kolegami na podwórku. Na zdj. uczniowie Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Gdyni podczas zajęć z drem hab. Andrzejem Wojciechowskim w ramach Gdańskich Dni Klarnetu.

Nauka gry na instrumencie, a okradanie z dzieciństwa



Od lat panuje stereotyp, że nauka w szkole muzycznej odbywa się kosztem czegoś innego, najczęściej beztroskiej zabawy z kolegami, czy chwil słodkiego lenistwa. Wiele osób mówi wprost o okradaniu z dzieciństwa w celu realizowania niespełnionych marzeń czy ambicji rodziców. Choć i takie przypadki się zdarzają, zdecydowana większość dzieci gra, bo lubi. I czerpie z tego nie mniejszą frajdę, niż ich rówieśnicy z zabaw na podwórku.

- Jeśli kogoś interesuje właśnie muzyka, to nie widzę powodu, by mu ją odbierać na rzecz piłki czy jazdy konnej - mówi wokalistka Krystyna Durys.
- Już po pierwszej klasie wiedziałam, że wirtuozem nie będę, bo brakowało mi zapału do gry solistycznej na instrumencie. Lubiłam natomiast ludzi, z którymi się uczyłam i podróżowałam po całym świecie przy okazji konkursów czy koncertów, bardzo interesowały mnie przedmioty teoretyczne, ale najbardziej uwielbiałam pracę w zespole, a więc chór i zajęcia z muzyki kameralnej. Do dziś urządzamy sobie ze znajomymi takie muzyczne domówki, choć nikt z nas zawodowo muzyką się nie zajmuje. Nasze dzieci przyglądały się temu od najmłodszych chwil i same dopytywały, kiedy będą wystarczająco duże, żeby móc zacząć uczyć się grać - mówi Marta, absolwentka OSM w Gdańsku.
- System nauczania muzyki strasznie się demonizuje - mówi się o zmuszaniu dzieci do tłuczenia gam, rygorze, dyscyplinie. A czym to się różni od wyczynowego uprawiania sportu? Syna do muzyki nie ciągnęło, więc posłaliśmy go na hokeja i przekonaliśmy się, że to zajęcie znacznie droższe i wymagające większych poświęceń niż gra na pianinie naszej córki. Przynajmniej w naszym odczuciu, bo dzieci swoje pasje uwielbiają i nie wyobrażają sobie, że mogłyby ciekawiej spędzać czas w inny sposób - mówi Tomasz.

Miejsca

Opinie (89)

  • Muzyka Sport Matematyka Książki

    To wszystko czego potrzebują dzieci, "czym skorupka za młodu...". Szkoda, że żyją tacy przedstawiciele gatunku ludzkiego, którzy nie szanują wartości. Jestem fanką futbolu, co nie przeszkadza mi prowadzać dzieci do Szkoły Muzycznej (fortepian i wiolonczela), a także na treningi piłki nożnej do klubu (oboje dzieci trenują, chłopiec i dziewczynka). Bieganie pod blokiem uważam za stratę czasu...

    • 0 3

  • Nie polecam tak samo jak wpychanie dzieci do kościoła. (2)

    Tylko pasjonat i prawdziwy talent jest w stanie dokonać czegoś w tej dziedzinie. Takich jest z 1 % w populacji. Reszta zostanie frustratami lub max dichopolograjkami.

    • 11 19

    • (1)

      posłanie dziecka do szkoły muzycznej nie wiąże się z ostatecznym i definitywnym wyborem zawodu. ja po szkole muzycznej wybrałam studia inne niż akademia muzyczna i pracuję w kompletnie innym zawodzie. natomiast umiejętność gry zawsze okazuje się dodatkowym atutem, u mnie np na rozmowie kwalifikacyjnej :P nie wiedzieć czemu na ludziach to często robi wrażenie

      • 9 0

      • Dlaczego? Rekruterzy muszą być zorientowani, że nauka w szkole muzycznej to podejmowanie wyzwań, ambicja, robienie czegoś ponad normę, dążenie do celu, ciągły niedosyt w kształtowaniu samego siebie i pokonywaniu własnych słabości - dlatego choćby w korporacjach jest taki podziw dla muzyków. Liczą, że taka osoba będzie traktowała pracę jako pewnego rodzaju własny rozwój -> rozwój firmy. To proste! A ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Szkoła muzyczna nie jest uprzykrzaniem komuś życia, jest nauką dobrej organizacji pracy, samodyscypliny, ambicji. Muzyk nie wie co to nuda ;-)

        • 0 0

  • wiekszość tych rzepolących nosi okulary, bo ma zepsuty wzrok od patrzenia w nuty i struny, pokrzywione palce, (5)

    do tego brak perspektyw chyba, że ich ambicja jest granie do kotleta czy na weselach.

