• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pięciolatki między szkołą i przedszkolem

Katarzyna Mikołajczyk
4 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Rodzicom pięciolatków nie jest łatwo zdecydować, czy dziecko posłać do "zerówki" szkolnej, czy zostawić je jeszcze przez rok w tej działającej przy przedszkolu. Rodzicom pięciolatków nie jest łatwo zdecydować, czy dziecko posłać do "zerówki" szkolnej, czy zostawić je jeszcze przez rok w tej działającej przy przedszkolu.

Choć temat pięciolatków w szkole wciąż budzi sporo emocji, a rodzice dzieci obawiają się o ich los, szkoły twierdzą, że opowieści demonizujące szkolne "zerówki" są mocno przesadzone. - W rzeczywistości opieka nad maluchami w oddziałach przedszkolnych w szkole niewiele różni się od tej, jaką zapewniają im przedszkola - mówią zgodnie dyrektorzy szkół.



Czy pięciolatki powinny zostawać w zerówce w przedszkolu?

Osobne sale, plac zabaw, świetlica tylko dla rówieśników, wycieczki - tak zdaniem nauczycieli i dyrektorów trójmiejskich szkół wygląda obecnie rzeczywistość pięciolatka w szkole. Rodzice obawiają się, że to wyidealizowany obraz, a faktyczna sytuacja całkowicie odbiega od tej wizji.

- Moja 5-letnia córka chodzi do przedszkola niepublicznego. Rozważałam wysłanie jej od września do szkolnej zerówki. Pełna obaw, ale też nadziei poszłam zobaczyć szkołę w ramach tzw. dni otwartych - opowiada Anna z Gdańska. - Wizyta bardzo mnie rozczarowała. Dlaczego? Bo zdałam sobie sprawę z tego, że nikt tam nie czeka na moje dziecko. Pani pedagog szkolna i panie nauczycielki przez pół godziny tłumaczyły mi, że ich zdaniem taki maluch nie poradzi sobie. Oczywiście wszystko zależy od konkretnego dziecka i jego dojrzałości, ale... Oczywiście one pomogą zaopiekują się, ale... Tu w grupie jest dwadzieścioro kilko dzieci i... To nie to co w przedszkolu. I do łazienki, która jest na korytarzu będzie musiała sama chodzić. Nie usłyszałam ani jednego słowa zachęty. Mam wrażenie, że pięciolatki są kłopotem dla szkół.

Czytaj też: Ruszają rekrutacje do przedszkoli. Miejsc nie zabraknie?

Odkąd szkoły otworzyły podwoje przed pięciolatkami, a przepisy mają zagwarantować miejsca w przedszkolach wszystkim czterolatkom, rodzice obawiają się, że ci pierwsi zostaną zmuszeni do zwolnienia miejsca w przedszkolach dla młodszych kolegów, odchodząc do "zerówki" w szkole. Każdy pięciolatek podlega obowiązkowi przedszkolnej edukacji, co oznacza, że musi zrealizować podstawę programową.

- Nie chcemy, żeby nasz pięciolatek musiał walczyć o przetrwanie na korytarzach z dwunastolatkami
- mówi Gabriela z Ujeściska, mama pięcioletniego Radka. - Postanowiliśmy zostawić go w zerówce przedszkolu, choć zdajemy sobie sprawę, że za rok znów staniemy przed podobnym problemem.

Tego roku w Gdańsku pojawił się dodatkowy problem: dni otwarte w części szkół wypadły po terminie, w którym można było złożyć w przedszkolach deklarację kontynuacji. Wielu rodziców zdecydowało się więc zadeklarować pozostawienie dziecka w przedszkolnej zerówce na wszelki wypadek.

- Nadal rozważamy, czy nie zdecydować się jednak na szkołę. Pójdziemy na dni otwarte do kilku placówek i najwyżej spróbujemy przepisać dziecko, jeśli jakaś szkoła spodoba się nam i córce - zdradza Agnieszka z Migowa, mama pięcioletniej Martynki. - Najbardziej boimy się tego, co dzieje się z dzieckiem po zajęciach, w świetlicy. Nie możemy odbierać małej wcześniej niż po 16.

Czytaj również: Dni otwarte szkół podstawowych - pójdź i sprawdź warunki

Takich rodziców jest więcej, a to w praktyce oznacza, że po zakończonej rekrutacji może okazać się, że pozwalniały się dotychczas zajęte miejsca w przedszkolach.

