- 1 Egzamin ósmoklasisty 2024. Zobacz arkusze (39 opinii)
- 2 Rekrutacja do szkoły średniej 2024/25. Jakie zasady? (25 opinii)
- 3 Egzamin ósmoklasisty 2024. To trzeba wiedzieć (8 opinii)
W szkole czytają średnio cztery książki na rok
Nie mniej niż cztery książki rocznie w szkole podstawowej, pięć w gimnazjum i trzynaście przez całe liceum lub technikum - to absolutne minimum zalecane przez Ministerstwa Edukacji, co do liczby omawianych na lekcjach lektur. I choć to ułamek tego, co czytano przed laty, dzisiejsi uczniowie uważają, że to zbyt wiele.
- Nie mogę powiedzieć, że wszyscy uczniowie nie czytają książek, bo są tacy, którzy uwielbiają to robić - mówi Agata Hałuszczak, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku. - Jednak trzy czwarte klasy w ogóle nie czyta zadanych przeze mnie lektur. Ich omawianie można porównać do orki na ugorze. Z mody wyszły nawet streszczenia, bo i te są już ponad siły przeciętnego ucznia szkoły podstawowej.
Lista lektur obowiązkowych, jakie znaleźć można w podstawie programowej, w porównaniu ze spisem lektur sprzed kilku lat, wygląda jak proteza. W klasach 1-3 w ogóle nie ma minimum pozycji do poznania, decyduje o nim nauczyciel, a w propozycjach lektur wciąż pojawiają się takie tytułu, jak opowiadanie Pisarskiego "O psie, który jeździł koleją", "Dziecię elfów" lub "Królowa śniegu" Andersena. Dopiero od klas 4-6 liczba koniecznych do przeczytania lektur jest ściśle określona. W tym czasie uczeń powinien przeczytać nie mniej niż cztery książki rocznie, w gimnazjum nie mniej niż pięć lektur rocznie, a w szkole ponadgimnazjalnej minimum trzynaście pozycji książkowych w trzyletnim bądź czteroletnim okresie kształcenia oraz kilka wybranych przez nauczyciela tekstów o mniejszej objętości.
Zmienił się też kanon lektur obowiązkowych. Choć nauczyciele zobowiązani są do realizacji lektur zgodnie z zapisami zawartymi w obowiązującej podstawie programowej kształcenia ogólnego i nie mogą rezygnować z omówienia wymaganej lektury, mają możliwość wyboru którejś z zaproponowanych. Wielu stara się wzbogacić tworzoną listę o literaturę współczesną, dlatego nie zawsze w szkle podstawowej czyta się "Szatana z siódmej klasy" (napisany w 1937 roku), czy "W Pustyni i w Puszczy" (1911 r.), bo zamiast nich nauczyciel może wybrać np. "Przygody Mikołajka" lub cykl książek science fiction dla dzieci i młodzieży autorstwa Rafała Kosika pt. "Felix, Net i Nika".
- Wiele książek, które czytało się kiedyś z ciekawością, dla współczesnego ucznia wydaje się po prostu zbyt trudna i niezrozumiała - tłumaczy Agata Hałuszczak, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku - Dobrym tego przykładem jest choćby "Szatan z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego, w odczuciu uczniów napisany anachronicznym, niezrozumiałym językiem. Są oczywiście książki, które pomimo swych lat, nadal cieszą się zainteresowanie, a nawet wzruszają, jak "Chłopcy z Placu Broni" czy "Opowieści z Narni". W większości jednak dzieciaki nie rozumieją w klasyce kontekstu i języka, często naszpikowanego metaforami.
MEN z obowiązkowej listy lektur wycofał w gimnazjum m.in. fragmenty "Pana Tadeusza", wprowadzając tę lekturę dopiero w liceum, a z liceum zniknął m.in. "Konrad Wallenrod" czy Trylogia Henryka Sienkiewicza.
