• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Edukacja, głupcze! O polskim kształceniu z prof. Ewą Nawrocką

Elżbieta Michalak
15 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Ewa Nawrocka, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, wieloletni kierownik Katedry Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej. Ewa Nawrocka, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, wieloletni kierownik Katedry Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej.

- Uczniowie nie chcą się uczyć, studentów cechuje intelektualne lenistwo, a kadrę akademicką bierność - mówi prof. Ewa Nawrocka, wieloletni wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego.



Elżbieta Michalak: Z jednej strony mówi się o sukcesach polskiej edukacji - niedawno głośno było o osiągnięciach naszych gimnazjalistów, którzy w badaniach PISA znaleźli się wśród najlepszych uczniów Unii Europejskiej - z drugiej strony słyszymy narzekania na reformę szkolnictwa. Dobrze, czy źle dzieje się w naszej edukacji?

Prof. Ewa Nawrocka: Reforma szkolnictwa podstawowego i średniego doprowadziła do widocznej w praktyce zapaści edukacyjnej. Uczestniczyłam niedawno w Kongresie Dydaktyki Polonistycznej w Krakowie, w którym wzięli udział także nauczyciele gimnazjów i liceów. Słyszałam od nich raczej krytyczne uwagi o gimnazjach i w ogóle o całym trójstopniowym podziale szkolnictwa. Zgłoszono też bardzo istotne projekty naprawcze. Tuż po kongresie pojawiła się informacja o sukcesie naszych gimnazjalistów, nagłaśniania przez media.

Zastanawiające, skąd ten rozziew między opinią nauczycieli, uczniów, a sukcesami w edukacji, o jakich słyszymy?

Do myślenia dała mi rozmowa gimnazjalistów, którzy mówili, że testy nie są trudne, a szkoła uczy przede wszystkim ich rozwiązywania. Komentatorzy wyników badań PISA stwierdzali, że sukces polskich uczniów związany jest z wyuczeniem i wyćwiczeniem młodzieży w rozwiązywaniu testów. Młodzież szuka dziś kruczka, sposobu na to, by formalnie poradzić sobie z testem. Niekoniecznie chce wiedzieć, dlaczego dobrą odpowiedzią jest "a" a nie "b".

Zdają jednak maturę, idą na studia, a tam napotykają na ... frustrację i brak zaangażowania kadry akademickiej. Może przez to marnują swoje talenty?

Na pewno na uczelniach są jeszcze tacy pracownicy, którzy występują w roli mistrzów, autorytetów i doradców. To głównie młodsza kadra naukowa, która potrafi zaangażować się w pracę ze studentami. Wielu nie widzi jednak sensu i potrzeby wspierania studentów, nie wierzy w sensowność i skuteczność działań edukacyjnych. Skupia się na własnej pracy naukowej, z której jest rozliczana przy awansach.

A studenci? Są żądni wiedzy i pomocy nauczycieli akademickich?

Są tacy, ale w większości są bierni, niezainteresowani studiami, bo przyszli na nie w jednym celu - zdobycia papieru. Przemawia przez nich intelektualne lenistwo. Coraz trudniej nawiązać z nimi kontakt. Pierwsze roczniki mają absolutny kłopot ze sformułowaniem wypowiedzi wielozdaniowej, spójnej, rozwijającej myśl. A już żeby myśleli w trakcie odpowiadania na pytanie, to się rzadko zdarza. Potem jakoś się ich ociosa, oswaja, przyucza, ale pierwsze starcie jest dosyć trudne. Nie mamy jednak prawa na nich narzekać, bo sami pogodziliśmy się np. z likwidacją egzaminów wstępnych na uczelnie i z regułami ogłupiającej, testowej matury.

Podjęła pani próbę walki o poprawę sytuacji na uniwersytetach...

