• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowe kierunki na UG

mak
2 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Uniwersytet Gdański inwestuje nie tylko w nowe budynki dydaktyczne, ale i nowe kierunki. Uniwersytet Gdański inwestuje nie tylko w nowe budynki dydaktyczne, ale i nowe kierunki.

Agrochemia, bioinformatyka, etnologia, krajoznawstwo - w sumie osiem nowych kierunków i cztery nowe specjalizacje pojawią się w tegorocznej ofercie kształcenia Uniwersytetu Gdańskiego. Czy uczelni uda się zachęcić abiturientów do studiowania tak wąskich dziedzin?



Czy warto inwestować w kierunki studiów z wąskich dziedzin?

W październiku tego roku Uniwersytet Gdański zacznie kształcić na ośmiu nowych kierunkach studiów, tj: agrochemii, bioinformatyce, etnologii, krajoznawstwie i turystyce historycznej, pedagogice specjalnej, religioznawstwie i wiedza o teatrze. W kolejce na akceptację Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego czeka jeszcze fizyka medyczna.

Oprócz tego na istniejących już kierunkach uruchomione zostaną dodatkowe cztery specjalności, na które zdecydować się trzeba już w momencie wyboru kierunku. I tak na filologii polskiej utworzono trzyletnią specjalność nauczycielską z językiem kaszubskim, na kierunku archeologia podobnie - trzy-letnią specjalność z archeologii śródziemnomorskiej, a na pedagogice specjalnej- oligofrenopedagogikę. Wyjątek stanowi specjalność z edukacji wielokulturowej i regionalnej z językiem kaszubskim, która będzie funkcjonować na kierunku pedagogika jako dwu-letnie studia uzupełniające. Limit miejsc na poszczególne kierunki i specjalności nie są jeszcze znane.

O ile jeszcze tworzenie studiów podyplomowych o wąskim profilu jest uzasadnione - przyjmowani są bowiem jedynie absolwenci, którzy dodatkowo za każdy semestr płacą po kilka set do kilku tysięcy złotych, o tyle tworzenie wysoko specjalistycznych kierunków studiów pierwszego stopnia przygotowujących studentów do wykonywania zawodów mało atrakcyjnych z perspektywy rynku pracy - już niekoniecznie.
Zwłaszcza, że uruchomienie każdego kierunku wiąże się z wydatkami.

Ich wysokość zależy od specyfiki kierunku czy specjalności - im więcej sprzętu laboratoryjnego tym wyższy koszt. Czy zatem uczelnia otwierając kierunki z tak wąskich dziedzin nie wyrzuca pieniędzy w błoto?

-Uniwersytet ma obowiązek kształcić i prowadzić badania w wielu dziedzinach. Pieniądze oczywiście trzeba liczyć, ale to nie znaczy, że należy rezygnować nawet z wąskich specjalizacji czy badań. - mówi Beata Czechowska-Derkacz, rzecznik Uniwersytetu Gdańskiego.

Faktem jest, że od lat z powodzeniem działa interdyscyplinarny wąsko - specjalistyczny kierunek biotechnologia, którą UG realizuje wraz z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym.

Czy jednak taki sukces odniosą nowe kierunki? Pokażą najbliższe lata.
mak

Miejsca

Opinie (85)

  • I dobrze, będzie większy wybór wsród bezrobotnych (1)

    no jedno jest OK - Agrochemia, Szadułki się rozbudowują...

    • 8 2

    • szadółki...jeżeli już

      • 3 0

  • Biotechnolodzy - ilu pracuje w zawodzie? (2)

    Tekst z cyklu "Prima aprilis"

    Faktem jest, że od lat z powodzeniem działa interdyscyplinarny wąsko - specjalistyczny kierunek biotechnologia, którą UG realizuje wraz z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym.

    a to dobre!

    • 10 0

    • hmm

      to gdzie Wy pracujecie?

      • 0 0

    • To nie prima aprillis

      Działa i to całkiem nieźle. Absolwenci pracują na prestiżowych uczelniach na całym świecie.

      • 0 0

  • biotech (2)

    Dokładnie - chwalenie trójmiejskiego biotechu to farsa. Minimum praktyki, maximum nudnej teorii przekazywanej w nudny sposób. Prawie zerowe komercyjne możliwości na rynku pracy. I to ma być powodzenie ? Bez jaj...

