- 1 Absolwent gdyńskiej "trójki" głównym naukowcem w OpenAI (66 opinii)
- 2 Rusza rekrutacja do szkoły średniej 2024/25. Jak zapisać się i wybrać klasę? (18 opinii)
- 3 Ruszyła rekrutacja uzupełniająca do przedszkoli i szkół podstawowych
- 4 Zwyciężyli w Odysei Umysłów w Polsce. Czeka ich finał w USA (16 opinii)
- 5 Egzamin ósmoklasisty 2024. Arkusz z matematyki (27 opinii)
- 6 Egzamin ósmoklasisty 2024. Mamy arkusze z angielskiego (10 opinii)
Być jak Erazm, czyli studia za granicą
Poszerzają horyzonty, uczą się świata i obcych języków, poznają ludzi, obyczaje i inne systemy kształcenia. Niejednokrotnie przeżywają ekscytującą przygodę życia. Studenci trójmiejskich uczelni mają możliwość podróżowania za wiedzą i doświadczeniem po całym świecie.
Uczelnie wyższe w Trójmieście przy pomocy swoich działów spraw międzynarodowych koordynują wyjazdy zagraniczne coraz większej ilości studentów. Od wielu lat na rynku wymian studenckich żniwa święci program Erasmus. Uczestniczą w nim uczelnie wyższe z krajów Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz kraje kandydujące do UE. Nazwa Erasmus nawiązuje do imienia holenderskiego filozofa i teologa, humanisty, Erazma z Rotterdamu, który jak inni wybitni ludzie renesansu, kształcił się w wielu uczelniach w różnych krajach Europy.
- Popularność Erasmusa bierze się z jego uniwersalności. Dotyczy on wszystkich studentów, na wszystkich wydziałach i wszystkich pracowników uczelni wyższych z krajów objętych programem - tłumaczy Aniela Tejchman, kierownik działu spraw międzynarodowych na Politechnice Gdańskiej.
W Erasmusie mogą brać udział studenci i naukowcy z niemal wszystkich trójmiejskich uczelni wyższych. Podstawowe kryteria są dla nich dość proste: znajomość języka i odpowiednio wysoka średnia ocen. Wyjeżdżać można na praktyki (również w czasie wakacji studenckich) lub na studia, na 3 do 12 miesięcy.
Studenci z wymian wracają naprawdę zadowoleni. Bo to nie tylko sposób na naukę, poznanie innego systemu kształcenia i nawiązanie nowych znajomości, ale przede wszystkim ogromna przygoda: trzeba być samodzielnym, poradzić sobie w obcojęzycznym środowisku, wykazać się dojrzałością.
- Zdecydowałam się wyjechać na Uniwersytet Modragon w Hiszpanii. Było kilka powodów, które przekonały mnie, żeby spróbować. Obok nauki nowego języka i odwiedzenia pięknego miejsca na Ziemi oraz innowacyjnych metod nauczania na kierunku, który wybrałam, najważniejszym z nich był temat mojej pracy licencjackiej. Jest on związany z konfliktem międzykulturowym w biznesie i uznałam, że znajdując się w innym otoczeniu, nowej kulturze znajdę inspiracje do tego, by napisać ciekawą pracę. Udało się! Dzięki uprzejmości kilku osób przeprowadziłam badanie w Korporacji Mondragon, porównując menedżerów w Hiszpanii i w Polsce, próbując odnaleźć różnice i podobieństwa między przedstawicielami innych narodów w tej samej organizacji - opowiada Monika Janicka, absolwentka Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. - Zdaję sobie sprawę, że dzięki temu doświadczeniu jestem inaczej postrzegana na rynku pracy, międzynarodowym rynku pracy.
Niestety, decydując się na wyjazd na studia zagraniczne trzeba liczyć się z kosztami. Co prawda udział w Erasmusie jest dofinansowany programowym grantem, to jednak pieniędzy - zwłaszcza przy mało oszczędnym trybie życia i wysokich kosztach utrzymania - może nie wystarczyć na wszystko.