Podczas konferencji "Wściekłość i oburzenie. Obrazy rewolty w kulturze współczesnej" prowokacyjnie zdiagnozowałam sytuację na uniwersytetach. Wcześniej prosiłam koleżanki i kolegów, by opisali co ich najbardziej boli i oburza w tym, co się dzieje na uczelniach. Odpowiedziało dziewięć osób.

Później odzew był jednak większy.

Zostałam zarzucona listami, e-mailami przez pracowników i studentów wszystkich uczelni w Polsce. Internetowa reakcja przekroczyła 30 tys. wejść. Byłam tym zaskoczona, nie wiedziałam, że dotknęłam bolącego miejsca, że jest aż tak źle. O tym, co nam się nie podoba w funkcjonowaniu uczelni mówi się od dawna, ale to rozmowy w kuluarach, w gronie zaprzyjaźnionych współpracowników, znajomych. Pisemne diagnozy są formułowane lokalnie, albo w pismach do ministerstwa i wpadają w czarną dziurę.

Dlaczego nie mówi się o tym jawnie?

Część osób się boi i tkwi cały czas w konformizmie i tchórzostwie albo uczestniczy w tworzeniu i utrwalaniu systemu. Każdy ma też coś do stracenia: adiunkci swoje umowy i szanse na habilitacje, doktorzy habilitowani profesurę uczelnianą i belwederską itd. Są też i tacy, którzy nie wierzą w skuteczność działań naprawczych, albo nie uważają, by trzeba było coś naprawiać. Dlatego zlekceważyli mój apel.

Co dolega dzisiejszym uczelniom?

Bezmyślne podporządkowywanie się lansowanym przez ministerstwo wzorcom zachodnim: sprzężenia władzy politycznej i biznesu, które edukację traktują jako narzędzie w budowaniu nowego typu społeczeństwa, nastawionego na dochód i zysk, konsumpcję, biznesową konkurencję. A do tego marginalizują humanistykę.

Powszechna jest opinia mówiąca o tym, że nasze uczelnie produkują bezrobotnych ...

Wielokrotnie słyszałam o tym, że wyższe uczelnie, podobnie jak szkoły zawodowe, mają przygotowywać swoich studentów do zawodów. To iluzja, i my o tym wiemy. Bo jak dziś przygotować studentów na potrzeby wciąż zmieniającego się rynku?

Wprowadzić do szkolnictwa wyższego większą liczbę praktyk i dać studentom możliwość sprawdzenia zdobytej wiedzy teoretycznej?

Moim zdaniem to bzdura. Rynek pracy wciąż ewoluuje, dlatego studentów trzeba uczyć elastyczności i tego, by umieli odnaleźć się w tym szybko zmieniającym się świecie. Nie wyrażajmy niechęci wobec teorii, bo ona buduje to, co jest przyszłością. I od tego jest uczelnia, by przygotowywała do twórczego odnajdywania się w przyszłości, do myślenia, powagi myślenia i sprzeciwu wobec bylejakości myślenia.

Jak wyleczyć nasze uczelnie?

Mądrą edukacją, która bazować będzie na fundamencie wiedzy, umiejętności zdobywania wiedzy i jej zastosowania. Pytamy wciąż, czy to dobrze, że szkoły się zmieniają, cz to dobrze, że nadeszły czasy cyfryzacji...

Czy dobrze?

Dziś młodzi ludzie nie czytają, nie piszą, nie ćwiczą pamięci, wykształciła się w nich za to zdolności klikania w klawiaturę. Nie ma ucieczki od cywilizacji, ale z jej dóbr należy korzystać umiejętnie, dla własnego dobra. Nie obezwładniając pamięci i wyobraźni, inteligencji i rozumu.

Znamy problem, wiemy, jakie jest lekarstwo, ale kto miałby walczyć o zmiany? Same przecież nie przyjdą.