    Tylko dwie czy trzy polskie szkoły znalazły się w rankingu top 500 świata. Nie ma wśród nich UG ani PG. Jesteśmy zakałą Europy pod kątem edukacji, prześcigają nas Czesi, Grecy, Węgrzy. A kolejne pokolenia rektorów, dziekanów i wykładowców wmawia nam jak tu jest cudownie i jakie perspektywy czekają na nas po tych szkołach. Mogliby twardogłowcy popatrzeć na zachód, na dobre szkoły i podpatrzeć kilka drobnych rzeczy. Chociażby jak powodować zainteresowanie tematem u studenta i przekazać wiedzę zwiewnie i przyjemnie.

    • 13 1

    • 10/10

      Dokladnie, wszystkie polskie uczelnie to chlam.

      • 5 0

    • Holon, ty chyba się nie dostałeś na biotechnologię bo zakładam że te bzdury które wypisujesz to z frustracji a nie głupoty. Większość absolwentów biotechnologii UG z powodzeniem realizuje badania i projekty za granicą (m.in Niemcy, USA, Kanada). Dla ciebie to pewne nie do pomyślenia żeby ktoś realizował się poza "komercyjnymi możliwościami rynku pracy". Szara maso;)

      • 0 0

  • wlasnie (2)

    kiedy italianistyka w Gda?

    zaścianek ;/

    • 4 0

    • (1)

      Za rok będzie iberystyka i sinologia.

      • 0 1

      • nie będzie

        • 1 1

  • na uniwersytety i politechniki... (2)

    pcha się w Polsce wiele mlodzieży bez ambicji i z aspiracjami na poziomie obsługi solarium i przedłużania paznokci w salonach urody na wydzierżawionych stanowiskach. poziom kształcenia w relacji do tego, czego dzisiaj oczekuje rynek pracy i pracodawcy jest niewystarczający, a dla tych, którzy owych aspiracji nie posiadają niepotrzebne są nowe kierunki kształcenia - kreowanie potrzeb rynku edukacyjnego jest przesadne. w Polsce relacja osób ubiegających się o wyższe wykształcenie do osób z wykształceniem zawodowym jest mniej więcej 70% do 30%, podczas gdy w modelach europejskich jest dokładnie na odwrót. oczywiście w niczym to nie przeszkadza, bo rynek pracy i tak swoje relacje narzuca i dlatego spotyka się przypadki, gdzie dziewczyna po politechnice przekwalifikowała się na spawacza i wiedzie jej się lepiej. pomieszało się ludziom w głowach, zapragnęli wykształcenia, lata marnują na edukację, z której nic pożytecznego nie wynoszą, bo zwyczajnie też nie chcą niczego wynieść pozytywnego z tego okresu. na rynku pracy jest wielu lewusów, którzy mają papiery twarde potwierdzające poziom wyższego wykształcenia, ale w głowach niewiele "wyższego" można się doszukać i dla pracodawców to marna pociecha. na tym wszystkim najlepiej zarabia branża edukacyjno-szkoleniowa, która niebawem zostanie zweryfikowana jakościowo (pożal się Boże nad dzisiejszym poziomem jakości do ilości) przez demografię i ludzi o szerokich horyzontach.

    p.s. nie chciałem nikogo obrazić, ale temat budzi ostatnio wiele emocji, bo rynek pracy się negatywnie rozgrzał i miałem małąrefleksję:)

    • 11 0

    • (1)

      Napisałeś że młodzież bez ambicji i z aspiracjami na poziomie obsługi solarium pcha się na studia. Wydaje mi się, że właśnie przerośnięta ambicja każe im studiować.

      Jestem zdania, że rynek zweryfikuje wszystko i nic mi do tego, jacy ludzie gdzie i co studiują.