- Kraje podzielone są na kategorie w zależności od kosztów utrzymania w nich. Im "droższy" kraj wybierze student, tym wyższe dofinansowanie dostanie. Są to kwoty w granicach 350 - 450 euro na miesiąc. To ma wystarczyć na zakwaterowanie, żywność, dojazdy - wyjaśnia Dawid Spychała z Działu Współpracy z Zagranicą i Programów Międzynarodowych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. - Studenci w kraju pobytu mogą dodatkowo zarabiać, a niektóre praktyki w ramach programu są płatne. Każdy student w czasie swojej nauki może wyjechać raz na praktykę, raz na studia.
W ramach Erasmusa z Trójmiasta wyjeżdżają dziesiątki studentów rocznie. Dla przykładu: GUMed wysłał na praktyki i studia w ubiegłym roku akademickim 86 osób, Politechnika Gdańska około 250, a już wiadomo, że w tym roku wyjedzie z tej udzielni ponad 300 studentów. WSAiB wysyła około 10 osób rocznie.
- Trzeba pamiętać, że Erasmus daje głównie finansowanie, a to ile pieniędzy otrzyma dana uczelnia, a więc także to ilu studentów z niej wyjedzie zależy od aktywności samej uczelni; od tego ile umów z innymi szkołami wyższymi i ośrodkami zdoła podpisać - tłumaczy Aniela Tejchman. - Politechnika ma ich około 350. Warto zwracać na to uwagę przyglądając się ofercie edukacyjnej.
Poza Erasmusem szkoły wyższe współpracują z uczelniami i ośrodkami naukowymi z całego świata.
Ofertę wymiany studenckiej z ponad 40 krajami na świecie sprawdzić można na stronie Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej, które zajmuje się rekrutacją i kwalifikacją polskich naukowców i studentów na stypendia zagraniczne oraz cudzoziemców na studia i staże w Polsce (poza Erasmusem).
Dużo zyskać mogą studenci, którzy sami wykazują inicjatywę i szukają możliwości poszerzania swoich kompetencji.
- Trafiłem na ofertę praktyk studenckich w jednej z placówek badawczych firmy Bosch w Niemczech, pod Stuttgartem. Ta firma ma dwa programy dla studentów: praktyk studenckich i współpracy przy pisaniu pracy magisterskiej lub licencjackiej - mówi Karol Pozorski, niebawem absolwent Akademii Morskiej w Gdyni. - Napisałem podanie i dostałem się. Trafiłem do międzynarodowej grupy młodych ludzi z Tajwanu, Chin, Rosji, Meksyku. Braliśmy udział w dużym przedsięwzięciu badawczym. Firma korzystała z naszej pomocy, a my zdobyliśmy przy tym ogromną wiedzę praktyczną. Przebywanie wśród ludzi z całego świata pozwala niesamowicie otworzyć się językowo, obyczajowo, kulturowo. Wiele dużych koncernów organizuje takie praktyki. Z własnego doświadczenia gorąco polecam zainteresowanie takimi praktykami, bo można wiele zyskać. Dodatkowo Bosch płacił nam za praktyki. Nie zarobiłem kokosów, ale spokojnie wystarczyło mi na utrzymanie w czasie praktyk.
Opinie (45)
-
2011-10-17 15:33
Podziwiacie studia zagranicą? Ale tam są one wszedzie platne a stypendia tylko dla najlepszych (4)
Dlatego maja kase na wszystko i inwestowanie w nauke !!Unas studia są na koszt podatnika studiuje obecnie juz kazdy głupek co potem bezrobotnym zostaje ale papierek ma ze inteligent :)
- 3 6
-
2011-10-17 15:56
poważnie? (3)
Nie zgadzam się - nie studiuje każdy głupek. Głupki studiują na uczelniach płatnych - tak dla ścisłości ... marketing i zarządzanie.... U mnie na UG to było 5 lat wypruwania sobie żył , ciężka praca, dużo nauki i wiele godzin spędzanych nad książkami ... i wcale nie były to proste rzeczy ... Gdyby ktoś kazał mi płacić za studia, to pewnie bym ich nie zrobiła (ewentualnie zaocznie , bo musiałabym sobie na nie zarobić, ale uczenie się zaocznie to dla mnie nie nauka! ) a nie uważam się ani za głupka ani za leniwego cwaniaka ...
