• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W Trójmieście przybywa prywatnych szkół

Marzena Klimowicz-Sikorska
2 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Brak ławek i praca w grupach, a także system krytycznego myślenia - to jeden z wyróżników nowego niepublicznego gimnazjum, które rusza w Gdańsku. Brak ławek i praca w grupach, a także system krytycznego myślenia - to jeden z wyróżników nowego niepublicznego gimnazjum, które rusza w Gdańsku.

W Trójmieście działa już kilkadziesiąt niepublicznych szkół. Niedawno dołączyły do nich dwie: akademickie liceum przy szkole wyższej Ateneum i Szkoła Demokratyczna Kalejdoskop. Z wrześniem otwiera się niepubliczne gimnazjum Thinking Zone, które ma uczyć krytycznego myślenia.



Czy posłał(a)byś swoje dziecko do szkoły niepublicznej?

Jeszcze kilkanaście lat temu szkoły niepubliczne kojarzyły się ze słabszymi uczniami, którzy nie poradziliby sobie w "normalnej" szkole. Ten mit mija się jednak z rzeczywistością, a rodzice coraz chętniej wysyłają właśnie do takich placówek swoje dzieci, chociaż czesne wynosi nierzadko blisko połowę przeciętnych zarobków.

Szkoła krytycznego myślenia

Niedawno do edukacyjnej mapy Trójmiasta dołączyło Liceum Akademickie przy Ateneum Szkole Wyższej, a także Szkoła Demokratyczna Kalejdoskop. W Gdańsku swój pierwszy rok szkolny rozpoczyna niepubliczne gimnazjum, które będzie pierwszą prowadzoną nowatorskim systemem TOC [Theory of Constraints - teoria ograniczeń - przyp. red]

Inność Niepublicznego Gimnazjum Thinking Zone polegać ma na dwóch rzeczach. Pierwsza to lokalizacja - szkoła, jako jedyna w Trójmieście mieścić się będzie w biurowcu (jej siedziba znajduje się w Olivia Business Center).

- System oświaty, który znamy, został stworzony w Prusach na początku XIX w. po to żeby "produkować" pracowników do nowo powstałych fabryk - mówi Maciej Winiarek, współzałożyciel Thinking Zone. - Wszystkie były tworzone w modułach - 45 minut przejście z jednego cyklu do drugiego, jedna osoba - nauczyciel - mówiąca, co trzeba robić. To wszystko było ustawione pod fabryki. System oświaty nadal tak wygląda, choć świat się od tego czasu diametralnie zmienił. Chcemy zmienić otoczenie - praca przez najbliższe 20-30 lat będzie odbywała się w biurowcach, więc trzeba się umieć w nich odnaleźć, stąd m.in. wybór lokalizacji.
Sprawdź wszystkie szkoły niepubliczne i społeczne w Trójmieście

Uczniów w klasach ma być maksymalnie 18, a cała szkoła ma liczyć nie więcej niż 60 uczniów. Będzie wyposażona w meble, które można szybko zdemontować i wynieść oraz w pełną gamę multimediów. Inny będzie też układ hierarchii - nauczyciel nie będzie najważniejszy i nieomylny. Stosunki w relacji uczeń-nauczyciel mają być partnerskie, uczniowie mają prawo nie tylko czegoś nie wiedzieć, ale i kwestionować zdanie nauczyciela.

- To, czego nie ma w innych szkołach, to wsparcie psychologiczne - u nas każdy uczeń będzie diagnozowany dwa razy do roku pod względem kompetencji - mówi współzałożyciel. - Oprócz tego psycholog będzie przychodzić do nas na warsztaty, które mają rozwijać te kompetencje.
Po drugie szkoła, jako jedyna placówka w Polsce, wykorzystywać będzie w nauczaniu nowatorski system TOC.

- Metodologia pracy będzie koncentrować się na programie edukacyjnym TOC, nastawionym m.in. na: myślenie krytyczne, rozwiązywanie problemów, uczenie samodzielnego myślenia, myślenia logicznego - dodaje Winiarek. - Od 10 lat zajmuję się TOC w Polsce. Wiele szkół wykorzystuje te narzędzia w pracy z uczniami, ale nie spotkałem żadnej placówki, która byłaby oparta wyłącznie na tej metodzie. W naszej szkole wszyscy nauczyciele będą w ten sposób pracować. Idea TOC polega na przetwarzaniu informacji i umiejętności ich krytycznego analizowania. Będzie to dotyczyć zarówno przedmiotów humanistycznych jak i ścisłych - uczniowie muszą wiedzieć co z czego wynika i dlaczego.
Jak zapewnia współzałożyciel Thinking Zone podstawa programowa będzie realizowana, jedynie sposób w jaki będzie się to odbywać odbiegać będzie mocno od znanego standardu. Do tego jednak potrzebni są nauczyciele, którzy spełnili odpowiednie kryteria i do tego przeszli szereg szkoleń z TOC.