    • 19 79

    • A kto Ci broni po muzyczniej podstawówce i liceum pójść na inżynierskie studia? (1)

      • 6 2

      • właśnie

        • 0 0

    • ile procent ? jak liczono ? ile wynioslo odchylenie standardowe ? (2)

      jak grupa reprezentatywna ?

      • 19 4

      • piszesz do muzyka (1)

        on nie wie w jakim języku się do niego zwracasz.

        • 4 11

        • chyba nie muzyka skoro uzywa określen "rzepolących" i "pokrzywione palce"

          • 9 1

  • Czemu w 90% skrzypaczki to stare panny? (6)

    W latach 80 i 90 w szkole muzycznej I stopnia im H.Wieniawskiego, WSZYSTKIE nauczycielki skrzypiec były starymi pannami. Najlepsza była dyrektorka Pani Teresa M. Nie zapomnę jej lekcji (i pewnie cała szkoła). Darła mordę jak wariatka. Forteeeeeee :-)
    Na lekcji dziecku płyną łzy i te teksty, że i tak nic Ci to nie da....ehhh Rodzice zastraszeni słowem się nie odzywali bo widocznie tak musiało być.
    Czy może coś się zmieniło? Niech ktoś napisze szczerze.

    • 7 23

    • Jakim trzeba było być beztalenciem i miernotą, żeby pozostały tylko takie wspomnienia.

      • 5 0

    • Ty mój pierniczku... stały tekst Teresy

      • 1 0

    • Bo ja wiem... w pewnym wieku ludzie się nieraz rozwodzą, tudzież nigdy się nie pobrali...

      Ja tam znam np informatyka, starego kawalera i nauczycielkę biologii, niezamężną przez całe życie.

      Ale żebym z tego powodu miała stwierdzić, że moje dziecko nie będzie się znało na komputerach oraz nie pozwolę mu uczyć się biologii (a niech nie zdaje do kolejnej klasy rok po roku), to musiałabym mieć coś z głową.

      :D

      • 9 0

    • Pani Teresa

      Tłukła jeszcze smyczkiem po palcach. Faktycznie bylo ciezko.

      • 5 0

    • tak, bo wszystkie absolwentki skrzypiec kończą w szkole muzycznej ucząc bajtle, tak właśnie jest.

      • 4 1

    • Sory, niechcący ten kciuk w dół

      • 2 2

  • Kilka uwag dla rodziców!!!

    Polecam ale ostrożnie!! KILKA UWAG 1-Szkoła Muz nie jest dla kazdego 2-jezeli nie chce sie byc Muzykiem lepiej z gory założyć ze skonczy sie ja po 6 lub 4 latach(nie ma wówczas takiego ciśnienia na oceny itd) 3-dobry nauczyciel to podstawa 4-wbrew pozorom przydaje się na codzień np.niesamowocie wyrabia pamięć,uczy pracy,systematyczność itd (tu nie ma nic za darmo-na koniec roku jest Komisja Egz.i swoje trzeba odegrac-piekne oczy,znajomosci mamusi itd nie przejdą!) 5-niestety wymaga duzzzoooo cierpliwości i chęci 6) caly czas w Szkole system oparty jest na klasyce (J.S Bach itd) tu zdania są strasznie podzielone-zwlaszcza ze dzieci dzisiaj już inne.Z jednej strony wyrabia słuch,uczy wrażliwości itd a z drugiej troche nuda!!!(dzieciaki chciałyby grać to co w Radiu i na Youtube itd) Troche szkoda że nie próbuje tego wymieszać wg mnie dałoby sie.6) zabiera dużo czasu zwlaszcza gdy się dojeżdża na lekcje popoludniami (Nie pozostaje bez wpływu na wyniki w Szkole Powszechnej czego z reguły nauczyciele i rodzice nie dostrzegają) 7) zdecydowanie nie doceniana (wszak wystarczy tani Keyboard z zaprogramowanymi rytmami i melodiami i juz mozna grac jesli sie ma sluch) Generalnie polecam(choćby dlatego że kompletnie inne charakterologicznie dzieci) ale na prawdę ostrożnie i bez szaleństw chyba ze dziecko ma mega talent i to lubi!! PZD

