• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Akademik to zielona szkoła na najwyższym poziomie

Magdalena Siwerska
25 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
  • Irmina: Nagle przestaje się żyć w ciepłym domu rodzinnym, gdzie ma się wszystko zapewnione. Zostajesz zupełnie sam wśród obcych ludzi.
  • Irmina: Mamy naprawdę świetne warunki. Budynek przeszedł remont, więc wszystko wygląda dość nowocześnie.
  • Irmina: Często gotuję ze znajomymi, bo wtedy jest i ciekawiej, i taniej. Później ktoś musi oczywiście pozmywać.
  • Życie w akademiku ASP.
  • Jeśli już krążą jakieś plotki, to głównie o portierach. Kiedy ktoś odkryje jakąś sensację, to po prostu wpada do pokoju czy kuchni i mówi, co wie.
  • Wojtek: Jasne, istnieje jakiś regulamin i każdy ma obowiązek go przestrzegać, ale i tak większe znaczenie mają zasady ustalone między nami. Nabrudziłeś? Posprzątaj. Pożyczasz? Nie niszcz.

Akademik jest integralnym punktem życia studenckiego. To do tego miejsca wielu pierwszaków z nadzieją ucieka spod rodzicielskich skrzydeł. Niska cena, kontrola ograniczona do minimum i ludzie, którzy są obok na dobre i złe. Spytaliśmy trójmiejskich studentów, jak wygląda mieszkanie pod dachem akademika.



Czy akademik to dobre lokum na czas studiów?

Irmina jest studentką rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W szkole średniej mieszkała w internacie, więc decydując się na studia w Trójmieście, wybór lokum był dość oczywisty.

- Akademik to mój dom. Uczy mnie życia, zrozumienia dla drugiego człowieka, dzielenia się - opowiada Irmina. - Tutaj też zdarzają się sytuacje podbramkowe, szczególnie w okresie sesji, kiedy każdy ledwo wiąże koniec z końcem. Pamiętam, jak raz narzekałam z koleżanką na kłopoty lodówkowe. Od słowa do słowa ustaliłyśmy, że ja mam w pokoju całego ogórka, a ona pół kostki masła, więc wspólnie uda nam się wymyślić jakieś zgrabne połączenie. Nazwałyśmy to wtedy naszymi darami losu.
Studenci w akademiku mają czuć się jak u siebie. Z dala od rodzinnego domu łatwej jednak ulec czyhającym pokusom. Kontrola ma więc swoje plusy. Byle w granicach rozsądku.

- Portier to główny strażnik naszego królestwa. Żaden nie jest ulubiony, ale mimo wszystko grupujemy ich na tych lepszych i gorszych. Najważniejsze, żeby wpuszczał ludzi spoza akademika. Nie powinien też mylnie traktować nas jak więźniów. W końcu my też płacimy za wynajem pokoi, więc chyba należy nam się przynajmniej odrobina swobody - dodaje Irmina.
Mieszkańcom akademików obce są słowa cisza i spokój. Podobnie jest i z nudą. Zawsze w pobliżu znajdzie się ktoś, z kim można uciąć chociażby miłą pogawędkę.

- W akademiku nigdy nie czujesz się samotny. Czas wolny spędzamy razem - mówi Irmina. - Ostatnio z moją współlokatorką w deszczowy dzień oglądałyśmy "Lśnienie", objadając się przy tym lodami. Często ktoś wpada do nas spontanicznie i wspólnie rysujemy. Cała podłoga jest wtedy w szkicach i w sumie to dość typowy widok w akademiku przy ul. Chlebnickiej 13/16.
Wad nie brakuje - zwłaszcza w DS4 UG

Życie w dużej grupie wymaga poświęceń. Trzeba wyróżniać się cierpliwością i szczególnym zrozumieniem, aby uniknąć konfliktów. Problem pojawia się jednak, gdy jest to nadużywane przez innych i w rezultacie przynosi więcej szkód niż pożytku.

