• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lektury sprzed pół wieku w dzisiejszej szkole podstawowej. Mają sens?

Elżbieta Michalak
9 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Uczniowie w szkołach czytają niewiele lektur: w podstawówkach nie mniej niż cztery, w gimnazjach minimum pięć, a w liceach lub technikach trzynaście. Chętniej sięgają jednak po książki spoza szkolnych list. Uczniowie w szkołach czytają niewiele lektur: w podstawówkach nie mniej niż cztery, w gimnazjach minimum pięć, a w liceach lub technikach trzynaście. Chętniej sięgają jednak po książki spoza szkolnych list.

Są lektury czytane z zainteresowaniem, jednym tchem. Są też takie, które skutecznie zniechęcają do sięgania po książki. W tej grupie znajdują się często teksty stare, oderwane od dzisiejszych realiów. Czy jest sens wciągania na listy książek z poprzedniego stulecia?



Czytałe(a)ś szkolne lektury?

W szkole czyta się niewiele: w podstawówkach nie mniej niż cztery książki rocznie, w gimnazjach pięć, a w liceach lub technikach trzynaście. Na ogół to lektury wskazane przez MEN w podstawie programowej. Wyjątkiem są szkoły podstawowe, w których wybór omawianych tytułów zostawiono nauczycielom. To duża odpowiedzialność, bo szkoła świeżo upieczonego ucznia może zachęcić albo zrazić do czytania.

- Mój syn, który na co dzień nie stroni od książek, przyszedł do mnie zakłopotany, trzymając w ręku zbiór opowiadań pt. "Kajtkowe Przygody" Marii Kownackiej wydany w 1948 r. Powiedział, że w ogóle nie rozumie, o czym jest tu mowa i poprosił, bym mu pomógł - mówi pan Piotr, tata Adama z trzeciej klasy Szkoły Podstawowej nr 8 w Gdańsku. - Oczywiście usiedliśmy wspólnie do lektury zadanej przez polonistkę, ale zastanawiam się, po co takie opowiadania każe się czytać? Rozumiem, że pół wieku temu coś takiego mogło być nawet aktualne. Ale dziś?
Fragment książki pt. "Kajtkowe Przygody" Marii Kownackiej, lektury dla uczniów trzeciej klasy szkoły podstawowej. Fragment książki pt. "Kajtkowe Przygody" Marii Kownackiej, lektury dla uczniów trzeciej klasy szkoły podstawowej.
Uczniowie chętniej sięgają po literaturę współczesną

Zdaniem nauczycieli i szkolnych bibliotekarzy to nie lektury uczniowie czytają dziś najchętniej.

- Nasze dzieci mają swoje ulubione serie, po które ustawiają się w kolejkach. Rekordy pod względem poczytalności biją dwie: "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai" oraz seria "Zaopiekuj się mną", złożona z opowieści o zwierzętach. To książki z dużą ilością ilustracji, z przystępnym tekstem i historiami budzącymi ciekawość - mówi Elżbieta Kulka, pracownik biblioteki w Szkole Podstawowej nr 21 w Gdańsku. - Co ciekawe, chętniej czytają dzieci z młodszych klas, które czytają średnio jedną książkę w tygodniu. Czytelnictwo spada niestety w klasach starszych, ale i tu najchętniej czytane są pozycje spoza listy lektur, m.in. seria "Czerwone krzesło" i jej kontynuacje oraz literatura o tematyce fantasy.
Mimo to w kanonie lektur szkolnych wciąż figurują klasyki. Bez nich niektórzy nauczyciele nie wyobrażają sobie swojej pracy.

- Jak w nauczaniu początkowym, gdzie mamy bajki, baśnie i wiersze, mogłoby zabraknąć Brzechwy, Tuwima czy takiej klasyki jak "O psie, który jeździł koleją" czy "Opowieści z Narnii"? Nie wyobrażam sobie tego - mówi Małgorzata Wróblewska, nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 57 w Gdańsku. - Oczywiście staramy się, by rzeczywistość przedstawiona pokrywała się z dzisiejszymi czasami, ale odwołujemy się też do pozycji klasycznych, za którymi idzie mądrość, nauka i morał.
Nauczyciele: "Niektóre lektury powinny być wycofane"


W gronie nauczycielskim nie brakuje też głosów mówiących o tym, że archaiczne teksty powinny zniknąć z listy lektur.

