- 1 Studia na prywatnej uczelni. Nowe kierunki w rekrutacji 2024 (8 opinii)
- 2 Egzamin ósmoklasisty coraz bliżej. Z matematyką pomagają licealistki (6 opinii)
- 3 Start rakiety z Pustyni Błędowskiej. Wystrzelili rzeżuchę w sondzie z kombuczy (23 opinie)
- 4 Gdyńska szkoła z certyfikatem Cambridge International School (12 opinii)
- 5 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (68 opinii)
- 6 Nowy rektor GUMed wybrany (99 opinii)
W szkole czytają średnio cztery książki na rok
Nie mniej niż cztery książki rocznie w szkole podstawowej, pięć w gimnazjum i trzynaście przez całe liceum lub technikum - to absolutne minimum zalecane przez Ministerstwa Edukacji, co do liczby omawianych na lekcjach lektur. I choć to ułamek tego, co czytano przed laty, dzisiejsi uczniowie uważają, że to zbyt wiele.
- Nie mogę powiedzieć, że wszyscy uczniowie nie czytają książek, bo są tacy, którzy uwielbiają to robić - mówi Agata Hałuszczak, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku. - Jednak trzy czwarte klasy w ogóle nie czyta zadanych przeze mnie lektur. Ich omawianie można porównać do orki na ugorze. Z mody wyszły nawet streszczenia, bo i te są już ponad siły przeciętnego ucznia szkoły podstawowej.
Lista lektur obowiązkowych, jakie znaleźć można w podstawie programowej, w porównaniu ze spisem lektur sprzed kilku lat, wygląda jak proteza. W klasach 1-3 w ogóle nie ma minimum pozycji do poznania, decyduje o nim nauczyciel, a w propozycjach lektur wciąż pojawiają się takie tytułu, jak opowiadanie Pisarskiego "O psie, który jeździł koleją", "Dziecię elfów" lub "Królowa śniegu" Andersena. Dopiero od klas 4-6 liczba koniecznych do przeczytania lektur jest ściśle określona. W tym czasie uczeń powinien przeczytać nie mniej niż cztery książki rocznie, w gimnazjum nie mniej niż pięć lektur rocznie, a w szkole ponadgimnazjalnej minimum trzynaście pozycji książkowych w trzyletnim bądź czteroletnim okresie kształcenia oraz kilka wybranych przez nauczyciela tekstów o mniejszej objętości.
Zmienił się też kanon lektur obowiązkowych. Choć nauczyciele zobowiązani są do realizacji lektur zgodnie z zapisami zawartymi w obowiązującej podstawie programowej kształcenia ogólnego i nie mogą rezygnować z omówienia wymaganej lektury, mają możliwość wyboru którejś z zaproponowanych. Wielu stara się wzbogacić tworzoną listę o literaturę współczesną, dlatego nie zawsze w szkle podstawowej czyta się "Szatana z siódmej klasy" (napisany w 1937 roku), czy "W Pustyni i w Puszczy" (1911 r.), bo zamiast nich nauczyciel może wybrać np. "Przygody Mikołajka" lub cykl książek science fiction dla dzieci i młodzieży autorstwa Rafała Kosika pt. "Felix, Net i Nika".
- Wiele książek, które czytało się kiedyś z ciekawością, dla współczesnego ucznia wydaje się po prostu zbyt trudna i niezrozumiała - tłumaczy Agata Hałuszczak, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku - Dobrym tego przykładem jest choćby "Szatan z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego, w odczuciu uczniów napisany anachronicznym, niezrozumiałym językiem. Są oczywiście książki, które pomimo swych lat, nadal cieszą się zainteresowanie, a nawet wzruszają, jak "Chłopcy z Placu Broni" czy "Opowieści z Narni". W większości jednak dzieciaki nie rozumieją w klasyce kontekstu i języka, często naszpikowanego metaforami.
MEN z obowiązkowej listy lektur wycofał w gimnazjum m.in. fragmenty "Pana Tadeusza", wprowadzając tę lekturę dopiero w liceum, a z liceum zniknął m.in. "Konrad Wallenrod" czy Trylogia Henryka Sienkiewicza.
- To dobrze, że "Pana Tadeusza" nie ma na liście lektur w gimnazjum, bo jest to zbyt trudna dla gimnazjalistów lektura - przyznaje Agnieszka Golak, polonistka z III LO w Gdańsku. - Dziś słowo pisane jest niestety bardzo abstrakcyjne. I choć tekstu "Pana Tadeusza", czytanego głośno przez nauczyciela, dzieciaki słuchają chętnie, czytany po cichu i samodzielnie przez ucznia, może wydawać się o wiele mniej atrakcyjny i zrozumiały.
Zdaniem nauczycieli unowocześnienie listy lektur jest sensowne, a mimo zmian w podstawie pozostaje wciąż bardzo duży wybór tekstów klasycznych, w których nie zapomina się o ważnych dla polskiej literatury nazwiskach
- Język się mocno zmienił, jest anachroniczny, a niektórych słów i zwrotów dzieci nie rozumieją - tłumaczy Agnieszka Golak. - Podstawa zakłada jednak linearność, dlatego to, co robimy np. w gimnazjum, nie powtarza się liceum, a taki układ pozwala na wprowadzenie dotąd pomijanej lit. XX w., np. powieści Marii Kuncewiczowej, czy Ryszarda Kapuścińskiego.
