• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skąd bierze się agresja w szkole? "Dzieci potrafią działać bezwzględnie"

Piotr Kallalas
31 maja 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (150)
- Dzieci potrafią działać bezwzględnie, ponieważ najpierw coś zrobią, coś się wydarzy, a dopiero później przychodzi refleksja. Trudno zresztą wymagać takich przemyśleń od kilkuletniego ucznia. To wszystko dzieje się zresztą bardzo szybko, a potem zostajemy z konsekwencjami - taka jest nasza natura.  Zawsze jest jednak opcja zatrzymania się, dogadania - mówi Katarzyna Stryjek. - Dzieci potrafią działać bezwzględnie, ponieważ najpierw coś zrobią, coś się wydarzy, a dopiero później przychodzi refleksja. Trudno zresztą wymagać takich przemyśleń od kilkuletniego ucznia. To wszystko dzieje się zresztą bardzo szybko, a potem zostajemy z konsekwencjami - taka jest nasza natura.  Zawsze jest jednak opcja zatrzymania się, dogadania - mówi Katarzyna Stryjek.

Co generuje konflikty w szkole? Czy często dochodzi do zachowań agresywnych? Co zrobić w przypadku, gdy nasze dziecko doświadcza agresji fizycznej? - Dziecko sięgające po przemoc nie jest psychopatą, ale liczy, że to narzędzie zadziała, coś pokaże, udowodni bądź coś zakończy - mówi Katarzyna Stryjek, prezes Polskiego Centrum Mediacji, oddział Trójmiasto. W trójmiejskich szkołach dzieci, ale również nauczyciele i rodzice, mają możliwość rozwiązywania sporów za pomocą mediacji.



Czy twoje dziecko było ofiarą agresji w szkole?

Czy w Polsce mediacje szkolne są uregulowane?

Katarzyna Stryjek: Mniej więcej 20 lat temu szukano różnych narzędzi dla nauczycieli, które miałyby łagodzić spory. Była to np. kampania Szkoła Bez Przemocy. Pojawiały się pierwsze warsztaty i treningi uczące rozwiązywania konfliktów. W 2003 r. Ministerstwo Edukacji pierwszy raz w prawie oświatowym zawarło słowa "mediacja", a w 2014 r. - odpowiednie rozporządzenie, które łączy mediacje z osobą pedagoga/psychologa szkolnego. W praktyce nikt jednak tego nie precyzował.

W 2017 r. zespół ekspertów przy rzeczniku praw dziecka Marku Michalaku, którego byłam członkinią, skończył wypracowywać standardy mediacji szkolnej i rówieśniczej, a u nas w Gdańsku udało się zrobić coś fenomenalnego - stworzyć Gdańskie Centrum Mediacji Szkolnej i Rówieśniczej. Jesteśmy formalnie w strukturach poradni psychologiczno-pedagogicznej, jesteśmy jednostką samorządową. To jest fenomen, bo w ramach tych samorządowych struktur specjalizujemy się właśnie w mediacjach. Wspieramy uczniów w rozwiązywaniu konfliktów we wszystkich szkołach podstawowych i ponadpodstawowych - każdy może przyjść, także rodzic. Prowadzimy również szkolenia dla uczniów i nauczycieli.


Gdybym miała się pokusić o selekcje, to konflikty między uczniami dotyczą relacji - wszystkiego, co się dzieje między nimi. Ktoś coś powiedział, ktoś zareagował. Zaburzone relacje mogą niestety się rozwijać i prowadzić do brutalnego finału.
Mediacje znane są powszechnie w różnych sprawach sądowych - jak sprawdzają się w szkole?

Mówimy o rozmaitych konfliktach na linii uczeń-uczeń, uczeń-nauczyciel, uczeń-rodzice czy wreszcie nauczyciel-dyrekcja. Natomiast mediacja jest bardzo komfortowa dla wszystkich stron, bo nie jest to żaden sąd, nie ma przegranych. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele zrozumieli, że mają nowe narzędzie - przestrzeń, gdzie nie ma kary, a jest możliwość naprawienia sytuacji, czasami fizycznie pewnych rzeczy, a czasami poprawy relacji. Chcemy oswajać konflikty, a nie "nakręcać aferę" i przede wszystkim pokazywać, że nie wszystkie mosty są spalone, że istnieje wyjście z tej sytuacji. Konflikty nie są niczym nowym i każdy musi przez to przejść, bo to też nas kreuje jako osobę dorosłą.

