• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stutysięczny absolwent Politechniki Gdańskiej

Marzena Klimowicz-Sikorska
31 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Mariusz Grochowski - stutysięczny absolwent Politechniki Gdańskiej. Mariusz Grochowski - stutysięczny absolwent Politechniki Gdańskiej.

Politechnika Gdańska świętowała w środę opuszczenie jej murów przez stutysięcznego absolwenta, który skończył Wydział Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki, a dziś pracuje w Gdańsku jako tester gier i aplikacji.



Czy jesteś zadowolona(y) ze swojego wykształcenia?

Stutysięcznym absolwentem, który otrzymał dyplom Politechniki Gdańskiej został inżynier Mariusz Grochowski z Nowej Karczmy, który w 2011 r. skończył informatykę na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki.

- Komputerami i informatyką interesuję się od dziecka, więc studiowanie informatyki na PG zawsze były moim celem - mówi Grochowski. - Na wymarzone studia musiałem sam sobie zarobić, bo studiowałem zaocznie. Dziś pracuję w firmie Playsoft w Gdańsku, gdzie zajmuje się testowaniem gier i aplikacji na smartfony, tablety i przeglądarki.

W tej firmie większość z blisko 80-osobowej załogi to absolwenci bądź jeszcze studenci Politechniki Gdańskiej. - Według mnie studia informatyczne na PG to jedyne rozwiązanie dla kogoś, kto chce związać się z tą branżą - dodaje stutysięczny absolwent.

Nie ukrywa jednak, że sporo jest na uczelni do poprawienia.

- Technologicznie uczelnia jest parę lat do tyłu. Studiowałem przecież niedawno, naukę rozpocząłem tu w 2007, a zakończyłem w 2011 r., mimo to projekty musiałem oddawać na dyskietkach, choć dziś już mało kto je używa - mówi pan Mariusz. - Jeśli miałbym coś zmienić to na pewno postawiłbym na jak najszybsze wdrażanie nowych technologii, pracę na sprzęcie nie tyko dla wybranych, ale dla wszystkich, i zrezygnowałbym z takich zagadnień, przynajmniej na moim kierunku studiów, jak przedsiębiorczość czy przedmioty humanistyczne. Zwiększyłbym też nacisk na ćwiczenia kosztem wykładów, bo pracodawca oczekuje konkretnych umiejętności, a wiedza teoretyczna zawsze jest dostępna w internecie. Postawiłbym też na większą współpracę z biznesem.

Jak wyłoniono 100-tysięcznego absolwenta? Podczas liczenia wydanych dyplomów brano pod uwagę wszystkie wydane od początku utworzenia uczelni, czyli od 1904 r.

- Dyplomy od początku założenia uczelni do 1945 r. znajdowały się w archiwum, trzeba było więc je policzyć. Natomiast reszta nie stanowiła problemu, bowiem trzymamy je w cyfrowej bazie danych, która od pięciu lat jest wspólna dla wszystkich wydziałów - mówi prof. Marek Dzida, prorektor ds. kształcenia Politechniki Gdańskiej.

W Polsce wciąż niewiele szkół wyższych może pochwalić się stutysięcznym absolwentem. Innym nie będzie łatwo dogonić politechnikę, bo w ostatnich latach liczba absolwentów rośnie: w 2011 r. dyplom uzyskało 4 797 osób, a w 2012 r. - 5 673.

Według szacunków w przyszłym roku, kiedy uczelnia będzie obchodziła jubileusz 110-lecia, odnotowany zostanie studziesięciotysięczny absolwent.

Warto dodać, że Uniwersytet Gdański, który niebawem będzie obchodzić swoje 43. urodziny, wykształcił już blisko 157 tys. absolwentów.

Miejsca

Opinie (73) 2 zablokowane

  • Tester (11)

    Też byłem testerem gier w playsofcie za 900zł / mc

    Tak już się zarabia po studiach :)

    • 54 7

    • Zaocznych chyba. (2)

      Po dziennym ETI z tytułem to się zaczyna przeciętnie tak od średniej krajowej, po roku (lub szybciej) jak się pracodawca przekona, że wyniosłeś ze studiów coś więcej niż papierek to więcej.

      Oczywiście w korporacjach można dostać więcej, ale to drętwa robota, a praca powinna poza pieniędzmi sprawiać przyjemność.

