- 1 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (116 opinii)
- 2 Matura 2024 z polskiego. Czego się spodziewać? (24 opinie)
- 3 Matura 2024: Co będzie na egzaminie z angielskiego? (12 opinii)
- 4 Matura 2024 z matematyki. Zadania, arkusze - jak zdać? (17 opinii)
- 5 Egzamin z matematyki nie dla wszystkich? (173 opinie)
- 6 Studia na prywatnej uczelni. Nowe kierunki w rekrutacji 2024 (23 opinie)
Nauczanie w domu: trójmiejscy rodzice są ostrożni
Zaledwie kilka rodzin z Trójmiasta zdecydowało się samodzielnie uczyć swoje dzieci w domu i nie posyłać ich do szkoły. Tymczasem w krajach o obowiązku szkolnym ponad 2,5 mln dzieci uczy się w ten sposób. Przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i USA.
- Jako rodzic, pedagog i wychowawca z wieloletnim stażem z całą stanowczością opowiadam się przeciwko tej formie realizowania obowiązku szkolnego - zaznacza Izabela Groszewska, nauczyciel dyplomowany w gdańskim Gimnazjum nr 3. Pytana o powody wskazuje m.in. na brak dystansu ze strony rodziców-nauczycieli: - Rodzice bywają subiektywni w ocenianiu swoich dzieci. Nauczając w domu nie można dokonać oceny postępów w nauce dziecka, ani ocenić zachowania w zestawieniu z rówieśnikami. Rodzice nie mają przecież punktu odniesienia. W mojej ocenie zdobywanie wiedzy jest równie ważne co nauka, zasad współistnienia z innymi. Trudno się tego nauczyć będąc izolowanym od rówieśników.
Tymczasem rodzice i opiekunowie edukujący w domu uważają, że ich dzieci błyskawicznie uczą się samodzielności. Ich zdaniem dzięki nauce w domu poszukują wiedzy samodzielnie, nie bazują tylko na tym, co przekaże nauczyciel.
- Oprócz wyrabiania w dzieciach umiejętności samodzielnego zdobywania wiedzy, uczymy oporu wobec presji i schematów społecznych. Ponadto uczymy dzieci korzystania z możliwości, jakie im zapewnia prawo polskie - przekonuje Marek Budajczak, prezes Stowarzyszenia Edukacji Domowej, konsultant MEN i autor książki "Edukacja Domowa".
Nie bez znaczenia jest także kreowany przez media wizerunek polskiej szkoły, jako miejsca gdzie panuje przemoc i agresja, a dzieci narażone są np. na kontakt z narkotykami. Ponadto w domu rodzic może dostosować tempo nauki i program do percepcji dziecka, co w szkole jest niewykonalne. No i jest jeszcze argument, któremu ciężko się przeciwstawić: dzieci szczególnie uzdolnione w danej dziedzinie mają większe szanse na rozwijanie swoich zdolności i pasji w domu niż w trzydziestoosobowej klasie.
- Choć nauczanie domowe zyskuje na popularności, w Trójmieście są to wciąż pojedyncze przypadki. Wygląda na to, że w naszym regionie rodzice nie są zainteresowani domową edukacją. Nie mniej taki przepis jest i można z niego skorzystać. Z uwagi na marginalność nie monitorujemy tego zjawiska - przekonuje Iwona Racinowska-Kulawy, zastępca dyrektora wydziału kształcenia przedszkolnego, podstawowego i gimnazjalnego Kuratorium Oświaty w Gdańsku.
- W moim odczuciu zjawisko nie jest marginalne, lecz marginalizowane przez urzędników. Nikt nie liczy odmownych decyzji, wydanych przez dyrektorów szkół - ripostuje Marek Budajczak.
Zadaniem rodzica, chcącego wziąć odpowiedzialność za kształcenie swojego dziecka w domu jest złożenie wniosku do dyrektora szkoły w miejscu zamieszkania. "Domowy uczeń" otrzyma świadectwo ukończenia kolejnej klasy po zdaniu egzaminów przygotowanych przez szkołę, w której dyrektor zezwolił na taka formę spełnienia obowiązku szkolnego.
Opinie (121) 7 zablokowanych
-
2008-09-18 10:51
kethry
tacy jak ty tworza bariery! bezstresowe wychowanie i inne bzdury.
Mój syn mial zdiagnozowane ADHD , dysgrafie i dyslekcję chodził do szkoły i nie było problemui,nikomu krzywdy nie zrobił, nauczyciele byli fajni i profesjonalni ,obecnie chodzi do Liceum i ma cała mase znajomych kolegów i kolezanek.