  • Edgar: Akademik to jedna wielka integracja, oczywiście pod warunkiem, że się ma coś z ekstrawertyka. Introwertycy wszędzie będą sami, znudzeni i zrozpaczeni życiem.
  • Roland: Akademik jest jak jedna wielka rodzina, do której właściwie każdy może dołączyć, pod warunkiem, że nie jest ponurakiem i jakimś życiowo sfrustrowanym indywiduum.
  • Adrianna: To w kuchni toczy się większość życia towarzyskiego. Głównie przez małe pokoje i to, że niewiele osób ma ciekawych współlokatorów. Kiedy przychodzą goście, zwykle spędzamy czas właśnie w kuchni. Poza tym to najlepsza okazja, żeby poznać ludzi z piętra.
  • Adrianna: W ubiegłym roku mieszkałam w DS2 UG i to był najbardziej owocny rok, jeśli chodzi o życie akademickie. Najgorszy standardem budynek, w dodatku z dala od kampusu. Mieszkali tam tylko ci ,którzy naprawdę chcieli, czyli głównie doktoranci.
  • Roland: Dla mnie największą wadą akademików, w których przyszło mi mieszkać, były ciasne pokoje. Niewiele ponad 10 m kw. na dwie osoby to zdecydowanie za mało.
  • Edgar: Można się tylko domyślać, jaki był zamysł architekta naszych łazienek. Zamykając drzwi, blokujesz dostęp do dwóch pryszniców. Absurd.

- Akademik to zielona szkoła na najwyższym poziomie. Nie ma tutaj mowy o żadnej władzy nad nami. Co prawda niektórzy byli wyrzucani za różne dziwne sytuacje, ale i tak wracali po jakimś czasie. Nie mamy pojęcia, czym jest dyscyplina - opowiada Edgar, student amerykanistyki. - Spotkać tutaj można takich, co wyglądają i zachowują się jakby właśnie zeszli z drzew. Rozumiem, że picie alkoholu to norma, ale żeby chwilę później wyrzucać drzwi przez okno albo dla żartu myć lodówkę pod prysznicem?
W Domu Studenckim nr 4 Uniwersytetu Gdańskiego wad nie brakuje. Dla tego akademika czas zatrzymał się dobre kilkanaście lat temu. Surowe ściany, ale przede wszystkim mikroskopijne pomieszczenia nie zapewniają choć minimalnego poczucia komfortu.

- Jednym z minusów na pewno są ciasne pokoje - mówi Adrianna, studentka neurobiopsychologii. - Jeśli mieszkasz z dobrą kumpelą, to w ogóle się tego nie odczuwa, jednak gdy z początkiem października do naszego pokoju przydzielona zostaje zupełnie obca osoba, to, niestety, mała przestrzeń nie ułatwia sprawy. Wiadomo, że każdy człowiek ma swoje dziwactwa, ale na 10 m kw. odczuwa się je jeszcze silniej.
Stałym mieszkańcem akademika jest bałagan. Sprzątaczki pracują od poniedziałku do piątku, a największe imprezy rozgrywają się w weekendy, dlatego znalezienie czystej łazienki w niedzielę wieczorem albo zrobienie jajecznicy w poniedziałek rano graniczy z cudem.

- Z wadami zwykle bywa tak, że jak się uprzesz, to możesz doszukiwać się ich bez końca. Trzeba umieć rozdzielić to, co jest prawdziwą wadą od tego, co jest następstwem ceny, którą płacimy. Nie oszukujmy się, ale wynajmując pokój za 340 zł miesięcznie z nieograniczonym dostępem do wody, prądu czy Internetu, nie można wymagać apartamentu - podsumowuje Adrianna.
Plotka goni plotkę

Przypinanie łatek to codzienna rutyna. Dopóki plotka nie opuszcza murów akademika, nie ma się jednak czym przejmować.

- Sam wiele razy bywałem antybohaterem wymyślonych historii, w których to robiłem niestworzone rzeczy. Na szczęście w porę udawało mi się dotrzeć do osoby, która rozprowadzała nieprawdziwą informację. Takich sytuacji jest multum, jeżeli coś nieprzyzwoitego zdarzyło się w budynku, to zawsze ktoś znalazł osobę za to odpowiedzialną. Nieważne, czy faktycznie to zrobiła - opowiada Roland, student geologii.
Na dobrą sławę trzeba sobie zapracować. Czasem jednak nie warto przesadnie kombinować, bo to ten najprostszy gest może okazać się kluczem do sukcesu.

