• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nauczanie w domu: trójmiejscy rodzice są ostrożni

Monika Kopycińska
17 września 2008 (artykuł sprzed 15 lat) 

Zaledwie kilka rodzin z Trójmiasta zdecydowało się samodzielnie uczyć swoje dzieci w domu i nie posyłać ich do szkoły. Tymczasem w krajach o obowiązku szkolnym ponad 2,5 mln dzieci uczy się w ten sposób. Przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i USA.



Co sądzisz o nauczaniu w domu?

Domowa edukacja budzi opór wśród zwolenników tradycyjnych metod nauczania. Ich zdaniem szkolna rzeczywistość jest namiastką dorosłego życia, w którym nie da się funkcjonować bez umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Ponadto dzieci przebywając w gronie rówieśników łatwiej nawiązują przyjaźnie, uczą się sztuki negocjacji i kompromisu. Pozbawienie ich tej możliwości, może w przyszłości skutkować problemami w budowaniu bliższych relacji z innymi ludźmi, poczucie wyobcowania i zagubienia.

- Jako rodzic, pedagog i wychowawca z wieloletnim stażem z całą stanowczością opowiadam się przeciwko tej formie realizowania obowiązku szkolnego - zaznacza Izabela Groszewska, nauczyciel dyplomowany w gdańskim Gimnazjum nr 3. Pytana o powody wskazuje m.in. na brak dystansu ze strony rodziców-nauczycieli: - Rodzice bywają subiektywni w ocenianiu swoich dzieci. Nauczając w domu nie można dokonać oceny postępów w nauce dziecka, ani ocenić zachowania w zestawieniu z rówieśnikami. Rodzice nie mają przecież punktu odniesienia. W mojej ocenie zdobywanie wiedzy jest równie ważne co nauka, zasad współistnienia z innymi. Trudno się tego nauczyć będąc izolowanym od rówieśników.

Tymczasem rodzice i opiekunowie edukujący w domu uważają, że ich dzieci błyskawicznie uczą się samodzielności. Ich zdaniem dzięki nauce w domu poszukują wiedzy samodzielnie, nie bazują tylko na tym, co przekaże nauczyciel.

- Oprócz wyrabiania w dzieciach umiejętności samodzielnego zdobywania wiedzy, uczymy oporu wobec presji i schematów społecznych. Ponadto uczymy dzieci korzystania z możliwości, jakie im zapewnia prawo polskie - przekonuje Marek Budajczak, prezes Stowarzyszenia Edukacji Domowej, konsultant MEN i autor książki "Edukacja Domowa".

Nie bez znaczenia jest także kreowany przez media wizerunek polskiej szkoły, jako miejsca gdzie panuje przemoc i agresja, a dzieci narażone są np. na kontakt z narkotykami. Ponadto w domu rodzic może dostosować tempo nauki i program do percepcji dziecka, co w szkole jest niewykonalne. No i jest jeszcze argument, któremu ciężko się przeciwstawić: dzieci szczególnie uzdolnione w danej dziedzinie mają większe szanse na rozwijanie swoich zdolności i pasji w domu niż w trzydziestoosobowej klasie.

- Choć nauczanie domowe zyskuje na popularności, w Trójmieście są to wciąż pojedyncze przypadki. Wygląda na to, że w naszym regionie rodzice nie są zainteresowani domową edukacją. Nie mniej taki przepis jest i można z niego skorzystać. Z uwagi na marginalność nie monitorujemy tego zjawiska - przekonuje Iwona Racinowska-Kulawy, zastępca dyrektora wydziału kształcenia przedszkolnego, podstawowego i gimnazjalnego Kuratorium Oświaty w Gdańsku.

- W moim odczuciu zjawisko nie jest marginalne, lecz marginalizowane przez urzędników. Nikt nie liczy odmownych decyzji, wydanych przez dyrektorów szkół - ripostuje Marek Budajczak.

Realizację obowiązku szkolnego poza murami szkoły określa "Ustawa o systemie oświaty" z 7 września 1991 r. (art 16, pkt. 8).

Zadaniem rodzica, chcącego wziąć odpowiedzialność za kształcenie swojego dziecka w domu jest złożenie wniosku do dyrektora szkoły w miejscu zamieszkania. "Domowy uczeń" otrzyma świadectwo ukończenia kolejnej klasy po zdaniu egzaminów przygotowanych przez szkołę, w której dyrektor zezwolił na taka formę spełnienia obowiązku szkolnego.