      • 6 14

      • (1)

        Mylisz z programistą. Tester 900mc przez trzy miesiące umowa o dzieło nie mająca znamion dzieła. Potem1300 mc. Praca marzeń dla kogoś po LO.

        • 5 2

        • A mój błąd :)

          Pisałem faktycznie ogólnie po ETI :)

          • 3 0

    • Mój kolega jest na 3 roku informatyki na ETI (4)

      pracuje na 3/4 etatu, umowa o pracę (studiuje dziennie) i jako stażysta już zarabia 2tys zł na rękę,więc się nie wypowiadajcie o zarobkach po studiach. Jego kolega pracuje jako stażysta w innej firmie i zarabia 700zł. Więc wszystko zależy od człowieka.

      • 5 4

      • (3)

        Czyżby kolega w Intelu pracował? To ciekawe czy mu umowę przedłużą.

        • 5 0

        • Nie, nie intel ;P (2)

          • 0 0

          • a mój kolega (1)

            ma kolege, co zna typa co ma brata co pracuje też w nie intelu i zarabia 4tyś!

            • 4 3

            • Zazdrość jak widać podstawowym zachowaniem Polaków.

              • 4 2

    • byc testeram po studiach na PG ..no prosze cie (1)

      • 12 2

      • Nie wszytko zależy od uczelni,

        wiele zależy od człowieka. Nawet na najlepszej uczelni znajdą się słabsi, chociażby tacy, którzy nie mają "tego czegoś", bo niekoniecznie jest oceniane na uczelni.

        • 4 1

    • zależy gdzie...

      na trzecim roku zaczęłam pracę w tym zawodzie za podobną kwotę. Popracowałam trochę, dużo się nauczyłam i skoczyłam do innej, dużo lepiej płatnej i rozwojowej pracy. W testowaniu można zarobić sporo. Trzeba tylko trafić na firmę, która nie traktuje pracowników jak murzynów i umieć więcej niż inni (o automatach, testach bezpieczeństwa, bazach danych itp.). Nikt przecież nie będzie płacił 5 tys za klikanie.

      • 2 0

  • (10)

    To wcale nie jest prawda, że ktoś kto myśli o związaniu swojej przyszłości z informatyką powinien tylko i wyłącznie wybrać Politechnikę bo inaczej nic z tej przyszłości nie wyjdzie (to tak odnośnie: "Według mnie studia informatyczne na PG to jedyne rozwiązanie dla kogoś, kto chce związać się z tą branżą - dodaje stutysięczny absolwent.") Znam wiele osób, które studiowały w Trójmieście i to nie na Politechnice, a dziś mają bardzo dobrze płatną pracę np. jako programista w międzynarodowej firmie. Wszystko zależy od umiejętności i chęci, a nie tylko od uczelni.

    • 34 3

    • zgadzam się z tobą ale do tego wszystkiego trzeba dodać szęścię

      • 10 0

    • Ale są to raczje wyjątki. (1)

      Przewinąłem się przez 4 firmy od skończenia studiów, i z reguły spośród osób kończynowych uczelnie w trójmieście (bo co tu ukrywać informatka na ETI jak kończyłem studia w kraju była 4 a nie pierwsza) to tak z 80% (lub więcej) klepaczy, PM, architektów itd. jednak była po ETI.

      • 5 4

      • No tak, ale jako informatyk na pewno nieraz rozwiązywałeś

        zadania związane z prawdopodobieństwem - skoro PG wypuszcza co roku kilkuset informatyków od kilkudziesięciu lat, a UG o wiele mniej (nie mówiąc o gdańskiej PJWSTK, która funkcjonuje dopiero od 2007 roku i za dużo absolwentów wypuścić nie zdążyła) to chyba logiczne, że najwięcej osób będziesz spotykał po PG.

        • 7 0

    • taaa, a może (5)

      Polsko japońska szkoła informatyki i czegoś tam? A może informatyka na UG, gdzie ludzie uczą się tego, co studiujący matematykę na PG, albo i mniej.