      • 6 0

      • już odpowiadam...

        mi też nie przeszkadza, że "ktoś" studiuje "coś" i "gdzieś". zgadzam się z Tobą, że rynek zweryfikuje wszystko... bez dwóch zdań to jest najlepszy filtr. jeśli chodzi mi o ambicję, to mam na myśli ambicję, aby rzetelnie coś studiować, zgłębiać wiedzę i zostać znawcą danego zagadnienia, a nie jestem za "bywaniem" na studiach i proszeniem kolegów podczas nieobecności o wpisanie na listę na danych zajęciach, bo ja mialem ważniejsze sprawy na głowie, bo wlasnie wróciłem z nocnego baletu. często to też przerośnięta ambicja, ale nie samych młodych ludzi, lecz ich rodziców: "Synu/córko ja nie mogłem studiować, bo musiałem pracować na rodzinę, ale Ty powinieneś, musisz. Tato i mama sfinansują Ci co chcesz, tylko wybierz sobie jakieś ciekawe studia"... no i wybierają, łatwe, przyjemne, które nie wymagają wysiłku, kupują w internecie eseje, prace zaliczeniowe, badania empiryczne itd. to jest moim zdaniem najbardziej żenujące.

        nie zrozum mnie źle - mi tam osobiście nic do tego, ale to moje własne obserwacje i refleksje (którymi się dzielę), znam przykłady. nie mówię, że tak robią wszyscy, bo znam również wiele pozytywnych przykładów.

        pozdrowienia

        • 4 0

  • wiadomości jakieś nieświeże!!!

    z tego co wiem to podyplomówka z podatków i prawa podatkowego jest na UG chyba od jakiś 3 lat!!!!

    • 1 0

  • a kiedy moherologia i byciefrajerem całe życie ?

    • 1 3

  • UG jest straszne. (3)

    A zwłaszcza wydział filologiczny. Burdel niesamowity. Nikt nic nie wie, pojawia się wiele sprzecznych informacji. Jedni wykładowcy gnoją studentów na zajęciach("Porażka edukacyjna własnych rodziców","Jaką pan/i szkołę skończył/a i co tutaj robi?" itp. itd.), drudzy wszystko olewają ("Podobno muszę państwu zrobić kolokwium... Ale jak będzie w praktyce, to sam nie wiem."), jeszcze inni nie wykazują chęci wyjaśnienia niektórych treści ("- Przepraszam panią dr, ale ja tego nie rozumiem. - Widzi pani, tak po prostu jest i tutaj nie ma nic do rozumienia"). Wielu jest z przerostem ego lub syndromem mgr-a ("Ja np mam magistra. Ale się nie chwalę, hahaha!"). Znajdą się też "doktorzy", którzy uczą się ze studentami (Pani "dr" po uzyskaniu odp. od studentki:"Gdzie pani to wyczytała? No gdzie?! Przecież tego tutaj nie ma!" (nerwowo przewracając kartki podręcznika)).
    Szczerze NIE polecam. Dziwne sytuacje się tam dzieją, wykładowca dostając indeks do podpisania potrafi wrzeszczeć, że on nic o tym nie słyszał i prosi o wyjście, masa dupnych, za przeproszeniem, przedmiotów, paskudna atmosfera. Składając podanie trzeba liczyć się z tym, że od jednego pokoju do drugiego zrobi się kilka rundek, po czym dowiadujemy się, że trzeba się udać do innego budynku, z którego wracamy z niczym, aż w końcu spotykamy panią prodziekan, która nas wysłuchuje i oświadcza, że nic takiego nie jest potrzebne.
    Mam nadzieję, że od przyszłego roku gdzieś się przeniosę, chociaż papierek z UG pogorszy jedynie całą sprawę...

    • 3 3

    • Trafiłeś w sedno przyjacielu. W odpowiedzi na pytanie można usłyszeć: "To pan/i tego nie wie? Hahahaha, ja wiem", "Ale pan/i jest głupi/a". Było mi dane mieć wątpliwą przyjemność z wykładowcą z wydziału fil, który przez cały rok olewał zajęcia, a na koniec się dowiedział, że musi wystawić zaliczenie z oceną. Padło z jego ust zdanie "Oj.. No i co teraz? Co ja mam zrobić?" Żenada.

      • 2 0

    • (1)

      hmmm, bo kto idzie na filologie? Przeciez wiadomo, ze tam samo lanie wody i zero konkretow ;p Polecam budynek vis a vis MFI :PP

      • 0 1

      • Nie zgodzę się, że samo lanie wody. Jakby nie było - na nauczycieli polskiego zawsze był, jest i będzie popyt, z tego względu, że godzin j. polskiego w szkołach jest najwięcej. Więc pomyśl zanim napiszesz.

