• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy uczenie małego dziecka języka obcego w domu ma sens?

Piotr Kallalas
24 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Obecnie rodzice chcą często bardzo szybko zorganizować nauczanie języka obcego swoim dzieciom. Obecnie rodzice chcą często bardzo szybko zorganizować nauczanie języka obcego swoim dzieciom.

- Słyszymy od rodziców np. "moja córka świetnie zna angielski, bo zna wszystkie nazwy kolorów". Jednak to, że dziecko potrafi zapamiętać, powtórzyć, a nawet zapisać wiele różnych nazw, nie oznacza, że zna język. Trzeba pamiętać, że znać język to umieć stworzyć nowy, nigdy niesłyszany tekst - mówi prof. dr hab. Aneta Lewińska. Czy istnieje najlepszy wiek na rozpoczęcie nauki języka obcego i na co zwracać uwagę przy edukacji dziecka? Wyjaśniamy.




W jakim wieku dziecko powinno zacząć uczyć się języków?

W ostatnim czasie pojawiły się pytania od czytelników dotyczące tzw. dwujęzyczności zamierzonej, która polega na komunikacji z dziećmi w języku angielskim już od najmłodszych lat. Chodzi zarówno o wplatanie do zabawy angielskich słówek, jak i koncepcję mówienia do pociechy wyłącznie w języku obcym. Czy takie działania mają sens w kontekście zwiększenia możliwości językowych dziecka?

Dr hab. Ewa Czaplewska, prof. Uniwersytetu Gdańskiego: Badacz, naukowiec stara się zawsze odnosić do niezależnych wyników badań naukowych. Jeśli chodzi o tzw. dwujęzyczność sztuczną, o którą pan pyta, to nie ma jak dotąd badań, które potwierdzałyby wpływ tak wczesnych działań edukacyjnych na kompetencję językową dzieci. Co innego, gdy mówimy o dwujęzyczności naturalnej, np. kiedy jedno z rodziców jest obcokrajowcem, rozmawia zatem z dzieckiem w swoim języku ojczystym. Taka sytuacja jest jak najbardziej naturalna, sprzyja zrównoważonej dwujęzyczności.

Na czym polega przewaga dwujęzyczności naturalnej, kiedy jeden z rodziców jest obcokrajowcem?

Prof. dr hab. Aneta Lewińska: Sukces dwujęzyczności naturalnej polega na tym, że dziecko używa języka, by zaspokoić potrzebę kontaktu językowego z bliskimi. Jest to zresztą jedna z ważniejszych potrzeb dziecka, którą chce zaspokoić. W tym wypadku, gdy jeden z rodziców jest obcokrajowcem, używanie języka obcego będzie po prostu koniecznością. Dzieci wyczuwają jednak wszelką sztuczność, dlatego w mojej ocenie wprowadzenie sztucznej komunikacji w języku obcym z jednym z rodziców nie powoduje takiego efektu, jak w sytuacji, gdy rodzic jest "native speakerem" i przyswajanie języka drugiego przez dziecko odbywa się w sposób naturalny.

W sztucznej dwujęzyczności będziemy mieć jednak do czynienia z nauką, a nie z zaspokojeniem naturalnej potrzeby komunikacyjnej. Nie możemy zakładać, że rodzic, który chce utrzymać sztuczną komunikację w języku drugim, będzie w stanie to robić cały czas - np. kiedy dziecko jest chore, kiedy przychodzą goście. Dziecko szybko uświadomi sobie, że może się skutecznie komunikować bez używania języka obcego. Zwróćmy uwagę także na to, że przyswajanie języka ojczystego (pierwszego) to proces długotrwały, chociaż przyswajamy język ojczysty od pierwszego dnia życia. Nawet siedmiolatek rozpoczynający edukację szkolną nie zna języka ojczystego na takim poziomie, by zaspokajać wszystkie nowe potrzeby komunikacyjne. W szkole proces przyswajania zostaje więc uzupełniony nauką języka ojczystego.

Czytaj też: Nauka języka obcego w Trójmieście. Angielski wciąż na topie

Dlaczego nauka jest mniej efektywna, gdy jest świadomym procesem?