Kto może zostać mediatorem?

W przypadku mediacji szkolnej to osoba dorosła, np. pedagog, psycholog, nauczyciel przeszkolony z zakresu mediacji. W mediacji rówieśniczej mediatorami są uczniowie. Umiejętności zdobywa się na kursach, szkoleniach z zakresu mediacji.

Jak rozpoznać depresję u własnego dziecka? Jak rozpoznać depresję u własnego dziecka?
Szkoła szkole nie jest jednak równa

Mamy placówki kameralne, ale i takie, gdzie jest 1,5 tys. uczniów i wiele oddziałów powyżej 30 osób w klasie. Tam musi się "gotować", jest też większa anonimowość, większe pole do przeoczenia sytuacji trudnej. Natomiast w ostatnim czasie generalnie mówimy o pokoleniu "płatków śniegu". Dzieci mocno lękowo zareagowały na pandemię - widać to zarówno w szkole, jak i poza szkołą. W dużych placówkach dyrektorzy starają się, aby funkcjonował cały zespół mediatorów.


Pandemia się skończyła, a problem został?

Pandemia wystawiła system na próbę, ale problem nie zniknął i cały czas go lekceważymy, ponieważ chcemy szybko wrócić do normy. Jako dorośli chcemy żyć dalej, ale dzieci nie. Natomiast na takie historie nakłada się wiele czynników: trudna sytuacja w domu - począwszy od materialnej, a skończywszy na emocjonalnej. Czasami nasza praca kończy się sugestią pójścia w stronę poradni psychologiczno-pedagogicznej, dalszej pracy diagnostycznej, czasami wręcz w stronę pomocy socjalnej.

Dlaczego rodzice Dlaczego rodzice "przeładowują" dzieci dodatkowymi zajęciami?

Dlaczego dzieci stają się agresywne?

Każda grupa w jakiś sposób się układa - ktoś jest przywódcą, członkiem grupy, ktoś jest na obrzeżach. Najczęściej jednak agresywne działania wynikają z tego, że nie potrafimy sobie poradzić z czymś i sięgamy po skuteczne narzędzia. Czasami są to narzędzia, które obserwujemy w świecie dorosłych. Dzieci naśladują nie tylko nasze pozytywne uwagi, ale naśladują nas również w kwestiach społecznych, co robimy z innymi osobami, także takimi, z którymi nie jest nam po drodze. Dziecko sięgające po przemoc nie jest psychopatą, ale liczy, że to narzędzie zadziała, coś pokaże, udowodni bądź coś zakończy. Inna sprawa, że konflikty w grupie mają swoją dynamikę, obecność czy presja obserwatorów potrafią wpłynąć na zachowania stron konfliktu. To są mechanizmy społeczne, które nie są nowe.

Co jeśli dochodzi do agresji fizycznej?

Realnie jest to złamanie prawa, bo jeśli dochodzi do przemocy fizycznej na poziomie rówieśników, to automatycznie angażuje ona dorosłych. Można wyłączyć procedurę prawną, jednak o tym decyduje rodzic, który zastanawia się, czy chce rozwiązać sytuację w oparciu o rozwiązania szkolne. Rodzice często chcą, żeby sytuacja się skończyła, żeby agresor poniósł konsekwencje. Czasami również kończy się to zgłoszeniem na policję, bo dziecko jest nękane, straszone, bite i sprawa znajduje finał w sądzie i to następnie sędzia decyduje, co dalej z perspektywy prawa rodzinnego, a młodzież ma zupełnie inną perspektywę. Trzy lata pandemii dla nastolatka to naprawdę kawał życia, a lęk niestety w wielu przypadkach w nas pozostał. Moja diagnoza jest taka, że jesteśmy o wiele bardziej lękowi, co często przeobraża się w postawę atakującą w sytuacjach społecznych. Mamy też lęki w postawach rodzicielskich, niewiarę w siebie, ale także obawy, czy uchronimy nasze dzieci. Ponadto nie ma też już takiego poczucia zaufania.


Jak konflikt trafia do mediatora?