- W Domu Studenckim nr 2 najlepiej zasłynął Edgar - wspomina Adrianna. - Pierwszego dnia w akademiku odwiedził wszystkie pokoje ze swoim domowym alkoholem i ciastkami. W ten sposób poznał każdego mieszkańca. To samo zrobił dwa dni później, gdy zapraszał ludzi na imprezę. Naprawdę szybko zyskał sympatię. Co więcej, Edgar trzyma się pięknej zasady, którą niewielu już wyznaje, tzn. gdy coś pożycza, oddaje z procentem, np. zwracając blachę do pieczenia, dokłada od siebie kawałek ciasta albo za żelazko dorzuca piwo. Raz pożyczyłam też swój mikser innej osobie i dostałam talerz gofrów, bo ktoś akurat do tego go potrzebował.
Wiele zależy od atmosfery

Wady najlepiej zamieniać w zalety. Brak własnej łazienki, a nawet umywalki sprawia, że chcąc wykonać prostą rzecz, jak np. mycie naczyń, trzeba wyjść z pokoju. Działa to akurat na plus, bo po drodze trafić można na nowe twarze i z ich pomocą z założenia szybką czynność zamienić w godzinną schadzkę.

- Nigdzie, powtarzam nigdzie nie pozna się więcej ludzi niż mieszkając w akademiku, a kuchnia to prawdziwa mekka dla studentów - opowiada Edgar. - Przede wszystkim jest o 4 m kw. większa niż pokój, służy więc za jadalnię, palarnię, a nawet kącik zadumy. Nie raz widuję osoby, które z papierosem w dłoni, przy zgaszonym świetle, patrząc przez okno dumają nad swoim losem.
Studia to najlepszy czas na eksperymentowanie, doświadczanie, po prostu zbieranie wspomnień.

- Kiedyś zabrakło prądu koło 21. To był chyba piątek. Każdy miał w planach wyjście na imprezę, a tymczasem nawet wysuszenie włosów nie wchodziło w grę. W budynku paliły się tylko światła awaryjne na korytarzach, więc w ciągu chwili wszyscy wypełzliśmy z pokoi, rozsiedliśmy się na podłodze i przy dźwiękach gitary, zapachu kolacji z grilla spędziliśmy wspólnie wieczór - wspomina Adrianna.
Politechnika Gdańska nie szczędzi wrażeń

Łukasz to pierwszak z Politechniki Gdańskiej. Na początku został przydzielony do dość skromnego pokoju. Postanowił więc dokonać zamiany, która akurat była możliwa. Na portierni dostał jednak ostrzeżenie, że czeka go walka z bałaganem, bo w wolnym pokoju mieszka już jakiś obcokrajowiec z dość uciążliwymi przyzwyczajeniami kulturowymi.

  • Mateusz: Akademik uczy mnie przede wszystkim gotowania. Nie odkryłem w sobie niestety cech kucharza, ale ile można w kółko męczyć się tostami?
  • Mateusz: Akademik to coś więcej. Funkcjonuje jak jedna wielka rodzina. Prosząc o pomoc czy pożyczenie czegoś, zawsze znajdzie się osoba, która rozwiąże nasz problem.
  • Łukasz: Akademik uczy cierpliwości i ogólnego funkcjonowania w grupie. Często lepiej przemilczeć niektóre rzeczy, żeby nie psuć relacji.
  • Łukasz: Początkowo byłem zniechęcony gotowaniem, bo jednak noszenie niezbędnych rzeczy przez cały korytarz potrafi być niezłym wyzwaniem.
  • Łukasz: Klucz do pralni rzadko kiedy znajduje się w portierni. Najłatwiej szukać go u osób z listy, na którą często zapisywać trzeba się i z ponad tygodniowym wyprzedzeniem.

- Nie wyglądało to przesadnie źle, a przestrzeni było o wiele więcej. Po przeprowadzce zacząłem jednak wyczuwać nieprzyjemny zapach, który wydobywał się z łazienki. Posprzątałem ją, by wreszcie móc odpocząć we własnych czterech ścianach. Czar prysł, kiedy poznałem współlokatora, który w ogóle nie przejął się moimi porządkami - opowiada Łukasz. - Jego studiowanie dobiegło końca. Został ze mną jeszcze miesiąc, po czym wyjechał. Te dni nie należały do przyjemnych. Chłopak miał ogromny problem z utrzymaniem czystości, a wspomniany wcześniej zapach wydobywał się nie tylko z łazienki, ale także z jego łóżka. Kłopotem była też zepsuta żywność w lodówce. Niestety, po jego wyprowadzce koszmar się nie skończył. Nowy współlokator także był obcokrajowcem i to tej samej narodowości, co poprzednik.
Najtrafniejszym synonimem akademika jest integracja, również ta na poziomie międzynarodowym. Trudno więc ustrzec się tutaj przed hałasem, który jest nieodłącznym elementem owego środowiska.