Uczniowie jednak nie są wyjątkiem, bo Polacy w każdym wieku czytają bardzo mało i niechętnie. Według najnowszych wyników badań Biblioteki Narodowej, tylko 39 proc. Polaków zadeklarowało kontakt z książką w 2012 roku, a tylko 11 proc. przeczytało w 2012 r. więcej niż siedem książek. Pokazuje to ogólny spadek zainteresowania literaturą, ale też to, że nie tylko szkoła decyduje o tym, czy i co dziecko czyta. Równie ważne są nawyki wyniesione z domu rodzinnego.
- Część dzieci czyta, a część nie. Było tak zawsze. Przysłowiowa skorupka musi nasiąknąć miłością do książek już za młodu - przypomina Andrzej Spilkowski, polonista i wieloletni nauczyciel III LO w Gdyni . - Tu otwiera się duże pole do popisu dla rodziców, którym zależy na edukacji swych dzieci. Inna sprawa, to praca nad edukacją czytelniczą dzieci w szkole i praca szkoły. Książek ukazuje się bardzo, bardzo dużo. Ważne, aby nauczyć odnajdywać wśród nich to, co dla każdego jest interesujące, a coś prawie zawsze na pewno jest. To w dużej mierze rola nauczycieli - kształtowanie i rozwijanie kultury czytelniczej.
Miejsca
Opinie (111)
-
2013-10-24 17:27
a ja czytam średnio 3 książki na miesiąc bo rożnie to bywa. raz przeczytam 5 a raz 1.
- 2 0
-
2013-10-25 08:23
wymagania niższe i niższe... (1)
Włos się jeży na głowie...
A Ministerstwo Edukacji niech dalej idzie w zaparte jaki to wysoki poziom ma nowa podstawa programowa i jak wspaniale polscy gimnazjaliści wypadają na tle rówieśników z EU. W dobie testów te dzieciaki ani nie czytają, ani ładnie nie piszą, ani się nie wysławiają przyzwoitą polszczyzną, o przelewaniu myśli na papier nie wspomnę (po co im - przecież ich wiedzę sprawdzają testy...). Test po 6, test po gimnazjum, matura. Koniec nauki.
Zerknijcie sobie w pierwsze-lepsze fragmenty wczorajszych wystąpień Szumilas w sejmie podczas debaty o edukacji. Tragedia.- 3 0
-
2013-10-25 21:38
urządnicy - politycy widzą tylko tabele, spisy, dane, statystyki jeżeli tam im się zgadza to pal licho ludzi
- 1 0
-
2013-10-25 09:01
Trwoga...
Z artykułu i dyskusji wyłaniają się podstawowe problemy naszej oświaty: obniżanie poziomu, nieumiejętność nauczania/uczenia się, brak idei szkoły.
1. Nauczyciele widzą, że teksty są dla uczniów trudne. Zamiast angażować ich w ich rozumienie po prostu z nich rezygnują.
2. Uczniowie uważają, że wszystko starsze niż oni sami nie ma żadnej wartości. A przecież prawdy uniwersalne nie starzeją się.
Skutek jest jeden: ciągłe obniżanie poziomu.- 10 0
-
2013-10-25 10:37
Pani POLONISTKO (1)
Droga Pani Agato POLONISTKO, uważam, że to właśnie po to wymyślono kanon lektur do omówienia w szkole, aby poloniści mogli wyjaśnić dzieciom ten niezrozumiały kontekst i nauczyły je posługiwać się albo przynajmniej rozumieć coś więcej niż tylko mowę potoczną. Pójście na łatwiznę i odejście od klasyki odbije się czkawką w latach późniejszych, kiedy te dzieci dorosną.
- 8 0
-
2013-10-25 14:56
Pani Mamo
O ile umiem czytać ze zrozumieniem, a wydaje mi się, że potrafię, pani polonistka nie powiedziała, że nie omawia kanonu lektur, tylko podała wyjaśnienie, dlaczego niektóre lektury są czytane przez dzieci chętnie a inne nie.
- 3 0
-
2013-10-27 07:56
Ja nauczyłam sie czytać jeszcze przed pójściem do szkoły i czytałam bardzo dużo różnych książek, z polskiego miałam zawsze dobre oceny ale teraz niestety też nie czytam prawie nic :-( Nie ma gwarancji, że osoba, która dużo czytała w dzieciństwie będzie czytać całe życie...
- 1 0
-
2013-10-27 08:03
Kiepski
Kiepski nauczyciel może zniechęcić do każdej nawet bardzo ciekawej książki.
- 1 0
-
2022-08-10 21:29
Ktos
Jak na rok 2022, to ta młodzież już studiuje, pracuje . Obgadamy problem , ponarzekam na program , powspominamy jak było kiedyś i w 2033 roku , ktoś napisze podobny tekst i opiszę podobne problemy pokoleniowo starszych rodziców i ich dzieci.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.