    • 2 0

  • Ja najbardziej preferuje syntezatory VST, np. Sylenth1 lub Massive, to jest przyszłość muzyki.... :)

    • 0 0

  • Muzyka to kultura, lepsza jakość życia (11)

    Uprawianie muzyki, na każdym poziomie, ułatwia nawiązywanie relacji z innymi ludźmi, tworzy więzi społeczne i przyczynia się do wzrostu kultury. Nie musi to być zaraz wizyta w operze. Nawet wspólne przyśpiewki na weselach, czy meczach sprawiają, że ludzie czują większą radość. Czasami nie wiadomo jak kogoś zagaić, a przy muzyce to staje znacznie prostsze. Czasem lepiej razem zatańczyć, lub zaśpiewać, niż zaczynać znajomość od ryzykownej nawijki. Kiedy w otoczeniu pojawia się osoba grająca, każda impreza przechodzi na wyższy pułap.
    Kiedyś, na pogrzebie mojej babki, zebrały się jej znajome ze wsi i śpiewały na pożegnanie pieśni, których nigdy wcześniej, ani później nie słyszałem. To było świetne. Pogrzeb to smutna okoliczność, ale z tym żałobnym wiejskim (nie mylić z wieśniackim) śpiewem była dużo łatwiejsza do zniesienia.
    Z innych aspektów - czasem dobrze się wybrać ze znajomymi na jakiś koncert.

    Warto uprawiać muzykę, nawet bez szkoły, amatorsko.

    • 18 1

    • Spoczko

      Sympatyczny komentarz.

      • 0 0

    • Niestety, nie zawsze muzyka uszlachetnia- esesmani w obozach koncentracyjnych, i nie tylko, gromko śpiewali, szczególnie (8)

      podczas świąt.
      Naziści byli znani z umiłowania muzyki.

      • 0 4

      • Margines (1)

        Proszę, nie róbmy reguł na podstawie marginesu.
        Poza tym, jak się śpiewa, to się nie strzela, że tak przewrotnie zagaję.

        • 1 1

        • co jest nieprawdą- to powiedzenie.

          • 0 0

      • mysle, ze to ponizej pasa... (5)

        Nie nazisci a Niemcy. Maja swoje, dobrze znawe wady ale maja tez I zalety. Jedna z nich jest wlasnie muzykalnosc jako element codziennosci. Nie jest niczym niezwyklym dobry amatorski wokal czy umijetnosc gry na instrumencie. Oraz powszechna znajomosc folkloru, ktory jest ich wlasnoscia. Podobnie cale Balkany...
        Jakos, gdzies to zgubilismy...

        • 3 1

        • ale chodzi o to, że umiłowanie muzyki było także powszechne wśród nazistów, co znaczy, że muzykowanie nie zawsze uszlachetnia. (4)

          • 0 0

          • złego kościół nie zbawi, dobrego karczma nie zepsuje... (3)

            To co wypowiadasz, to myślenie magiczne.
            Jest oczywiste, że z faktu bycia muzykalnym nie wynika jakaś szczególna szlachetność a muzyka w magiczny sposób zmienia psychikę. Jednak jest to przyczynek do budowy wrażliwosci i empatii. Jeden z wielu elementów. Bo aby oddziaływać, muzyk musi nawiązać kontakt z publicznością. To też jest gra, bo jest to... towar... Ale i środek przekazu. Bez tego nie powstanie utwór czy wykonanie, które porusza.
            W naziźmie i ogólniej, ideologiach, najbardziej przerażające jest to, że zawsze znajdą się ludzie, którzy będą im służyć z przekonaniem i oddaniem.
            Realizując w ten sposób swój ideał piękna i swoje cele. Bo człowiek ma wolną wolę i robi z niej użytek wybierając/kształtując systemy wartości. W przypadku nazizmu, my staliśmy poza tym systemem. Nie jest to nic szczególnego na tle przełomu XIX/XX wieku. Było tam wiele idei, które zakładały ingerencję w rozwój człowieka i jego kształtowanie. Równiż dosłowne... A to, że akurat nazizm znalazł tak "masowe" poparcie, to już zupełnie inna historia, w którą zamieszane są postacie zdecydowanie "doceniające" muzykę. Jednak nadal nie jest to potwierdzenie Twojej tezy. Bo to nie ma, po prostu, związku.
            Nadal te idee są one, niestety, żywe. I to zupełnie nie tam, gdzie się na to wskazuje.

