- 1 Znane osoby, które studiowały w Trójmieście (62 opinie)
- 2 Po semestrze rezygnuje nawet 1/3 studentów (137 opinii)
- 3 75 lat wyjątkowej szkoły z Gdyni (35 opinii)
- 4 Jest z Gdańska i inspiruje cały świat (20 opinii)
- 5 Gdańscy nauczyciele i dyrektorzy roku (54 opinie)
- 6 Zmianowość w szkołach, czyli gdy dziecko zaczyna szkołę o godz. 15 (154 opinie)
Twoje dziecko cię nie słucha - lepsza kara czy nagroda?
Jakie jest podejście polskich rodziców do kar i nagród? Co zrobić, kiedy dziecko nie słucha, ignoruje opiekuna? Wielu rodziców wciąż obawia się tzw. "wychowania bezstresowego", kiedy dziecku wolno wszystko. Okazuje się, że kary powoli odchodzą do lamusa - stosuje je zaledwie 5 proc. polskich opiekunów. Dzieci bardziej motywują nagrody - metody pozytywnej dyscypliny to domena aż 86 proc. rodziców.
Twoje dziecko Cię nie słucha?
Polscy rodzice przyznają, że dzieci nie zawsze ich słuchają.
Według 56 proc. ankietowanych takie problemy w komunikacji mają miejsce czasami, dla prawie 30 proc. jest to sytuacja częsta. Nic dziwnego - mózg dziecka potrzebuje czasu, aby się rozwinąć i wykształcić umiejętności komunikacji, aktywnego słuchania czy choćby skupienia.
Możemy w tym jednak pomóc, np. formułując nasze oczekiwania w prosty, bezpośredni i dopasowany do umiejętności poznawczych sposób. Przykładowo zamiast ogólników typu: "Bądź grzeczny", lepiej jasno określić oczekiwania i powiedzieć: "Muszę wykonać ważny telefon i potrzebuję ciszy. Chciałabym, abyś w tym czasie nie biegał, a za kilka minut będziesz mógł wrócić do zabawy". Co ciekawe w badaniu 7 proc. rodziców wskazało, że dziecko zawsze ich słucha.
- Dziecko, które zawsze słucha rodzica, to niekoniecznie pozytywne zjawisko. Warto pamiętać, że zwiększająca się wraz z wiekiem potrzeba niezależności skutkuje mniejszymi i większymi buntami, a niezgoda z rodzicem, choć czasem obiektywnie irracjonalna, to naturalny element odkrywania przez nie swojej odrębności i budowania poczucia sprawczości. Czasami te "zbyt grzeczne" dzieci to właśnie takie, których próby buntu były wcześniej zbyt dotkliwie tłumione - wyjaśnia Dorota Czarnecka, ekspertka Novakid prowadząca edukacyjne konto relacja.edukacja.
Przyczyny braku posłuchu wśród dzieci, które wskazali w badaniu rodzice, są dość standardowe. Według 35 proc. z nich przyczyną bywa zainteresowanie czymś innym, 34 proc. wskazuje na "chwilowy bunt". Rzadziej pojawiały się czynniki, takie jak zmęczenie czy problemy z koncentracją.
Podobnie wygląda sytuacja w innych krajach - zainteresowanie skierowane na inny obiekt deklarowało prawie 50 proc. rodziców hiszpańskich i niemieckich.
Jak Europejczycy reagują na niepożądane zachowanie swoich dzieci?
Prawie 86 proc. przebadanych rodziców z Polski jako sposób radzenia sobie w sytuacji, gdy dziecko ich nie słucha, wskazało pozytywną dyscyplinę, np. rozmowę, podczas której starają się oni wytłumaczyć dziecku swoje oczekiwania oraz wyjaśnić konsekwencje.
7 proc. przyznało, że po prostu czeka na poprawę zachowania, a jedynie 5 proc. badanych jako sposób rozwiązania sytuacji wskazało kary.
Warto podkreślić, że wśród 7 przebadanych krajów to właśnie polscy rodzice najczęściej deklarowali metody pozytywnej dyscypliny. Za nami jest Rumunia i Hiszpania (po 81 proc.). Rzadziej z tego typu rozwiązań korzystają Francuzi (69 proc.) czy Włosi (74 proc.). Przedstawiciele tych dwóch nacji jednocześnie najczęściej stosują kary (28 proc. wśród francuskich i 21 proc. wśród włoskich rodziców), np. w formie zabrania dziecku ulubionej zabawki.