- Rodzice pięciolatków decydują się na umieszczenie dzieci w szkolnych zerówkach głównie ze względów finansowych - mówi Regina Śmigielska, kanclerz Przedszkola Delfinek na gdańskim Chełmie. - Szukając oszczędności nie zastanawiają się nad tym, że po skończonych zajęciach przez parę godzin dziennie maluch będzie musiał radzić sobie w przepełnionej świetlicy, w której spędzają czas aż cztery roczniki (klasy od 0 do 3). Gdyby pięciolatki mogły liczyć na względy takie, jakie mają stać się udziałem czterolatków, czyli dofinansowanie miejsc dla nich w przedszkolach niepublicznych, zmieniłyby się proporcje, a dzieci pozostające w zerówce w przedszkolu nie tłoczyłyby się w szkolnych świetlicach, które i bez nich są przepełnione. Można by też zasugerować radykalniejsze rozwiązania. Mianowicie każde przedszkole niepubliczne pomniejszyłoby czesne cztero- i pięciolatkowi o wartość dodatkowego dofinansowania (różnica miedzy dotacją dla przedszkola publicznego i niepublicznego - ok. 200 zł) "z urzędu", a nie z konkursu. Wybrałby rodzic, a wygrałoby dziecko. I o to chyba chodzi nam wszystkim - dodaje.

Wprawdzie nie ma prawnej możliwości odroczenia edukacji przedszkolnej na tej samej zasadzie co edukacji szkolnej, ale rodzice prześcigają się w pomysłach, jak obejść przepisy, kiedy są zdeterminowani, by nie posyłać dziecka do szkoły, a z różnych względów w przedszkolu pociecha pozostać nie może.

- Przeczytałam gdzieś, że jeśli moje dziecko nie chce chodzić do szkoły, mogę swobodnie zinterpretować przepisy i regulaminy na jego korzyść i powiadomić szkołę, do której jest zapisane, że zacznie uczestniczyć w zajęciach, kiedy wyzdrowieje. Bazując na zasadzie, że nawet katar jest przeciwwskazaniem do kontaktu z innymi dziećmi w oddziale przedszkolnym, może legalnie przesiedzieć w domu cały rok - mówi Ewelina z Gdyni, mama czteroletniego obecnie Karola.

Obawy rodziców starają się rozwiać dyrektorzy placówek.

- Opiekę nad pięciolatkami sprawujemy już od kilku lat - mówi Aleksander Kuźmin, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 31 w Gdyni. - Nasze pierwsze pięciolatki są obecnie w czwartej klasie i świetnie sobie radzą. Szkoła jest znakomicie przygotowana do opieki nad maluchami, a one rewelacyjnie się w niej odnajdują. Dzieci mają bardzo dobre warunki pracy, piękne sale i doskonałą opiekę, ponadto staramy się tworzyć klasy dzieci z jednego rocznika, by różnic między nimi było jak najmniej. Uważam, że obawy rodziców są zupełnie nieuzasadnione.

Tę opinię podziela też Alicja Najda, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 92 z Gdańska-Zaspy.

- Uczniowie zerówki mają swoje sale, a ich życie nie różni się od przedszkolnego. Nie wychodzą na przerwy, nie spotykają się na korytarzach ze starszymi uczniami, w świetlicy mogą korzystać z osobnej, przeznaczonej tylko dla najmłodszych sali, mogą też bawić się w świetlicy dla "starszaków", gdzie spotykają np. starsze rodzeństwo - opowiada. - W "zerówce" nie ma systemu zmianowego, dzieci mają zajęcia od 8 do 13, jak w każdym przedszkolu.

Tym bardziej warto, by obie strony spotkały się w połowie drogi, np. podczas dni otwartych w wybranych szkołach, w tym roku w Gdańsku niefortunnie wypadających już po rekrutacji do przedszkoli. Ale nie tylko warunki są odpowiedzialne za to, czy maluch poradzi sobie w nowym środowisku.

- Zdarza się, że dziecko, które wcześnie zaczyna naukę w szkole, zaczyna mieć problemy dopiero w trzeciej, czwartej klasie, kiedy przestaje nadążać za grupą - mówi Anna Olczak, dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Gdańsku. - Bardzo ważne jest, by grupy tworzyć na podstawie rocznika, by tych różnic było jak najmniej tak na starcie, jak i w przyszłości.

