- 1 Sprzeciw wobec wyróżnienia Olgi Tokarczuk. Plakaty na UG (547 opinii)
- 2 Olga Tokarczuk doceniona przez UG (117 opinii)
- 3 Legionella w Centrum Sportu. Zamknięto obiekt (22 opinie)
- 4 ESSA chce wysłać puszkę z kombuczy w kosmos (42 opinie)
- 5 Rekrutacja 2024. Dni otwarte szkół średnich (21 opinii)
- 6 Na PG powstaje polski odpowiednik GPT (16 opinii)
Praca grupowa i metoda "na studenta", czyli egzaminy w pandemii
Korzystanie z telefonów czy ściąg podczas egzaminów nie było czymś niespotykanym, jednak podczas pandemii stało się to łatwiejsze, co podkreślają uczniowie i studenci. Jak jednak wygląda "pomaganie" sobie podczas egzaminów i co na to wykładowcy oraz nauczyciele? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Jak działa zdalna edukacja? Młodzież przedstawiła raport
Ściąganie. Co się zmieniło?
Już w trakcie nauki stacjonarnej metod na ułatwienia w zdawaniu ciężkich testów było wiele, a każda z nich bardziej kreatywna. Jedni korzystali ze sporządzonych przez siebie podkładek (testów rozwiązanych wcześniej), zwijek papieru zapisanego drobnym drukiem i umieszczanych w najróżniejszych częściach ubioru, długopisach czy nawet podklejanych przez dziewczyny na udach tuż pod spódniczką.
Inni wybierali prostsze metody, takie jak: wyszukiwanie odpowiedzi w internecie czy na zdjęciach notatek w telefonie lub też zaglądanie do osób siedzących obok.
Czytaj też: Jak szkoły radzą sobie z powrotem do stacjonarnych zajęć?
Teraz jednak z uwagi na pandemię nauka i egzaminy zostały przeniesione do sfery online. Wielu uczniów i studentów podkreśla, że teraz egzaminy często sprawdzają bardziej umiejętność posiadania dobrych notatek czy szybkiego sprawdzania danych rzeczy w internecie niż rzeczywistą wiedzę. Dodatkowo zniknął lęk przed złapaniem, więc piszący czują się wręcz bezkarni.
Spytaliśmy kilka osób, by dowiedzieć się, jakie metody zapewniają im dobrą passę na egzaminach.
Studniówka 2021. Maturzyści w tym roku bez balu
- Łączenie się z innymi studentami na discordzie i wspólne rozwiązywanie testu to zdecydowanie moja ulubiona metoda - opowiada Ania.
Dzięki współpracy z innymi osobami z roku można w trakcie trwającego testu łatwiej zweryfikować pytania i rozwiać swoje wątpliwości. Przez to rozwiązywanie przesłanego egzaminu zmienia się bardziej w pracę grupową.
- Wymienianie się odpowiedziami w grupie na messengerze albo mieszkanie z koleżanką ze studiów i sprawdzanie odpowiedzi w przygotowanym wcześniej pliku - mówi Arleta.
- Często dzielę sobie ekran na dwa i na jednej stronie mam egzamin, a na drugiej plik z notatkami (Ctrl +F i kopiuj, a następnie wklej) albo googla - opowiada Paulina.
Wykładowcy i nauczyciele nie zdają sobie sprawy ze ściągania?
Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, jest wyjątkowa zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. W końcu musieli dostosować się do nowych zasad i wprowadzić unowocześnienia w formie prowadzonych zajęć. Niejednokrotnie mogliśmy słyszeć napływające sprzeciwy edukatorów, że nie są zadowoleni z takiej formy zajęć. Ich zdaniem wyłączone mikrofony i kamerki są często znakiem, że osoby po drugiej stronie zwyczajnie nie ma lub też podziela swoją uwagę na inne rzeczy.
"Marcin, tu powinno być inaczej. Weź się przesuń", czyli jak wyglądają zdalne sprawdziany
Niemniej obowiązujące przepisy zmuszają wykładowców do sprawdzenia wiedzy pozyskanej na danym przedmiocie i jej ocenienia. Stąd też wzburzenie i próby weryfikacji autentyczności nadesłanych przez studentów odpowiedzi.
Od jakiegoś czasu na uczelniach w całej Polsce zaczęło dochodzić do nietypowych sytuacji, w których wykładowcy pod postacią stworzonych sztucznie kont starali się za pomocą mediów społecznościowych dostać do grup danych roczników.