Na wiele różnych sposobów. Czasami to wychowawca przychodzi i mówi: "słuchaj, mamy taką sytuację w klasie", czasami to rodzic chce porozmawiać, innym razem uczeń. Gdybym miała pokusić się o selekcje, to konflikty między uczniami dotyczą relacji - wszystkiego, co się dzieje między nimi. Ktoś coś powiedział, ktoś zareagował. Zaburzone relacje mogą niestety się rozwijać i prowadzić do brutalnego finału. Innym razem cała klasa ma problem z nauczycielem, czasem skonfliktowani są nauczyciele między sobą.

Pedagodzy też walczą między sobą?

Np. kiedy wychowawca broni swojej klasy i gdzieś są problemy z komunikacją czy porozumieniem. Inna sytuacja to taka, kiedy jest konflikt między nauczycielem a dyrektorem. Coraz częściej dochodzi do konfliktów z udziałem rodziców - kiedy opiekunowie bardzo chcą się włączyć w konflikt między swoimi dziećmi. Bywa tak, że spór już się dawno skończył, a rodzic cały czas w nim trwa i dokłada kolejne emocje - rodzic powinien uszanować, że być może jego dziecko jest już w innym momencie tej relacji.

Wrócę jednak do dzieci, które często nie zważają na krzywdę innych.

Dzieci potrafią działać bezwzględnie, ponieważ najpierw coś zrobią, coś się wydarzy, a dopiero później przychodzi refleksja. Trudno zresztą wymagać takich przemyśleń od kilkuletniego ucznia. To wszystko dzieje się zresztą bardzo szybko, a potem zostajemy z konsekwencjami - taka jest nasza natura. Zawsze jest jednak opcja zatrzymania się, dogadania. Natomiast na takie historie nakłada się wiele czynników: trudna sytuacja w domu - począwszy od materialnej, a skończywszy na emocjonalnej. Czasami nasza praca kończy się sugestią pójścia do poradni psychologiczno-pedagogicznej, dalszej pracy diagnostycznej, czasami wręcz w stronę pomocy socjalnej.

Prywatna szkoła dla dziecka. Kiedy rekrutacja i jak ją wybrać? Prywatna szkoła dla dziecka. Kiedy rekrutacja i jak ją wybrać?
Dlaczego dzieci stają się agresywne?

Każda grupa w jakiś sposób się układa - ktoś jest przywódcą, członkiem grupy, ktoś jest na obrzeżach. Najczęściej jednak agresywne działania wynikają z tego, że nie potrafimy sobie poradzić z czymś i sięgamy po skuteczne narzędzia. Czasami są to narzędzia, które obserwujemy w świecie dorosłych. Dzieci naśladują nie tylko nasze pozytywne uwagi, ale naśladują nas również w kwestiach społecznych, co robimy z innymi osobami, także takimi, z którymi nie jest nam po drodze. Dziecko sięgające po przemoc nie jest psychopatą, ale liczy, że to narzędzie zadziała, coś pokaże, udowodni bądź coś zakończy. Inna sprawa, że konflikty w grupie mają swoją dynamikę, obecność czy presja obserwatorów potrafią wpłynąć na zachowania stron konfliktu. To są mechanizmy społeczne, które nie są nowe. 

Co jeśli dochodzi do agresji fizycznej?

Realnie jest to złamanie prawa, bo jeśli dochodzi do przemocy fizycznej na poziomie rówieśników, to automatycznie angażuje ona dorosłych. Można wyłączyć procedurę prawną, jednak o tym decyduje rodzic, który zastanawia się, czy chce rozwiązać sytuację w oparciu o rozwiązania szkolne. Rodzice często chcą, żeby sytuacja się skończyła, żeby agresor poniósł konsekwencje. Czasami również kończy się to zgłoszeniem na policję, bo dziecko jest nękane, straszone, bite i sprawa znajduje finał w sądzie - i to następnie sędzia decyduje, co dalej z perspektywy prawa rodzinnego.

Miejsca

Opinie (150) 3 zablokowane

  • Kiedyś każdy znał swoje miejsce (3)

    Każda grupa miała swoją hierarchię nawet jeśli dla wielu była poniekąd krzywdząca to jakaś była. Nikt z tym nie dyskutował.