Miejsca

Opinie (157) 3 zablokowane

  • przykre

    ale w większej części to rodzice " panikują" robią ze swoich dzieci małe i nieporadne istoty. W zeszłym roku stałam przed takim samym wyborem - zostawić w przedszkolu czy posłać do I klasy. Zaryzykowałam mimo obaw że sobie nie poradzi, że będzie siedziało w świetlicy do 16 bo przecież pracuje. Taki mały, biedny wśród większych i " groźniejszych " od siebie dzieci. Syn świetnie sobie radzi, jest zadowolony a świetlica okazała się bardzo przyjazna a nie karą dla niego. Dziecko do 7 lat nie możne poruszać sie samo po szkole zatem twierdzenie że będzie popychany na korytarzach lub coś w tym stylu jest głupim twierdzeniem
    rodzicom życzę więcej "odwagi" bo ich pociechy penie ja mają ;) a do szkoły iść muszą i czy mają 5 czy 6 to nie ma wielkiej różnicy one swietnie się dostosują

    • 9 5

  • No to głosujcie dalej na swoich POlepszaczy. (4)

    • 41 7

    • (2)

      żeby Polska była Wolską - to ci sie marzy PiSi lemingu ?

      • 9 19

      • Lemingi sa z PO. Pisi leming to jak kebab wegetarianski.

        • 10 1

      • TW Wolski

        na szczęście już w ziemi leży i nikogo więcej nie zdradzi.

        • 8 2

    • PO PiS , partia cudaków , partia słoma w butach generalnie cała banda judaistyczna powinna dawno zostać wysłana do Izraela

      • 2 3

  • wedle mnie to mamusie nowobogackie wysyłają tak małe dzieci do szkół zabierając im dzieciństwo i żeby mieć święty spokój ,,,a póżniej mają pretensje do nauczycieli że odpowiednio nie przygotowują maluchy do nauki

    • 6 9

  • Autorytety - dyrektorzy szkół - a co mają powiedzieć? Przecież nie będą pluć do swojego gniazda.

    Autorytety - dyrektorzy szkół - a co mają powiedzieć? Przecież nie będą pluć do swojego gniazda. Śmiech. Moje dziecko chodzi do 3 klasy, poszło szczęśliwie NORMALNYM trybem, 6 lat zerówka, 7 szkoła i nawet ono wie, że młodsze dzieciaki nie nadążają za nimi, a chłopcy w szczególności.

    • 6 1

  • swietlica

    Wszystko pieknie wg nich wyglada, a w praktyce jest zupelnie inaczej. Walka o przetrwanie dla 5-latka - jakas abstrakcja. Dla mnie dodatkowy problem do swietlica, ktora otwarta jest w wiekszosci szkol od 7, szkoda tylko ze razem z mezem musimy byc juz o tej porze w pracy

    • 6 3

  • czy aby dziecko pozostało w zerówce przedszkolnej potrzebny jest ten papier od psychologa/pedagoga, czy wystarczy wola rodzica?

    • 4 1

  • (2)

    Oczywiście nikt nie czeka tam na maluchy, nikt nie pomoże jak się przewróci, nikt nie przypilnuje aby zjadł kanapkę. Dziecko zostaje same sobie pozostawione. Poza tym program wcale nie jest przystosowany dla maluchów tylko dla dzieci o rok starszych a maluchy muszą nadążyć. Nauczyciele nie wyrabiają i każą w domu nadrabiać braki, bo potem dzieci sobie nie poradzą. Moje dziecko chodziło jako pięciolatek do zerówki w przedszkolu i byłam bardzo zadowolona i spokojna. Dopiero do pierwszej klasy poszedł do szkoły i sobie z naszą pomocą poradził. Ale nie jest tak kolorowo, większość dzieci z klasy pierwszej chodzi na zajęcia wyrównawcze, bo nie nadążają za programem.