- Choć wydawać by się mogło, że sposób, w jaki rodzice podchodzą do mniej pożądanych zachowań swoich dzieci, nie ma większego związku z ich ogólnym rozwojem, to jednak nie jest to zgodne z prawdą. Według badań istnieje powiązanie pomiędzy oceną intencji i zachowania dziecka przez matkę a jej stylem reagowania oraz w konsekwencji zdolnościami językowymi. Jak się okazuje, "surowe" rodzicielstwo wiąże się z nasilonymi problemami z zachowaniami eksternalizacyjnymi, czyli antyspołecznymi, o charakterze impulsywności czy agresji, oraz z gorszymi wynikami językowymi. Jednocześnie tego typu problemy rozwojowe sprawiają, że rodzice stają się bardziej surowi, co tworzy błędne koło - tłumaczy Ewelina Rojek z Novakid.
Kary czy nagrody?
Choć współcześni rodzice coraz częściej deklarują, że są przeciwni wymierzaniu kar, temat nagród wciąż jest kwestią sporną. Niektórzy przekonują, że warto w ten sposób wzmacniać pożądane zachowania, zdaniem innych celem rodzica jest wpojenie dziecku określonych wartości, aby kierowało się ono nimi niezależnie od gratyfikacji.
- Jak powiedział Alfie Kohn, kary i nagrody to dwie strony tego samego medalu. Choć te drugie dla wielu rodziców są sposobem na okazanie miłości i przychodzą nam zupełnie naturalnie, nie powinny być metodą wywierania na najmłodszych wpływu i wymuszania konkretnego zachowania. Dziecko pragnące miłości i akceptacji będzie dążyło do uzyskania pochwały czy innego rodzaju nagrody, dlatego mogą one być skuteczne, jednak celem wychowania jest przekazanie dziecku wartości, dzięki którym z własnej woli będzie ono wybierało pożądane postawy, a nie dlatego, że nauczyło się ono na pamięć wzorców postępowań - mówi Dorota Czarnecka. - Nie oznacza to jednak, że nie możemy szczerze pochwalić dziecka, kiedy podoba nam się jego zachowanie. Badania sugerują natomiast, że najlepsze efekty uzyskujemy, chwaląc postawę, a nie dziecko personalnie. Lepiej więc powiedzieć: "Widzę, że włożyłeś w to dużo pracy" niż "Jesteś taki mądry!". Dzieci, które w pierwszych latach życia są chwalone za włożony wysiłek, w wieku szkolnym częściej przejawiają przekonanie, że poradzą sobie nawet z trudnymi wyzwaniami - dodaje ekspertka.
65 proc. polskich rodziców stosuje nagrody
Według badania 65 proc. polskich rodziców stosuje nagrody, ale tylko w określonych sytuacjach. Z kolei dla 18 proc. z nich jest to bardzo skuteczne narzędzie, z którego chętnie i często korzystają. Tylko niecałe 15 proc. ankietowanych opowiedziało się za opcją braku nagród.
W podejściu do tego tematu wyprzedzają nas Hiszpanie - podczas gdy w Polsce za nagrodami opowiedziało się łącznie 83 proc. respondentów, w Hiszpanii zwolennikami tej metody było 86 proc. Za nieefektywne uznało tam nagrody jedynie 8 proc. badanych.
Stosowane przez badanych rodziców nagrody, mające na celu wzmocnienie pozytywnych zachowań, to przede wszystkim uznanie słowne, wykorzystywane przez prawie 40 proc. osób, drobne prezenty lub upominki i więcej wspólnie spędzanego czasu (po niecałe 30 proc.).
Jednocześnie polscy rodzice wydają się dość pewni swoich metod wychowawczych. 40 proc. z nich nie dostrzega problemów w kontekście adekwatnego odpowiadania na dziecięce zachowania. Dla nieco ponad 30 proc. problemem bywa wybór konkretnej metody, a 20 proc. miewa trudność z konsekwentnym stosowaniem wybranych sposobów.
