- 1 Egzamin ósmoklasisty 2024. Zobacz arkusze (39 opinii)
- 2 Egzamin ósmoklasisty 2024. To trzeba wiedzieć (8 opinii)
- 3 Rekrutacja do szkoły średniej 2024/25. Jakie zasady? (25 opinii)
Przez agresję w klasie musiał zmienić szkołę. Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe
Ciągłe popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów - przez takie sytuacje rodzice 7-letniego Pawła postanowili przenieść syna do innej szkoły. W dotychczasowej ich zdaniem dyrekcja i nauczyciele nie radzili sobie z przeciwdziałaniem coraz częstszej agresji wśród uczniów. Szkoła broni się podkreślając, że w tej sytuacji zrobiono wszystko, ale niektórych procedur nie można ominąć, dlatego na zmiany trzeba czasem poczekać.
Agresję do klasy "przyniósł" jeden z uczniów
Krótko po rozpoczęciu nauki w placówce wyszło na jaw, że w klasie Pawła jest kilku uczniów napastliwych wobec pozostałych kolegów i koleżanek. Zdaniem ojca Pawła [na życzenie rodziców zmieniliśmy imię chłopca - red.] agresję do klasy "przyniósł" jeden chłopiec, który dołączył już po rozpoczęciu roku szkolnego.
- Jego nadpobudliwość wywołała kolejne takie zachowania u rówieśników. Odnoszę wrażenie, że dzieci same się "nakręcały" - twierdzi pan Grzegorz [imię również zmienione - red.], ojciec Pawła.
Zaznacza, że zarówno on, jak i jego żona próbowali interweniować.
- Informowaliśmy nauczycielkę i dyrekcję szkoły o zaistniałych incydentach, ale niestety poza rozmowami nikt nie podjął konkretnych działań. Przekonywano nas, że sytuacja jest poddawana analizie, że jedno z dzieci jest pod opieką specjalistycznej poradni i szkoła czeka na wyniki badań - opowiada ojciec Pawła.
Popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów
W tym samym czasie, kiedy nauczyciele czekali na opinie specjalistów, zdaniem pana Grzegorza jego syn był regularnie atakowany przez rówieśników.
- Wśród incydentów, do jakich dochodziło można wymienić chociażby: wielokrotne bicie w różne części ciała, w tym w głowę, popychanie w trakcie lekcji w-f na metalowy słupek bramki na boisku, doszło też do próby zrzucenia syna ze schodów - wylicza rodzic.
Jak przekonuje, również kontakt z rodzicami jednego z agresywnych uczniów nie odniósł oczekiwanego skutku. Deklaracje o zwróceniu szczególnej uwagi na zachowanie w klasie także niczego nie zmieniły.
- Po kilku dniach sytuacje zaczęły się powtarzać, syn wracał ze szkoły posiniaczony, z płaczem. Często sam zgłaszał nauczycielom problem, ale wciąż nic z nim nie robiono - podkreśla ojciec Pawła.
"Nie mogliśmy czekać, aż syn trafi ze szkoły do szpitala"
Ponieważ rodzice Pawła spodziewali się zdecydowanej reakcji dyrekcji szkoły i nie chcieli na nią czekać, postanowili przenieść syna do innej szkoły.
- Nie mogliśmy czekać, aż syn "zgodnie z procedurami" trafi ze szkoły do szpitala, zamiast do domu. Niestety po raz kolejny to on stał się ofiarą, bo musiał ewakuować się ze szkoły, którą wspólnie wybraliśmy - kończy pan Grzegorz.
Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe
Dyrektor placówki Justyna Januszewska zapewnia, że szkoła zrobiła wszystko, co możliwe w tej sytuacji - zachowała odpowiednie procedury i zmierzała do rozwiązania problemu.
Dyrektor potwierdza, że dochodziło między uczniami do różnych incydentów. Jak podkreśla, wynikały one jednak nie z wzajemnej niechęci czy braku sympatii obu chłopców, ale problemów zdrowotnych wynikających z trudności w kontrolowaniu emocji i modulowaniu zachowań.
- Rodzice podjęli działania diagnostyczne lekarskie i psychologiczne. Efektów w formie opinii spodziewamy się na dniach, niestety procesy te nie są krótkie i trwają w czasie - napisała dyrektor Januszewska.