A.L.: W sposób naturalny przyswajamy język w wyniku potrzeby komunikacyjnej i ta potrzeba powoduje wysoką efektywność przyswajania języka. Proces uczenia się jest zupełnie inny, angażuje świadomość i uwagę. Nauka, by była skuteczna, powinna zajmować wiele godzin tygodniowo, powinna być także prowadzona metodami adekwatnymi do celów nauki i wieku uczącego się. Rozumiem, że rodzice bardzo chcieliby, by ich dzieci rozpoczynały jak najwcześniej nauczanie języka obcego. Wynika to z faktu, że nauka języków obcych w naszym kraju jest po prostu nieefektywna. Badania z 2012 r. pokazały, że 24 proc. polskich uczniów pod koniec nauki w gimnazjum, a więc po dziewięciu latach edukacji, nie przekracza poziomu A1, a więc nie pokonuje progu bariery komunikacyjnej w obcym języku.

Czy problemy językowe dotyczą też reemigrantów?

A.L.: Kiedy do Polski wraca dziecko wychowane w Anglii, to widać wyraźnie, że ma problemy z komunikacją w języku polskim w różnych sferach życia. W języku polskim doskonale przyswoiło sobie wiele słów i struktur np. dotyczących jedzenia - mówimy więc o tzw. języku domowym, jeżeli w polskim domu na emigracji rozmawiano w języku polskim na tematy codzienne. Często jednak w języku ucznia remigracyjnego brakuje polskich wyrazów abstrakcyjnych czy struktur zdaniowych odpowiednich np. do nauki przedmiotów przyrodniczych, do rozmów o zagadnieniach egzystencjalnych lub artystycznych, tę potrzebę komunikacyjną zaspokajało dziecko na emigracji w szkole w języku angielskim. To pokazuje, że chcąc nauczyć dziecko drugiego języka, potrzeba jednak uporządkowanego planu, tak by rozwinął pełną sprawność komunikacyjną we wszystkich odmianach języka. Natomiast w przypadku tworzenia sztucznej komunikacji dwujęzycznej w rodzinie w mojej ocenie jest to po prostu niewykonalne.

Czytaj też: Nowe przedszkola i żłobki w Trójmieście. Gdzie znaleźć opiekę dla dziecka?

Czytelnicy podnoszą, że istnieje szereg metod nowoczesnego nauczania w warunkach domowych.

E.C.: Jeśli ma Pan na myśli strategie wspomagania rozwoju dziecka dwujęzycznego, takie jak np. strategia osoby - kiedy jedna osoba zawsze rozmawia z dzieckiem w jednym z języków, czy strategia miejsca - kiedy w jednym miejscu, np. w domu z rodzicami, dziecko rozmawia w jednym języku, a np. w przedszkolu - w innym, to są to strategie opracowane i znane ze swej skuteczności, ale w sytuacji wspomnianej dwujęzyczności naturalnej. Czym innym są wspomniane wyżej gry i zabawy stosowane np. w przedszkolach podczas nauki języka obcego, wiążące się np. z nazwami kolorów, przedstawianiem podstawowego słownictwa itp. Nie oczekujmy jednak od takich zajęć tego, że w sposób niebywały podniosą kompetencje językowe dziecka.

Rodzice jednak często cieszą się, że dziecko zaczyna wymawiać angielskie słówka czy nazywać kolory, zwierzęta.

A.L.: W tej sytuacji metody nauczania języka obcego są głównie oparte na przyswajaniu słownictwa, a kształcenie daje szybkie efekty, bowiem dziecko, bawiąc się, skutecznie zapamiętuje wiele nowych słów, także w ich wersji graficznej. Podobnie gdy pokazujemy kilkuletniemu dziecku znak drogowy "stop" i wyjaśniamy, co tam jest napisane, to ono również zapamięta, co umieszczony na znaku ciąg liter oznacza, ale nie składa tego wyrazu z pojedynczych liter, nie czyta. Po prostu zapamiętuje całe słowo jak obraz. Słyszymy od rodziców np.: "moja córka świetnie zna angielski, bo zna wszystkie nazwy kolorów". Jednak to, że dziecko potrafi zapamiętać, powtórzyć, a nawet zapisać wiele różnych nazw, nie oznacza, że zna język. Trzeba pamiętać, że znać język to umieć stworzyć nowy, nigdy niesłyszany tekst.