Opinie wybrane
-
2023-11-16 12:50
Kontrowersyjny temat (3)
po części stanu tego rzeczy są rodzice odpowiedzialni w tym drapieżnym i szybkim pędzie życia. Po prostu przychodzą do domu i chcą mieć święty spokój
a co drugi zadaje pytanie dziecku co w szkole ten odpowiada nic ciekawego i każdy rozchodzi się do swoich pokoi. A wystarczy pociągnąć temat i zapytać to powiedz o tych nieciekawych sprawachpo części stanu tego rzeczy są rodzice odpowiedzialni w tym drapieżnym i szybkim pędzie życia. Po prostu przychodzą do domu i chcą mieć święty spokój
a co drugi zadaje pytanie dziecku co w szkole ten odpowiada nic ciekawego i każdy rozchodzi się do swoich pokoi. A wystarczy pociągnąć temat i zapytać to powiedz o tych nieciekawych sprawach ale rodzice tego nie robią.
Dużo dzieciaków ściąga wzorce od rówieśników przejmując nawet w domu czy w szkole styl mówienia swoich kolegów i koleżanek. Każdy pochodzi z innego domu ale Ci nowobogaccy bez obrazy czasem ich dzieciaki wymiatają.
Kiedyś się poznało na zewnątrz czy to dziecko chodzi do podstawówki czy średniej dziś
dziewczyny z podstawówki takie podlotki z całą gamą makijażu na twarzy i ta egzaltacja niektórych. Patrzą w komunikacji w ekran komórek czy ma dobrze ułożony kosmyk włosów czy usta się świecą totalny odlot.
Moda aż poraża te szerokie spodnie teksasowe na dole co służą niektórym na chodniku za mopa lub miotłę. Dziewczynki takie chudziny te spodnie często nie doprane brudne i pogniecione nie ciekawy obraz.
Słownictwo ograniczone co drugi to się wysłowić nie może dobrze bo telefony i przestrzeń w jakiej ta młodzież żyje ukazuje obraz do czego to dąży.- 58 4
-
2023-11-16 13:10
Widać np jak zaniedbane dzieci są niektóre. Trampki tak upier. Ciuchy to samo . Rodzice nie mają czasu bo jak w poście wyżej...
- 7 2
-
2023-11-16 15:30
To lenistwo rodziców i tyle
dadzą smarkaczowi smartfon albo tablet i rób co chcesz przez cały dzień, potem takie ofiary losu wchodzą na przejścia dla pieszych w słuchawkach nie rozglądając się nawet czy coś jedzie .
- 10 2
-
2023-11-17 13:12
Widok rodzica który idzie z synem lub córką - na rower, na zakupy, czy ot tak przejść się - żadkość!
U nas dziecko i dorośli to dwa, odrębne światy - rodzice praca i znajomi, dzieci - szkoła i znajomi. Zero wspólnych zainteresowań.
Jedni drugich chyba by się chętnie pozbyli....- 10 0
-
2023-11-16 11:59
(1)
Taka prawda. Chcieliśmy Ameryki to ja mamy. Z całym 'dobrodziejstwem'. Smartfon, xboxy, laptopy... To dzieci pokochały najbardziej. To je rozkojarza. Oszołamia. Post wyżej jes bardzo mądry i życiowy. Chodzę z synkiem na plac zabaw. Na rowerek na osiedlu. Nigdy nie widziałem zgrai dzieci podczas podchodów np. Smutne to jest co my rodzice i ogólnie
Taka prawda. Chcieliśmy Ameryki to ja mamy. Z całym 'dobrodziejstwem'. Smartfon, xboxy, laptopy... To dzieci pokochały najbardziej. To je rozkojarza. Oszołamia. Post wyżej jes bardzo mądry i życiowy. Chodzę z synkiem na plac zabaw. Na rowerek na osiedlu. Nigdy nie widziałem zgrai dzieci podczas podchodów np. Smutne to jest co my rodzice i ogólnie 'rozwój świata' dał nowemu pokoleniu. Do tego przykłada też rękę ludzki pęd za pieniędzmi. Są osoby, które mają ciężko i ich rozumiem, ale jest od groma takich co muszą i muszą mieć więcej i więcej. Pokazać drugiemu, że ja mam. Mnie stać. Chore czasy pod wieloma względami.
- 57 3
-
2023-11-18 21:23
A stare pokolenie jest lepsze?
