Nie ma paragrafu precyzującego, gdzie powinny być sprawdzane prace maturalne. Dziesięcioro uczniów V LO w Gdyni nieodwołalnie będzie ponownie zdawać pisemny egzamin maturalny z historii, ponieważ nauczycielka zgubiła ich prace w trakcie zakupów. Wszystko wskazuje na to, że zostanie dyscyplinarnie zwolniona z pracy.
Pechowi maturzyści z V LO nieodwołalnie będą musieli powtórzyć część swojego egzaminu:
-
Nie ma innego wyjścia, prace nie zostały ocenione, a więc oceny nie zostały zatwierdzone. Rozporządzenie ministerstwa mówi, że w takim przypadku należy egzamin powtórzyć - tłumaczy
Jan Główczewski, dyrektor Wydziału Kształcenia Ponadgimnazjalnego w Pomorskim Kuratorium Oświaty.
Anna F. uczy w tym liceum historii i miała sprawdzić prace maturalne uczniów. Wzięła je do plecaka i wyszła ze szkoły. Jak twierdzi - prace zgubiła w czasie zakupów. Czy - pomijając stronę moralną całego zdarzenia - miała prawo wynieść te prace ze szkoły?
- W przepisach dotyczących prac maturalnych nie ma paragrafu precyzującego, gdzie powinny być poprawiane - wyjaśnia
Jan Główczewski. -
W związku z tym pomorski kurator oświaty w listopadzie ub.r. wydał wytyczne, w których zaznaczył, że prace trzeba przechowywać w taki sposób, żeby uniemożliwić ich zniszczenie i dostęp do nich osób trzecich.Tak więc
Anna F. zignorowała wytyczne kuratora. Ponieważ jest nauczycielem kontraktowym kwestia jej ukarania leży w rękach dyrektora szkoły.
- To jest przewinienie, którego konsekwencją jest kara dyscyplinarna ze zwolnieniem dyscyplinarnym włącznie - mówi
Alicja Adamczyk, dyrektor V LO w Gdyni. -
Sądzę, że to się stanie, ale nauczycielka jest na zwolnieniu lekarskim. To przykra sytuacja, ale najbardziej przykra jest dla uczniów. Gdyby prawo oświatowe przewidywało jakąkolwiek inną możliwość, to zrobilibyśmy wszystko, aby nie musieli powtarzać tego egzaminu.