E.C.: Należy zdawać sobie sprawę, czego tak naprawdę oczekujemy. Jaki jest nasz cel. Badania dotyczące naturalnej dwujęzyczności, a zatem np. sytuacji, w której znajdują się dzieci emigrantów, pokazują, że aby uzyskać biegłość komunikacyjną w zakresie porozumiewania się w nowym języku, potrzeba średnio trzech do pięciu lat intensywnego obcowania z językiem. To intensywne obcowanie, oznacza ok. 50 proc. czasu dla pełnej biegłości w rozumieniu. Jeśli zaś chodzi o tzw. biegłość akademicką, czyli kompetencje w zakresie czytania i pisania, to przy dwujęzyczności naturalnej potrzeba od czterech do siedmiu lat intensywnego obcowania z nowym językiem.

Czy da się uciec od językowej nagonki?

A.L.: Jest to kwestia wyboru. W życiu mamy ograniczone możliwości. Szkoła niestety w znacznej mierze jeszcze opiera się na kulturze błędu - cała energia systemu jest skupiona na tym, aby wyłapać błędy i słabości ucznia i je przepracować. Oferta edukacyjna skupia się zatem na tym, jak pomóc każdemu uczniowi dorównać do wysokiej przeciętnej, osiągnąć wszystkie cele określone w podstawach programowych. Wszystko po to, aby dać dziecku lepszy start. W tej sytuacji jednak nie wspiera się pasji i zainteresowań dziecka, nie rozwija jego mocnych stron. W konsekwencji dzieciom nie starcza już siły na realizowanie się w czymś, co rzeczywiście lubią, w czym się odnajdują i w czym się sprawdzają. Intencją rodziców jest stwarzanie możliwości, słyszymy, jak rodzice mówią: "Dajemy dziecku szansę, nauczy się tego teraz, a potem wybierze, co będzie chciało". W praktyce często jednak dziecko nie ma już czasu na aktywności, na które ma ochotę, tak bardzo pochłania go sprawdzanie się na wielu polach. A motywacja i radość z przeżytego sukcesu w nauczaniu jest niezwykle istotna.

Czytaj też: Nauka języka dla malucha i ucznia. Gdzie znaleźć odpowiedni kurs?

Wracając jednak do kwestii nauczania we wczesnym wieku. Czy warto puszczać bajki czy czytać książki po angielsku?

E.C.: Nie ma jednej recepty. We wczesnym rozwoju dziecka różnice indywidualne są bardzo duże, ale to nie znaczy, że się nie wyrównują. Należy obserwować dziecko i dostosować taką naukę poprzez zabawę do jego i naszych potrzeb oraz możliwości.

Chciałabym jeszcze dodać, że mało mówi się o rozwijaniu języka ojczystego, co jest również niezwykle istotne. Dobrze rozwinięte kompetencje w języku ojczystym mogą stanowić istotny punkt odniesienia w nauce kolejnych języków.

A.L.: Poświęcajmy temu czas, dużo rozmawiajmy, z dziećmi, żeby w tym natłoku starań o rozwój językowy naszych dzieci nie zapomnieć o tym, że język jest nie tylko najdoskonalszym narzędziem komunikacji pomiędzy ludźmi, ale także warunkiem istnienia kultury i w niej uczestnictwa.

Miejsca

Opinie (71) 1 zablokowana

  • (1)

    Odnosząc sie do ostatniego zdania: mozna rozmawiać z dzieckiem o polskiej kulturze po angielsku lub niemiecku lub hiszpańsku ;)

    • 3 1

    • Ten ostatni paragraf to mi zabrzmiaĺ tak skrajnie narodowo- patriotycznie... że co prawdziwy Polak mówi tylko po polsku?
      Dla mnie droga pani znajomość jezyka obcego jest duzą wartością, świadczy dobrze o czlowiekui daje mu ogromne możliwości. Czlowiek który umie porozumiec sie z innymi, zna inne kultury, wie ze są też inne tradycje i sposoby na życie niz jego wlasne, jest bardziej empatyczny, tolerancyjny, otwarty....
      A na marginesie- przekonanie ze albo dwujęzyczność zamierzona, albo polska kultura i tożsamość, to kolejny mit który powielacie w tym artykule. Owszem, w szkole bazując na podręczniku anerykańskim czy brytyjskim uczeń omawia wszystkie ichniejsze Dnie Dziekczynienia i tym podobne. Polski rodzic moze ze swoim dzieckiem rozmawiać o czym chce, moze malować pisanki do swieconki czy lepić pierogi używająć angielskiego....