- Tematyka lektur szkolnych nie powinna nudzić, a przy ich wyborze nauczyciele powinni się kierować zainteresowaniami uczniów i wartościami, jakie niesie za sobą dany tekst. Ważne jest też to, by książka przybliżała najbliższe środowisko, traktowała o czasach, które w jakiś sposób można połączyć z dzisiejszymi - mówi Katarzyna Wasilewska, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 21 w Gdańsku. - Literatura współczesna dla dzieci to kopalnia pomysłów, dlatego uważam, że niektóre lektury, ze względu na anachroniczność słów i nieaktualność, powinny być wycofane.
Warto więc dobrze zastanowić się w podstawówce nad wyborem lektur proponowanych uczniom, bo zbyt trudne i niezrozumiałe treści mogą tylko zabić w nich chęć czytania.

- Wiele książek, które czytało się kiedyś z ciekawością, dla współczesnego ucznia wydaje się zbyt trudna i niezrozumiała, co zniechęca do lektury - tłumaczy Agata Hałuszczak, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku - Dobrym tego przykładem jest choćby "Szatan z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego, w odczuciu uczniów napisany anachronicznym, niezrozumiałym językiem. Są oczywiście książki, które pomimo swych lat, nadal cieszą się zainteresowaniem, a nawet wzruszają, jak "Chłopcy z Placu Broni" czy "Opowieści z Narnii". W większości jednak dzieci nie rozumieją w klasyce kontekstu i języka, często naszpikowanego metaforami.
Czy wasze dziecko również trafiło w szkole na książkę, którą czytało z wielkim bólem? A może wręcz przeciwnie, w jego ręce wpadały takie lektury, od których nie mogło się oderwać?
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (154) 2 zablokowane

  • "Szatan z siódmej klasy" to właśnie jedna z nielicznych lektur napisana "normalnym" językiem.

    Ludzie nie czytają, a później mówią, że ich oszukali, bo konsultant mówił, a w regulaminie są haczyki.

    • 19 0

  • szatan z siódmej klasy niezrozumiały? (1)

    Uwielbiałam tę książkę, nie rozumiem zupełnie dlaczego miałaby być zbyt trudna. Przecież wspólczesne dzieci nie są głupsze od nas 15 lat temu

    • 16 1

    • Haha

      są głupie jak kanapka z serem

      • 2 2

  • Rośnie pokolenie "ynteligentów" (3)

    Wychowani na Harrym Poterze, gotowych opracowaniach w necie itp. A potem pan młodzieniec, młody student, trafia do szpitala z biegunką, pytamy sie go o stolec, a on autentycznie nie zna znaczenia tego słowa! Dobrze, że chociaż wiedział co to kupa...
    Sorry, za tak obrazowy przykład, ale takie są realia

    • 16 4

    • (2)

      Przeczytałby Zemstę to by się bardzo duż o stolcu dowiedział.
      Tam była pani podstolina, która zawdzięczała swe miano swym upodobaniom do stolca.

      Tak na serio. Naprawdę uważasz, że nieznajomość słownictwa wynika z nieczytania lektur? Zaręczam, że ci, którzy myślą, że wojski ma na imię natenczas, raczej Pana Tadeusza czytali.

      • 5 3

      • jest czytanie i czytanie ze zrozumieniem

        ci którzy uprawiali to pierwsze, to tak jakby w ogóle nie czytali.
        Pewnie myślą że w dawnej Polsce klucze się na przyrodzeniu nosiło.

        • 3 0

      • Pewnie czytająca współczesną literaturę pani mgr w aptece daje mi póltorej opakowania lekarstwa i podobnie w Centrum Hewelianum czytam na planszy, że coś tam jest oddalone od ziemi póltorej miliona km.

        • 0 0

  • "Lektura" (1)

    do czytania obowiązkowego? Lektura (czyli to, co czytamy w ogóle) powinna sprawiać przyjemność, nieść jakieś przesłanie, prowokować do myślenia, rozwijać wyobraźnię, pokazywać świat dawny i współczesny. Nauczyciele "tłuką" stare teksty, bo pracują na nich od lat; wprowadzanie nowych to wysiłek, którego niektórzy z nich unikają. Rozwijanie czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży to kwestia dobrej współpracy między nauczycielami (bibliotekarz+ polonista i nie tylko). Umiejętność porozumiewania się bibliotekarza z czytelnikami - nie do przecenienia. Wiem, o czym piszę. Z wykształcenia jestem i polonistą i bibliotekarzem. "Za moich (nie tak dawnych) czasów" czytelnictwo w szkole wzrosło do poziomu nieznanego wcześniej. Ale sukces nie przychodzi sam, trzeba na niego zapracować!!! A określenia "lektura obowiązkowa", "nieobowiązkowa" wykreśliłabym. Zamiast tego "propozycje" lub coś podobnego. "Lektura obowiązkowa" do dziś wywołuje u mnie dreszcze!!! Nigdy nie czytałam "obowiązkowych", bo już dawno miałam je przeczytane, hehe.