- 3 3
-
2011-10-17 19:11
(2)
Co Ty nie powiesz?:>Widocznie leniwym cwaniakiem jesteś bo chyba nie ma przeszkody aby uczyć się dziennie i pracowac dorywczo. Tak wam trudno na dziennych, a macie czas na 2 kierunki, chlanie, ciupcianie, marudzenie ale pracą dorywczą już nie.Mam w pracy "mądrych" po dziennych, którzy nawet kawy sobie nie potrafią sami zrobić i merdają szefowi dyplomem z dziennych z marudzeniem, że są lepsi bo po dziennych i im się należy. Mam też ludzi którzy kończyli dzienne, teraz dalej kształcą się zaocznie, takich którzy z dziennych przeszli na zaoczne bo chcą kasę i doświadczenie łapać bądź aby sie kształcić i żyć muszą zarabiać . Bardzo często mają lepszą wiedzę, są zaradni i bardziej potrafią sobie radzić w codziennych sytuacjach, łączą na bieżąco teorię z praktyką. Nie wiem jak z Twym IQ ale wiedzę trzeba też zdobywać samemu bez względu czy to dzienne czy zaoczne - pan profesor na wykładzie wszystkiego Tobie nie powie i starym koniom chyba nie musi mówić, że sami powinni się tematem zainteresować (książki, artykuły, etc.). Ludzie są różni i jak ktoś chce i musi wszędzie zdobędzie wiedzę. Na dziennych też są lenie którzy nie płacą więc nie czują, że np. 300-400 zł odpada na szkołę i lecą na imprezki. Na zaocznych są też osoby, które zdobywają wiedzę, CHCĄ się uczyc i nie raz i nie dwa widziałam jak zoaczniacy z mojej pracy latają z notatkami, książkami i uczą sie, czytają w czasie przerw i nie wiedzą co to imprezka nawet przez 3m-c. Takie uogólnianie i to jeszcze przez osobę "niezwykle mądrą bo z dziennych" świadczy chyba o idiotycznych ograniczeniu.
- 3 1
-
2011-10-17 20:09
? (1)
Co Ty p.....sz ... Nie wiem gdzie i o jakich studiach Ty mówisz ... Osobiście nie mam czasu na dwa kierunki, a na pracę codzienną od wyjścia z zajęć do wieczora tez nigdy nie miałam, bo codziennie miałam mnóstwo roboty i nauki na uczelnie na następny dzień - nie tylko w sesji, jak to niektórzy twierdzą ... dorywczo popołudniami pracuję , od początku studiów - tyle ile mogę, ale nie mogę pracować tyle, żeby opłacić sobie studia i jednocześnie mieć za co kupić sobie bilet m-czny i co jakiś czas parę spodni na tyłek ... Niestety - rodzice nie każdemu dają pieniądze na wszystko... Nie wiem o jakich imprezkach, chlaniu i ciupcianiu Ty mówisz - najwidoczniej niezłe klimaty... ;) Uważam, że zjazd na dwa dni co 2 tygodnie to udawanie studiów, znam wszystkich zaocznych i wiem ile wiedzą o tym , co studiują... I nie musisz mi mówić o zaradności , o zdobywaniu wiedzy poza uczelnią i innych tych pierdołach, z którymi wyjeżdżają mi zawsze zakompleksieni ... Jeśli o to chodzi , to nie jestem jednym z moli, które nie potrafią kompletnie nic i niczym w życiu się nie pasjonują ...
