- 1 Absolwent gdyńskiej "trójki" głównym naukowcem w OpenAI (65 opinii)
- 2 Rusza rekrutacja do szkoły średniej 2024/25. Jak zapisać się i wybrać klasę? (18 opinii)
- 3 Egzamin ósmoklasisty 2024. Arkusz z matematyki (27 opinii)
- 4 Zwyciężyli w Odysei Umysłów w Polsce. Czeka ich finał w USA (16 opinii)
- 5 Egzamin ósmoklasisty 2024. Zobacz arkusze (42 opinie)
- 6 Egzamin ósmoklasisty 2024. Mamy arkusze z angielskiego (10 opinii)
'Wprost' nie pokazuje dokumentów na Ceynowę
- O akta służb specjalnych PRL na temat prof. Andrzeja Ceynowy może się do IPN zwrócić on sam, badacz lub dziennikarz - informuje rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. - Każdy z tych podmiotów może po uzyskaniu takiego dostępu upublicznić dane dokumenty. IPN nie może zaś sam z siebie "upubliczniać" takich akt.
Powyższa wypowiedz przedstawiciela IPN to efekt listu otwartego, jaki prof. Ceynowa zamieścił na stronie internetowej Uniwersytetu Gdańskiego. Wzywa w nim m.in. tygodnik "Wprost" do ujawnienia na postawie jakich dokumentów twierdzi, że współpracownik SB o pseudonimie "Lek" to on. Przedstawiciele tygodnika najpierw stwierdzili, że prawo do ubublicznienia tych dokumentów ma tylko IPN, a następnie, że takich dokumentów nie mają.
- My niczego nie ukrywamy - zapewnia Grzegorz Pawelczyk. - Wszystko co mieliśmy do opisania to opisaliśmy w tekście na temat pana profesora. A ponieważ on chce nam wytoczyć proces sądowy, to jest oczywiste, że jako strona nie będziemy ujawniać wszystkich metod i taktyki jakie przyjmiemy w tym procesie. To oczywiście nie oznacza, że ukrywamy jakiekolwiek dokumenty.
"Wprost" w minionym tygodniu zamieścił artykuł "Agenci w Gronostajach", w którym sugeruje, że prof. Ceynowa i prof. Józef Włodarski, dziekan wydziału filologiczno-historycznego gdańskiej uczelni, współpracowali z SB. Tygodnik powołuje się na dokumenty IPN, ale nie określa jakie.
Ceynowa zapewnia, że nie był agentem, choć przyznaje, że w latach 70. próbowano zmusić go do współpracy z SB. W liście opisuje te próby i swoją postawę wobec nich.
"(...) Na anglistyce Uniwersytetu Gdańskiego pracuję nieprzerwanie od 2 lutego 1974 roku" - opisuje rektor Ceynowa. - "Po jakichś trzech, a może czterech latach pracy (a więc albo w 1977 albo w 1978 roku) dostałem pocztą wezwanie do stawienia się w gmachu Wojewódzkiej Komendy Milicji Obywatelskiej na ulicy Okopowej w Gdańsku. Cel wezwania nie był określony. Na miejscu okazało się, że jestem przesłuchiwany przez dwóch milicjantów w cywilu i zmuszany do podjęcia współpracy z SB. Stosowano względem mnie różne niewybredne metody, które dziś są powszechnie opisywane jako "standardowe" metody działania służb specjalnych PRL.
Takich wezwań, w odstępach paromiesięcznych, może półrocznych, otrzymałem jeszcze dwa albo trzy. W Komendzie za każdym razem nakłaniano mnie do współpracy. Gdy zdecydowanie odmawiałem, straszono mnie zwolnieniem z pracy, trudnościami w karierze uniwersyteckiej i uniemożliwieniem mi wyjazdów zagranicznych, co w moim przypadku (jestem amerykanistą) równało się zablokowaniu mojego rozwoju naukowego.
Gdy to nie skutkowało, spróbowano skoordynowanego nacisku jednocześnie na mnie i na moją żonę, która w tym czasie pracowała na Uniwersytecie Gdańskim w Dziale Współpracy z Zagranicą. Wezwano ją do Biura Paszportowego i zażądano sprawozdań składanych przez pracowników Rektorowi po powrocie z zagranicy. Żona odmówiła, a o zajściu poinformowała swoich przełożonych na Uniwersytecie i Rektora. Gdy więc i ta metoda zwerbowania mnie zawiodła, przestano wzywać mnie na Komendę i nakłaniać do współpracy. (...)"
"(...)Nie było żadnej współpracy, żadnego przekazywania informacji. Nigdy na nikogo nie doniosłem, nigdy nie splamiłem się hańbą bycia konfidentem. Wprost odwrotnie: byłem (i jestem nadal) przekonany, że ze względu na moje częste kontakty z Ambasadą Amerykańską w Warszawie oraz z biurem Fundacji Fulbrighta, ze względu na fakt, że zapraszałem na anglistykę zarówno dyplomatów amerykańskich jak i amerykańskich profesorów, byłem obiektem ścisłej inwigilacji. Przyzwyczaiłem się do myśli, że każdy mój ruch może być obserwowany, a każda rozmowa może być podsłuchiwana.