    • 9 3

    • Popieram w całej rozciągłości!

      • 0 0

  • (1)

    A ja uwazam, ze warto czytac takie ksiazki. Bardzo wzbogacaja slownictwo.
    Jesli rodzic ma problem zrozumiec taka ksiazke to widocznie sam ma niedobory slownictwa i za wiele jak byl mlody nie czytal.
    Ksiazki typu Chmielewskiej sa bardzo ubogie jezykowo.
    Prosze przeczytac Trylogie a potem wlasnie taka typowo mlodziezowa ksiazke. Slownictwo jest zalosnie ubogie, mozna by je zamknac w 500slowach.

    • 10 4

    • to bez sensu

      stare książki nie wzbogacą słownictwa prędzej zniechęcą do czytania zresztą język się zmienia to co dzisiaj jest językiem młodzieżowym za 20-30 lat będzie językiem którym prawie wszyscy będą się posługiwać.(zresztą uczniowie i tak nie rozumieją słownictwa z lektór)

      • 0 0

  • (3)

    Dobrze, że zamiłowanie do książek wyrobiłem sobie jeszcze przed szkołą. W innym wypadku lektury obrzydziłyby mi czytanie do końca życia.

    • 11 1

    • (1)

      To jest nas dwóch.

      • 0 0

      • a nawet i trzech

        • 0 0

    • ja też

      No ja też zresztą w klasach 1-6 lektóry (w większości) są ok za to w klasach 7(jedyne fajne według mnie to opowieść wigilijna oraz oskar i pani róża (zemsta teżjest w miare ok). a w 8 klasie większość jest do d*py(oczywiście pan tadeusz,dziady,balladyna) ale są też fajnie m.in (kamienie na szaniec czy syzyfowe prace).

      • 0 0

  • Muminki

    Kolejną książką są Przygody Muminków - tek książki też moje dziecko chwilami nie kumało;) Książka obowiązywała na maratonie czytelniczym,,, to wiele wyjaśnia;) Ale pytanie po co - mamy taki wybór książek, może warto zaproponować dzieciom jakieś nowe/bardziej współczesne pozycje?....

    • 1 5

  • W audycji radiowej I PR informowano nie tak dawno ,że największym powodzeniem

    wśród dzieci w Europie cieszy się seria książek o Pippi Pończoszance . Bardzo mnie to ucieszyło . Czytanie dzieciom rozwija wyobraźnię i zachęca do samodzielnej lektury . Dobrze czasem jest zapytać dziecka - Czy znasz historyjkę o dziewczynce ,która samotnie podróżowała pociągiem z kartką zawieszoną na szyi na mocnym sznureczku ?

    • 2 0

  • lektury

    Za moich czasów, kilkanaście lat temu, problemem było dopasowanie intelektualne książki. przykład: cały cykl o Ani z Zielonego wzgórza czytałam będąc w drugiej i trzeciej klasie i wtedy bardzo mi się podobał. Natomiast w szkole omawialiśmy Anię w szóstej klasie, co wg mnie było idiotyczne, gdyż wtedy ta książka wydała mi się potwornie infantylna i irytująca. Poza tym jaki sens jest dawać Anię z Zielonego Wzgórza w szóstej klasie, jak rok później trzeba czytać Krzyżaków, którzy są zdecydowanie na innym poziomie.

    Jak wielkie zmiany musiały nastąpić przez te kilkanaście lat, jeśli współczesnej młodzieży "Szatan z siódmej klasy" wydaje się niezrozumiały. Można się załamać.

    • 4 0

  • Każdy lubi przeżuwać to co sam przeżuwał. I chciałby, żeby też przeżuwali to inni. Zamiast przeżuwać można wstawić przeżywać.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Wskaż rośliny uprawiane na olej:

 

Najczęściej czytane