      • 2 7

      • (4)

        Studiowałeś na tych wszystkich uczelniach, że masz takie rozeznanie? Nie sądzę. Według mnie dużo zależy od podejścia samego studenta i od tego czy rzeczywiście chce się rozwijać w branży informatycznej. To, że ktoś studiował na PJWSTK albo UG jak pisałeś, nie znaczy że jest gorszy bo nie studiował na pg. Jeżeli komuś rzeczywiście zależy na tym, żeby coś osiągnąć to sam musi poświęcić masę wolnego czasu na studiowanie we własnym zakresie i rozwijanie własnych umiejętności a nie tylko tego co narzuci uczelnia.

        • 8 0

        • Zawsze to zależy od człowieka. (3)

          Ale porównując uczelnie porównujemy średnią poziomów reprezentowanych przez absolwentów.

          Pracowałem z kolesiem po UG, był świetnym programistą, jednym z najlepszych od Javy jakich znałem (dużo lepszy ode mnie w tym języku), ale co z tego, jeżeli kumple z jego grupy, którzy przyszli do nas na rozmowę wstępną nie potrafili napisać kawałka obiektowego kodu?

          • 4 3

          • (2)

            "Ale porównując uczelnie porównujemy średnią poziomów reprezentowanych przez absolwentów".

            Tak, ale do pracy przyjmujesz KONKRETNE osoby, a nie średnią poziomów. Jak szukałeś dziewczyny to kierowałeś się tym co reprezentuje TA JEDNA Twoja wybrana czy średnia z ogółu? No właśnie. Twoje wnioskowanie nosi znamiona tzw. błędu ekologicznego - polecam poczytać.

            Ukończona uczelnia jest nośnikiem informacji, ale tylko w kwestii np. badania uczelni. W przypadku konkretnych jednostek takie wnioskowanie obciążone jest zbyt dużym błędem.

            • 2 1

            • Ja to rozumiem. (1)

              Ale w tym akurat wątku o uczelniach właśnie jest mowa. Super zdolny może być też samouk bez studiów, ale co z tego jeżeli takich jest powiedzmy kilkudziesięciu w skali kraju? Możemy wyciągnąć wniosek, że uczelnie są niepotrzebne, bo można się wszystkiego nauczyć bez nich?

              Logicznym jest, że w wypowiedziach na temat absolwentów szkół generalizujemy. Bo jak inaczej mamy o tym pisać? Podając nazwiska wszystkich absolwentów?

              Druga sprawa, że na rozmowę wstępną nie można zaprosić wszystkich, oczywiście zawsze posiłkujemy się jakimś zadankiem, którego rozwiązanie trzeba dołączyć do CV, ale w jakiś sposób trzeba dokonać filtracji kandydatów. U osób już parę lat po studiach jest to dużo prostsze, bo mamy informacje o doświadczeniach zawodowych, u świeżo upieczonych absolwentów tak nie jest. A trzeba pamiętać, że rozmowy wstępne kosztuję (czytając CV, przesłuchując kandydata itd. nie przynoszę firmie zysku) i ciężko jest zaprosić na rozmowę więcej niż po 5-6 kandydatów na jedno miejsce.

              • 1 1

              • Ok, dlatego podkreślam, że istotniejsze są raczej

                testy umiejętności. Uczelnie dają informację o tym, że ktoś reprezentuje minimalny poziom. Na ile ten poziom odbiega od minimalnego - to należy już sprawdzić testem.

                Właśnie kruczek w tym, że generalizowanie opinii o absolwentach jest błędem u podstaw samego założenia. Jak inaczej o tym pisać? No właśnie - nie generalizować.

                • 0 0

    • Musiał tak powiedzieć :)

      • 1 1

  • Jakiś wiekowy ten "absolwent". (1)

    Gdzie go przetrzymali? W piwnicy?

    • 29 5

    • Wieczny student

      niczym Józef Bąk, choć on "studiował" tylko 7 lat.

      • 7 0

  • I znowu teoria ze TYLKO PG,,, (2)

    Dlaczego każdy konczący tą uczelnie ma teorię że TYLKO po PG daje możliwość pracy w zawodzie informatyka lub robić coś związanego z informatyką. W poprzeniej firmie od szefa usłyszałem "chłopaki, zatrudnijmy kogoś ale nie po PG, bo wiedze to może i maja ale doświadczenia zero, a mi ktoś taki nie jest potrzebny"(zresztą 1000 absolwent też pisze o braku doświadczenia). Przykre jest to że PG nadal uważa że z ich dyplomem każda firma przyjmie każdego z otwarymi rękoma "bo ma dyplom z PG" a prawda jest taka, że dla wielu firm nie liczy się ten papierek tylko to co ktoś ma w głowie i co umie zrobić, a z tym jest gorzej u studentów po ETI (nie wszystkich oczywiscie, są wyjatki)

    • 19 5

    • U mnie na roku, tak od czwartego w górę około 3/4 osób na specjalności już pracowało w zawodzie (wcześniej trochę mniej). (1)

      Więc jeżeli absolwenci ETI nie mają doświadczenia to nie wiem kto je ma zaraz po studiach.

