• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wymagający nauczyciel - gdzie jest granica?

Elżbieta Michalak
26 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
"Cała klasa mojego syna boi się pójść na lekcje matematyki. Wychowawczyni mówi, że tak jest od lat" - pisze w liście do redakcji nasza czytelniczka. Spotykacie się w trójmiejskich szkołach z podobnymi sytuacjami? "Cała klasa mojego syna boi się pójść na lekcje matematyki. Wychowawczyni mówi, że tak jest od lat" - pisze w liście do redakcji nasza czytelniczka. Spotykacie się w trójmiejskich szkołach z podobnymi sytuacjami?

Niezaliczony semestr, kilka jedynek, brak możliwości poprawy klasówki, strach przed lekcją - do naszej redakcji trafiło ostatnio kilka srogich opisów szkolnej rzeczywistości. Im lepsza szkoła, tym więcej nauczycieli z "chorymi ambicjami", z którymi nie można wygrać walki o dobro ucznia - piszą rodzice.



Więcej nauczył(a)byś się przy nauczycielu:

Wymagający i srodzy nauczyciele, którym nieobca jest linijka, rózga czy żelazna dyscyplina, to już przeszłość. Według naszych czytelników nie do końca jest to prawdą. - Siły fizycznej względem ucznia dziś się już nie stosuje, często zdarza się, że nauczyciele sięgają po agresję słowną - piszą w liście do redakcji nasi czytelnicy.

Dzień Edukacji Narodowej 2022. Kiedy jest Dzień Nauczyciela?



17 zagrożeń na półrocze w klasie

Karol, uczeń klasy o profilu matematycznym jednego z gdańskich liceów, razem z rodzicami od dwóch lat "walczą" z nauczycielką od matematyki. Wybierając renomowaną szkołę, mieli nadzieję na zdobycie solidnego wykształcenia i rozwijanie pasji, jaką jest siatkówka. Niestety, obecnie starają się o przeniesienie do innej placówki.

- W klasie mojego syna jest 25 uczniów. Z matematyki 17 otrzymało jedynki na pierwsze półrocze, co oznacza brak zaliczenia semestru - pisze pani Agnieszka. - Nie chodzi o to, że matematyczka jest wymagająca, bo to akurat dobre. Problem w tym, że wprowadza terror i wyżywa się słownie na uczniach. Kiedy na lekcji wywołuje kogoś do tablicy, nie daje czasu na zastanowienie się, widząc najmniejsze wątpliwości od razu odsyła do ławki z jedynką. Nie daje też możliwości poprawy oceny niedostatecznej ze sprawdzianu czy odpowiedzi. Uczniowie boją się chodzić na lekcje tej pani, o czym doskonale wie wychowawca i rodzice tych dzieci.
Zdaniem pani Agnieszki każdy chowa głowę w piasek, bojąc się pogorszenia sytuacji. A szkoła... szkoła osiąga bardzo wysokie wyniki w testach końcowych, przez co zdaniem rodziców dyrekcja przymyka oko na problem.

- Raz udało mi się wytłumaczyć pani od matematyki, że poprawa testu, którego syn nie pisał, bo w tym czasie był na szkolnych zawodach gry w siatkówkę, to jedno z praw ucznia, regulowane statutem. Pomogło, syn został dopuszczony do sprawdzianu, ale i tak dostał z niego jedynkę. Też jestem matematykiem, więc poprosiłam o wgląd do pracy. Okazało się, że większość była dobrze obliczona. Rozmawiałam o tym z wychowawczynią, ale ta powiedziała mi, że nie wygram walki. Że w szkole co roku jest taki problem, tyle że za każdym razem dotyczy innego nauczyciela.
Im lepsza szkoła, tym mniej liczy się uczeń?

Rodzice i uczniowie z Trójmiasta zwracają uwagę na to, że im lepsza szkoła, tym większą uwagę zwraca się na wyniki, słupki i utrzymanie wysokiego miejsca w rankingach.

- Grupa językowa w naszym liceum liczyła we wrześniu 16 osób, teraz zostało nas 12 - mówi Klaudia, uczennica renomowanego publicznego liceum w Gdańsku. - Pierwsze dwie osoby zmieniły szkołę po miesiącu nauki ze względu na rozczarowująco niski poziom, a kolejne dwie zmieniły język obcy na inny ze względu na wredotę nauczyciela. Ta objawia się docinkami, niemiłymi komentarzami rzucanymi w stronę uczniów na forum czy brakiem możliwości poprawy sprawdzianów, choć regulamin daje prawo do poprawy. Moim znajomym, którzy wybrali mniej ambitne szkoły, takie zachowania ze strony kadry nauczycielskiej są obce.
O zależności między szkołami uchodzącymi za najlepsze a niezdrową atmosferą mówi też Ola, która w zeszłym roku stanęła przed wyborem odpowiedniego dla siebie liceum.