- Wszyscy nasi nauczyciele są przeszkoleni z TOC i nadal będą szkoleni. Szukaliśmy takich pedagogów, którzy nie czuli się dobrze w ograniczającym ich systemie oświaty, przez który nie mogą robić swoich projektów - dodaje współzałożyciel. - Nauczyciel jest odpowiedzialny za stworzenie idealnych warunków do pracy, jakie wymagane są do dzisiejszej lekcji. Jutro może być inaczej.
Szkoła zamierza też współpracować z młodymi start-up'owcami, by uczyć niewiele młodszych od nich gimnazjalistów kreatywności i otwartości w biznesie.

Wszystkie przedmioty do krytyki

Rodzicie i uczniowie zdecydowali, że w szkole będzie religia. Także i ona będzie wykładana systemem TOC.

- Ksiądz czy katecheta to normalny nauczyciel, i tak jak pozostali przejdzie szkolenie TOC - mówi Winiarek. - Myślę, że sztuka krytycznego myślenia to dobry sposób na ożywienie tego przedmiotu, bo pojawia się element dyskusji.
Kto posyła dzieci do takiej szkoły?

Czesne w Thinking Zone wynosić będzie 1 tys. zł. To nieco więcej niż w innych niepublicznych szkołach w Trójmieście. Jednak gimnazjaliści, którzy trafili do pierwszej klasy mają już w większości za sobą doświadczenia z takimi placówkami.

- Większość to rodzice, których dzieci chodziły do najlepszych niepublicznych szkół w Trójmieście, a którzy są nimi rozczarowani, bo nie znaleźli w nich nic innego poza wyścigiem szczurów nastawionym na przygotowanie uczniów do rozwiązywania testów - dodaje Winiarek. - Mówili mi, że ich dzieci nie mają żadnych relacji z rówieśnikami, nie pracują zespołowo, są skupione tylko na wynikach. Niestety szkoły niepubliczne w Polsce nie mają za dużo do zaoferowania.
Szkoły niepubliczne, a wyścig szczurów

Z takim zdaniem o niepublicznych placówkach nie zgadza się pani Anna, której syn właśnie idzie do trzeciej klasy podstawowej w Gdańskich Szkołach Autonomicznych przy ul. Osiek.

- Zanim posłałam dziecko do szkoły niepublicznej zrobiłam wywiad wśród znajomych. Po kilku przygodach z takimi placówkami, które ostatecznie nie do końca nam pasowały - w jednej np. syn nudził się na zajęciach - stanęło na Gdańskich Szkołach Autonomicznych przy ul. Osiek. Choć czesne kosztuje prawie 1 tys. zł nie przepisałabym dziecka do żadnej innej szkoły, a już na pewno nie do publicznej - mówi pani Anna. - Syn nie dość, że nie nudzi się na zajęciach, to jeśli chce uczestniczyć w jakichś, które nie są przewidziane dla jego grupy wiekowej, np. z astronomii, nikt nie robi mu problemów. Z tego co słyszę od znajomych mających dzieci w państwowych szkołach, jest tam wieczny problem z ilością miejsc na zajęcia dodatkowe. Co więcej wszystko odbywa się zaraz po lekcjach w tym samym budynku, nie trzeba więc stać w korku i płacić za coś, co my mamy już wliczone w czesne. Do tego widać, że nauczyciele, którzy są w tej szkole dobrze opłacani, bardzo się angażują i im się po prostu chce.

Miejsca

Opinie (63) 2 zablokowane

  • tej umiejętności akurat polskiemu społeczeństwu nie brakuje ;) (1)

    "niepubliczne gimnazjum, które ma uczyć krytycznego myślenia."

    pewnie jak z każdym produktem tak i ze szkolnictwem, trudno szufladkować że jedne dobre a drugie złe... każdy swój rozum ma i wybiera to co uważa lub to na co go stać...

    • 2 5

    • Oj brakuje skoro wybiera zbankrutowany ZUS i nie tylko

      np. Amber Gold, czyli ZUS na małą skalę.

      • 0 0

  • Ale bądźmy obiektywni, a nie twórzmy rzeczywistość Pani redaktor. (2)

    "Jeszcze kilkanaście lat temu szkoły niepubliczne kojarzyły się ze słabszymi uczniami, którzy nie poradziliby sobie w "normalnej" szkole."

    Pani redaktor coś się pomyliło... jeżeli już to kojarzyły się z dziećmi bogatych rodziców. Natomiast żeby być uczciwym - to nie odstawały, a niektóre znacznie przeganiały publiczne jakością uczenia - a językami wielokrotnie.