      A co do tych dyskietek, zaczynałem studia 3 lata wcześniej od 100.000 absolwenta a z dyskietek musiałem korzystać na całych dwóch przedmiotach przez całe studia. Jednym było oprogramowania mikrokontrolerów, a drugim jakiś wstęp do programowania na pierwszym semestrze, bo zajęcia odbywały się w przedpotopowym laboratorium (jak kończyłem studia już sprzęt był wymieniony).

      Więc to jakaś fanaberia studiów zaocznych.

      • 9 1

      • ja dyskietki na oczy nie widziałem

        A z doświadczeniem, to od 4 roku większość (olbrzymia) już pracowała. Na piątym roku bardzo nieliczni nie pracowali.

        Nie uważam, aby w IT można było robić karierę tylko po PG. Jednak ETI daje dobre podstawy.

        • 3 0

  • tester - prawie jak informatyk (3)

    studencik musiał jechać na trójczynach skoro załapał się tylko na testera

    • 13 17

    • Zaoczny, i tyle.

      To co oni tam mają na pierwszym stopniu to jakaś kpina.

      Drugi stopień to już jednak zupełnie inna sprawa, bo jest robiony z myślą o osobach, które nie chcą kontynuować magisterki dziennie.

      • 3 3

    • (1)

      Ja rzuciłem studia na PG i teraz pracuje jako kontroler lotów. Pochwal się ile zarabiasz ynformatyku na piąteczkach który robi www.

      • 10 2

      • Józef Bąk

        Nie chwal się józek

        • 6 0

  • Dramat PG (11)

    O ile poziom nauczanie akceptowalny, to burdel organizacyjny na PG jest legendarny. Równie słynne jest olewanie studentów przez wykładowców. O półgodzinnych spóźnieniach na wykłady, informacjach zawieszanych na karteczkach w licznych gablotach nie wspomnę. Arogancja dziekanatów architektury, informatyki i zarządzania też jest przysłowiowa. Wszystko w gronostajach. Taki Kafka w garniturze. Żałosne, i tak od lat.

    • 34 0

    • O iel z zażutem w stronę zarządzania się zgodzę (próbowałem tam zrobić drugi kierunek) (6)

      To na ETI sporo się zmieniło jak studiowałem, i co do karteczek się zgodzę, ale panie z dziekanatu wspominam bardzo miło. Zdecydowanie nie sprawiały wrażenia aroganckich.

      Na zarządzaniu akurat olałem je właśnie ze względów organizacyjnych. Jako, że w trakcie drugiej połowy studiów pracowałem już zawodowo musiałem sobie często różne terminy przekładać, i o ile na ETI (katedra KIO) nie robili mi z tym problemów, wprost przeciwnie, uważano, że student pracujący to dobra reklama dla katedry, to na ZIE już tak, i z tego powodu nie byłem w stanie pogodzić tych studiów z pracą.

      • 5 1

      • (2)

        Bo dla pracujących są studia dla pracujących. A studia stacjonarne są dla tych którzy:
        a) nie pracują,
        b) dopasowują swoją pracę do studiów, a nie na odwrót.
        No i, na Boga, nie "zażut"...

        • 10 2

        • Bzdura. (1)

          Łączenie pracy z dalszymi latami nauki na studiach stacjonarnych powinno być obowiązkowe. Dzięki temu kończy się studia jako praktyk, z umiejętnościami przydatnymi w pracy a nie tylko teoretyk, co go wszystkiego od zera trzeba uczyć.

          Taka praktyka obowiązuje choćby na Niemieckich polibudach, tam sama uczelnia pomaga studentowi znaleźć pracę na okres drugiej połowy studiów.