    Dziś nie dość że wszyscy są równi, to jeszcze wszyscy są najlepsi. Tak się wychowuje każde dziecko że jest najcudowniejsze, najmądrzejsze, jemu się najwięcej należy.
    Potem przychodzi brutalna weryfikacja, bo niestety Oskarek ma iphona za 5000zł kupionego mu w nagrodę za to że zniszczył swojego iphona za 3000zł i to on w grupie jest górą - bo takie jest życie.
    A jakieś inne dziecko ma gorsze ciuchy to jest gorsze.
    Zawsze tak było - albo się poszczególne frakcje do tego dostosują, albo będziemy na siłe udawali że niższy i wyższy są tego samego wzrostu, napędzając tylko konflikty które rozładowuje się pięściami.

    Niestety szkoła to zawsze była dżungla i prawa dżungli tam działały.

    Teraz próbuje się udawać że nic takiego nie ma, a to uruchamia dzikie pokłady prawdziwej agresji której fala zalewa szkołę, nawet jeśli nie dzieje się to w budynku szkoły, a np. w social mediach.

    • 12 3

    • piszesz prawdę w 100%

      • 1 1

    • Nie wiem, kiedy było to twoje "kiedyś", bo u mnie w II połowie szkoły podstawowej czy w technikum bynajmniej tak nie było

      Była mniej więcej równość. Ale to były czasy, gdy w technikum dżinsy z Peweksu mieli w klasie synowie dyrektorów (dwóch) i dobrze zarabiających inżynierów - trzech. Inni mogli tylko pomarzyć, a kolejni nawet nie marzyli, aby je mieć. A mieliśmy i syna tzw. badylarza spod miasta. Gdy skończył 18 lat, ojciec mu kupił w naszym (dużym) mieście małe mieszkanie, aby miał więcej czasu na naukę, a nie tracił go na codzienną jazdę do / z domu. W tym autobusem podmiejskim. Mało tego, że to mieszkanie nie było zbyt blisko naszego technikum (mniejsza kiedyś podaż na rynku), to mu używany samochód kupił przed nauką w V klasie ! Na dojeżdżanie do szkoły. Wszystko w kontekście zyskania więcej czasu na naukę; plany zdawania na politechnikę ! I gościu się nie wywyższał w najmniejszym stopniu! Nie było, że on ma więcej do powiedzenia. Zresztą był mrukliwy, trochę odludek i bez jakichś niezłych zainteresowań.

      • 1 2

    • onegdaj taki "Oskarek z iphonem" w grupie nie był górą

      bo "podwórko" rządziło się zupełnie innymi prawami.
      Miało inny system wartości.

      Zdarzali się "oskarkowie" ale zwykle ich "iphone" szybko doznawał "kontuzji" i grupa narzucała swoje reguły...
      Obecnie podwórek nie ma a dzieciaki to głównie wychuchane jedynaki prowadzane na smyczach...

      Są enklawy gdzie takie stworzenie może przejść transformacje. W szkole średniej córka doniosła, że klasowy "oskarek" oznajmił, że jedzie z nimi na "woodstock"... Na peronie zjawił się "cały w bieli" i, a jakże, z "iphone" w ręce. W miarę upływu czasu biel przejmowała różne warianty "kolorów ziemi" a przełom nastąpił pewnego wieczoru, gdy delikwent przyszedł do ogniska, usiadł i zrezygnowany wyznał, że "właśnie utopiłem telefon w latrynie"... Na szczęście, nie nurkował. Sięgnął po piwo i okazał się fajnym kolegą.

      Nie twierdzę że "woodstock" ma moc terapeutyczną, córki puszczałem tam w dużym stresie ale w tym przypadku spełnił rolę położonego w odpowiednim momencie "klapsa na dupę".

      • 1 0

  • Agresja bierze się z patologicznych domów

    Również tych prokuratorskich i innych "ważnych". Niestety nie zawsze dyrektor czy nauczyciel coś może. Trzeba mieć naprawdę ja*a, żeby w dzisiejszym świecie się przeciwstawić agresji.

    • 7 0

  • Duży wpływ zachowania nauczycielek

    Przecież typowy sposób rozwiązywania konfliktów przez nauczycielki to jest agresja. Wrzaski, poniżanie, groźby.