        • 0 0

  • bla bla blaaa (1)

    Wytworzyła się jakaś moda na krytykowanie studiów, rozumiem, że kapitalistyczne reguły wymagają, aby wszystkie trybiki efektywnie usprawniały system, poprzez jak to nazywacie "przydatne zawody". Wiem, że dla niektórych nadrzędnym celem jest gromadzenie dóbr i majątku, ale otrzyjcie łzy i pomyślcie, że humanista pracujący w mc donaldzie przynajmniej potrafi poszukiwać sensu swojej egzystencji w szerszej niż konto bankowe perspektywie.

    • 6 3

    • jeden w McDonaldzie (wg. stereotypowego myslenia) a drugi w duzej korporacji albo w dużej uznanej na rynku firmie - i to jeszcze w trakcie studiów tak jak Ja. Problemem tych"humanistów" jest tak naprawdę to że nie wysyłają CV dalej niż fast foody umiejscowione pod Capmusem i jeszcze to że nie wykorzystują tego czego ich na np. socjologii (MÓJ KIERUNEK) uczą poznawać a mianowicie elokwencja, autoprezentacja itp. w trakcie rozmów kwalifikacyjnych...no ale to tylko moje obserwacje rzeczyswistości

      • 0 0

  • Po tym czy z uczelnią warto się wiązać można określić po tym jak traktuje ona klientów (5)

    Osobiście jestem ZAŻENOWANY tym jak do studenta/absolwenta podchodzi UG

    Absolwent z głupiej biblioteki nie można korzystać - i to nie dlatego, że ma kartę nieaktywną, tylko dlatego, że (sic.!) kasują jego dane w bazie w momencie zakończenia studiów.

    Ale czego to się nie robi, żeby zarobić 15 zł..

    Ogólnie to aż mi miejscami jest wstyd:
    - dziekanaty/kasy/inne instytucje potrafią być na UG nieczynne bez jakiegokolwiek ostrzeżenia i informacji
    - prowadzący zajęcia przychodzą jak chcą mając gdzieś punktualność
    - podczas wyznaczonych godzin konsultacji potrafią się w ogóle nie pojawiać
    - stan niektórych akademików to po prostu farsa
    - zdarza się, że prowadzący zajęcia są po prostu niekompetentni!
    - parking dla 1000 studentów jest mniejszy niż dla 100 wykładowców
    - likwidowanie foteli, ławek z korytarzy
    - zakaz wnoszenia plecaków i toreb na teren Biblioteki
    - ze źródeł biblioteki dostępny jest może 1% zasobów - reszty "nie wypożycza się"
    - w bufetach pracownicy UG są obsługi poza kolejnością - innymi słowy, studenci to bydło drugiej kategorii - oczywiście, żaden palant-wykładowca nie ma na tyle honoru osobistego, żeby zrzec się takiego ulgowego traktowania
    - to co można zastać na półkach w czytelniach nie zawsze odpowiada temu co wynikałoby z katalogu online...

    nie będę dalej wymieniał, bo tylko na samo wspomnienie się irytuję... jak kogoś stać, to zachęcam to rezygnacji z tej uczelni na rzecz szkół prywatnych - pracownicy Ci sami, tylko okazuje się, że pracując dla prywaciarza potrafią być grzeczniejsi.

    • 3 3

    • (1)

      Miałam nieprzyjemność słyszeć historię pewnego prowadzącego na innej uczelni który spóźnionym zamykał przed nosem drzwi na klucz. To ja już wolę tych niepunktualnych którzy wybaczają opóźnienia swoim studentom.

      Akademiki i tak są niezłe, przejedź się na stare miasto zerknąć do domu studenta ASP. Ci to dopiero mają koszmar.

      Co do biblioteki,
      1. Zakaz wnoszenia toreb i plecaków jest bardzo słuszny, z racji, że może tam wejść każdy wyobraź sobie ile zbiorów nagle zaczęło by topnieć.
      2. Dobrze, że większości się nie wypożycza, przynajmniej mam pewność, że mogę swobodnie korzystać z książek, a nie czekać 2 miesiące, aż ktoś łaskawie zwróci. Poza tym, przegiąłeś z tym 1 procentem, sam wiesz.
      3. Wiele osób przekłada książki na półkach, ot cały sekret niezgodności z katalogiem.

      Na komentarz o bufetach szkoda mi klawiatury, może Twoim zdaniem wykładowca powinien klepnąć Cię w plecy i zawołać "ziomuś dawaj, zeżremy razem grochówę przy jednym stoliku"

      Mam wrażenie, że jesteś po prostu sfrustrowany, bo ktoś dał Ci popalić, udowadniając, że nie jesteś pępkiem świata.