            • 1 1

            • Myślenie magiczne to zupełnie co innego. (2)

              Nie uzasadniłeś, że moja teza jest fałszywa. Nadal uważam, że nie zawsze muzyka uszlachetnia.
              Naziści nie realizowali swojego poczucia piękna, raczej realizowali swoją nienawiść do "innej rasy".
              Chodzi to, że można cale życie kochać muzykę, kultywować ja, a być złym człowiekiem.

              • 0 0

              • nie mam zamiaru niczego uzasadniać... (1)

                Myslenie magiczne to widzenie związków tam gdzie ich nie ma.
                Kiedyś były takie zlepki logiczne "uzasadniające" dlaczego np. "grunt to forsa". Podobniej jakości jest (ale nie zabawne) "uzasadnianie" braku wpływiu muzyki faktem, że Niemcy są muzykalni i muzyka jest elementem ich codzienności oraz stworzyli/przyjęli nazizm.
                Człowiek "ma" wolną wolę i wybiera co mu np. wygodne. To kształtuje system wartości i wrażliwość. Można być wrażliwym na muzykę a nie mieć np. empatii.

                Nazizm polegał na wykluczeniu pewnej części rzeczywistości z przyjętego systemu wartości. To nie jest nienawiść, to jest przekonanie o wyższości i uprawnieniu do decydowania o losie innych ludzi. Po prostu, dali sobie takie prawo. Nie jest to wyłączna cecha tego systemu. Co ma muzyka do tego? Mieli i tworzyli swoją muzykę. Różną. W swoim rozumieniu, dla mas i tę "uszlachetniającą". Wiele z niej nadal istnieje w "przestrzeni publicznej".

                Muzyka to formalizmy (matematyczne wręcz) i emocje. Można lubić formalizmy i wynikające z nich harmonie, mozna odczuwać emocje przekazywane tą drogą. To różne poziomy.
                Muzyka cudu nie dokona i nie uszlachetni bezwzględnie każdego. Za to człowiek "szlachetny" na pewno docenia wartość muzyki jako kunsztu i sztuki.

                • 0 0

              • W tę stronę to działa- ostatnie zdanie, tylko w tę.

                p.s. jednak nadal uważam, że w nazizmie było / jest dużo nienawiści.

                • 0 0

    • zwlaszcz bez szkoly...

      Jestesmy strasznie uposledzeni pod tym wzgledem, jedyne co zostalo, to kilka taktow weselnych "hymnow". I tak falszywych...

      • 4 0

  • Ach, ci wspaniali muzycy.... (3)

    dziecko sąsiadów z klatki obok w bloku, , uczeń Szkoły Muzycznej, zdobywa laury na konkursach, co chwilę gdzieś jakieś pierwsze miejsce. Niestety, , nie idzie to w parze z wychowaniem. Do sąsiadów nigdy nie mówi "dzień dobry", śmieci wyrzuca przez okno, nawet naczynia z jedzeniem typu talerze, kubki. Ćwiczyć grę na instrumencie zaczyna ok.g.22- giej, za przyzwoleniem rodziców.
    Żenada.
    .

    • 0 4

    • Ach, ta głupia agrumentacja (2)

      jest niestety spora ilość dzieci z różnych środowisk, które robią to samo. Szkoła muzyczna nie ma tu nic do rzeczy.

      • 4 1

      • ach, ta trudna jezyka polska - jednak liczba dzieci

        • 1 0

      • po przykładzie widać, że dzieci w szkole muzycznej nie są lepiej wychowane "dzięki muzyce"

        • 0 0

  • Rodzicu świadomy!!! (4)

    Do pewnego wieku dziecko powinno ruszać się, kształtować sylwetkę i postawę poprzez ruch, a nie ślęczenie nad nutami. Jeśli tego nie robi - to wyrośnie z niego krzywy dorosły człowiek bez mięśni przy kręgosłupie... a one są najważniejsze dla zdrowia w starszym wieku...