    • 4 3

  • aga (1)

    przemoc była jest i będzie, mam 42 lata i w podstawówce też była przemoc, znęcanie , bójki, a nie było internetu itp, dziwi mnie ta obecna spychologia, patrząc z perspektywy czasu znęcały się dziewczyny które same miały problemy w domu, matka alkoholiczka itp, choć to nie było regułą bo ja też pochodzę z takiego domu (ojciec pił ) a nigdy czegoś takiego nie robiłam, więc nie ma chyba reguły ale sam problem nie jest nowy

    • 10 2

    • Ja mam 57 lat i akurat nie było u nas w podstawówce agresji wymierzonej w konkretne dziecko przez grupę,

      nie mówię o kłótniach między nami, podczas których biliśmy się, szarpaliśmy-ale nigdy do upadłego, nie było w tym okrucieństwa. Najczęściej niedługo potem byliśmy pogodzeni. Było rozrabianie wobec nauczycieli, owszem, ale też nie tak, by tego nauczyciela upokorzyć, zniszczyć.

      • 0 0

  • Merytorycznie, przydała by się odpowiedź na pytanie- "Co zrobić gdy inny uczeń pobije Twoje dziecko?"

    A) Pobić ucznia co jest agresorem. B) Pobić ojca ucznia agresora, za to, że źle wychował dziecko. C) Pobić nauczyciela, bo nie zareagował odpowiednio. D) Pobić własne dziecko, za to, że nie umiało się obronić. E) Pobić wszystkie powyższe osoby i iść na piwo. Oczywiście rodzic ofiary nie wiele może zrobić (zgłosić sprawę u dyrektora, na policji, pogadać z rodzicami agresora- co zazwyczaj będzie nieskuteczne i doprowadzi do eskalacji agresji). Nauczyciel i Dyrektor mają związane ręce (przez przepisy prawa, brak autorytetu u roszczeniowych często wpływowych rodziców i dodatkowo śmiesznie niską pensję dla której traci jakąkolwiek chęć pracy). Uczeń ofiara jest pozostawiony sam sobie, a uczeń agresor jest całkowicie bezkarny w poczynaniach. Gadanie o "mediacjach z agresorem" to totalna bzdura, bo to często są osoby spaczone psychicznie. Chciałbym, aby ktoś tu sensownie odpowiedział, co realnie zrobić jeżeli jeden dzieciak pastwi się na drugim.

    • 14 0

  • Co tu dużo pisać

    Tak było,jest i będzie niestety

    • 2 2

  • Bezstres

    System bezstresowego wychowania. Brak kar, brak wlania w dupsko. Jesli madka pozwala sie bic dziecku po twarzy lub w ogole daje sie bic nie stawiajac granic to czemu sie dziwimy, ze dziecko jest agresywne? W szkole nauczyciel nic nie moze to bachory sobie pozwalaja na wszystko. Dalej bezstresowo wychowujcie dzieci to napewno beda wiedzialy co to moralnosc i odroznianie dobrych od zlych czynow.

    • 7 0

  • Głupie pytanie i głupi artykuł. Pytanie powinno brzmieć : jak przeciwdziałać agresji.
    A odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta : mieć jaja i nie patyczkować się z hołotą.
    Kumpel który chodził do Conradinum wspominał że jak jeden koleś rzucił w drugiego
    teczką to momentalnie wyleciał za to ze szkoły. I taka szkoła powinna być wzorem do
    naśladowania.

    • 8 0

  • Ciekawe ile jeszcze musi być tragedii, że dziecko zabije rodzica czy rzuci się na niego z siekierą, aż rodzice zrozumieją, że nie tedy droga, że trzeba dzieciom od małego stawiać granice. Dzieci są coraz gorsze, coraz częściej im się wydaje że wszystko można zrobić i wszystko można powiedzieć.

    • 7 0

  • Kiedyś jak był problem dawaliśmy sobie po mordzie i szliśmy do domu nie było problemu .....
    Dziś kopie się w dziesięciu jednego i jeszcze to nagrywa

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

I Ogólnopolska Konferencja Ginekologii, Położnictwa i Chorób Piersi MEDFEM

konferencja

Trójmiejski Dzień Zielonych Budynków

123 zł
konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Do płazów zaliczamy:

 

Najczęściej czytane