Jakoś nie widzę aby co drugi "dorosły" czytał gazety w miejscach publicznych jak kiedyś
- 6 2
-
2023-11-16 11:42
(10)
Jest to bardzo ciężki temat. Mamy dzieci to się wypowiem. Starszy syn wciągnął się w granie . Ma przyzwolenie dwa dni w tygodniu szkolnym tj po 2h i raz w weekend. Odciągnąć go od tego jest bardzo ciężko. Tak to uzależnia te dzieci bo jest to szeroki temat. Chodzi na sport. Chodzimy na spacery. Jednak granie wciąż siedzi w głowie. Dzieci w
Jest to bardzo ciężki temat. Mamy dzieci to się wypowiem. Starszy syn wciągnął się w granie . Ma przyzwolenie dwa dni w tygodniu szkolnym tj po 2h i raz w weekend. Odciągnąć go od tego jest bardzo ciężko. Tak to uzależnia te dzieci bo jest to szeroki temat. Chodzi na sport. Chodzimy na spacery. Jednak granie wciąż siedzi w głowie. Dzieci w większości ogólne się "nie słuchają" tzn często nie chcą zrobić co rodzic chce. Jednak to nie jest jakiś powód do demonizowania. Gorzej jak kompletnie nic nie chce zrobić . Niestety,ale widzę że my starsi mieliśmy sto razy lepiej w dzieciństwie. Nie chodzi o aspek finansowy. Tylko o ten ogólny rozwój między dzieciakami . Rozmowę . Obcowanie . Trochę zbyt wychuchane teraz te dzieciaki .
- 67 6
-
2023-11-16 11:55
A co ty pokazujesz dziecku (robisz w wolnych chwilach) (2)
Coś co może być równie ciekawe lub nawet bardziej interesujące niż granie?
- 7 14
-
2023-11-16 13:01
(1)
Przede wszystkim u nas pełen luz i nic na siłę . To ja wyniosłem z domu . Miałem wolną rękę i na czym sam się sparzyłem to wiem i wyciągałem wnioski . Tak więc lubimy zamulać na kanapie . Gramy w warcaby, monopol czy uno. Gry komputerowe też oczywiście. Jednak nigdy nie robiłem nic wbrew sobie.nigdy nie szedłem za trendami, modą. Może dzieciom daję za mało"atrakcji"? No a może daję im to co najcenniejsze? Poprostu swoją osobę i czas....
- 13 3
-
2023-11-17 08:49
Nie rób mu krzywdy tym Monopoly, brrr. Pograjcie w coś porządnego, a jeszcze lepiej, razem na kompie.
- 1 11
-
2023-11-16 13:09
5h tygodniowo na hobby jakim jest elektroniczna rozrywka (5)
to jednak też jest przegięcie... Sam pamiętam, że miałem coś koło 2h, ale dziennie jak pojawił się w domu komputer. Z czasem to było coraz więcej. Akurat na tyle dużo, żeby pograć "w opór" + starczyło na rozwijanie innych umiejętności związanych z komputerem z 'nudów' (sieci komputerowe, podstawy programowania, tworzenie stron www czy grafiki), a
to jednak też jest przegięcie... Sam pamiętam, że miałem coś koło 2h, ale dziennie jak pojawił się w domu komputer. Z czasem to było coraz więcej. Akurat na tyle dużo, żeby pograć "w opór" + starczyło na rozwijanie innych umiejętności związanych z komputerem z 'nudów' (sieci komputerowe, podstawy programowania, tworzenie stron www czy grafiki), a czas 'pozaekranowy' przeznaczałem na prasę związaną z tematyką (CD-Action.... ech piękne czasy). Z perspektywy czasu zaprocentowało, pasja pozostała, skończyłem eti na pg (bo chciałem, nikt mnie nie zmuszał) i sobie teraz spokojnie pracuję w it. Grając 5h tygodniowo dzieciak ani się nie nacieszy graniem, ani niczego nie nauczy sam z siebie, a jeszcze koledzy będą się z niego śmiali, że ma zero skilla w CS'a, LoLa czy inną Mobę. Na dodatek zaspoilerują mu każdego cRPGa jaki tylko będzie na czasie, bo biedak nic nie zdąży skończyć :)
- 12 14
-
2023-11-16 13:12
(2)
Tee mso przeczytaj co napisałeś i zastanów się czy nie masz problemu właśnie ty.