          • 12 0

          • Jasne. Nie zapominaj tylko, że mowa o łączeniu pracy ze studiami, a nie na odwrót. Nikt nie zabrania Ci pracować, jeśli umiesz to pogodzić ze studiami - na studiach stacjonarnych jesteś w pierwszym rzędzie studentem.
            Na niemieckich Fachhochschule masz wręcz cały semestr na praktyki, ale nikt nie pozwala tam, byś opuszczał zajęcia usprawiedliwiając to swoją pracą. Nie mówiąc o tym, że masz tylko jeden termin i nikt nie wnika w to, czy mogłeś na nim być czy nie. Nie podszedłeś do zaliczenia/egzaminu lub go nie zaliczyłeś - masz go w plecy i zapraszamy za rok.
            Naprawdę, dyscyplina studiowania w Niemczech jest o niebo inna niż w Polsce.

            • 5 0

      • Wydział chemiczny - masakra! (2)

        W tym roku miałam 17 godzin "okienek" w tygodniu. Dla przykładu wtorek: 8-9, 2h okienka, 11-13, 2h okienka, potem zajęcia 15-17. Żart i kompletna strata czasu w jednym! Dobrze,że mieszkam blisko i do akademika mam 13min pieszo. Współczuje dojeżdżającym. Ja jeszcze miałam "szczęście" bo koleżanka naliczyła 22godziny w swoim planie. Zajęcia od 7 do 21 na politechnice to "normalka". A ludzie z UG stękają,że mają do 18... (znam takich).

        • 3 0

        • Międzywydziałowa Energetyka ma również ten sam problem "genialnie" ułożonego planu. Z racji, iż jest to międzywydziałowy plan ustalają dla nas jako ostatnich w kolejności i zapychają pozostałe dziury.

          • 1 0

        • Na mechanicznym podobnie ;) 4 godzinne okienka to norma w niektórych grupach.

          • 1 0

    • na UG nie lepiej (2)

      burdel organizacyjny i olewanie studentów przez wykładowców jest równie legendarne na UG. Wykładowca może WSZYSTKO, łącznie ze spóźnianiem się na wykład ('ćwiczenia będziemy zaczynali 15 minut później, bo muszę jeszcze rano odśnieżyć samochód') i oczywiście kończeniem go wcześniej, ustalaniem sobie progu egzaminu w okolicach 70%, nie dawaniu studentom możliwości poprawy zaliczenia, 'bo nie będą drugi raz siedzieli i sprawdzali' i mówienia studentom, jacy są głupi i że i tak nie dostaną na zaliczenie więcej niż 3 'bo nie'.
      Skargi oczywiście nic nie dają, bo 'sprawa zostanie poruszona na Radzie Wydziału, ale nic więcej zrobić się nie da'. No tak, kolega kolegi z pracy nie wyrzuci...

      • 4 1

      • (1)

        To na jakim Ty wydziale jesteś? Jakoś do tej pory nie spotkało mnie nic takiego, więc nie generalizuj.

        • 1 0

        • postudiuj dłużej to się przekonasz ;)
          w zeszłym roku promotor jednej studentki zapomniał jej powiedzieć o terminie jej obrony magisterskiej :) zresztą sam na tą obronę też nie przyjechał, przecież zapomniał o niej :)

          • 0 0

    • nie zauważyłem, aby to na ETI miało miejsce

      w skali pozwalającej nazwać do burdelem.

      • 0 2

  • Znak czasu: 100000 mgr. pracuje jako tester. To i tak dobrze mógł (2)

    skończyć na helpdesku

    • 21 2

    • Tester testerowi nie rowny, (1)

      ale gierki w playsofcie to naprawde nie jest "rocket science"

      • 6 0

      • Jeszcze bym zrozumiał gdyby się wkręciłdo jakiegoś Intela,

        Tam chyba z pół ETI w testach robi teraz, bo tam przynajmniej obsługi jakiś analizatorów szyny PCI czy USB, albo automatyzacji testów się człowiek może nauczyć, a to chociaż coś.

        • 1 0

  • wzrost absolwentów

    nie napisali że w w 2010 i wcześniej liczba absolwentów była około 2500.

    Na szczęście ten skok o dwa tysiące to wynik podziału na studia I i II stopnia, a nie że PG nagle przyjęła 2000 osób więcej.
    Choć liczbę absolwentów mogli by rozbić na dwie wartości.

