• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
stat
Impreza już się odbyła

Pro Libro Legendo za 2009 rok

  • czwartek, 20 maja 2010, godz. 17:00
  • Lokalizacja
    Gdańsk, Filia Gdańska WiMBP (ul. Mariacka 42, Gdańsk - Śródmieście)
  • Bilety
    wstęp wolny
20 maja o godz. 17.00 w Filii Gdańskiej WiMBP (ul. Mariacka 42) odbędzie się uroczystość wręczenia Nagrody Gdańskich Bibliotekarzy Pro Libro Legendo za rok 2009 dla książki "Mój przyjaciel trup. Opowieść o życiu i śmierci Albrechta Grafa von Krockow" Krzysztofa Wójcickiego.

Pro Libro Legendo to nagroda literacka gdańskich bibliotekarzy co roku wręczana autorowi książki wydanej w województwie pomorskim, książki którą koniecznie należy przeczytać. W tym roku odbyła się juz XXI edycja nagrody, a laureatka została wybrana z 214 pozycji.

Krzysztof Wójcicki (1955)
Pisarz, dramaturg, dyrektor teatru, absolwent gdańskiej teatrologii, doktor nauk humanistycznych.
Debiutował w Teatrze Wybrzeże sztuką Wolność dla Barabasza. Kolejne jego dramaty (Apassionata, Księga Bałwochwalcza, Powrót Łazarza) wystawiane były na scenach polskich i zagranicznych. Opublikował też trzy tomy wywiadów: Rozmowy z Mokwą, Rozmowy z księdzem Hilarym Jastakiem, Rozmowy z Albrechtem grafem von Krockow, składające się na swoistą "triadę kaszubską".
Jego bajki i baśnie - gdyńskie, kościerskie, puckie i sopockie - przywołują z kolei kaszubską mitologię. Wraz z Sagą rodu von Krockow, Sonatą krokowską oraz filmem telewizyjnym Krokowa, moja miłość stanowią pokłosie wieloletnich zainteresowań autora problematyką Pomorza i Kaszub.
Mój przyjaciel trup jest jego pierwszą powieścią.

Bohaterem opowieści "Mój przyjaciel trup" jest Albrecht graf von Krockow, najstarszy przedstawiciel jednego z najpotężniejszych rodów na Pomorzu.
Hrabia Albrecht, wraz z innymi "naszymi" Niemcami, ratował się wiosną 1945 roku ucieczką przed Armią Czerwoną. Jego ojca wygnały z Krokowej komunistyczne władze. Po czterdziestu latach graf Albrecht powrócił do ukochanego Heimatu, założył fundację, która odbudowała zamek, odrestaurowała park, przywróciła świetność krokowskim włościom - pro publico bono. U kresu swych dni hrabia zapragnął spocząć w rodzinnej ziemi. Stało się jednak inaczej...
Opowieść o życiu i śmierci ostatniego hrabiego na zamku w Krokowej pozwala w tajemniczy, magiczny sposób spełnić jego wolę; w symbolicznym wymiarze umożliwia mu powrót do umiłowanej ziemi, uświęconej rodzinną tradycją.

Rodzinna Krokowa hrabiego, mała wioska w północnej części Kaszub, to miejsce nieomal symboliczne: od stuleci splatają się tu losy Polaków, Kaszubów i Niemców. W Krokowej, tak jak w całej zjednoczonej Europie, wciąż pobrzmiewają echa niełatwej przeszłości. Opowieść ta pozwala wsłuchać się w ich rytm i melodię.

Krzysztof Wójcicki ma podstawy, by o Albrechcie von Krockow powiedzieć "mój". Z książki na książkę, dokumentujących historię rodu von Krockow, stał się on rodzajem regionalnego eksperta od siedmiusetletnich dziejów tej rodziny.
Słowo "trup" ma uzasadnienie w ekscentrycznym pomyśle na fabułę. Wójcicki, czy właściwie Wojcicki, bo tak stale jest w książce nazywany, podejmuje się w książce osobliwej misji przemycenia z Niemiec do Polski doczesnych szczątków hrabiego Albrechta, po to by pochować go w rodzinnej krokowskiej ziemi. Pomysł sam w sobie śmiały, a swoboda, z jaką Herr Wojcicki poczyna sobie z grafowskim ciałem, czasem naprawdę aż zatyka. Trzeba było dużej odwagi, by tak traktować nieboszczyka - golić jego policzki, opatulać, opiekować się na każdym kroku, spełniać wszystkie jego, czasem kapryśne, życzenia. Bo Albrecht von Krockow wiedzie w książce Wójcickiego swoiste życie po życiu; co jakiś czas zapada w letarg śmierci, po kilku dniach zaczyna go być nawet czuć, ale poza tym jest niebywale żywotny. Poza leżeniem na katafalku także spaceruje, jeździ konno, a nawet biega nocą nago po parku i na koniec łączy się z umiłowaną krokowską ziemią w miłosnym akcie...
Cały ten wariacki pomysł z przewożeniem trupa w tę i we w tę przez granicę oparty jest na prawdziwej i głębokiej przyjaźni, którą się wyczuwa w tej książce na każdej stronie. Tylko przyjaciel mógł sobie pozwolić na tak daleko idącą swobodę w traktowaniu ciała kogoś bliskiego. Nie wiem co prawda, co o tym będą myśleć synowie Albrechta von Krockow, gdy prze-czytają tę książkę. Ja jestem pod wrażeniem.


Jarosław Zalesiński: Dobry Niemiec z Atlantydy
"Polska Dziennik Bałtycki" (30 października 2009)

Opinie

Reklama

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jaka rzeźba terenu przeważa w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym?

 

Najczęściej czytane