• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

'Wprost' nie pokazuje dokumentów na Ceynowę

on, PAP
11 kwietnia 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Sąd Okręgowy: Ceynowa nie był agentem
Prof. Ceynowa zapowiada proces o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorce artykułu, redaktorowi naczelnemu Prof. Ceynowa zapowiada proces o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorce artykułu, redaktorowi naczelnemu
- Profesor Ceynowa chce nam wytoczyć proces sądowy. W tej sytuacji to oczywiste, że jako strona w tym procesie nie będziemy ujawniać wszystkich metod i taktyki jakie przyjmiemy - tłumaczy Grzegorz Pawelczyk z Wprost. - Profesor Ceynowa chce nam wytoczyć proces sądowy. W tej sytuacji to oczywiste, że jako strona w tym procesie nie będziemy ujawniać wszystkich metod i taktyki jakie przyjmiemy - tłumaczy Grzegorz Pawelczyk z Wprost.
Tygodnik "Wprost" nie chce ujawnić na podstawie jakich dokumentów twierdzi, że prof. Andrzej Ceynowa współpracował z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa. Zastępca redaktora naczelnego tygodnika, Grzegorz Pawelczyk uważa, że tylko IPN ma prawo upubliczniać te dokumenty. IPN odbija piłeczkę i twierdzi, że prawo do upublicznienia tych dokumentów mają zarówno dziennikarze "Wprost", jak i rektor.

- O akta służb specjalnych PRL na temat prof. Andrzeja Ceynowy może się do IPN zwrócić on sam, badacz lub dziennikarz - informuje rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. - Każdy z tych podmiotów może po uzyskaniu takiego dostępu upublicznić dane dokumenty. IPN nie może zaś sam z siebie "upubliczniać" takich akt.

Powyższa wypowiedz przedstawiciela IPN to efekt listu otwartego, jaki prof. Ceynowa zamieścił na stronie internetowej Uniwersytetu Gdańskiego. Wzywa w nim m.in. tygodnik "Wprost" do ujawnienia na postawie jakich dokumentów twierdzi, że współpracownik SB o pseudonimie "Lek" to on. Przedstawiciele tygodnika najpierw stwierdzili, że prawo do ubublicznienia tych dokumentów ma tylko IPN, a następnie, że takich dokumentów nie mają.

- My niczego nie ukrywamy - zapewnia Grzegorz Pawelczyk. - Wszystko co mieliśmy do opisania to opisaliśmy w tekście na temat pana profesora. A ponieważ on chce nam wytoczyć proces sądowy, to jest oczywiste, że jako strona nie będziemy ujawniać wszystkich metod i taktyki jakie przyjmiemy w tym procesie. To oczywiście nie oznacza, że ukrywamy jakiekolwiek dokumenty.

"Wprost" w minionym tygodniu zamieścił artykuł "Agenci w Gronostajach", w którym sugeruje, że prof. Ceynowa i prof. Józef Włodarski, dziekan wydziału filologiczno-historycznego gdańskiej uczelni, współpracowali z SB. Tygodnik powołuje się na dokumenty IPN, ale nie określa jakie.

Ceynowa zapewnia, że nie był agentem, choć przyznaje, że w latach 70. próbowano zmusić go do współpracy z SB. W liście opisuje te próby i swoją postawę wobec nich.

"(...) Na anglistyce Uniwersytetu Gdańskiego pracuję nieprzerwanie od 2 lutego 1974 roku" - opisuje rektor Ceynowa. - "Po jakichś trzech, a może czterech latach pracy (a więc albo w 1977 albo w 1978 roku) dostałem pocztą wezwanie do stawienia się w gmachu Wojewódzkiej Komendy Milicji Obywatelskiej na ulicy Okopowej w Gdańsku. Cel wezwania nie był określony. Na miejscu okazało się, że jestem przesłuchiwany przez dwóch milicjantów w cywilu i zmuszany do podjęcia współpracy z SB. Stosowano względem mnie różne niewybredne metody, które dziś są powszechnie opisywane jako "standardowe" metody działania służb specjalnych PRL.

Komu wierzysz w tym sporze?

Mimo tych prób zastraszania i mimo obaw, że mogą spełnić swoje groźby, grzecznie, ale stanowczo odmówiłem jakichkolwiek form współpracy.

Takich wezwań, w odstępach paromiesięcznych, może półrocznych, otrzymałem jeszcze dwa albo trzy. W Komendzie za każdym razem nakłaniano mnie do współpracy. Gdy zdecydowanie odmawiałem, straszono mnie zwolnieniem z pracy, trudnościami w karierze uniwersyteckiej i uniemożliwieniem mi wyjazdów zagranicznych, co w moim przypadku (jestem amerykanistą) równało się zablokowaniu mojego rozwoju naukowego.