      • 1 1

  • He he he

    Generalnie to panie logopedki same sie zaorały, pokazując ze nie maja żadnej wiedzy w temacie dwujęzycznosci ;D

    • 4 1

  • (3)

    Czy Pani E.C. moglaby podać wiarygodne źródło na poparcie swych słów że strategia osoby lub miejsca są to strategie opracowane i znane ze swej skuteczności, ale tylko w sytuacji wspomnianej dwujęzyczności naturalnej? Czyli że są nieskuteczne w przypadku dwujezycznosci zamierzonej? To nie jest prawda. Są skuteczne w przypadku dwujęzyczności zamierzonej. Co więcej, skuteczne są strategie mieszane, zmienne, zupełnie spontaniczne lub nawet minimalistyczne ( na Instagramie jest mama ktora stosuje zasadę jedno zdanie dziennie po angielsku i to działa). Jest w Polsce conajmniej kilkadziesiąt tysięcy rodzin gdzie te strategie w ramach dwujęzyczności zamierzonej działają. Skutecznie. Proszę nie wprowadzać czytelników w błąd.

    • 3 1

    • (1)

      I proszę jeszcze wytłumaczyć, skąd niby noworodek wie, czy mama mówi po angielsku jako native czy jako OPOL?

      • 0 1

      • Dajcie spokój noworodkom, co was napadło.

        • 0 0

    • Jest sporo literarury na temat language acqisition, taka podstwa z nauki metodyki nauczania języka obcego.

      • 0 0

  • Piszecie o językowej nagonce i o tym ze dzieci om nie starcza sił na to co lubią

    To jest kolejny przykład na totalne niezrozumienie idei dwujęzyczności zamierzonej. To naprawdę nie polega na tym ze każesz dziecku na siłę siadać do biurka i wkuwać słówka czy powtarzać nieregularne czasowniki. Jest wręcz odwrotnie. Lubi klocki? Ukladacie razem Lego, tylko po angielsku, zamiast powiedzieć połączmy te klocki mówisz lets put these bricks together, zamiast rozdziel je, mówisz take them apart please.... lubi jeździć na rowerze? Po angielsku proponujesz mu przejażdżkę, po angielsku mówisz zeby usiadło na siodełku, chwycilo kierownice, trzymało ją prosto itp. Jest dwulatkiem i fascynuje sie kupą? Bierzesz do ręki książkę what is poo od Usborne i czytacie razem. Czesto pięć razy pod rząd bo dwulatki juz takie są ;) Robisz to co lubi dziecko, tylko używając angielskich wyrazeń. Proste i skuteczne.

    • 3 1

  • (3)

    Jedna Pani jest z Instytutu Logopedii, druga z Zakładu Polonistyki. Pytanie jakie są ich kompetencje do wypowiadania się o dwujęzyczności zamierzonej? Jakie mają faktyczne doświadczenie z nią?

    • 6 1

    • Podłączam się do tego pytania (2)

      Artykuł do bani, osoby nie mają pojęcia o tym temacie

      • 3 2

      • Jestem nauczycielem angielskiego od 20 lat, i nie rozumiem ani tych pań do końca ani was szalone matki. (1)

        O czym wy bajdurzycie? Uczenie noworodków? Można uczyć dzieci w wieku przedszkolnym, ale najpierw trzeba dzieciaki nauczyć własnego języka i zadbać o ich szeroki zasób słownictwa. Potem zabieramy się za uczenie języków obcych, w wieku przedszkolnym.
        Chyba, że jest to rodzina dwujęzyczna, to wtedy działamy inaczej. Dziecko ma rozwijać się w środowisku naturalnym, żeby to przyniosło spodziewane skutki.

        • 0 1

        • Panie nauczycielu, rozumiem ze na korepetycjach dużo pan zarabia i nie chce tracic dochodu. Jezyka warto uczyc sie jak najwcześniej. To mit, ze trzeba najpierw nauczyć sie jednego jezyka (polskiego) zeby móc myśleć o nauce drugiego. Nie ma pan pojęcia czym jest dwujęzyczność zamierzona

          • 1 0

  • Najgorszy artykuł ever (3)

    To mnie właśnie boli, specjaliści od siedmiu boleści, którzy nie mają pojęcia o tym czym się zajmują, a się wypowiadają... Nie chodzi o hejt, tylko jest to właśnie przykre. Jak się czymś zajmujecie to róbcie to z pasją (tyczy się wszystkich). Pani Profesor, proszę o wyjaśnienie dlaczego rodzic Polak spędzający czas z dzieckiem 7dni w tygodniu, bawiący się z nim w jęz. angielskim jest gorszy od tego samego rodzica native speakera???? Poza tym nawet w artykule padło, że po 9 latach edukacji poziom języka nie przekracza poziomu A1- to ja się pytam w jaki sposób edukacja szkolna jest lepsza od domowej?