Zatem przestań mi tu opowiadać jak to w domu jest fajnie bo gdyby siedział w domu to byłby zakompleksionym chlopakiem.
Chodzac do szkoły spotykał podbne do siebie dzieciaki, zdolne .
Jak chcesz miec super dziecko to NA FOTOGRAFI!- 0 4
-
2008-09-18 10:46
do zibi popieram Twoją opinię
- 0 0
-
2008-09-18 10:45
Kamil
wyniki- jakie wyniki, gdzie sa te statystyki to zaledwie maleńki ułamek cos jak kropla w morzu.
- 0 0
-
2008-09-18 10:43
do Kamil
a jakie macie przygotowanie do nauczania, stwarzacie jakąs bariere i trzymacie d zieci pod kloszem, tak tak wycieranie pupci ,moze jeszcze karmienie łyżeczką czy wychowywanie pokrak nieprzystosowanych do zycia w społeczeństwie.
- 0 4
-
2008-09-18 10:41
do Kamil
to może jeszcze puipcię im podcieraj jak beda jmiały 13 lat
- 0 4
-
2008-09-18 10:09
To jest dobry pomysł
Jako były nauczyciel stwierdzam, że edukacja w domu jest z korzyścia dla średnio zdolnego i zdolnego dziecka. Czy ktoś z krytykujących ten pomysł (poza nauczycielami oczywiście, bo oni to robia we własnym interesie ) był i widział jak wygladaja obecnie zajęcia w szkołach? Szkoła podstawowa - pierwsza klasa - ilość uczniów 30 w tym 7- mioro z zaburzeniami psycho-ruchowymi. Argumentacja dyrekcji?
No przecież nie można stworzyć klas poniżej 24 osób - Ministerstwo nie pozwala. A jak mają uczyc się te maluszki kiedy przecież w pierwszek klasie te pierwsze literki powinny być pisane z aktywna pomocą nauczyciela ? Po ile minut może poswięcic nauczyciel pojedyńczemu uczniowi podzczas zajęć? A co z dziećmi z zaburzeniami, ktore wymagaja SPECJALNEJ troski i uwagi? I praktycznie opieki non stop ? Może do szkoły sredniej bym posłała dziecko bo za dużo materiały już i nie miałabym czasu żeby to w domu przerobić - tego jeszcze co prawda nie wiem, bo nie sprawdzałam wymoagań programowych szkoły sredniej. Wiem natomiast jedno - szkoła podstawowa czyli podstawy nauki i gimnazjum - najlepiej w domu bo dzieciak będzie miał wiedzę i praktykę. Co do inegracji z rówieśnikami i uczenia zachowań społecznych - to chyba żaden problem bo istnieje cos takiego jak zajęcia pozalekcyjne, ktore prowadzone sa w grupach.- 3 0
-
2008-09-18 09:34
opisując dwie różne postawy rodziców w wypowiedzi o 9:29
....miałem na myśli dwie szkoły trójki moich dzieci :
szkolę podstawową- współpracujący rodzice,
oraz średnią - marazm...- 0 1
-
2008-09-18 09:29
dodatek
Chcę dodać, że my - rodzice bez takich możliwości, możemy pomóc kształtować szkołę publiczną możemy angażować się w jej działania,
np. u nas na wywiadówce, rodzice czym prędzej uciekają gdy nauczyciel podnosi jakiś problem do omówienia, nikt nie zabiera głosu..marazm.
A naprawdę można pomóc nauczycielowi, np. my zorganizowaliśmy koła pomocy dzieciom- w odwożeniu ( zabieram z okolicy-mieszkamy daleko od podstawówki- czworo dzieci a nie tylko moje), w nauce- kolega matematyk ( nie nauczyciel) w świetlicy prowadzi kółko pomocy dzieciom- w sobotę, tym, które maja największe kłopoty z mat., gdy trzeba było wyremontować salę ( w niedzielę, bo wszyscy długo pracują), przyszli prawie wszyscy rodzice i tanim kosztem sala stała się piękna.
Angażujmy się a warunki nauki dla naszych dzieci będą lepsze!- 0 0
-
2008-09-18 09:28
Fatalny
pomysl. Cos takiego tworzy osoby zupelnie nieprzystoswane do zycia.
- 0 3
-
2008-09-18 09:17
BARDZO DOBRZE, BO SZKOŁA JAK WIADOMO OGŁUPIA
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.