Fryzjerzy, stolarze, kucharze, ślusarze, a z pewnością kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych - oni, jak wynika z Obserwatorium Rynku Pracy, o zajęcie nie będą się martwić. Według ekspertów rynku pracy to właśnie osoby z wykształceniem zawodowym są poszukiwane przez pracodawców z Pomorza najczęściej. To oznacza, że do łask wracają zawodówki. Wszystko dlatego, że młodzi ludzie nie chcą martwić się o pracę, a o taką podobno nietrudno ich absolwentom. I coraz częściej stają przed wyborem: ogólniak czy zawodówka?
tak, uważam, że to taka sama szkoła jak inne
27%
tak, ale jeśli był(a)bym pewny(a) tego, jaki zawód chcę w życiu wykonywać
44%
tylko jeśli nie byłoby mnie stać na studia
6%
nie, uważam, że w szkołach zawodowych kształcą się osoby, które nie dostały się do żadnej innej szkoły
23%
Absolwenci szkół zawodowych wchodzą na rynek pracy z doświadczeniem zdobytym podczas staży i praktyk, co znacząco zwiększa ich szanse na znalezienie zatrudnienia - przekonują analitycy rynku pracy. Firmy poszukują specjalistów w danej dziedzinie.
Nie wystarczy już sam "dyplom" ukończenia szkoły, najcenniejsze staje się "doświadczenie". A tego właśnie nie brakuje absolwentom szkół zawodowych.
Według Pomorskiego Obserwatorium Rynku Pracy badania na rok 2017 wskazują, że najbardziej poszukiwanymi pracownikami w województwie pomorskim są kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych oraz spawacze. O prace nie powinni się też martwić ślusarze, piekarze, programiści czy opiekunowie starszych osób. Brakuje też spawaczy, fryzjerów czy cukierników.
Koniec z mitem zawodówki?Przed dylematem - zawodówka czy ogólniak - stają teraz młodzi ludzie, który są na samym początku swojej ścieżki zawodowej. Coraz więcej młodych ludzi przekonuje też, że ważne jest zerwanie z mitem zawodówki, wybieranej przez uczniów, którzy nie dostali się do innych szkół.
- W tym roku kończę liceum ogólnokształcące, ale myśląc o swojej przyszłości i znalezieniu pracy żałuję, że nie zdecydowałam się na wybranie innej szkoły, po której miałabym już jakieś kwalifikacje - mówi Natalia, tegoroczna maturzystka. - Wybrałam liceum, bo wszyscy mówili, że do zawodówek idą osoby, które nie mają ambicji, ale nikt nie mówi o tym, że oni przynajmniej mają zawód i pewnie mniejszy problem ze znalezieniem pracy - dodaje.Nad wyborem szkoły, a co za tym idzie również przyszłości zastanawia się teraz
Kamil.
- Ciężko jest w naszym wieku myśleć o podejmowaniu decyzji na całe życie, a tak trochę się czujemy w tej sytuacji. Może mamy 15-16 lat i jesteśmy jeszcze młodzi, ale widzimy, co się dzieje na świecie, jakie teraz są możliwości. Słyszymy o tym, że jest kryzys i bezrobocie - mówi.Czasem jednak decyzja o dalszej edukacji zależy przede wszystkim od możliwości finansowych, jakie ma rodzina.
- Wiem, że nie będzie mnie stać na studia, nawet jeśli będę pracować dorywczo, dlatego wolę już teraz uczyć się konkretnego zawodu i mieć większe szanse na znalezienie pracy - przekonuje Bartek.Decyzja o wyborze szkoły to również duża odpowiedzialność dla rodziców, którzy bardzo często myślą o przyszłości dzieci z perspektywy własnych doświadczeń.
- Kilkadziesiąt lat temu były inne realia, nie było takiego pędu za karierą, rywalizacji. Teraz wszystko się zmieniło i od młodych ludzi też się więcej wymaga. Chyba każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, myślę, że najważniejsze, żeby mogły się realizować, a takie możliwości dają teraz również szkoły zawodowe - ocenia Agnieszka, mama Łukasza.
Wybierają zawodówki, bo stawiają na profesjeDoradcy zawodowi przekonują, że czasy "świetności" zawodówek powracają. Te szkoły wybiera już 1/3 absolwentów gimnazjów.
- Podczas warsztatów rozmawiamy z tymi osobami o ich przyszłości zawodowej i trzeba przyznać, że duża część osób jest już bardzo konkretnie zdecydowana i ukierunkowana. Pozostali wybierają licea albo są niezdecydowani - mówi Kariona Chamier-Ciemińska z Centrum Rozwoju Talentów w Gdańsku.Jak przekonuje, młodzi ludzie stawiają przede wszystkim na profesję, a potem na dokształcanie się.
- Mają coraz większą świadomość tego, że zawodowcy są poszukiwani. Osoby, które wybierają szkoły zawodowe praktycznie nie rejestrują się w urzędach pracy - oni od razu trafiają na rynek pracy. Kiedy mają pracę nie rezygnują jednak z późniejszego dokształcania się - wyjaśnia Chamier-Ciemińska.70 nowych zawodów w szkołachAktualnie w gdańskich technikach i zawodówkach kształci się ponad 6 tys. uczniów, a w przyszłym roku w pierwszych klasach planowane jest stworzenie 2,9 tys. dodatkowych miejsc.
- Nasze szkoły dysponują nowoczesnymi pracowniami, współpracują z pomorskimi firmami. Wszystko po to, aby ich absolwenci nie mieli problemów na rynku pracy - mówi Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej.Gdańskie szkoły zawodowe współpracują z ponad 300 pracodawcami.
- Decyzja o nauce w szkole zawodowej nie zamyka ścieżki edukacyjnej młodych ludzi. A wręcz zwiększa ono szanse młodzieży podczas aplikacji, a potem nauki na studiach. Dzisiejsi absolwenci i absolwentki techników mają w ręku konkretny fach, wiedzę zdobytą w szkole i praktykę zdobytą u pracodawców - ocenia Kowalczuk.Restrukturyzują, remontują, wyposażająRównież w Gdyni samorząd stawia na kształcenie zawodowe.
- W ubiegłym roku szkolnym Gdynia dokonała już restrukturyzacji szkół zawodowych. W technikach kształci się 2984, w zasadniczych szkołach zawodowych 588, w szkołach policealnych dla dorosłych: 98. Obecna reforma ministerialna spowoduje jedynie wydłużenie edukacji w technikum z 4 lat do 5 lat, ale dopiero z dniem 1 września 2019 r. Ponadto wszystkie zasadnicze szkoły zawodowe z dniem 1 września 2017r. staną się branżowymi szkołami I stopnia - powiedział Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent miasta.Z kolei w Sopocie funkcjonuje jedna szkoła zawodowa, która kształci m.in. informatyków, pracowników działu logistyki, hotelarstwa czy turystyki, a także pracowników portów i terminali.
- Obecnie uczy się tam 497 uczniów. Dodatkowo w ciągu najbliższych 2-3 lat miasto zamierza wydać ok. 2 mln zł na wyposażenie pracowni zawodowych i rozszerzenie oferty kształcenia zawodowego, m.in. kursy zawodowe czy naukę zawodowego języka obcego - powiedziała Magdalena Jachim, rzeczniczka sopockiego magistratu.