- 1 Matura 2024 z matematyki. Zadania, arkusze - jak zdać? (4 opinie)
- 2 Matura 2024 z polskiego. Czego się spodziewać? (16 opinii)
- 3 Egzamin z matematyki nie dla wszystkich? (171 opinii)
- 4 Studia na prywatnej uczelni. Nowe kierunki w rekrutacji 2024 (23 opinie)
- 5 Mikroplastik w pokarmie dla niemowląt (63 opinie)
- 6 Atak hakerski na Gdańskie Centrum Informatyczne. Nie działa platforma edukacyjna (61 opinii)
25 pierwszaków w klasie - nie wszędzie. MEN: uelastycznimy tę zasadę
11 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat)
W Trójmieście od września przybyło 90 nowych oddziałów klas pierwszych szkół podstawowych. Nie każdej udało się jednak spełnić ministerialne wymogi dotyczące liczebności - maksymalnie 25 uczniów w klasie. Ustawy MEN ograniczają, są nieprzemyślane i tworzone w oderwaniu od rzeczywistości - zarzucają ministerstwu trójmiejskie samorządy.
W Szkole Podstawowej nr 20 w Gdyni w sześciu klasach pierwszych liczba uczniów przekracza wyznaczony przez ministerstwo limit. Warto jednak dodać, że średnia liczba uczniów w klasach pierwszych gdyńskich szkół podstawowych wynosi 22 osoby.
- Nie dało się na gwizdek wszędzie utworzyć klas 25-osobowych, dlatego w Szkole Podstawowej nr 20 klasy pierwsze liczą po 26 uczniów - przyznaje Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni. - Mieliśmy taką sytuację, że rodzice zgłaszali chęć zapisania dzieci z rejonu i spoza rejonu (które w szkole miały rodzeństwo) dużo po terminie rekrutacji. Mogliśmy albo stworzyć siódmą klasę pierwszą, co wydłużyłoby godziny zajęć, bo dzieci musiałyby uczyć się na dwie zmiany, albo stworzyć klasę 26-osobową. Wybraliśmy opcję drugą, choć pewnie, mogliśmy nie przyjąć dzieci spoza rejonu, ale taki ruch w kierunku rodziców wydawał mi się bardzo niemiły. Niestety, ministerstwo tworzy ustawy w oderwaniu od potrzeb gmin i doświadczeń dyrektorów szkół, co nie ułatwia nam pracy.
To nie pierwszy raz, kiedy urzędnicy zmuszeni są obejść ustawę ministerialną. Podobnie było w przypadku zajęć dodatkowych organizowanych w przedszkolach. Kontrowersyjna, wrześniowa ustawa pozbawiła wówczas rodziców możliwości dopłaty do dodatkowych, ponadprogramowych zajęć, a tym samym doprowadziła do zubożenia oferty tych zajęć. Czytaj więcej: Tańsze przedszkola, ale bez zajęć dodatkowych.
Z ograniczeń narzuconych ustawą wywiązały się natomiast Gdańsk i Sopot - oba samorządy twierdzą, że udało się dokonać tego bez większych problemów.
- Na większą liczbę klas pierwszych byliśmy przygotowani, od dawna wiadomo było przecież, że do szkół trafią sześciolatki - mówi Piotr Płocki z Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Sopocie. - Zapis ustawy precyzujący liczbę uczniów nie obciążył więc dodatkowo naszego budżetu i nie wpłynął na zwiększenie liczby oddziałów tych klas. Mocno natomiast pilnowaliśmy tego, by rekrutacje były prowadzone rozsądnie - w pierwszej kolejności zapisywane były dzieci z rejonu, a gdy mieliśmy pewność, że wciąż są wolne miejsca, zajmowaliśmy się podaniami uczniów spoza rejonu.
W Gdańsku, gdzie w tym roku utworzono najwięcej nowych oddziałów klas pierwszych - 64, za porządek i przebieg rekrutacji odpowiedzialni byli pracownicy Wydział Rozwoju Społecznego Urzędu Miasta. W niektórych szkołach powstało nawet 12 oddziałów tych klas (SP 86).
- Nie mieliśmy problemu z realizacją założeń ustawy - informuje Piotr Kowalczuk z Urzędu Miasta w Gdańsku. - Jak na razie we wszystkich klasach pierwszych szkół podstawowych mamy nie więcej niż 25 uczniów, jednak wciąż sprawdzamy dopełnienie obowiązku szkolnego przez mieszkańców miasta, w związku z czym ostateczna liczba uczniów znana będzie w październiku.
Tak duża liczba klas pierwszych wymusiła tu wielozmianowość pracy. W 6 gdańskich szkołach podstawowych uczniowie uczą się na dwie zmiany. Najwcześniej rozpoczynają lekcje o godz. 7:40, a kończą nawet o 17 (podczas gdy w Sopocie zajęcia kończą się najpóźniej o 13:30).
Do ministerstwa wciąż docierają sygnały z prośbą o uelastycznienie kwestii liczebności klas w szkołach podstawowych, dlatego być może od roku szkolnego 2015/2016 w klasach 1-3 szkół podstawowych będzie mogło uczyć się nie 25 a 27 uczniów.
- Projekt jest obecnie na etapie konsultacji społecznych - informuje Justyna Sadlak z biura prasowego MEN. - Zmiana dopuszcza możliwość zwiększenia liczby uczniów w oddziale klas 1-3 w trakcie roku szkolnego, ale z uwagi na konieczność zapewnienia uczniom właściwych warunków realizacji podstawy programowej kształcenia ogólnego, bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, w przypadku gdy liczba uczniów zwiększona zostanie o więcej niż dwa, dyrektor zobowiązany będzie zatrudnić asystenta nauczyciela.
Zobacz pełen projekt poddany konsultacjom.
Trójmiejskich samorządom nie do końca podoba się też to, że ministerstwo wtrąca się mocno do realizowanej przez nie polityki edukacyjnej.
- Niektóre ustawy MEN mocno nas ograniczają - dodaje Kowalczuk. - Czasem większa liczba dzieci jest potrzebna, m.in. po to, by móc w inny sposób organizować zajęcia między zespołami klasowymi. Mowa tu choćby o podziałach wewnątrz grup tak, by jedna jej część realizowała np. zajęcia z języka obcego, a druga w tym czasie realizowała inny blok tematyczny.
Elżbieta Michalak
Miejsca
Opinie (56) 1 zablokowana
-
2015-03-23 19:14
coraz gorzej
Zamiast zmniejszać klasy, co działa pozytywnie na rozwój dziecka w Polsce wszystko odwrotnie. Liczą się pieniądze a nie dzieci. Trzeba brać przykład od lepszych, jak Anglia -klasy po kilku uczniów!!
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.