      • 1 3

      • "Miałam nieprzyjemność słyszeć historię pewnego prowadzącego na innej uczelni który spóźnionym zamykał przed nosem drzwi na klucz. To ja już wolę tych niepunktualnych którzy wybaczają opóźnienia swoim studentom."

        Twierdzisz, że na jedną patologię można przymknąć oko, bo możliwa jest inna?

        "Akademiki i tak są niezłe, przejedź się na stare miasto zerknąć do domu studenta ASP. Ci to dopiero mają koszmar."

        Mnie akurat nie martwią akademiki ASP, PG, AM, SGH i innych ABW tylko UG.

        "Zakaz wnoszenia toreb i plecaków jest bardzo słuszny, z racji, że może tam wejść każdy wyobraź sobie ile zbiorów nagle zaczęło by topnieć"

        No, może lubisz być traktowany jak potencjalny złodziej, dla mnie to jest żenujące. Jakbyś mógł, to byś kradł? Ja nie. A wiadomo, że do czytelni nie wchodzi się po to, żeby oglądać tam obrazki w książkach, tylko po to, żeby pracować, więc wniesienie kilku własnych rzeczy, których z reguły nie nosi się w rękach, jest nieodzowne.

        "Dobrze, że większości się nie wypożycza, przynajmniej mam pewność, że mogę swobodnie korzystać z książek, a nie czekać 2 miesiące, aż ktoś łaskawie zwróci. Poza tym, przegiąłeś z tym 1 procentem, sam wiesz."

        Nie wiem jestem taki do końca pewien czy przegiąłem. Jak poszukasz po tytułach, to zauważysz, że lwiej części zbiorów w ogóle się nie wypożycza (są zakupione tylko pojedyncze egzemplarza). Problemem nie jest to, że udostępnia się książki w czytelniach, tylko to, że zasoby są na tyle ograniczone, że nie możliwe jest wyniesienie książki poza bibliotekę. A pieniądze jak widać są, skoro rozbudowuje się nikomu niepotrzebny kampus w Oliwie. Ale to jest takie podejście władz UG: rozbudowuje się infrastrukturę mającą zwiększyć zdolności przerobowe, a wszystko to kosztem jakości kształcenia.

        "Wiele osób przekłada książki na półkach, ot cały sekret niezgodności z katalogiem."

        To by była prawda, gdyby brakowało pojedynczych sztuk, a nie całych serii. Zresztą nie jest to prawda, bo na UG użytkownicy nie odkładają książek na półki, tylko robią to za nich pracownicy biblioteki.

        "Na komentarz o bufetach szkoda mi klawiatury, może Twoim zdaniem wykładowca powinien klepnąć Cię w plecy i zawołać "ziomuś dawaj, zeżremy razem grochówę przy jednym stoliku"

        Ponownie - może masz niskie poczucie wartości, ale ja nie lubię być traktowany jak szmata. Nie mam wrodzonego poczucia niższości i nie uważam, że jestem kimś gorszym od pracowników UG, lub żeby mój czas był mniej warty od ich czasu.
        Swoją drogą, ciekawa uwaga o grochówce przy stoliku: uważasz, że szlachcie nie wypada jeść z pospólstwem czy o co chodzi w twojej wypowiedzi? Zjedzenie takiego hipotetycznego posiłku zabiłoby wykładowcę, obniżyło jego status społeczny, byłoby czymś uwłaczającym dla niego?

        "Mam wrażenie, że jesteś po prostu sfrustrowany, bo ktoś dał Ci popalić, udowadniając, że nie jesteś pępkiem świata."

        Na szczęście od kilku lat UG jest dla mnie tylko wspomnieniem, ale krew mnie zalewa jak przypomnę sobie to odziedziczone po PRL podejście pracowników tej fabryki magistrów. I tak będzie tak długo, jak długo uczelnie ta będzie funkcjonowała jako jednostka budżetowa.
        Nie mniej jednak - o tym co nienormalne trzeba głośno mówić, a nie siedzieć cicho i uważać, że wszystko jest ok!
        Jeżeli jesteś studentem to skończ studia, pójdź gdzieś na podyplomówkę i zobaczysz jak się zdziwisz, że będą Cię traktowali z szacunkiem, a nie jak coś co kot narobił na dywan.