To bardzo dobre pytanie, no kto? No my, wszyscy: rodzice uczniów i studentów, studenci, nauczyciele, profesorowie! Proces zmian powinien zaczynać się od dołu. Ktoś powie: nie warto, nie uda się - nie jestem tego pewna. Małymi krokami ... Najgorszą rzeczą jest milcząca zgoda na to, co nam dolega. Obecny kryzys powinien być bez wątpienia szansą dla rozwoju edukacji, a ona kluczem do rozwoju i sukcesu społeczeństwa.
Elżbieta Michalak

Opinie (101)

  • Jak pięknie teraz mówi

    Szkoda, że odmiennego zdania była za moich czasów gdy studiowałam. Typowy przykład aparatczyka. Miernie ale wiernie. Do póki tacy obłudnicy będą w edukacji to tylko w stronę dna będziemy zmierzać

    • 6 4

  • Racja

    Z polskiej szkoły uczyniono bussines.Dyrektorzy szkół mówią wprost że szkoła to firma i ucznień to święta krowa. ( na radach pedagogicznych) . Nauczyciele pochylają głowy i pozwalają uczniom na wszystko byle wypłata wpłyneła. Byłem nauczycielem i nigdy więcej.

    • 4 0

  • Widać jak ludzie czytają ze zrozumieniem tekst (1)

    Większość z was od razu skontrowała wypowiedź profesor nawrockiej mówiąc,że to nie wina studentów,a raczej wykładowców.
    wywiad jest ogólną diagnozą całego systemu edukacji, nie tylko studentów, za co też profesor nawrockiej się swojego czasu "oberwało" od kolegów. Część osób które to czyta widocznie poczuło się tak urażonych,że nie dostrzegło oczywistych rzeczy.Widać kto nie czyta książek.
    jako prowadzący ćwiczenia ze studentami na ug widzę,że po zakończeniu studiów z uczelni nie wyjdzie ugruntowany,młody człowiek, zdolny do krytyki i samodzielnego myślenia.Wyjdzie człowiekopodobny twór, znający jedno przykazanie: ctrl+c, ctrl+v.
    moim zadaniem jako prowadzącego jest wskazanie kierunków, jakie może obrać student w toku zajęć tak,aby sam zgłębiał literaturę i zagadnienia które go interesują.Studia nie mają uczyć wiedzy podawanej w sposób szkolny!!! Studenci tego właśnie nie rozumieją, trzeba im to tłumaczyć po wiele razy. Studia to ugruntowanie poglądów, ich weryfikacja i dyskusja nad nimi, poszerzanie horyzontów.
    druga sprawa- studia są dobrowolne- nie ma przymusu edukacji po 18. Roku życia. Winny tutaj jest pogląd wmawiany młodym ludziom,że liczy się papier.Dyplom uczelniany dzisiaj nie wystarcza albo nie jest potrzebny wcale.
    trzecia rzecz- jest zauważalne przesunięcie czasu dojrzewania młodego człowieka. Dzisiejsi 19-latkowie swoim sposobem artykulacji zdania przypominają moich kolegów z gimnazjum, którego nie pokończyli. Boją się być o cokolwiek spytani, nie umieją się wyrazić,zachowują się na zasadzie "dobry boże,niech on da mi spokój".
    ale są też jasne punkty w tym całym bajzlu, są tacy którym się po prostu chce, zostają po zajęciach, dopytują.Wtedy ich odsyłam do literatury, zapraszam na konsultacje- możemy pogadać o tym i o tym autorze. Są młodzi,zastraszeni jednak wykładowcy którzy boją się tego bagna zorganizowanego przez starszych kolegów. Mimo to idą do przodu bo czują misję.To tutaj powinno być pierwszym czynnikiem determinującym budowę kadry naukowej.
    czytać więcej,debile!

    • 11 1

    • Smutno...

      Doktorancie - uczący młodych studentów! Niech jednym z kroków do naprawy polskiej edukacji będzie Twoje przestrzeganie zasad ortografii i interpunkcji. Doktorantowi nawet w sieci nie wypada!

      • 3 0

  • Projekcja zasady ekwiwalencji z osi wybou na oś kombinacji :) wciąż po 7 latach to pamiętam :)

    • 1 0

  • czym sie różni idiota z dyplomem od idioty bez dyplomu?

    idiota z dyplomem to taki sam idiota jak bez, ale z pretensjami.

