• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Miały rozwijać, ale nie ma na nie pomysłu. Szkolne "godziny dyrektorskie"

Magdalena
28 października 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Zajęcia organizowane w ramach puli tzw. godzin dyrektorskich mają służyć rozwijaniu pasji i umiejętności. Zdarza się jednak, że uczniowie mają tak przeładowane plany lekcji i tyle nauki bieżącej, że nie są w stanie bądź zwyczajnie nie chcą w nich uczestniczyć. Zajęcia organizowane w ramach puli tzw. godzin dyrektorskich mają służyć rozwijaniu pasji i umiejętności. Zdarza się jednak, że uczniowie mają tak przeładowane plany lekcji i tyle nauki bieżącej, że nie są w stanie bądź zwyczajnie nie chcą w nich uczestniczyć.

Dodatkowe lekcje w ramach tzw. godzin dyrektorskich miały sprzyjać rozwojowi zainteresowań i uzdolnień. Okazuje się jednak, że niektórzy uczniowie takiego wsparcia nie tylko nie chcą, ale uważają je wręcz za kulę u nogi. - Plan lekcji i bez nich jest przeładowany. Poza tym nie możemy pozwolić sobie na komfort marnowania czasu na realizację tematów ponadprogramowych w chwili, kiedy trzeba nadrabiać ogromne zaległości, będące skutkiem tak długiej nauki zdalnej - pisze w liście do naszej redakcji Magdalena. O tym, że zajęcia nie są obowiązkowe i w każdej chwili dziecko może zrezygnować, dowiedziała się od nas. Szkoła informowała ją, że rezygnacja nie wchodzi w grę.



Rozwijanie pasji, zainteresowań i umiejętności w ramach zajęć szkolnych to idea, która ma wielu zwolenników. Sposób realizacji tego zamierzenia wzbudza jednak mieszane uczucia. Zdarza się, że zajęcia, które odbywają się w ramach tzw. godzin dyrektorskich, z rozwijaniem pasji mają niewiele wspólnego, a szkoły często nie informują o tym, że udział w zajęciach nie jest obowiązkowy.

Puste godziny w przeładowanym planie lekcji



Czy jesteś zadowolony(a) z zajęć, jakie w szkole twojego dziecka są prowadzone w ramach "godzin dyrektorskich"?

O tym, jak wyglądają godziny dyrektorskie w praktyce, opowiedziała w liście do naszej redakcji Magdalena, mama ucznia klasy siódmej w jednej z gdańskich szkół podstawowych. Oto jej opowieść:

- Na godziny dyrektorskie w szkole, do której chodzi moje dziecko, od samego początku nie było pomysłu. Kiedy pojawiły się w planie, były po prostu luźną godziną, podczas której z dziećmi w klasie siedział ten nauczyciel, który akurat miał okienko. Czasem, jeśli jakiś nauczyciel otrzymywał te godziny na stałe, było to poszerzenie puli godzin nauczanego przez niego przedmiotu. Wiem, że w wielu trójmiejskich szkołach funkcjonuje to na takich zasadach do dziś. W planach lekcji często nie ma nawet pozycji "godzina dyrektorska". Zamiast tego jest po prostu dodatkowa matematyka, angielski czy cokolwiek innego. Wpisuje się to więc w program nauczania danego przedmiotu - lekcje są obowiązkowe i oceniane.

O ile wcześniej nie przykładałam do tego wagi - była to bezproduktywna godzina, jak np. godzina wychowawcza, podczas której dzieci mogły posiedzieć w komórkach albo odpisać od innych zadania domowe - o tyle teraz udział w nich stał się problemem. Plan lekcji i tak jest przeładowany, a córka musi znaleźć czas też na inne aktywności, faktycznie mające związek z rozwijaniem jej pasji. Dzieci, które mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, spędzają w szkole jeszcze więcej czasu, z uwagi np. na obowiązkowe zajęcia rewalidacyjne.

Zajęcia odbywające się w ramach godzin do dyspozycji dyrektora nie są obowiązkowe i nie powinny podlegać ocenie, a jednak w niektórych gdańskich szkołach oceny się wystawia. Zajęcia odbywające się w ramach godzin do dyspozycji dyrektora nie są obowiązkowe i nie powinny podlegać ocenie, a jednak w niektórych gdańskich szkołach oceny się wystawia.

Obowiązkowa, dodatkowa ekologia i poznawanie typów osobowości z nauczycielem informatyki



Jak wspomniałam, w tym roku godziny dyrektorskie stały się dla nas prawdziwą kulą u nogi. W ramach tych dodatkowych lekcji realizowany był program z ekologii, choć za rok to samo dzieci będą powtarzały na biologii. Jedna z ósmych klas, dla przykładu, ma godziny dyrektorskie z nauczycielem informatyki, który realizuje coś na kształt wychowania do życia w rodzinie czy podstaw psychologii - wśród tematów lekcji są np. typy osobowości i sposoby zachowań. Lekcje te znajdują się w środku planu i muszą uczestniczyć w nich nawet te dzieci, które z WDŻ zostały wypisane. Gdzie tu logika? Dlaczego nauczyciel informatyki nie robi z ósmoklasistami informatyki?