    A to że na UG ponad 150tys - a ile tam wydziałów i ile kierunków? Słyszałem że tam samych doktorantów jest 10 razy więcej niż na PG

    • 6 0

  • (5)

    tak staro wygląda, bo na eti studiował. po studiowaniu na tym wydziale nigdy nie będziesz tym samym człowiekiem

    • 12 1

    • Jakie tam eti, zaoczny :P (1)

      • 6 3

      • dokładnie, to prawie jak dzienne EiA :P

        • 2 2

    • po studiowaniu na jakimkolwiek wydziale będziesz innym człolwiekiem

      na 100% będziesz starszy

      • 6 1

    • (1)

      nie będziesz tym samym bo u części (oczywiście nie u wszystkich), pojawia się syndrom 'bycia' lepszym od innych 'bo ja skończyłem ETI' (bardzo wpatrzeni w siebie), jest to przykre, na pewno wycisk na owym wydziale jest duży, ale to nie znaczy, że absolwenci innych są 'nikim'. Na studiach ważne jest to, aby robić to, co się lubi (człowiek wtedy stara się po zajęciach szukać coś na owy temat, łapie praktyki itd. jest w pewnym stopniu przygotowany do pracy zawodowej, bo robi to, co lubi!).

      • 7 0

      • E tam, pozostałch braci technicznych i koleżanki z akademii zawsze darzyliśmy dużym szacunkiem.

        No może poza ZIE :P

        • 5 1

  • Nie zgadzam się z częścią wypowiedzi (3)

    PG jest uniwersytetem technologicznym, więc nie może zrezygnować z pewnej dozy przedmiotów humanistycznych czy zarządzania/przedsiębiorczości. Inżynier (ba, mgr inż.) nie może być od początku ograniczany wyłącznie do spraw czysto technicznych. Potem taki "kaleka" nie potrafi napisać prawidłowo dwóch zdań w swoim ojczystym języku, ani nie ma żadnego spojrzenia biznesowego na sprawy techniczne. Idzie taki fachowiec do Klienta i nie potrafi rozmawiać, nie rozumie celu biznesowego swojej pracy twórczej (a jeśli pracuje się w prywatnej firmie, to pracę trzeba pojmować przez ten pryzmat).
    Inżynierów trzeba kształcić szeroko w dziedzinie nauki, a głęboko w kierunku wybranej specjalizacji. I tak praca to weryfikuje, zawsze trzeba nauczyć się czegoś od nowa, technologie i stawiane zadania zmieniają się - trzeba być otwartym! Uczelnia nie da wiedzy, którą będzie się stosować przez kolejne 40 lat (czy nawet choćby przez 4...) Uczelnia ma kształtować postawę poznawczą.
    Wspominając swoje studia na ETI 1996-2001, informatyka, muszę przyznać że mieliśmy - jako przyszli informatycy - za dużo ciężkostrwanych przedmiotów elektronicznych (z racji wydziału, bo nie kierunku studiów). W życiu do tego nie wróciłem, nie zbliżyłem się nawet na kilometr. Ale kolejnym rocznikom już odpuścili część tych farmazonow. Za mało było przede wszystkim języka angielskiego. Chwała niektórym wykładowcom, że na wykładach prezentowali swoje notatki właśnie w tym języku (p. 'Bowisz', p. Goczyła).

    • 27 1

    • dobrze mówi

      polać mu

      • 6 0

    • Zgadzam się!

      • 4 0

    • W 100% można a nawet trzeba się z Tobą zgodzić, jako aktualny student PG, widzę, że niektóre wykłady do niczego nie prowadzą tzn. chodzi na to 10% studentów wykładowca (najczęściej starszy profesor nie potrafi kompletnie zaciekawić przedmiotem, druga sprawa, że na tych wykładach sama 'sucha' teoria). Wymieniając te godziny niepotrzebnych wykładów na bardziej 'owocne' laboratoria/ćwiczenia student zyskałby duużo więcej. (jednak 'ktoś' na tych wykładach zarabia niemałe pieniądze i ten 'ktoś' nie chce tego zmienić) :-)
      wykłady wykładami, studia studiami a po nich przychodzi rzeczywistość i człowiek zaczyna się uczyć na nowo w pracy.. : )

      • 3 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Do chorób cywilizacyjnych nie zaliczamy:

 

Najczęściej czytane