Kiedy w 1989 roku upadł komunizm, myślałem, że koszmar SBecji w moim życiu się skończył. Wypadki ostatnich dni dowodzą, że nie.
Nie jestem bohaterem: nie dokonałem żadnych spektakularnych czynów w walce z komunizmem. Raczej stronię od polityki. Nie siedziałem za Solidarność. Nie byłem aresztowany. Nie byłem bity. Nie byłem nawet pałowany jak wielu innych. Ale przez te wszystkie lata żyłem w poczuciu pewnej satysfakcji i dumy, że choć tamte czasy były trudne, a ja miałem wiele do stracenia, nie dałem się złamać, nie ugiąłem się, nie splamiłem godności zwykłego Polaka.(...)"
Prof. Ceynowa skierował wniosek do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o wszczęcie postępowania o pomówienie go w mediach. Sprawa ma trafić do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zdecyduje, czy wszcząć śledztwo.
Rektor zapowiadał też powództwo o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorce artykułu, redaktorowi naczelnemu "Wprost" oraz jego wydawcy. W ubiegłym tygodniu zostało przekazane redakcji "Wprost" obszerne sprostowanie i rektor domaga się jego opublikowania.
- Od tego, czy redakcja "Wprost" je zamieści, uzależnione są dalsze kroki prawne, choć po dzisiejszych drwinach na temat rektora w tygodniku, coraz trudniej jest wierzyć w dobrą wolę redakcji "Wprost" - powiedziała rzecznik prasowy UG Beata Czechowska-Derkacz.
Opinie (103) ponad 20 zablokowanych
-
2007-04-13 14:07
Następny to "TŁOK..ski"
Ciekawe jak zdobywał pozwolenia w SLD rządzie na prowadzenie Uczelni
- 0 0
-
2007-04-13 10:33
typujcie nazwiska kolejnych agentów i kapusiów
przecież jest ich pełno, począwszy od borata pana prezia Jarka, który lojalkę podpisał
- 0 0
-
2007-04-12 23:05
TW Dziekan
Włodarski już się przyznał do współpracy.
Mój dziekan i mój rektor. Tu powinno być jakieś brzydkie słowo, ale się powstrzymama.
UG gratulujemy kadry.- 0 0
-
2007-04-12 21:58
za Interią;
"Profesor Józef Włodarski, dziekan Wydziału Filologiczno Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego, przyznał dziś, że w połowie lat 70. współpracował i był "osobowym źródłem informacji" dla SB."
No to teraz już tylko Ceynowa i mamy komplet - ich chyba szkolili, żeby iść w zaparte i potrz asać szabelką a przyznawać się dopiero przy niezbitych dowodach.- 0 0
-
2007-04-11 22:26
Do niedobity81
Szkoda, że cię nie dobito w 1981, bo wtedy byłoby mniej bredni w internecie. Widać Ceynowa odpowiada, za wszystkie nieszczęścia tego świata oprócz kokluszu i powodzi w Gabonie. Gdybyś znał procedury tworzenia katedr wiedział byś matole, że o tym nie decyduje rektor tylko senat na wniosek rady wydziału. O wszystkich żywotnych sprawach uczelni decyduje senat, który jest jej najwyższą władzą. Więc nie zabieraj głosu w sprawach o których nie masz bladego pojęcia. Szkoda twojej energii w wypisywaniu bredni i lepiej zajmij się PiSuarem bo jedynie tylko tam możesz zrobić jeszcze karierę.
- 0 0
-
2007-04-11 19:49
Gdańskie "bagno"
Tytłamy się w błocie gdańskiego „bagna”, można je osuszyć badając naukowo historię współczesną - kto, gdzie, po co i dlaczego?
Trzeba to zrobić jak najprędzej, póki jeszcze świadkowie żyją. Uniwersytet Gdański do dziś nie ma katedry historii współczesnej, choć były takie inicjatywy, a szacowny rektor prof. Andrzej Ceynowa ich nie zrealizował. Gdańsk pozostaje największym, pod względem historycznym, bagnem w Polsce, z jego niekwestionowanym królem, który wciąż pływa na wierzchu :)- 0 0
-
2007-04-11 17:00
Futerko
Nie! To nie futerko z mysich c...k,
tylko z...
Biedronki!- 0 0
-
2007-04-11 16:28
Polowa dupkow z UG to OZI i TW
Banda lewacka ktora tylko przez lata katowala studentow i udawala swietych a prawda taka ze metody, rekrutacja i skutecznosc nauki jest mierna tak samo jak ich osobowosci- 0 0
-
2007-04-11 16:26
BOLO - TELEGRAF TO CI SPADL NA TA PUSTY LEB
a te inne to chyba tak jak te Asy z rekawa Bolka
- 0 0
-
2007-04-11 16:14
europejczyk
jak swiat stary, i jak dlugo polska istnieje, jeszcze w tym kraju nigdy nie bylo porzadku, nie ma teraz i nie bedzie., mozesz sam zostac prezydentem i tez nic nie zmienisz, a dlaczego ? to sam sobie pomysl.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.