Kiedy zwróciliśmy się do dyrekcji z zapytaniem, czy można z tych zajęć zrezygnować, usłyszeliśmy, że to nie wchodzi w grę, bo - tu cytuję - "przecież nie odbierzemy nauczycielom obiecanych pieniędzy". Jestem pełna empatii i solidaryzuję się z nauczycielami, ale dlaczego nasze dzieci zostały potraktowane tak instrumentalnie? Jak można nas szantażować tym, że jeśli dzieci nie będą musiały uczestniczyć w lekcjach, które są nieobowiązkowe, nauczycielom stanie się krzywda?

Opinia dyrektora ponad prawem?



Reasumując, jesteśmy zmuszeni posyłać dzieci na nieobowiązkowe lekcje, których nie chcemy. Pani dyrektor zdobyła się na gest dobrej woli i zamiast ekologii zaproponowała nam matematykę. Na razie się zgodziliśmy, ale skąd mogę mieć pewność, co będzie za 2-3 tygodnie? W ubiegłym roku szkoła zmagała się z masowymi odejściami nauczycieli. Na miejsce znakomitych pedagogów, którzy przeszli pracować do innych placówek, nie udało się pozyskać takich, z którymi dziećmi chciałyby spędzać w szkole dodatkowe godziny. Zamiast marnować czas na lekcje z przymusu, wolałabym posłać w tym czasie dziecko na prywatne korepetycje, do dobrego nauczyciela. Zaległości w wyniku nauczania zdalnego są ogromne, a za rok egzamin.

Chętnych do tego, żeby dbać o "interesy" dzieci niechodzących na religię nie brakuje. Walczy się o to, aby nikt nie był dyskryminowany, aby katechezy odbywały się na skrajnych lekcjach. Dlaczego w przypadku "godzin dyrektorskich" nie może być podobnie? Czy to nie paradoks, że nie można zrezygnować z czegoś, co nie jest obowiązkowe? Zresztą o tym, że zajęcia te nie są obowiązkowe, dowiedziałam się dopiero od dziennikarzy po tym, jak opowiedziałam im o swoim problemie. Szkoła niezmiennie obstaje przy stanowisku, że "godziny dyrektorskie" zostają.

"Godziny dyrektorskie" nie są obowiązkowe i nie podlegają ocenianiu!



Podstawowe formy działalności dydaktyczno-wychowawczej szkoły określono w art. 109 ust. 1 Ustawy z dnia 14 grudnia 2016 roku Prawo oświatowe. Kwestie dotyczące wymiaru godzin zajęć dla danego etapu edukacyjnego reguluje natomiast rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 3 kwietnia 2019 roku w sprawie ramowych planów nauczania dla publicznych szkół (Dz. U. z 2019 r. poz. 639) dalej r.r.p.n.opr.

Prawo jest tu jednoznaczne - udział uczniów w zajęciach realizowanych w ramach godzin do dyspozycji dyrektora szkoły nie jest obowiązkowy (z wyjątkiem realizacji przedmiotów w zakresie rozszerzonym, o których mowa w § 2 ust. 1 pkt 4) lit. c cyt. wyżej r.r.p.n., ale to dotyczy szkół średnich, nie podstawowych).

W jaki sposób można więc z takich zajęć zrezygnować?

- Zasady wyrażania woli rodziców na udział dzieci w zajęciach każda szkoła ustala autonomicznie - tłumaczy Beata WolakKuratorium Oświaty w Gdańsku. - Rodzice mają prawo decydować o udziale dzieci w innych zajęciach (poza obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi z zakresu kształcenia ogólnego i z zakresu kształcenia w zawodzie wynikającymi z planu nauczania dla danego oddziału). Szczególne uprawnienia ma też ogół rodziców danej szkoły. Rada rodziców jest organem szkoły niezależnym od dyrektora szkoły i rady pedagogicznej. Do jej kompetencji należy między innymi uchwalanie w porozumieniu z radą pedagogiczną programu wychowawczo-profilaktycznego szkoły lub placówki czy - jak już wspomniano wyżej - opiniowanie dodatkowych zajęć organizowanych przez szkołę.

Zajęcia w ramach godzin dyrektorskich nie powinny być oceniane



Zajęcia organizowane w ramach puli tzw. godzin dyrektorskich, choć nie są obowiązkowe dla ucznia, należy ująć w ramowym planie nauczania. Nie podlegają jednak obowiązkowi oceniania i klasyfikowania. Nie wpisuje się ich także na świadectwa promocyjne i świadectwa ukończenia szkoły - art. 44a ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty.