Opinie (121) 7 zablokowanych

  • kethry

    tacy jak ty tworza bariery! bezstresowe wychowanie i inne bzdury.
    Mój syn mial zdiagnozowane ADHD , dysgrafie i dyslekcję chodził do szkoły i nie było problemui,nikomu krzywdy nie zrobił, nauczyciele byli fajni i profesjonalni ,obecnie chodzi do Liceum i ma cała mase znajomych kolegów i kolezanek.
    Zatem przestań mi tu opowiadać jak to w domu jest fajnie bo gdyby siedział w domu to byłby zakompleksionym chlopakiem.
    Chodzac do szkoły spotykał podbne do siebie dzieciaki, zdolne .
    Jak chcesz miec super dziecko to NA FOTOGRAFI!

    • 0 4

  • do zibi popieram Twoją opinię

    • 0 0

  • Kamil

    wyniki- jakie wyniki, gdzie sa te statystyki to zaledwie maleńki ułamek cos jak kropla w morzu.

    • 0 0

  • do Kamil

    a jakie macie przygotowanie do nauczania, stwarzacie jakąs bariere i trzymacie d zieci pod kloszem, tak tak wycieranie pupci ,moze jeszcze karmienie łyżeczką czy wychowywanie pokrak nieprzystosowanych do zycia w społeczeństwie.

    • 0 4

  • do Kamil

    to może jeszcze puipcię im podcieraj jak beda jmiały 13 lat

    • 0 4

  • To jest dobry pomysł

    Jako były nauczyciel stwierdzam, że edukacja w domu jest z korzyścia dla średnio zdolnego i zdolnego dziecka. Czy ktoś z krytykujących ten pomysł (poza nauczycielami oczywiście, bo oni to robia we własnym interesie ) był i widział jak wygladaja obecnie zajęcia w szkołach? Szkoła podstawowa - pierwsza klasa - ilość uczniów 30 w tym 7- mioro z zaburzeniami psycho-ruchowymi. Argumentacja dyrekcji?
    No przecież nie można stworzyć klas poniżej 24 osób - Ministerstwo nie pozwala. A jak mają uczyc się te maluszki kiedy przecież w pierwszek klasie te pierwsze literki powinny być pisane z aktywna pomocą nauczyciela ? Po ile minut może poswięcic nauczyciel pojedyńczemu uczniowi podzczas zajęć? A co z dziećmi z zaburzeniami, ktore wymagaja SPECJALNEJ troski i uwagi? I praktycznie opieki non stop ? Może do szkoły sredniej bym posłała dziecko bo za dużo materiały już i nie miałabym czasu żeby to w domu przerobić - tego jeszcze co prawda nie wiem, bo nie sprawdzałam wymoagań programowych szkoły sredniej. Wiem natomiast jedno - szkoła podstawowa czyli podstawy nauki i gimnazjum - najlepiej w domu bo dzieciak będzie miał wiedzę i praktykę. Co do inegracji z rówieśnikami i uczenia zachowań społecznych - to chyba żaden problem bo istnieje cos takiego jak zajęcia pozalekcyjne, ktore prowadzone sa w grupach.

    • 3 0

  • opisując dwie różne postawy rodziców w wypowiedzi o 9:29

    ....miałem na myśli dwie szkoły trójki moich dzieci :

    szkolę podstawową- współpracujący rodzice,

    oraz średnią - marazm...

    • 0 1

  • dodatek

    Chcę dodać, że my - rodzice bez takich możliwości, możemy pomóc kształtować szkołę publiczną możemy angażować się w jej działania,
    np. u nas na wywiadówce, rodzice czym prędzej uciekają gdy nauczyciel podnosi jakiś problem do omówienia, nikt nie zabiera głosu..marazm.

    A naprawdę można pomóc nauczycielowi, np. my zorganizowaliśmy koła pomocy dzieciom- w odwożeniu ( zabieram z okolicy-mieszkamy daleko od podstawówki- czworo dzieci a nie tylko moje), w nauce- kolega matematyk ( nie nauczyciel) w świetlicy prowadzi kółko pomocy dzieciom- w sobotę, tym, które maja największe kłopoty z mat., gdy trzeba było wyremontować salę ( w niedzielę, bo wszyscy długo pracują), przyszli prawie wszyscy rodzice i tanim kosztem sala stała się piękna.

    Angażujmy się a warunki nauki dla naszych dzieci będą lepsze!

    • 0 0

  • Fatalny

    pomysl. Cos takiego tworzy osoby zupelnie nieprzystoswane do zycia.

    • 0 3

  • BARDZO DOBRZE, BO SZKOŁA JAK WIADOMO OGŁUPIA

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

V Ogólnopolska Studencka Konferencja Neurologiczna

konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jakie nietypowe rośliny można znaleźć w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym?

 

Najczęściej czytane