    • 47 9

    • (1)

      Mojego syna poslalam do zerowki szkolnej jak miał niespełna piec lat bo urodził sie pod koniec roku. Szkoła fajna mały ja polubił i mimio tego ze był zakaz nauczania pieciolatkow pani nauczyła wszystkich czytać i pisac. Swietlice podzielone i zerowkowicze mieli swoja oddzielna nieduża ale ilosc dzieci zostajacych tez byla niewielka. Dziś chodzi do drugiej klasy świetnie sobie daje rade w szkole, nie odstaje od reszty na żadne wyrównawcze nie musi chodzić i nie zaszkodziło mu ze nikt za nim nie biegał i nie prosił zjedz jeszcze kanapeczke, jak się przewrócił otrzepal ręce i poleciał dalej i nie rozpaczal ze pani mu nie przylkeila plasterka bo boli , i nos tez potrafi sam sobie wytrzec pani z przedszkola nie była do tego potrzebna

      • 27 7

      • Tak trzymać!

        Widać, że Pani dziecko jest bardzo samodzielne, jak na swój wiek. I bardzo dobrze! W gimnazjum poradzi sobie z panującą tam patologią.

        • 18 1

  • (1)

    Do szkoły powinny trafić już dzieci w wieku 4 lat. Kilka lat szkoły, zakres nauki obejmujący czytanie, pisanie, umiejętność zalogowania się na "fejsbuka" i zrozumienia zasad edukacyjnego programu "gwiazdy tańczą na... czymśtam" itp. W wieku 14 - 15 lat dziecko jest wystarczająco silne i rozwinięte aby podjąć prace i harować 50 lat na chwałę niebotycznie zadłużonego państwa i naszych "elyt" politycznych.

    • 84 5

    • No chłopie...po czymś takim to Kopaczowa cię na swojego zastępcę mianuje.

      • 33 1

  • wiek nie odgrywa roli

    Temat rzeka i nadal twierdzę, że wiek nie ma znaczenia. Każde dziecko jest inne i RODZICE powinni decydować kiedy idzie do szkoły. Mam doświadczenie i z dziećmi , które poszły wcześniej i z dzieckiem, które poszło ze swoim rocznikiem. Uważam, że w każdym przypadku zrobiłam dobrze. Ten, który jest teraz w IV klasie byłby najbardziej wynudzonym dzieckiem gdyby poszedł ze swoim rocznikiem, a ten który poszedł ze swoimi kolegami z rocznika nie dałby sobie rady rok wcześniej, a tak ma swój czerwony pasek , na swoim poziomie. Rodzic musi mądrze zadziałać i nikt tutaj jego nie zastąpi. Żadna sąsiadka, żadna Pani psycholog, żadna Pani pedagog nie powinna się wtrącać. Mogą tylko przedstawić swoje zdanie, jeśli rodzic sobie tego życzy. Nie róbcie rodzicom wody z mózgu i jeśli uważa, że dziecko może iść wcześniej niech idzie, ale jeśli chce zostać w przedszkolu niech zostanie. Odpowiedzialność i tak spoczywa na rodzicach. Widzicie przecież różnice między dziećmi w klasach, ale wtedy jest już za późno, żeby coś zmienić. Nie namawiajcie innych rodziców i nie stresujcie sąsiadek, niech same zdecydują co dalej. Ja widzę, że dziecko, które w wieku przedszkolnym uczęszczało na różne zajęcia np. pływanie, angielski, piłkę nożną, plastykę i chodziło w czasie wakacji na półkolonie to nie ma problemu z pójściem do szkoły. natomiast maluchy, które są z Mamą czy z Babcią do 5-tego roku życia, nie chodzą do przedszkola, nie chodzą na inne zajęcia muszą mieć więcej czasu, żeby znaleźć swoje miejsce w szkole, w klasie. Niestety tak to wygląda z niewielkimi wyjątkami.

    • 35 2

  • Dodatkowy etat

    Nauczyciele nie ukrywają, że jest to dodatkowe miejsce pracy, możliwość zatrudnienia wielkiej rzeszy tej specyficznej grupy ludzi (tylko oni mają rację i tylko oni mają władzę i wiedze).

    • 24 10

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

Piknik "Rodzina, Zdrowie, Nauka = Merito"

w plenerze, warsztaty, kiermasz, zajęcia rekreacyjne

Festiwal Dobrego Porodu VI

15 zł
warsztaty, spotkanie, konferencja, targi

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Klif położony poza strefą oddziaływania fal, to:

 

Najczęściej czytane