- To dobrze, że "Pana Tadeusza" nie ma na liście lektur w gimnazjum, bo jest to zbyt trudna dla gimnazjalistów lektura - przyznaje Agnieszka Golak, polonistka z III LO w Gdańsku. - Dziś słowo pisane jest niestety bardzo abstrakcyjne. I choć tekstu "Pana Tadeusza", czytanego głośno przez nauczyciela, dzieciaki słuchają chętnie, czytany po cichu i samodzielnie przez ucznia, może wydawać się o wiele mniej atrakcyjny i zrozumiały.
Zdaniem nauczycieli unowocześnienie listy lektur jest sensowne, a mimo zmian w podstawie pozostaje wciąż bardzo duży wybór tekstów klasycznych, w których nie zapomina się o ważnych dla polskiej literatury nazwiskach
- Język się mocno zmienił, jest anachroniczny, a niektórych słów i zwrotów dzieci nie rozumieją - tłumaczy Agnieszka Golak. - Podstawa zakłada jednak linearność, dlatego to, co robimy np. w gimnazjum, nie powtarza się liceum, a taki układ pozwala na wprowadzenie dotąd pomijanej lit. XX w., np. powieści Marii Kuncewiczowej, czy Ryszarda Kapuścińskiego.
Uczniowie jednak nie są wyjątkiem, bo Polacy w każdym wieku czytają bardzo mało i niechętnie. Według najnowszych wyników badań Biblioteki Narodowej, tylko 39 proc. Polaków zadeklarowało kontakt z książką w 2012 roku, a tylko 11 proc. przeczytało w 2012 r. więcej niż siedem książek. Pokazuje to ogólny spadek zainteresowania literaturą, ale też to, że nie tylko szkoła decyduje o tym, czy i co dziecko czyta. Równie ważne są nawyki wyniesione z domu rodzinnego.
- Część dzieci czyta, a część nie. Było tak zawsze. Przysłowiowa skorupka musi nasiąknąć miłością do książek już za młodu - przypomina Andrzej Spilkowski, polonista i wieloletni nauczyciel III LO w Gdyni . - Tu otwiera się duże pole do popisu dla rodziców, którym zależy na edukacji swych dzieci. Inna sprawa, to praca nad edukacją czytelniczą dzieci w szkole i praca szkoły. Książek ukazuje się bardzo, bardzo dużo. Ważne, aby nauczyć odnajdywać wśród nich to, co dla każdego jest interesujące, a coś prawie zawsze na pewno jest. To w dużej mierze rola nauczycieli - kształtowanie i rozwijanie kultury czytelniczej.
Miejsca
Opinie (111)
-
2013-10-24 11:52
(2)
A co w końcu z Panem Tadeuszem? Jak może zabraknąć akurat tej pozycji? ;/
- 8 3
-
2013-10-24 14:17
Co to znaczy zabraknąć?
Po prostu przenieśli o dwa lata wyżej i tyle.
- 2 0
-
2013-10-24 12:00
Jak dla mnie problemem nie jest ilość a rodzaj książek. Nie każdemu musi podobać się Nałkowska czy Zemsta. Jakby każdy uczeń miał mieć przeczytanych, opracowanych i omówionych tyle pozycji ile się proponuje ale z wybranych przez samego siebie lektur zapewne by dał radę ;)
- 5 2
-
2013-10-24 14:13
Cóż, polityka edukacyjna w Polsce. -Głupim narodem jest łatwiej manipulować.