    • 15 5

    • macie po połowie rację

      Szkoły prywatne kojarzyły się z dziećmi bogatych rodzicòw, które nie poradziłyby sobie w państwowej szkolem

      • 7 5

    • Czyżby ktoś się promował????

      • 0 0

  • Szkoła dla przyszłych bananów (5)

    Choćbym nie wiem ile miał kasy nie wysłałbym dziecka do szkoły ,,dla lulusiów".

    • 17 12

    • Dobrze, wyślij do szkoły dla zmywaków... (3)

      jwt.

      • 6 3

      • nnooo... po takiej prywtnej to twój głąb orłem zostanie (1)

        i trzymają go tylko dlatego że płacisz a ty myślisz że on taki "mundry"

        • 3 5

        • Jestem nauczycielem w prywatnej szkole. Nie wiem jak w innych, ale u nas jest tylu chętnych, że jeżeli jakiś "głąb" (cytując autora poprzedniego komentarza) nie chce sie uczyć i nie korzysta z pomocy, którą mu oferujemy (terapia, zajęcia wyrównawcze, konsultacje itp.) to poprostu dziękujemy takiemu i zapraszamy na jego miejsce takiego co mu się będzie chciało.

          • 0 0

      • nie ma takich szkół..

        ...za to są sportowe, o przeróżnych profilach i rozszerzonych programach nauczania, artystyczne- zarówno muzyczne jak i plastyczne,itd. Wszystkie one natomiast nie wykluczają nikogo a Twoje dziecko uczy się w nich rozmawiać i współżyć z dziećmi z różnych rodzin-bogatych lub biednych, zdolniejszych i mniej zdolnych, dobrze wychowanych czy skrzywdzonych patologią. Ono samo dobierze sobie grupę z którą bardziej będzie wolało przebywać. A na to czy zostanie inżynierem, robotnikiem, sprzedawcą, bankierem czy złodziejem rodzaj szkoły nie ma najmniejszego wpływu. Poza tym co złego jest w pracy na zmywaku? Wiele osób zaczyna swoją karierę zawodową od takiej pracy. Choć zapewne Twoje dziecko już zaplanowało bycie derektorem :)

        • 2 2

    • Raczej dls idiotow

      • 1 3

  • Biedne dzieci

    Od początku życia zamknięte w biurowcu. Chyba jednak wolę tradycyjne, szkolne budynki.

    Mam nadzieję, że WF będzie organizowany nieopodal na boiskach UG, a nie na dziedzińcu OBC...

    • 26 1

  • A dzieci Pana Winiarka chodzą do Gedanensis (1)

    • 6 0

    • Współczuję

      • 5 0

  • he he

    Nie ma to jak artykuł sponsorowany:)))

    • 9 1

  • Boją się (1)

    Oczywiście, że posłałabym dziecko do prywatnej szkoły, bo pani, która nie mogla zaliczyć egzaminu z matematyki, wysłała swojego męża do profesora ze skargą. Jak to moja żona (była) nie zdała egzaminu, przecież tyle się uczyła. Chciała uczyć matematyki, niestety została w nauczaniu początkowym. Taka od uczniów 1-3 wymaga by żaden uczeń nie odezwał się podczas lekcji. Rodzice boją się odezwać.

    • 4 5

    • Jak to nie zdała egzaminu z matematyki wiec została w nauczaniu początkowym? Przecież , żeby być nauczycielem matematyki, lub nauczycielem klas 1-3 trzeba skończyć zupełnie inne kierunki studiów. W pierwszym wypadku trzeba ukończyć studia wyższe z matematyki i zrobić kurs pedagogiczny. By być nauczycielem klas 1-3 trzeba ukończyć studia pedagogiczne.

      • 1 0

  • Państwo powinno więc oddać kasę którą opłaca się w podatkach na szkołę

    przynjajmniej na razie w formie bonu oświatowego.

    • 3 2

  • sorry ale nasi nauczyciele sa zbyt glupi i nieodpowiedzialni, pewnie nie wszyscy

    wyslalam kiedys dzieci do szkolly prywatnej 12 osob w klasie i nauczycielka sobie nie radzila z taka iloscia, a druga zostawila kilkoro dzieci w centrum gdanska bo nie zdazyly na spotkanie, tez jestem nauczycielka , licze glowy na kazdej wycieczce i nie ruszylabym sie gdyby wszystkie nie dotarly, wydalam kupe kasy i przenioslam dzieci do panstwowej

    • 1 0

  • praca

    Przeszłam na emeryturę w ubiegłym roku, a chciałabym pracować, bo nie czuję się stara. Prywatną szkoła jak najbardziej. Nie mogę usiedzieć w domu, a po drugie ile można chodzić bezczynnie, robić na drutach i sprzatać!! KL początkowe

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Do chorób cywilizacyjnych nie zaliczamy:

 

Najczęściej czytane