Dyrektor zaznaczyła, że szkoła planuje wprowadzenie nauczyciela wspomagającego, ale to wymaga pisemnego orzeczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej, na które rodzice Pawła nie chcieli czekać. Bez takich dokumentów szkoła nie dostanie środków na zapewnienie takiej opieki. Justyna Januszewska przyznała też, że sytuacja być może wyglądałaby inaczej, gdyby przed decyzją o przeniesieniu syna rodzice Pawła chcieli z nią osobiście porozmawiać.
W rozmowie z Trójmiasto.pl dyrektor stwierdziła, że ocena rodziców Pawła wobec szkoły i jej działań jest krzywdząca, podkreśliła też, że nie czekając na opinię szkole udało się zorganizować "koleżeńską" pomoc innej nauczycielki, która wspiera wychowawczynię klasy Pawła.
- Żadna inna szkoła nie ma tylu terapeutów do pracy z dziećmi z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego - zaznacza Januszewska i podkreśla, że w jej szkole bardzo poważnie traktuje się każdy, nawet najtrudniejszy przypadek.
Miejsca
Opinie (290) ponad 10 zablokowanych
-
2017-12-05 20:44
Pedagog w sp 6 w Gdyni
też agresji nie widzi.
- 4 0
-
2017-12-05 20:13
Prywatna szkoła dewelopera Gedbud (1)
Miala byc publiczna ale Adamowicz z PO iddal jedyny grunt w okolicy na 20 lat deweloperowi. Teraz ponad 3 roczniki beda sie musialy uczyc i cierpieć. Poziom nauczania tam jest taki ze cud jak dzieciak po 8 latach tabliczke mnozenia opanuje i pisać sie nauczy. Nauczycielki z łapanki odchodza przychodza do tego nie po dziennych studiach na uniwersytecie a po zaocznych w szkole typu placisz is magister.
- 7 3
-
2017-12-05 20:40
Poziom nauczania nie różni się od innych szkół, nie wiem skąd takie informacje. A dzieci z problemami jest mnóstwo nie tylko ta szkoła boryka się z tym problemem.
- 2 2
-
2017-12-05 20:09
Ja
Szkoła uczy szkoła wychowuje szkoła piczki z ciebie nie zbuduje
- 0 3
-
2017-12-05 20:08
Straszni są rodzice bo nie wychowują dzieci. Dzieciaki po szkole żyją w świecie wirtualnym co naradza agresję. Współczuję nauczycielom I dyrekcji.
A to tak naprawde jest suuuper szkoła. Naprawde świetna kadra.- 15 2
-
2017-12-05 20:08
rodzice nieodpowiedzialni
Nieodpowiedzialność rodziców to główny powód problemów związanych z agresją ich dzieci. Bo łatwiej dać dziecku telefon, tablet do ręki i niech się sobą zajmie, niż z nim wspolnie spędzić czas. A potem uzależnienie od telefonu takiego dziecka, nierozróżnianie świata rzeczywistego od świata gier. Nieodpowiedzielni i egoistyczni rodzice trzymajcie tak dalej, może Wasze dzieci kiedyś się za to Wam odwdzieczą.
- 13 1
-
2017-12-05 20:00
hm...
Bo teraz rodzice dzieci nie wychowują tylko hodują
- 13 1
-
2017-12-05 19:58
pot
- 0 1
-
2017-12-05 19:52
Naruszenie cielesności jest karane. Czemu rodzice nie zgłaszają tego na policję?
- 9 0
-
2017-12-05 19:46
Prawa, to mają bandziory,
a pokrzywdzeni muszą bronić się sami w tym chorym kraju.
- 6 2
-
2017-12-05 16:47
nic zaskakującego (1)
te dzieci rosną bez żadnej wiary w boga, a co za tym idzie nie wierzą w żadną granicę między dobrem a złem. teraz większość dzieci jest niewierzących, a co za tym idzie nikt w szkole nie uczy ich zasad moralnych.
wystarczy tylko skorzystać z gier multiplay'ereowych dla dzieci aby przekonać się jaka jest ich prawdziwa natura...- 14 25
-
2017-12-05 19:36
Ależ! Przecież teraz mają po dwie a nawet trzy godziny
religii w tygodniu!
A i liczenia w kościołach podobno wypadły pomyślnie.
To już lepiej spytać co im ten ksiądz opowiada.- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.