- 1 2
-
2011-10-18 17:32
"znam wszystkich zaocznych i wiem ile wiedzą o tym , co studiują... " oj nie znasz. Zjazdy nie wszędzie są co dwa tygodnie. U mnie maksymalnie potrafi być 6 zjazdów pod rząd, normą są 2 pod rząd, w tym przeważnie siedzi się na uczelni od 9 do 19:30i. Do tego projekty do zrobienia i mnóstwo materiału do ogarnięcia. Codzienność często wygląda tak, że po pracy (koło 17) jadę prosto do czytelni i wracam do domu późnym wieczorem. Łączenie pracy i studiów nie jest rzeczą łatwą. A nie każdy wybrał opcję "zaoczną" bo tak mu lepiej. Niektórzy musieli się po prostu usamodzielnić. Nie uogólniaj bo naprawdę możesz kogoś skrzywdzić niesprawiedliwym osądem. Zarówno na dziennych jak i na zaocznych są tacy którzy nic nie wiedzą i nie interesują się tym co studiują.
- 0 1
-
2011-10-17 15:51
pitu pitu
Też chciałam, ale już za późno - jestem na piątym roku... Nie wiedziałam jak się dostać na Erasmusa i nie miałam na to pieniędzy, gdyż nikt nie zasponsoruje mi utrzymania tam - naiwni tylko myślą , że dostaje się na to pieniądze z uczelni (dostaje się , ale bardzo mało) ...
- 5 4
-
2011-10-17 15:58
Wybrałem egzotyczny kierunek czyli Mongolie i jestem zadowolony
- 2 0
-
2011-10-17 17:43
Ciekawi mnie jedna rzecz: (3)
Dlaczego studenci z zagranicy przyjeżdżający do Polski, nie muszą spełniać kryterium pt. znajomość języka? Jeżeli wyjeżdżają z naszych uczelni, nawet do Japonii, to muszą znać podstawy (słusznie zresztą). Nasz język gorszy czy co?
- 7 2
-
2011-10-17 18:05
Język wykładowy to (oficjalnie) angielski... (2)
niezależnie od obywatelstwa studenta oraz kraju do jakiego się wybiera. Część profesorów mimo to szczerze olewa prowadzenie zajęć w języku angielskim, nie mniej jednak podstawy angielskiego to niezbędne minimum aby brać udział w programie. Piszę na podstawie własnego doświadczenia.
- 3 0
-
2011-10-17 20:05
No rozumiem że wykładowy to angielski, (1)
ale pamiętam, gdy na UG była rekrutacja na uniwersytet w Hiroszimie (bodajże), to wymagali także podstaw japońskiego, mimo że wykłady są po angielsku. Tak samo chyba jest w przypadku krajów europejskich: do Portugalii - portugalski, do Włoch - włoski itd. Tylko dlaczego jak do Polski, to polski podstawowy nie jest wymagany? Mieszkam z Niemcem z Erasmusa i on ani be ani me po polsku. Nie żebym się z nim nie dogadywał, ale tak jak my szanujemy zasady i uczymy się tych różnych języków, to oni też mogliby usiłować zrozumieć polski.
- 0 2
-
2011-10-17 22:39
na erasmusa do Hiszpanii i Niemiec z UG z anglistyki nie trzeba było znac podstaw języka
- 0 0
-
2011-10-17 20:55
erazm (4)
Wielu jest na Erazmusie na bzdetach (zarzadzanie , markeketing itp) Corka pobiera nauki w Santiago de Compstela (nano technolgie - PG)-wyklady po hiszpansku (galicyjski)i angielsku .Oczywiscie sa rowniez nasi na medycynie,ale na przedmiotach scislych to nielicznych spotkasz naszych rodakow .Warto pojechac jak sie ma mozliwosci .