    • 2 2

  • Przede wsyzstkim nalezy odsunąć wszelkich lewaków i neoliberałów od edukacji! (1)

    Wpływ lewackiego myslenia w szkolnictwie doprowadził do sytuacji gdy uczeń w oczy nauczycielowi może powiedzieć Ty taki i owaki i za nic ma uwagi. "RÓbta co chceta" to nie może byc pomysł na polską oświatę!

    DYSCYPLINA i MORES!

    • 4 4

    • I znowu ograniczone myślenie..

      Jak słyszę słowo lewak, to od razu wiem, że ten co je wypowiada, jest agresywny i lepiej z nim nie polemizować (taka osoba załatwia sprawy ręcznie).wczoraj w Wiadomościach widziałam narodowców, którzy właśnie zamierzają wyrzucić wszystkich lewaków z kraju. Bo Polska musi być Polsko....A pies jak zostanie wykastrowany to będzie psem, a nie suką... (i to to się nie boi takich poglądów wygłaszać!!!!). Najlepszą metodą jest zastraszanie, jak ktoś się boi, to nie podskoczy (nie będzie myślał).

      • 3 2

  • mozna dostosowac edukacje do rynku pracy

    W Szwecji jakos sie udaje, studia sa elastyczne i dobrze przygotowuja do zawodu. Ale polskie dyplomysa zanizane przy nostryfikacji i warte mniej niz w kraju.

    • 5 0

  • Szybki przyklad Korei PLN.

    • 0 1

  • Ja mam propozycję: zlikwidować ten durny podział na studia: licencjackie i magisterskie! Albo przynajmniej zlikwidować go na uczelniach technicznych. Bo co taki "inżynier" po 7 semestrach potrafi? Wielkie NIC!

    • 0 1

  • Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził...

    ta Pani gada bzdury z kilku powodów. Narzekanie na wszystko co Nas otacza widzimy od zarania dziejów, ta Pani niczego nowego nie wymyśliła. Różnorakich zbawców ludzkości, systemu, edukacji, ekonomii było pełno i wciąż odzywają się nowi. Tym nowym wydaje się że "oni wiedzą lepiej" że oni wiedzą jak to wszystko naprawić z dziecinną łatwością stawiają tezy że wszystko dookoła jest złe i bezsensu (i wszyscy to potwierdzają że tak jest). System naprawczy to już zupełnie inna para kaloszy i takie bzdetne ogólniki nie są w stanie w żaden sposób na niego wpłynąć.

    Nie będę nawet silił się żeby pisać o samej edukacji ale jeżeli chodzi o rynek pracy to on jest taki a nie inny (to nie socjalizm haloooo), pracodawca potrzebuje człowieka który oprócz "elastyczności i myślenia" potrafi coś co mu się przyda do ZARABIANIA PIENIĘDZY! Ta pani siedzi całe życie na państwowym stołeczku, dostaje kaskę za wygłaszanie swoich przemyśleń i bardzo fajnie... ale... 99% ludzi po ukończeniu studiów wchodzi na ciężki rynek pracy i co oni powiedzą przyszłemu pracodawcy? "Wie Pan wiedza którą posiadam i mój kierunek studiów jest nieistotny bo jestem elastyczny i potrafię myśleć"... takie bzdety może powiedzieć dosłownie każdy, a przecież umiejętność myślenia to powinno się wynieść już z podstawówki najpóźniej ze szkoły średniej! Czas studiów to powinno być już szlifowanie swoich umiejętności i okres przygotowywania się na wejście na rynek pracy!!

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

I Ogólnopolska Konferencja Ginekologii, Położnictwa i Chorób Piersi MEDFEM

konferencja

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jakie ptaki cenione przez staropolskich kucharzy żyją w okolicy Trójmiasta?

 

Najczęściej czytane