Gdy to nie skutkowało, spróbowano skoordynowanego nacisku jednocześnie na mnie i na moją żonę, która w tym czasie pracowała na Uniwersytecie Gdańskim w Dziale Współpracy z Zagranicą. Wezwano ją do Biura Paszportowego i zażądano sprawozdań składanych przez pracowników Rektorowi po powrocie z zagranicy. Żona odmówiła, a o zajściu poinformowała swoich przełożonych na Uniwersytecie i Rektora. Gdy więc i ta metoda zwerbowania mnie zawiodła, przestano wzywać mnie na Komendę i nakłaniać do współpracy. (...)"

"(...)Nie było żadnej współpracy, żadnego przekazywania informacji. Nigdy na nikogo nie doniosłem, nigdy nie splamiłem się hańbą bycia konfidentem. Wprost odwrotnie: byłem (i jestem nadal) przekonany, że ze względu na moje częste kontakty z Ambasadą Amerykańską w Warszawie oraz z biurem Fundacji Fulbrighta, ze względu na fakt, że zapraszałem na anglistykę zarówno dyplomatów amerykańskich jak i amerykańskich profesorów, byłem obiektem ścisłej inwigilacji. Przyzwyczaiłem się do myśli, że każdy mój ruch może być obserwowany, a każda rozmowa może być podsłuchiwana.

Kiedy w 1989 roku upadł komunizm, myślałem, że koszmar SBecji w moim życiu się skończył. Wypadki ostatnich dni dowodzą, że nie.

Nie jestem bohaterem: nie dokonałem żadnych spektakularnych czynów w walce z komunizmem. Raczej stronię od polityki. Nie siedziałem za Solidarność. Nie byłem aresztowany. Nie byłem bity. Nie byłem nawet pałowany jak wielu innych. Ale przez te wszystkie lata żyłem w poczuciu pewnej satysfakcji i dumy, że choć tamte czasy były trudne, a ja miałem wiele do stracenia, nie dałem się złamać, nie ugiąłem się, nie splamiłem godności zwykłego Polaka.(...)"

Prof. Ceynowa skierował wniosek do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o wszczęcie postępowania o pomówienie go w mediach. Sprawa ma trafić do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zdecyduje, czy wszcząć śledztwo.

Rektor zapowiadał też powództwo o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorce artykułu, redaktorowi naczelnemu "Wprost" oraz jego wydawcy. W ubiegłym tygodniu zostało przekazane redakcji "Wprost" obszerne sprostowanie i rektor domaga się jego opublikowania.

- Od tego, czy redakcja "Wprost" je zamieści, uzależnione są dalsze kroki prawne, choć po dzisiejszych drwinach na temat rektora w tygodniku, coraz trudniej jest wierzyć w dobrą wolę redakcji "Wprost" - powiedziała rzecznik prasowy UG Beata Czechowska-Derkacz.
on, PAP

Opinie (103) ponad 20 zablokowanych

  • Pani Carna Zmijo

    Pani Carna Zmijo
    „Te, jewropiejczyk

    ale pode mnie to się z łaski swojej nie podpinaj.”
    Ja się pod ciebie nie podpinam, wczoraj miałem mało czasu żeby się wpisywać odnośnie wczorajszego topiku „Lustracja coraz bliżej”, dzisiaj rano przeczytałem wpisy i postanowiłem podziękować najmądrzejszym osobom, które zabierały glos w obronie ludzi, których ta dzika lustracja chce niszczyć i dlatego też postanowiłem wysłać wam wyrazy mojego szacunku i dodać swoje trzy grosze, jestem dumny z tego, że są w tym kraju ludzie, którzy poświęcają swój czas w walce z niesprawiedliwością i społeczną patologią. Wasza trójka tj. Bolo, Baja i ty myśli tak samo postępowo jak i większość ludzi w tym kraju, jeszcze wszyscy nie uciekli przed kaczyzmem do Anglii. Ludzie czytajcie tylko Gazete Wyborczą, żródło prawdy.

    • 0 0

  • eeee, Ostry

    no i dobrze,

    po prostu ja też już "wyprzęgam" i powoli zaczynam zlewać te s****je-lustracje, ten polski obłęd,

    logika zawodzi,

    statek pijany...