    • 4 1

    • Czy ktoś powiedział, że edukacja szkolna od domowej jest lepsza? (2)

      Ludzie przeczytali ten artykuł, a nadal nie potrafią wyjść poza obszar swojego wyobrażenia. Chyba czytają z obranym wcześniej negatywnym nastawieniem. Czy po dwujęzyczności zamierzonej dziecko, które się skaleczyło przyjdzie do matki i powie "I've cut myself"? A w sytuacji dwujęzyczności naturalnej dziecko powie tak, jeśli wie, że z jednym z rodziców porozumiewa się w tym języku, bo jest to dla niego naturalne. Tylko o to chodzi. Nie o krytykę zabaw z dzieckiem w domu. Nagonka na naukę języków w domu? Tak. Ponieważ dzwonią do mnie rodzice 7 letnich dzieci i zgłaszają się po korepetycje, bo dziecko ma problemy w szkole z angielskim. Ależ ono w szkole w pierwszej klasie uczy się tylko pojedynczych słówek i zdań, a nie składania samodzielnie zdań. Z tym jest problem. A po gimnazjum czy ósmej klasie podstawówki wychodzą ze znajomością A1, bo wydaje im się, że jak Past Simple już zaliczyli to można zapomnieć.

      • 0 1

      • (1)

        Tak, dzieci z rodzin z dwujezycznoscia zamierzona przyjdą do rodzica i powiedza do rodzica po angielsku! Wlasnie tak zrobią! Wlasnie na tym polega fenomen dwujęzyczności zamierzonej! Proszę porozmawiac z dowolną rodziną ktora działa w dwujęzyczności zamierzonej! Dziecko ktore malego ma kontakt z jezykiem w duchu dwujęzyczności zamierzonej na pewno w pierwszej klasie nie bedzie na poziomie pojedynczych słów...ono wlasnie bedzie umialo samodzielnie składać zdania, tworzyć je zgodnie z regulami gramatyki.... pan chyba nie mial do czynienia z dziećmi od dwujęzyczności zamierzonej... kilkulatek potrafi zaskoczyć taką strukturą , ktorej nie używa i czesto nie rozumie wielu doroslych jak np thats more like it

        • 2 1

        • Jaką strukturą? Subjunctive?

          • 0 1

  • Każdy kontakt z jezykiem obcym pomaga

    Niektorzy zaczynają naukę języka w przedszkolu (jest w podstawie programowej). W niektorych przedszkolach rodzice składają się np z funduszu Rady Rodziców na dodatkowe lekcje, zeby ten kontakt z jezykiem był częstszy, bardziej intensywny ( bo co to jest 15 min dwa razy w tygodniu). Inni zapisują do prywatnych szkół. Helen Doron ma kursy dla trzylatków, ba nawet dla trzymiesięcznych maluchów. Jeśli rodzic ma ochotę i możliwości choć trochę wzmocnic to w domu, samemu w kontakcie z dzieckiem, to super, oby jak najwięcej i jak najczęściej.. dziecko tylko skorzysta, a z artykułu niestety wynika że żadna aktywność rodzica (poza byciem native speaker'em ) efektu nie da... to nieprawda. Na marginesie, nawet uczestnictwo w kursie Helen Doron zaklada , oprócz cotygodniowych lekcji, codzuenny kontakt z jezykiem obcym....

    • 1 0

  • Mam znajomą

    Co jej rodzice wlasnie ją tak uczyli, mama tylko do niej po angielskiemu gada i nadal to robi, nie będąc nativ speakerem. I faktycznie umie ten język

    • 4 1

  • Oczywiście

    Przykładem są dzieci z rodzin dwujęzycznych.

    • 3 0

  • Warto

    Dowód: 2,5 letnia córka w sporadycznej dwujęzyczności zamierzonej dziś na spacerze: mummy, this is steep slope again :)

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Które miasto nie leży w województwie pomorskim?

 

Najczęściej czytane