        • 1 1

    • Absolwent (2)

      Jak się nie potrafi dbać o swoje, to nawet na najlepszej uczelni można zostać wyruchanym. Nie wiedziałeś co zrobić, jak Twój wykładowca się spóźniał lub nie przyszedł na konsultacje - twój problem :-) A może był w bufecie, tylko się zrzekł przywileju obsługi poza kolejnością :-)
      A już to co piszesz o bibliotece, to delikatnie mówiąc kłamstewka, drogi panie :-) Ten 1% to ze ściany pewnie, bo na pewno nie z rzeczywistości.
      Nie rozumiem też dlaczego jako absolwent miałbyś zabierać książki studentom, którzy ich potrzebują do nauki.
      A prywatne uczelnie w Trójmieście... tak... Lepiej powiedz w której pracujesz :-)

      • 1 1

      • (1)

        Nie kumasz:

        "Nie wiedziałeś co zrobić, jak Twój wykładowca się spóźniał lub nie przyszedł na konsultacje - twój problem"
        Co robić wiedziałem, tylko że nie ma to znaczenia. Nie powinienem nic musieć robić - wykładowcy winni chodzić jak w zegarku. To oni są dla studentów z tego co pamiętam. Nie przechodźmy do porządku dziennego nad patologią.

        "Ten 1% to ze ściany pewnie, bo na pewno nie z rzeczywistości."
        Jasne, ze ze ściany, co nie zmienia faktu, że udział książek możliwych do wypożyczenia jest śmiesznie niski. Poszukaj wśród książek, które nie są autorstwa nikogo związanego z Uniwerkiem (które to książki są z reguły polecane na wykładach), ot choćby na potrzeby pisania pracy magisterskiej (tylko normalnie, nie metodą ctr+c - ctr+v), to zobaczysz.

        "Nie rozumiem też dlaczego jako absolwent miałbyś zabierać książki studentom, którzy ich potrzebują do nauki."
        Po pierwsze, bo taka jest idea biblioteki - udostępnia ona książki
        Po drugie - jako absolwent i tak nie mogę książki trzymać tak długo jak studenci
        Po trzecie - dlatego, że z tego co pamiętam za to kilka razy płaciłem
        Po czwarte - bo uczelnie wyższe oprócz edukacji powinny dać także możliwość pracy badawczej
        Po piąte - z wdzięczności za to, że absolwenci wybrali właśnie UG, dzięki czemu ma rację bytu
        Po szóste - wycieranie sobie gęby studentami jest wręcz niemoralne - na ekonomii na 500 studentów studiów dziennych potrafi przypadać 2 książki - jakie oni mają możliwości nauki z książek bibliotecznych?
        Po siódme - bo wykasowanie danych z bazy i jednoczesne umożliwianie powtórne zapisanie do biblioteki to jest zwyczajny absurd
        Po ósme - no tak długo, jak UG zasysa dotacje z budżetu tak długo powinienem mieć możliwość nauki, a to, czy widnieję na stanie studentów uczelni nie ma tu znaczenia.

        "A prywatne uczelnie w Trójmieście... tak... Lepiej powiedz w której pracujesz"
        W żadnej - a ty na którym wydziale UG pracujesz?

        Podsumowując, UG nie zrobiło dla mnie nic, żeby sławił jego dobre imię w świecie. Więc sławię złe, zresztą pisząc prawdę.

        • 1 0

        • Owszem, idea biblioteki jest taka, że udostępnia książki - zatem biblioteka uniwersytecka udostępnia je studentom i pracownikom Uniwersytetu. Masz ochotę wypożyczyć książkę? Idź do wojewódzkiej. I co to za bzdury, że wykładowca jest dla studenta? To nie jest piesek, który będzie Ci przynosił gazetę i kapcie. Zresztą polecam nieco łaciny - czasownik "studiare" oznacza poświęcać się czemuś. Studia nie są obowiązkowe i nikt nikogo przez nie nie poprowadzi za rączkę. Czas dorosnąć, a nie burmuszyć się, że nie wszystko jest "po twojemu".

          • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

Festiwal Dobrego Porodu VI

15 zł
warsztaty, spotkanie, konferencja, targi

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Chmury zbudowane są z:

 

Najczęściej czytane