- Nie powiem, że nie kusiło mnie, by pójść do liceum, które pod względem poziomu nauczania i renomy znajduje się w ścisłej trójce gdańskich placówek. Całe szczęście od tej myśli skutecznie odwiodły mnie opowieści starszych znajomych - opowiada Ola z Ujeściska. - Chroniczny brak czasu, wyścig szczurów, surowi nauczyciele, którzy nie widzą nic więcej poza swoim przedmiotem, wieczna gonitwa za ocenami - stwierdziłam, że nie chcę w takim klimacie spędzić trzech lat. Wybrałam liceum, które nie pojawia się na szczytach rankingów i jestem zadowolona. Choć i tu wiele od nas wymagają.
Kuratorium: Za wykroczenie powinien karać dyrektor

Poza prawem ucznia do swobodnej wypowiedzi, prawem do przedstawiania własnego stanowiska, poglądów i opinii (nawet kontrowersyjnych i niezgodnych z kanonem nauczania) i wielu innych, uczeń ma też prawo do poprawy niezaliczonej kartkówki czy sprawdzianu. Każdy, kto tego zabrania popełnia wykroczenie.

- Zgodnie z zapisami statutu uczeń powinien mieć zagwarantowane prawo do poprawy sprawdzianu czy klasówki na zasadach określonych w wewnątrzszkolnym systemie oceniania oraz przedmiotowym systemie oceniania, stanowiących integralną część statutu szkoły. Tego prawa nie można mu odebrać - mówi Jolanta Andrysiak-Olszewska z Kuratorium Oświaty w Gdańsku. - Nieprzestrzeganie przez nauczyciela zapisanych w statucie szkoły warunków i zasad dot. poprawy oceny przez ucznia jest naruszeniem prawa i powinno być zgłoszone dyrektorowi szkoły.
A co w sytuacji, kiedy dyrektor bagatelizuje problem? Procedury pokazują, że rodzic ma związane ręce.

- Takie sprawy powinny być rozwiązywane w szkole, bo zadaniem dyrektora jest pouczyć nauczyciela, który popełnia wykroczenie. Rodzice lub pełnoletni uczniowie mogą oczywiście napisać skargę bezpośrednio do kuratorium i wtedy jedziemy do szkoły, by sprawdzić zgłoszenie - dodaje Jolanta Andrysiak-Olszewska.
Wymagać można, ale trzeba znać granice

Jeszcze kilkanaście lat temu nauczyciel był autorytetem. Nawet ten srogi i surowy cieszył się uznaniem. Dziś mówi się częściej o despotach, którzy wykorzystują swoją "władzę".

- Najważniejsze, by nauczyciel był sprawiedliwy i uczciwy. Nawet jak jest wymagający, ale się nie wyżywa, to jest ok. Gorzej, jak znajduje sobie kozły ofiarne albo kilku pupili. Tak właśnie jest w klasie mojej córki. - mówi Piotr z Gdańska, tata dwunastoletniej Igi. - Ale ze swojej szkoły też pamiętam takiego nauczyciela. To była pani od geografii. Byliśmy koszmarnie zestresowani na lekcji, można było dostać pałę za brak jakiegoś koloru kredki do malowania map. Zanim weszła do sali wszyscy siedzieli sztywno, jakby to były gipsowe figury, a nie żywe dzieci. Pamiętam, że w czwartej klasie chyba z dziesięć osób pod rząd dostało pałę przy mapie, bo nie potrafiło podać współrzędnych geograficznych Gdańska.
Zdaniem pani Kasi agresja słowna to dla szkoły czarny PR, a nauczyciel, który ucieka się do takich metod dydaktycznych prędzej zmarnuje potencjał ucznia. Więcej można zyskać, wykazując się przyjaznym nastawieniem do ucznia.