- Wiadomo, jak wygląda stereotypowe życie w akademiku: tańce, hulanki, swawola - opowiada Mateusz, student mechaniki i budowy maszyn. W rzeczywistości nie do końca tak jest, ale przy podejmowaniu decyzji o mieszkaniu tutaj trzeba się z tym liczyć i przygotować chociażby psychicznie. Często zdarzają się głośne imprezy. Wtedy trzeba się uzbroić w słuchawki na uszy i własną muzykę. Ewentualne można też dołączyć do towarzystwa.
Student lubi być tam, gdzie dużo się dzieje. Taki urok młodości. O akademikach zawsze krążyły, krążą i krążyć będą legendy. Aż strach pomyśleć, że w swojej uczelnianej karierze mogłoby nie zostać się bohaterem jednej z nich.

Opinie (99) 2 zablokowane

  • Pseudostudenci (2)

    Mieszkałem w akademiku 12 lat temu-piło się tanie wina, grało w karty, słuchało muzyki, wymieniało poglądy-ale z ludźmi kumatymi. Każdy z nas był po egzaminach na studia, z wysoką średnią z LO i każdy dobrze skończył.A teraz stado pajaców z maturą zdaną na 30%, ledwo piszących i mówiących, studiujących srogię, mogię i demagogię.

    • 35 8

    • Taaaa

      Kiedyś to były studia... Kiedyś to byli studenci... Nie to co teraz, panie dziejku... (Gadka starego zrzędusa)

      • 6 5

    • A ty kim teraz

      jesteś? Prezydentem, ministrem czy trollem i gnomem? Bo obstawiam ten drugi zestaw.

      • 5 5

  • Jakiej narodowści był lokator Łukasza z PG? (3)

    Widzę, że zabrakło tej cennej informacji.
    Grunt to polityczna poprawność.

    • 19 3

    • Taaa

      Pewnie jakiś 'uroczy' przybysz ze wschodu, z 'bogatą kulturą'....

      • 5 3

    • (1)

      wiadomo, Polska dla Polaków, Anglia dla Anglików, Ziemia dla ziemniaków i księża na Księżyc.
      Twoje światłe myśli są spóźnione o jakieś 76 lat.

      • 7 6

      • leming

        • 3 5

  • proponuję obejrzeć filmik

    na youtube 'melanż ostateczny ds 2 ug' :)
    wtedy to się działo ;p
    pozdrawiam wszystkich z tego akademika! :)

    • 3 4

  • Najlepiej! ;)

    • 3 2

  • Czasy sie zmieniają teraz studenci wymagają wyższych standardów, jak wynajmują mieszkanie to musi miec cechy apartamentu, właściwie każdy ma samochod. Szybki net i tv cyfrowa to tez nie luksus a standard. Mity na temak biednych studentów jedzących chleb z ketchupem kupiony w biedrze to marginalny odsetek rzeczywistości osob które przyjechały z pipidow i targają sloiki. Teraz bawi sie w dream clubie a studentki powiększają ( i słusznie ) sobie usta. Wiem bo mam 3 mieszkania o wynajmuje studentom, widze jak sie zmienia

    • 4 4

  • Jak akademiki to tylko DS2 UG (R.I.P.) (1)

    Zamknięty w tym roku legendarny Chemikus z równie legendarnymi pokoleniami ludzi. Wielki wrzód na tyłku zarządców UG, prawdziwa komuna gdańska. I te słynne akcje, m. in. ta: https://www.youtube.com/watch?v=T0hE4Kvo4_U

    • 8 1

    • Co prawda, to prawda. Tam wszyscy byli baaardzo specyficzni - od pań sprzątających i konserwatora, po portierów, administarcję no i oczywiście mieszkańców. A w dodatku p. Heniek grający pod oknami na harmonijce. Istny dom wariatów, ale taki pozytywny.

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jaka rzeka przepływa przez centrum Gdańska?

 

Najczęściej czytane