- 6 0
-
2013-10-24 12:25
Stare czasy mi się przypomniały i słynne: "co autor miał na myśli" (2)
Oraz: "Dlaczego Słowacki wielkim poetą był". Szkoła nie uczy myślenia, tylko uczy co trzeba myśleć. W ogóle to z tymi lekturami to bzdura na kółkach. Już za moich czasów mało kto zadawał sobie trud, żeby w ogóle zaglądać do lektur: streszczenie, streszczenie, streszczenie - to była podstawa. I przytakiwanie nauczycielce. Kreujemy fikcję. Zresztą: w szkołach wbijają do głów coś tam o tęsknocie do ojczyzny, a ambicja społeczeństwa i tak ogranicza się do konsumpcjonizmu. Dlatego obcięcie ilości lektur nie będzie mi spędzać snu z powiek. Natomiast wkurza nie "ułatwianie": szkoła od poziomu średniego powinna być trudna - nie każdy ją musi przecież kończyć. A nawet lepiej, żeby się co słabsi wykruszali na tym etapie i zaczęli się kształcić w jakimś konkretnym zawodzie, niż żeby potem zostawali magistrami po WSB, czy innej śmiesznej, prywatnej uczelni specjalizującej się w nieprzyszłościowych kierunkach.
- 14 1
-
2013-10-24 13:17
(1)
W tym rzecz, że młodzież ma podówjny przekaz: z jednej strony: patriotyzm, ojczyzna, ludzie, zasady a z drugiej: kasa, kasa, kasa
- 1 1
-
2013-10-24 13:23
Patriotym, ojczyzna, ludzie i zasady kończą się w miejscu w którym musisz się martwić jak przeżyć od pierwszego do pierwszego. Gdy nie musisz się już o to martwić zasady te wracają.
- 1 2
-
2013-10-24 11:34
(3)
dziś nie liczy się to co umiesz czy ile książek przeczytałeś tylko kogo znasz. taką wiedzę należy przekazywać młodym obywatelom bo jak będziemy dalej dzieci mamić że wystarczy dużo wiedzieć i skoczyć studia to się nam dzieci rozczarują srogo.
- 16 7
-
2013-10-24 12:37
I rosną nam później takie pajacyki,
które nie potrafią poprawnie skomponować tekstu z dwóch zdań, bo ortografia, gramatyka i interpunkcja są im obce.
- 3 0
-
2013-10-24 11:47
(1)
kłamstwo
- 4 2
-
2013-10-24 12:29
byc moze w polityce liczy sie to kogo znasz, bo czy tepy buc jestes i nic nie robisz, czy lotny gosc i zapierniczasz, to i tak kase dostajesz.
w normalnym swiecie, znajomosci sa pomocne, napewno, ale jesli ktos w glowie nic nie ma, to na samych znajomosciach dlugo nie pojedzie.- 5 0
-
2013-10-24 12:11
Wielu ludzi kojarzy czytanie z przykrym szkolnym obowiązkiem i po zakończeniu nauki nie sięga po książki w ogóle, a książka potrafi być naprawdę dobrą rozrywką. Śmieszy mnie fakt, że w pracy w biurze lepiej widziane jest, jak ktoś w chwili wolnej bezmyślnie przegląda strony internetowe, niż jak wyciągnie książkę i zacznie czytać.
- 8 1
-
2013-10-24 12:00
Mickiewicza czyta się głównie nagłos (1)
W liceum uczyła mie polonistka starej daty i zawsze mówił, że trksty pisane wierszem należy czytać półgłosem albo nagłos aby je zrozumieć.
Co teraz tego poloniści nie wiedzą. Marna ta nasza edukacja.- 13 6
-
2013-10-24 12:05
Widząc Twój wpis muszę stwierdzić, że w Twoim przypadku w/w polonistka nie odniosła sukcesu.
- 11 1
-
2013-10-24 11:52
Źle się czyta tekst z błędami
1. literówki (anie zamiast ani)
2. sms zapisuje się inaczej (SMS)
3. interpunkcja (już choćby w lidzie)
4. jest lekcja języka polskiego (nie z języka polskiego)
5. w porównaniu z (a nie do)
6. czy Facebook jest już nazwą potoczną, że pisze się go małą literą?
To tylko trzy pierwsze akapity, nie brnę dalej :)
miłego dnia- 40 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.