- Miałam w liceum bardzo, ale to bardzo wymagającą nauczycielkę z francuskiego. Kobieta doskonale tłumaczyła, świetnie nauczała, choć była przy tym dość ostra. Jednak zawsze odnosiła się do nas z szacunkiem. Nie baliśmy się jej. Każdy wiedział, że trzeba się po prostu dobrze nauczyć - mówi pani Katarzyna z Gdyni. - Na półrocze było zawsze kilka zagrożeń, ale na koniec roku wszyscy zdawali. W dodatku z doskonałą znajomością języka. Moja przyjaciółka, która mimo starań jechała prawie zawsze na samych dwójach, po skończeniu szkoły od razu znalazła pracę. Jako tłumacz. Przez te cztery lata nauki opanowała język perfekcyjnie. Potem poszła na studia w tym kierunku i wciąż zawodowo związana jest z francuskim.
A jakie jest wasze zdanie? Jaki powinien być nauczyciel? Czy skuteczność wyklucza sympatię i życzliwość?
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (166) 1 zablokowana

  • wole dostac pałe niż słuchac o czym te dziady pitolą i tak nigdy nic nie pamiętam z lekcji (1)

    • 8 2

    • Widzę, żeś typowy licealista.

      • 0 1

  • Mnie uczono języka nowożytnego

    obecnie dzieci nie są uczone języków, od pierwszej klasy szkoły średniej przerabia się repetytorium do matury zamiast dalej szlifować naukę języka.

    • 5 1

  • kiedyś pamiętam, pani Baśce Kap., wstawiliśmy jej zielonego malucha 126p, między dwie topole...

    nie miała szans wyjechać nasza kochana pani WFiczka, ale ubaw był, he he. Nie było to po złości, tylko tak dla kawału, lubiliśmy tą panią bardzo. zresztą było to, w ramach lekcji WF (jakby dzisiejsze zawody Strongman) musieliśmy maluszka wytargać ponownie, bo odstęp drzew od zderzaków wynosił max po 15cm na stronę, konsekwencji żadnych nie było, ale masę śmiechu.Pozdrawiam pani Basiu

    • 14 0

  • Bardzo skrótowa odpowiedź

    Dobry nauczyciel to nie ten co wszystkim 4 postawi, lecz ten do którego uczniowie podejdą z zaufaniem, że pomimo wymagań jednak pomoże im w ich kłopotach. I o dziwo rodzice, często są to kłopoty nie związane z przedmiotem nauczania.
    Dobry nauczyciel to taki który pomimo systemu LOTTO sprawdzania wiedzy uczniów (wypełnij kratkę krzyżykiem) nauczy ich myśleć a nie grać z wiedzą w chybił-trafił.
    Dobry nauczyciel to człowiek znajdujący wspólny język z większością rodziców (trudno z wszystkimi), co w ogromnej większości oparte jest na wyznaniach i osiągnięciach ich dzieci.
    Dobrym nauczycielem być trudno, bo z chwilą kłopotów w nauczanym przedmiocie ten dobry natychmiast organizuje zajęcia wyrównawcze, w momentach gdy dziecko przeżywa swoje problemy stresujące, potrafi przekonująco wskazać mu drogę ich rozwiązania. Dotyczy to nie tylko wykładanego przedmiotu. I wierzcie mi są tacy nauczyciele którzy nie liczą się z pensum, normami godzinowymi, czy własnym życiem osobistym.
    Dobry nauczyciel pomimo określonego przedmiotu potrafi dyskretnie podsunąć młodzieży co to moralność, etyka czy ambicja - pojęcia już niedługo całkowicie zapomniane.
    Można jeszcze długo wymieniać charakterystykę nauczyciela pasjonata, ale dodam tylko bardzo ważny element którego nie nauczą rodzice, a w każdym razie nie tak solidnie. Tak więc dobry nauczyciel nauczy młodzież co to samokrytyka i jak z niej korzystać dla swojego i ogółu środowiska. Nauczy też sceptycyzmu niezbędnego w ostatnich czasach. Sceptycyzmu zdrowego a nie opartego na urażonej dumie.

    • 6 0

  • Taaa... (1)

    Źli nauczyciele...
    Dzieciaki "kryształy", superinteligentne, bo iPhona i tablet w 3 minuty rozpracować potrafią...
    A rodzice swoimi dziećmi i tym, jak sobie w szkole radzą, zaczynają się interesować dopiero wtedy, jak taki gamoń nie zaliczy semestru, albo i całego roku.
    Nic dziwnego, skoro cały wolny czas spędza przy iPhonie i tablecie.
    Ale winny oczywiście - nauczyciel. Bo któż inny?