W ramach "godzin dyrektorskich" powinny odbywać się:
  • zajęcia rozwijające zainteresowania i uzdolnienia uczniów, w szczególności zajęcia związane z kształtowaniem aktywności i kreatywności uczniów,
  • w przypadku szkół prowadzących kształcenie zawodowe - również na zajęcia związane z kształtowaniem kompetencji zawodowych,
  • w przypadku liceum ogólnokształcącego dla dorosłych oraz technikum, jeżeli kształcenie w zawodzie szkolnictwa branżowego tego wymaga - również na realizację przedmiotów w zakresie rozszerzonym.

Imię czytelniczki, która zgłosiła problem, na jej prośbę zostało zmienione.
Magdalena

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (76) 1 zablokowana

  • Serio? (7)

    Mamuśka wolałabym żeby dziecko siedziało godzinę w komórce albo odp pracę od innych? Po co w tym czasie się uczyć czegokolwiek jak można np. zapłacić za korepetycje a później narzekać, że dziecko nie ma czasu na zajęcia pozalekcyjne

    • 26 20

    • (6)

      W szkole mojego dziecka nie ma takich godzin, albo ja nic o tym nie wiem

      • 3 5

      • Zainteresuj się dzieckiem (5)

        • 6 3

        • (4)

          Czasem trudno się zorientować bez zapoznania się z rozporządzeniem w sprawie ramowych planów nauczania. U mojego dzieciaka poza zajęciami obowiązkowymi była gimnastyka korekcyjna i nikt nie nazywał tego zajęciami rozwijającymi zainteresowania. Tak przy okazji szkoła wpisywała to jednocześnie mojemu dziecku jako zajęcia rewalidacyjne w ramach kształcenia specjalnego. Jakby na tych zajęciach mieli odliczanie w szeregu to jeszcze zaliczyliby to jako godzinę matematyki.

          • 4 2

          • Cyrk (3)

            Moje dziecko najpierw miało na tych godzinach dodatkowy angielski, a w tym roku jakąś parapsychologię. Nikt nie powiedział, że to nieobowiązkowe, nie ma to nic wspólnego z rozwijaniem pasji. Do tego 2 godziny rewalidacji, 2 logopedy i w tygodniu siedzi w szkole więcej, niż nauczyciele

            • 5 3

            • Cztery godziny zajęć w ramach kształcenia specjalnego. To na pewno tygodniowo? Niespotykane.

              • 1 0

            • (1)

              Wypisz z religii i wdż. To już 3 godz w tyg mniej

              • 7 0

              • Wypisałam

                • 3 0

  • SP 59 - religia zawsze w środku (5)

    Niezmiennie przez ostatnich kilka lat, wiec to nie jest tak, że nagłaśnianie problemu cokolwiek daje.

    • 9 6

    • (2)

      A dlaczego mają dyskryminować chodzących na religię?

      • 1 11

      • Ten śmieszny konkordat przewiduje że indoktrynacja katolicka ma być na pierwszej lub ostatniej lekcji.

        • 3 0

      • A jaka to dyskeyminacja?

        • 5 1

    • W Podstawówkach w Gdańsku to norma (1)

      W szkole mojego syna te godziny mają nazwę zajęcia rozwijające zainteresowania, i byłoby super, gdyby faktycznie tak było, jednak przedmiot jest z góry narzucany, nikt dzieci nie pyta, jakie mają zainteresowania ani czy chcą w tych zajęciach uczestniczyć. W zeszłym roku była to historia, której dziecko nie lubi, i musiałam walczyć z dyrekcją, żeby wypisać z nich dziecko, bo choć są nieobowiązkowe, to wmawia się rodzicom, że jest inaczej i utrudnia niesamowicie wypisanie z nich.

      • 5 5

      • A w SP 13 w Gdyni zawsze na pierwszej lub ostatniej lekcji. Taka norma.

        • 1 0

  • Mamuśka (1)

    Mamuśkom nigdy nie dogodzisz. Nie ma godzin dodatkowych- nauczycielom nierobom nie chce się pracować. Są godziny dodatkowe- moje dziecko jest przeciążone, nie będzie uczestniczyć. Na szczęście większość rodziców to dobre matki, tylko ich głos ginie w jazgocie takich mamusiek.

    • 75 16

    • Jak najmniej zajęć w szkole. Jak najwięcej czasu na swobodną zabawę, rozwijanie zainteresowań, kontakty z kolegami, czy zwyczajne nicrobienie. Dzieci spędzają w szkole zdecydowanie zbyt dużo czasu.

      • 11 7

  • U nas w szkole nauczyciele by chętnie poprowadzili dodatkowe godziny ale szkoła na Wiczlinie jest przeładowana do granic możliwości. Klasy przeładowane, brak sal lekcyjnych (brawo Urząd Miasta Gdynia za przeniesienie liceum z centrum na zad*pie) i beznadziejny plan od 7:10-17:30. Dodatkowo coraz większe widoczne problemy kadrowe.

    • 35 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Festiwal Dobrego Porodu VI

15 zł
warsztaty, spotkanie, konferencja, targi

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Gdańsk to stolica województwa:

 

Najczęściej czytane