    • 9 50

    • taaa bo klęczenie nad nutami wyklucza inną aktywność

      myślisz jednotorowo

      • 2 0

    • co za bzdury

      Ukończyłam szkołę muzyczną, ale ruch również nie był mi obcy. Ostatecznie wybrałam sport jako pasję i sposób na spędzanie wolnego czasu. Mimo wszystko szkoła muzyczna dała mi bardzo fajne wspomnienia i dużo wiedzy: dziś mogę śpiewać i grać mojemu dziecku, mieć wrażliwość emocjonalną oraz świetny słuch muzyczny, dzięki któremu rozwiewam wątpliwości wszystkim 'śpiewającym' w programach rozrywkowych, a także tym, którzy je oglądają :) Także tego..

      • 10 0

    • No tak...przecież wszyscy muzycy to pokoślawione niedojdy fizyczne z garbem i gigantyczną wadą wzroku....

      Ta pani świadomość jest mocno ograniczona.

      • 16 1

    • Jasne

      Ale też w tym samym okresie dzieciaki nałatwiej uczą się nowych rzeczy i zapamiętują. Im osoba starsza tym ciężej. Dlatego potrzebna jest równowaga. Ani nie robić z dziecka jedynie fizola, ani chudego wirtuoza.

      • 14 0

  • co daje kształcenie słuchu (4)

    Jestem muzykiem pasjonatem (nie utrzymuję się z tego, robię to bo lubię). Nie kończyłem żadnej państwowej szkoły muzycznej (PSM), ale uczyłem się prywatnie u innych muzyków zawodowych.
    Program w PSM z naciskiem na zajęcia z rytmiki, kształcenia słuchu w pierwszych latach kształcenia nie jest tak ułożony bez powodu. Ludzki zmysł słuchu pod kątem muzycznym da się kształtować jedynie u młodych dzieci, dlatego jeśli nie zrobi się tego w pierwszych latach to już później nie zrobi się tego wcale (lub jest to bardzo trudne).
    Faktem jest, że zniechęca to dzieciaki na samym starcie, które po prostu chcą grać, ale z drugiej strony jest to niezbędne jeśli będzie chciało się z tym wiązać karierę. Jak mówiłem - później się tego nie da nadrobić.
    Grę na instrumencie często wiążemy z jakąś zdolnością manualną co jest bardzo powierzchownym osądem, gdyż muzyka wychodzi tak naprawdę zawsze z głowy i jeśli "tam" jej nie będziemy "słyszeć" to chcąc np. komponować czy grać chociażby w amatorskim zespole, zawsze napotkamy barierę, niezależnie na czym byśmy grali.
    Będąc młody bardzo chciałem grać na gitarze. Rodzice celowo nie puścili mnie do szkoły muzycznej, gdyż nie chcieli by zabiła we mnie pasję. Muzykę pokochałem i dziś czasem żałuję, że taką podjęli decyzję, gdyż może wiele rzeczy byłoby dzisiaj dla mnie teraz łatwiejszych. Ale z drugiej strony może faktycznie bym się zniechęcił gdybym nie umiał raptem po dwóch tygodniach zagrać akordów pierwszej piosenki. Nie przewidzisz przyszłości.
    A dla tych co chcą zrozumieć czym jest słuch absolutny polecam obejrzeć na YT filmik: Perfect Pitch The World's Greatest Ear.
    Ale nie oszukujmy się - z tym nikt się nie rodzi. To ZAWSZE jest kwestia ćwiczeń od małego dziecka.
    Pozdrawiam

    • 23 0

    • Ja chodziłam do szkoły muzycznej (uczyłam się gry na skrzypcach) i lubiłam wszystkie lekcje - teorię, a najbardziej rytmikę, na

      Wcale mnie te zajęcia nie zniechęcały, a wręcz przeciwnie. Poza tym szkoła muzyczna rozbudziła we mnie miłość do muzyki.

      • 0 0

    • z "tym" się rodzi...

      Ale nie u kazdego "to" jest wystarczającej jakości i ilości. Nawet jak jest, podobnie jak brylant, wymaga mnóstwa pracy i sporo jest "odpadów". W naszych warunkach tylko pasja i wsparcie otoczenia pomaga to znieść.
      Całkowicie się z Tobą zgadzam, to jest kwestia psychosomatyki oraz pracy. Czasami ciężkiej.

      • 4 0

    • Ukonczyłem dwa stopnie. Wiele trafnych spostrzezen w Twojej wypowiedzi jest. W duzym skrocie : jest ciezko ale warto, nawet jesli w dorosylm zyciu pieniedzy z tego nie bedzie.

      • 7 1

    • Fajnie napisałeś, dużo racji

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jakiego pierwiastka jest najwięcej w powietrzu?

 

Najczęściej czytane