Wielokrotnie dochodziło do wręcz komicznych sytuacji, podczas których nauczyciel podający się za studenta chciał dołączyć do społeczności i zbadać sprawę, czy między uczniami nie doszło do wymiany informacji podczas jego egzaminu.
Czytaj też: Memy o morsowaniu. Nowa internetowa moda?
Niedający się zwieść studenci szybko wykryli "nową metodę weryfikacji" i zaczęli bić na alarm, ostrzegając innych. Sytuacje, o których mowa, miały miejsce na wielu uczelniach. Dlatego jak możemy zauważyć, nie jest to wyjątkowy przypadek.
Na podstawie napływających historii doszło do powstania wielu memów opisujących to, co dzieje się na uczelniach, z dystansem i w humorystyczny sposób. Sytuacja została zauważona również przez lokalnych blogerów Make life Harder, którzy również podzielili się swoim zdaniem na ten temat.
Co sądzisz o ściąganiu? Czy twoim zdaniem jest to nieodzowna część edukacji?
Opinie wybrane
-
2021-01-22 13:10
Pamiętam swoje egzaminy, jak wykładowca mówił, że możemy mieć notatki to już było wiadomo że nam nie pomogą. Było tak dużo do pisania i tak mało czasu, że nic to nie dawało. Tylko to wymaga pracy ze strony wykładowcy, żeby nie przegiąć.
- 23 0
-
2021-01-22 18:54
Sprytny (1)
Edukację skoczyłem wiele lat temu, czasem korzystając ze ściągania. Jednak ściągi zawsze były osobiście przygotowane. Przygotowanie dobrej ściągi było pracochłonne i tak naprawdę powodowało, że człowiek się uczył i systematyzował wiedzę.
Do tej pory mam zachowane ściągi - harmonijki, przygotowane na wymiar mojej dłoni.
Nie wierzę osobom, które twierdzą, że nigdy nie ściągały.- 10 1
-
2022-01-26 03:26
Nie
Ja nie ściągałem do czasów późnego technikum :) nie wierz
- 0 0
-
2021-01-22 13:34
Jestem 5 lat po studiach (2)
I zapewniam, że grono profesorskie nie wymyśliło fake kont dopiero w trakcie pandemii :D
Jak łatwo policzyć, studia zaczęłam 10 lat temu i w ciągu pięciu lat na uczelni zdarzyło nam się kilka razy, że profesorowie kombinowali, jakby tu dostać się do grupy. Jednemu kreatywnemu nawet się to udało :D- 11 2
-
2021-01-22 23:06
gdy stanąłem po drugiej stronie biurka
to mi się wstyd zrobiło, jak widać ściągających...
- 3 1
-
2021-01-22 21:49
Tylko po co być w takiej grupie? Strata czasu.
Szczerze mówiąc, to nie ma sensu. I tak wiadomo, którzy studenci ściągają, zazwyczaj wiemy co student potrafi. Jeśli ktoś jest stale nieprzygotowany do zajęć, na nich nie ma nic do powiedzenia, a raptem pisze genialnie test, to coś tu nie gra. A trakcie kolokwium widać kto ściąga, po zachowaniu. Jeśli wykładowca nie reaguje, to pewno ma powody.
Szczerze mówiąc, to nie ma sensu. I tak wiadomo, którzy studenci ściągają, zazwyczaj wiemy co student potrafi. Jeśli ktoś jest stale nieprzygotowany do zajęć, na nich nie ma nic do powiedzenia, a raptem pisze genialnie test, to coś tu nie gra. A trakcie kolokwium widać kto ściąga, po zachowaniu. Jeśli wykładowca nie reaguje, to pewno ma powody. Często jest tak, że studenci spisują bzdury od siebie wzajemnie, bywa że skreślają swoje poprawniejsze wersje. Jeśli widzę telefon lub ściągi w użyciu, reaguję, a jeśli ściągają od siebie, nie. Wiem, że to się źle kończy bez mojej interwencji. Kolokwia online są też do opanowania, trzeba dobrze je ustawić, wyliczyć czas, zadbać o różnorodne pytania, ułożyć je w szyku zmiennym, włączyć sekwencyjność lub losowanie z kilku baz pytań, tak żeby studenci wylosowali odmienne zestawy. Trochę z tym roboty, ale da się to zrobić. No, i nie można puszczać tych samych pytań każdej grupie, trzeba mieć kilka wariantów.
Innym zagadnieniem są plagiaty, dzisiaj stosunkowo łatwe do wykrycia.- 2 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.