- 1 5
-
2011-10-18 02:41
och (3)
Rozumiem, że napisałeś/łaś , żeby z****** się z dumy? :D ... bo żadnej innej sensownej treści tu nie ma oprócz dokładnego zapisku co robi córcia .... och jak to brzmi - "nano technologie"! :O ... och och och! A cała ta reszta! Ten motłoch to jakieś bzdety - zarządzanie i marketing, ale co innego Twoja pociecha! :O ... no i jeszcze Ci wspaniali z medycyny !!! Tak, tak , prawnicy , lekarze - grupa taka, że nic tylko tych przemądrzałych karierowiczków i młodych cwaniaczków bez fantazji życiowej wynieść na piedestały społecznego zachwytu ubogich mentalnie... Córka tam zapewne kręci tyłkiem w klubach, chleje i puszcza się wśród seksownych Hiszpanów... jak baba z PG, to pewnie brzydka jak grzech i nudna jak flaki z olejem, więc musi się wyszaleć ... już ja dobrze wiem, już ja świetnie znam nasze studentki w Hiszpanii na Erasmusie ;) Te z pompatycznie brzmiącego PG też ;D ...Gratuluję błyskotliwej córki ,dzięki niej jestem dumny , że mogę być też Polakiem !!! (już lepiej ? )
- 6 2
-
2011-10-18 04:40
och (2)
Ale goscio sie spociles co do urody obys mial taka laske i co do innych rzeczy rowniez. Sam jestes glabem bo zeby jechac trzeba chocby znac biegle pare jazykow .Tak masz racje mozesz byc dumny ze w Tym durnowatym kraju sa takie osoby.Zzdrosc co....
- 1 5
-
2011-10-18 10:36
i warto było matołowi odpisywać? on swoje frustracje zapija tanim piwem i kręci tyłkiem w rytm dodzinych jęków...
- 0 2
-
2011-10-19 00:26
nie chcę Twojej córki, dziękuję ...
Napisałeś/łaś żenujący i pompatyczny post od rzeczy, który do tematu nic nie wnosi ... Post, który miał jedynie na celu pochwalić się jaką masz wspaniałą córeczkę (niestety to widać) , próbując umniejszyć innym studentom i ich studiom (ach , te bzdety) , z resztą z pełną pogardą dla całego kraju ... a mnie to zwyczajnie bawi ... serio - nie na wszystkich robi wrażenie Politechnika Gdańska ;) - wiem co na Erasmusie robią młode Polki - szczególnie w Hiszpanii ... A wersję dla mamusi/tatusia zawsze się ma inną... pewnie nigdy się nie dowiesz, haha! :) Może Cię zaskoczę , ale nie jestem " sfrustrowanym małolatem z tanim piwem" , bo studiowałem zarówno na PG przez dwa lata (ale było to komiczne i zrezygnowałem) i ukończyłem 5-letnie studia translatoryczne oraz językoznawstwo na UG na wydziale filologicznym. Języki znam trzy. Natomiast myślę, że @Zibi nie zna ani jednego , bo nawet po polsku nie umie pisać ... Ciężko rozszyfrować ten post - ani jednego przecinka, słownictwo też średnio wyszukane, błędy językowe :) Ach, ta polska elita wypowiadająca się o "durnowatym kraju" ...
- 2 1
-
2011-10-18 10:33
O programie Erasmus negatywne opinie wydają głównie miernoty i antytalenty (5)
Nie stać cię na dobre wyniki w nauce i nagrody, to załóż bloga i pisz o szortach. Moja córka skorzystała z tego programu w GB. 350 euro wystarcza na wynajem pokoju blisko Uniwerku. Do tego kredyt studencki i zaskórniaki od rodziny. Oprócz wiedzy, po nią przecież tam pojechała, zawarła mnóstwo znajomości i teraz spędzić lato w Hiszpanii za friko, to dla niej no problem. A wam ciamciaramcie pozostają te zjadliwe komentarze i stanowisko kasjerki w Tesco.
- 2 7
-
2011-10-18 10:58
nie lecz swoich kompleksów córką.