    • 0 0

  • docent! nie zrywaj moich truskawek!

    w latach 70-tych duża część dzisiejszej kadry naukowej polskich uczelni wyjeżdżała na "saksy" do szwecji
    najłatwiej na "czarno" można było dostać prace przy zrywaniu truskawek
    robota dość ciężka, w kucki 8 godzin:-) dostawałeś swój obszar zbioru i wioooooooooo
    płacone od koszyka, zatem akord:-)
    w grupie którą opisuje był docent i magister
    docent miał "system" - wyrywał do przodu i podbierał co większe owoce z sąsiednich poletek uzyskując w ten sposób lepsze wyniki i dziadźki niż inni, wiadomo Polak POtrafi:-)
    bardzo to drażniło magistra, któremu docent podbirał owoce i obniżał wyniki więc co jakiś czas głośno protestował okrzykiem "docent! nie zrywaj MOICH truskawek!!!!"
    ten okrzyk jest aktualny do dziś:-)
    zawsze sie znajdzie jakaś świnia, która do celu idzie "na skróty", że o trupach litościwie nie wspomnę:-)
    i ta świnia po latach powie ci, że nikomu nie szkodziła:-) ona tylko była cwańsza od innych świń w grupie:-)
    ale nawyczek POdbierania POzostał:-)

    • 0 0

  • g:-)

    Nie chodzi o fachowość, ale o przedstawienie choćby w sposob popularny , że zagadnienia naukowe zawsze są czarno- białe, a nigdy czarne albo białe

    bo gdy się przedstawi albo tylko białe
    albo tylko czarne,
    to zawsze jest sensacja w gazecie

    prawda naukowa nie jest tak sensacyjna, bo mało jest 100% pewnych teorii w nauce

    • 0 0

  • ostry107

    Prof. Cie nie nauczy on może pokazać tobie tylko droge do wiedzy, zachecić wnioski musisz wysuwać sam. Gdyby tak było stanęlibyśmy w miejscu cztowiekjako gatunek nie przetrwalby, gdyby każdy troszczyl się wyłącznie o siebie, jak chce gallux - to egoistyczne Życie to złożoność, ale jeśli widzisz dookoła brak kompetencji i członka zarządu mało prezesa, który żąda, aby na tym stanowisku go uczono - wybacz. Człowiek jest istota empatycznej, i ma zdolności do wczuwania się w cierpienia i nieuctwo innych i idącej za tym (choć nie zawsze) gotowości do pomocy, ale młodzi patrzą tez na kase bo nie lubia byc oszukiwani - juz nie ma krezcjonistów. Oczywiście przyczyny, dla których takie postawy się ujawniają, są rozliczne i bardzo złożone.

    • 0 0

  • "gdyby każdy troszczyl się wyłącznie o siebie, jak chce gallux"

    co ty facet dziś jadłeś, co? szczypiorek??
    to chyba jest zasada wyznawanego przez ciebie liberalizmu:-)
    od tego o co i kogo troszczy sie gallux zwyczajnie sie odczep, bo brechasz jak PO nad immunitetem posłanki z SLD
    jako dowód, że łżesz podam bardzo łatwy do weryfikacji przykład: gallux troszczy się (oprócz troski o siebie co jest naturalne i oczywiste) o DWA KOTY:-)
    pamietaj co często tu cytuje - milczący dureń może uchodzić za mędrca
    no chyba, że ma wygląd downa....

    • 0 0

  • "...nie bawi mnie kiedy opłacany z naszych podatków akademicki dupek część swego wykładu poświęca np na opowiedzenie najświezszych kawałów o koalicji oraz daje wyraz swojej frustracji przegraną faworytów z PO..."

    spłodził gluś, który pewnie uczęszcza na wykłady Ceynowy i świetnie się orientuje, o czym mowa na tych wykładach,

    "...niech jwp "profesorowie":)zajmą się przekazywaniem WIEDZY..." - to drugi znawca treści wykładów, niejaki Ostry-Tępy.

    A tak naprawdę wyznawcom zwei_kaczoren idzie o to, że rektor uczelni nie ma prawa zająć stanowiska w SWOJEJ WŁASNEJ SPRAWIE, bo właśnie taką jest żądanie złożenia oświadczeń lustracyjnych pod groźba utraty pracy. Zważmy, że identyczne stanowisko jak Ceynowa, zajęła większość z innych ośrodków akademickich. Tyle, że pierwszego bąka (oskarżenie o współpracę z SB) puszczono w kierunku rektora UG.

    • 0 0

  • tłuczku
    zajmij sie komentowaniem treści artykułu:-) bo jak zwykle kiedy tu włazisz zaczyna sie burdel:-)

    • 0 0

  • Młotki nie decydują, czym mam się zająć. Młotki mogą sobie dalej uzurpować prawo do przeflancowywania ludzkich dusz i kierowania ludzkimi umysłami, ale...nic z tego w realu, za krótkie kacze łapki.

    • 0 0

  • jak już rzekłem - serio dynda mi ta lustracja,
    ale jedno wiem ża ta lustracja pogrąży małych braci i ich otoczenie - minister w ząbek czesany nie wyrobi się na zakręcie i walnie w drzewo, oby gałęzie i gruszki na społeczeństwo nie poleciały...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

I Ogólnopolska Konferencja Ginekologii, Położnictwa i Chorób Piersi MEDFEM

konferencja

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jak możesz chronić środowisko w codziennym życiu:

 

Najczęściej czytane