- 10 6
-
2023-11-16 13:21
no wg mnie problem jednak ma rodzic. Godzina/dwie dziennie by dzieciakowi krzywdy nie zrobiła, a ograniczenie mu całkowicie dostępu do kompa do 3 dni w tygodniu skończy się tym, że jak się wyprowadzi, to od komputera nie wstanie, bo nie będzie sobie w stanie sam dawkować rozrywki.
- 7 8
-
2023-11-16 14:33
Problem z czym?
że mam obecnie pracę, którą lubię, czy że miałem fajne dzieciństwo i możliwość sprawdzenia wielu różnych zainteresowań bez sztucznych ograniczeń? Mając świadomość, że 'gry' mi nie uciekną, bo zawsze mogę sobie pograć w domu, nie kombinowałem jakby tu cichaczem przekiblować wolny czas u kumpli i grać tam poza limitem, tylko faktycznie robiliśmy
że mam obecnie pracę, którą lubię, czy że miałem fajne dzieciństwo i możliwość sprawdzenia wielu różnych zainteresowań bez sztucznych ograniczeń? Mając świadomość, że 'gry' mi nie uciekną, bo zawsze mogę sobie pograć w domu, nie kombinowałem jakby tu cichaczem przekiblować wolny czas u kumpli i grać tam poza limitem, tylko faktycznie robiliśmy wspólnie fajne rzeczy na powietrzu, na tyle na ile sił wystarczyło i pogoda pozwalała. Komp był jako alternatywa, a nie zakazany owoc dostępny w wybrane dni w tygodniu :).
- 9 3
-
2023-11-16 13:53
heh, też tak miałem, pierwszy PCet na początku lat 90 (1)
ale jako że inni kumple mieli wtedy commodore i atari to o grach za bardzo nie mogliśmy gadać a i priorytetem zawsze było podwórko. Potem, już pod koniec podstawówki dopiero zaczeliśmy trochę więcej grać, mniej więcej tak jak mówisz ze 2h na dobę. Natomiast mój 12 letni syn potrafi teraz siedzieć i 4 godziny. Wkurza mnie to, ale nie mam jak się
ale jako że inni kumple mieli wtedy commodore i atari to o grach za bardzo nie mogliśmy gadać a i priorytetem zawsze było podwórko. Potem, już pod koniec podstawówki dopiero zaczeliśmy trochę więcej grać, mniej więcej tak jak mówisz ze 2h na dobę. Natomiast mój 12 letni syn potrafi teraz siedzieć i 4 godziny. Wkurza mnie to, ale nie mam jak się przyczepić. Uczy się dobrze, trenuje sport a do tego chodzi do muzycznej. Książkę też czyta jak pogonię. Spędzamy też czas razem. Nie znam argumentu który by uzasadniał że powinien grać mniej. Dziewczyna ostatnio go trochę odciąga bo poświęca jej czas. No ale to tyle
- 3 1
-
2023-11-16 14:20
Pamiętam też siebie. Nie miałem żadnych limitów grania, raz grał mój ojciec raz ja. Najwięcej grałem w okresie Gimanzjum, a w Liceum odkryłem, piwko i wypady ze znajomymi które dały mi więcej frajdy. Ale ogólnie gry miały duży wpływ na mnie uważam że pozytywny. Grałem głównie w strategie ale też i w strzelanki. Gdy podrosłem zapytałem się Ojca jak
Pamiętam też siebie. Nie miałem żadnych limitów grania, raz grał mój ojciec raz ja. Najwięcej grałem w okresie Gimanzjum, a w Liceum odkryłem, piwko i wypady ze znajomymi które dały mi więcej frajdy. Ale ogólnie gry miały duży wpływ na mnie uważam że pozytywny. Grałem głównie w strategie ale też i w strzelanki. Gdy podrosłem zapytałem się Ojca jak na to patrzył i powiedział, że mnie obserwował jak reaguje. Nie widział, nic co by go martwiło w tym, że grał więc mi pozwalał, tyle. Pamiętam jak kiedyś gdy byłem w Gimnazjum kupił grę Larry7... może to też jakaś forma wychowania :D
- 5 1
-
2023-11-17 14:39
Wciągnął się w granie
Prawie jak młody Chopin?
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.