- 4 1
-
2011-10-18 12:54
i nie obrazaj kasjerek z Tesco... (1)
...bo i Twoja corka moze tam trafic po studiach:) no, chyba ze z Hiszpanii przywiezie nie tylko mile wspomnienia...:)
- 7 1
-
2011-10-19 00:41
.
haha :D good one ;)
- 1 1
-
2011-10-19 00:36
orgazmus to jedyna opcja na światłość? :)
Co za bzdura? :D ... Jeśli ktoś nie pojechał na Erasmusa , to znaczy, że zostanie kasjerem w Tesco? :D ... Według Was ten Erasmus to jakieś wrota do niebios i kariery? ... Jesli ktoś nie pojechał to znaczy , że się nie uczy, nie kształci, nie rozwija , nie podróżuje, nie poznaje świata i ludzi ? ... Co za absurd? Ja po prostu mówie, że wiem co tam sie dzieje! i to nie jest żadna tajemnica na uczelniach ! Po pierwsze - na Erasmusa trzeba mieć kaskę od starych, a nie wszyscy tak dobrze mają ... grant jest za niski , żeby opłacić za to cały pobyt! Po drugie wynika to z tego, kochany rodzicu, że wśród studentów program nosi nazwę "Orgazmus" i niestety nikt nie ukrywa tego co tam nasi studenci robią i że ostatnią rzeczą jest nauka ... wiem, bo znam masę tych osób osobiście i relacje mam z pierwszej ręki ... Wersja "dla starych" jest inna , to przecież oczywiste ... Kochana córka zdobywa wiedzę , uczy się języków i poszerza horyzonty .... haha .... owszem, ale pewnie inne niż tatuś by sobie to wymarzył ;) ... A teraz wakacje w Hiszpanii za friko? :D ... hahaha, skąd ja to znam :)
- 3 1
-
2011-10-19 00:40
tesco?
Kolejny musi się pochwalić ... Miałam stypendium naukowe, wyniki w nauce mam świetne , znam 2 języki obce biegle ... A na Erazmusa nie pojechałam - rozumiem, że jestem antytalentem i miernotą ? i teraz będę kasjerką w Tesco? Dziwne ... pracuję w szkole językowej ... A córka jak też trafi na kase w Tesco po studiach, to mina zrzednie ... niestety , grono magistrów obecnie to największa grupa bezrobotnych, a od sprzątaczek powoli chce sie mgr ;) masa bardzo inteligentnych i wykształconych ludzi siedzi na kasach - niestety taki kraj ...
- 1 1
-
2011-10-20 19:41
Erasmus jest dla każdego.
Jeśli chodzi o stypenia to oferowane przez trójmiejskie uczelnie nie jest takie niskie. W innych polskich miastach są one niższe! Poza tym wymagania co do języków tj. włoski w przypadku Włoch itp. nie są wymagane na wszystkich uczelniach. A jeśli ktoś nie znalazł infromacji wcześniej o wymianach tylko na ostatnia chwilę, na ostatnim roku bo chciał się zabawic to bardzo mi przykro. Są biura i całe organizacje studenckie, które pomagają w organiazcji takich wymian itp. i można bez problemu uzyskac informacje. Jeśli się chce to można!
- 0 1
-
2014-08-24 08:02
Byłam na erasmusie w Niemczech, imprezy to kwestia indywidualna, chcesz idziesz, nie chcesz nie idziesz. Jak ktoś jest imprezowy to wszędzie się wkręci. Jeśli chodzi o kasę to problemem są opłaty na studia czyli około 260 euro na karte studencką(bilet na cały semestr na komunikacji) gdyby nie to to kasę dali całkiem niezłą z uczelni. Jak ktoś ma niewiadomo jakie standardy i wymagania to mu nie starczy. Ogólnie dobre doświadczenie, poznanie nowych ludzi, nawet jeśli to nie bluskie znajomości, sprawdzenie poziomi języka no i zwiedzanie :) wszystko ma swoje plusy i minusy ale warto no i niestety kasę też trzeba mieć swoją
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.