    • 17 12

    • Dostajesz od gimbusiarni minusy, bo to o nich piszesz. Ja mam co semestr kontakt z ok. 150-300 nowymi twarzami. Dorosłymi. Po 18 roku życia. Część z nich jest biegła w jeżdżeniu palcem po ekranie. Bezrefleksyjnie. Nie potrafią na telefonach nic konkretnego zrobić. Potrafią odpalić "appkę". Jak za nich czego nie zrobi - to są "w polu". Rozróżnijmy zatem biegłośc w obsłudze miksera, od umiejętności zrobienia ciasta...

      • 5 1

  • W liceum mialam surowa nauczycielke niemieckiego, stawiala dwoje na potege, ale na koniec roku wszyscy zdawali a ja obudzona w srrodku nocy potrawie powiedziec odmiane czasownikow chociaz minelo juz 30 lat

    • 6 7

  • Lasota z ILO?

    • 10 1

  • (1)

    "Kiedy na lekcji wywołuje kogoś do tablicy, nie daje czasu na zastanowienie się, widząc najmniejsze wątpliwości od razu odsyła do ławki z jedynką. " Skąd ta pewność? Czyżby dziecko przedstawiło taką wersję rodzicowi? Uczniowie też potrafią się zgadać, żeby wmawiać coś przeciwko nauczycielowi. Problem w dzisiejszych czasach jest z rodzicami, nie z uczniami. Piszę to jako nauczyciel, który lubi swoją pracę, przestrzega regulaminów itd, mimo to, zawsze coś się znajdzie u rodziców - a to że za drogo na ksero, a to, że za mało wycieczek, marudzenie wieczne i roszczenia

    • 13 10

    • Napisales nauczycielu niedawno m.in. nowe programy nauczania? Już są nieważne - zmiany,zmiany, zmiany i tak co chwilę

      Dodam, ze wymaga się od nas nie tego, czego się kształciliśmy do zawodu, ale również, żebyśmy byli biurem podróży, opiekunką zabawiaczem, tudzież animatorem, żebyśmy udzielali bezpłatnych korepetycji itd. zamiast zająć się własną rodziną, którą Uwaga - też posiadamy, a na którą mamy coraz mniej czasu, więcej w szkole tych okołonauczeniowych spraw (czyt. m.in. papierologia i narzucaniem nam spraw, które w ogóle nie mają sensu, stresu, co chwile nowych zmian, byleby były i czasu na nauczanie coraz mniej )

      • 5 1

  • dzisiejszym problemem są rodzice (2)

    dzisiejszym problemem są rodzice a nie nauczyciele czy dzieci
    1. posyłacie swoje dzieci na milion dodatkowych zajęć
    2. nie poświęcacie w ogóle swoim dzieciom czasu - tylko wszystko zrzucacie na szkołę, nauczycieli i na zajęcia dodatkowe
    3. wydziwiacie, że biedne dzieci nie mają na nic czasu - bo nie umiecie zarządzić prawidłowo tym czasem

    Dzisiejsi rodzice to debile, którzy na dzieciach chcą spełnić swoje chore ambicje i niestety nie umieją się w tym odnaleźć mając pretensje do całego świata, że sami nie umieją zająć się swoimi dziećmi w normalny sposób

    • 25 9

    • Nie wyzywaj nikogo od debili!

      Przecież ten system na tym polega: wymęczyć i zestresować rodziców pracą, żeby za dużo czasu i sił nie było na wychowanie dzieci, to chyba oczywiste.

      • 6 4

    • Przepytalam kiedyś dzieci w 2 klasie podstawowki i okazało się, że dzieciaki mają tyle zajęć pozalekcyjnych, że ponad połowa dzieciaków ma zagospodarowany zajęciami pozalekcyjnymi czas od 8 rano do 18... Sami niech popracują tyle czasu... Bo dla dzieci zabawa to praca.

      • 3 0

  • z szacunkiem i sympatią myślę o moich wymagających nauczycielach z ogólniaka

    blisko 30 lat po maturze wciąż bez przygotowania robię bezbłędnie wszelkiego typu testy matematyczne, zawodowo używam całkiem swobodnie rosyjskiego...
    W ciągu tych 4 lat było ciężko, ale jak poszłam na studia to do egzaminu z matematyki i rosyjskiego po pierwszym roku podchodziłam praktycznie bez chodzenia na ćwiczenia - po pierwszych zajęciach określiliśmy zakres materiału na kolokwia - kolokwia zaliczone na max. i egzaminy na 5 :-)
    Wielkie dzięki dla Pani Anny Wróbel i Haliny Kistowskiej z II LO :-) (dodam, że musiałam się u Nich uczyć, ale One same też uczyły i wymagały).

    • 3 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Student Maritime Conference 2024

60 - 480 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Owady to:

 

Najczęściej czytane