• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wrócili do zdalnej nauki. Nieobecności za brak kamerek

Wioleta Stolarska
21 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Od poniedziałku, 19 października, szkoły ponadpodstawowe w strefie czerwonej COVID-19 pracują zdalnie. Od poniedziałku, 19 października, szkoły ponadpodstawowe w strefie czerwonej COVID-19 pracują zdalnie.

Młodzież od dwóch dni znów uczy się zdalnie. Lekcje odbywają się zgodnie z planem, a program jest realizowany. Problemem są jednak wyłączone kamerki podczas zajęć - wielu uczniów nie chce ich używać, dlatego zdarza się, że nauczyciele za brak podglądu wstawiają im nieobecność. "Szkolny lockdown" nie zmienia też planów zajęć dodatkowych, które nadal odbywają się w wielu miejscach stacjonarnie. Uczniowie przyznają jednak, że będą spotykać się ze znajomymi, kiedy sytuacja "się trochę uspokoi".



Jak oceniasz poziom zdalnej edukacji w czasie pandemii koronawirusa?

Od poniedziałku, 19 października, szkoły ponadpodstawowe w strefie czerwonej COVID-19 pracują zdalnie. Ze względu na kolejne zakażenia nie brakuje też młodszych klas, które uczą się online. Jak na razie nic nie wskazuje na to, by szybko wrócili do szkół.

Czytaj też: Naukowcy zbadali, jak zdalne nauczanie wpłynęło na nasze życie

"Mówić jak do ściany"



W zdalnej nauce mają już doświadczenie, dlatego szkoły sprawnie przeszły na nauczanie online. Nie brakuje jednak problemów podczas zajęć.

- Po kilku miesiącach zdalnej nauki w ubiegłym roku szkolnym wiemy już co zrobić, żeby wychodziło nam to sprawniej. Niestety, o ile my staramy się lekcje zorganizować tak, by możliwie najbardziej przypominały te stacjonarnie, o tyle uczniowie zdają się często traktować te zajęcia jako coś, co odbywa się w tle ich wolnego czasu - mówi Kasia, polonistka w jednym z gdańskich liceów.
Problemem są przede wszystkim wyłączone kamerki. Uczniowie mimo obowiązku włączania kamerki robią wszystko, by podglądu nie było.

- W klasie mojego syna nauczyciele wymagają kamerek, ale włącza je cztery, może sześć osób. Dziś np. nauczyciel zagroził, że osoby, które ich nie włączą, dostaną nieobecność, a nadal włączyło je tylko kilka osób. To brak szacunku do osoby prowadzącej zajęcia, przecież nie będzie mówić "do ściany", współczuję nauczycielom, że nie mają narzędzi, by wymóc pełne uczestnictwo w lekcji - mówi Agnieszka, mama ucznia II klasy liceum.
- W szkole u mojego syna zajęcia odbywają się bez kamer tylko dlatego, że młodzież nie chce ich włączać. To bez sensu, bo nauczyciel nie widzi, czy faktycznie są, czy skupiają się na omawianym temacie. Włączone kamery pozwoliłyby tym dzieciakom się chociaż ogarnąć i wyjść z łóżka - dodaje Marta, mama ucznia I klasy liceum.
Z kolei uczniowie przekonują, że nie mają obowiązku włączania kamer, więc praktycznie się nie widzą podczas zajęć. Dodatkowo, jak mówią, nauczyciele najczęściej mają przygotowaną prezentację, którą omawiają na lekcji, to forma "webinarium" i niestety trudniej się skupić.

- Mamy sprawdzaną obecność i z pewnością, gdyby kamery były obowiązkowe, byłaby lepsza dyscyplina i skupienie na lekcjach. Zdecydowanie wolałabym normalne lekcje. Z kilku powodów: w szkole mniej rozprasza i łatwiej się skupić na lekcjach, jest też mniej nudy i monotonii. I głowa nie boli od ciągłego patrzenia na ekran. Jest więcej interakcji nauczyciel - uczeń - mówi nam jedna uczennica gdańskiego liceum ogólnokształcącego.
- Na większości przedmiotów nikt nie korzysta z kamer. Na paru lekcjach nauczyciele się nam pokazują, a dopiero na jednej czy dwóch kilku uczniów zdecydowało się pokazać, na prośbę nauczyciela. Większość nauczycieli stara się, żeby nasze lekcje nie odbiegały za bardzo od tych prowadzonych w szkole, ale wiadomo, że jest to niemożliwe. Z lekcji online nie wyciągamy tyle, co z normalnych lekcji. Mając wyłączone kamery i mikrofony, nie skupiamy się do końca na lekcji, bo wiemy, że nikt nas nie kontroluje i często zajmujemy się czymś innym. Dodatkowo siedzenie w jednym miejscu przed komputerem przez parę godzin, często bez przerwy, jest dla nas bardzo męczące - dodaje uczeń II LO w Gdyni.
Czytaj też: Kwarantanna w szkołach - kogo dotyczy? Sanepid wyjaśnia

Zajęcia zgodnie z planem



O dłuższym spaniu często nie ma mowy, bo zajęcia zaczynają się zwykle zgodnie z planem stacjonarnych lekcji, czasem nawet o godz. 7 rano. W niektórych szkołach jedna lekcja to obiecane 30 minut (ze względu na czas spędzany przed ekranem), ale są placówki, gdzie to nadal standardowe 45 minut.

- Syn akurat jest zdyscyplinowany pod tym względem - ubiera się, nawet robi fryzurę i siedzi przy biurku, aczkolwiek nie mam pewności, czy podczas lekcji nie gada z kolegami przez komunikatory albo nie gra w grę. Kiedy wchodzę do pokoju, wkurza się niemiłosiernie i wyprasza - przyznaje Marta.
Jak podkreśla, w planie online są wszystkie lekcje, zdalnie nie ma tylko zajęć z matematyki, co jest sporym problemem, bo to przedmiot rozszerzony.

- Nauczycielka wysyła im zadania i w czasie kiedy jest w planie matematyka, młodzież ma samodzielnie robić je wedle instrukcji. To trochę karkołomne rozwiązanie - jak młodzież ma sama wgryźć się w temat, skoro połowa klasy na normalnej lekcji nie rozumie materiału - przekonuje mama licealisty.
Forma zajęć zależy przede wszystkim od nauczycieli, to oni decydują, jak realizowany jest materiał.

- Córka jest w trzeciej klasie liceum, maturalnej. Plan jest zgodny ze stacjonarnym, ale ze względu na wyłączone kamerki te poranne zajęcia to taka nauka z poziomu łóżka. Na angielskim kamerka musi być włączona, bo nauczycielka chce ich widzieć, podobnie na sprawdzianie z języka. Na matematyce, gdy jest włączona tablica, to widać tylko tablicę i uczniowie nie muszą mieć włączonej kamerki. Była propozycja szkoły, żeby uczniowie kupili sobie tablety graficzne jako stałe wyposażenie, żeby uczestniczyć w czasie rzeczywistym w lekcji i rozwiązywać zadania z matematyki na bieżąco. Uważam, że pomysł jest dobry, chociaż kosztowny, czekamy na decyzję szkoły - mówi Basia.
Wszyscy zgodnie przyznają, że mimo "szkolnego lockdownu" zajęcia dodatkowe są prowadzone i nadal chcieliby spotykać się ze znajomymi.

- U nas zajęcia zdalne są zarówno u syna w technikum, jak i u syna w VII klasie szkoły podstawowej. I jeden, i drugi spotyka się po lekcjach z kolegami z klasy. W czasie zajęć też rozmawiają ze znajomymi, a nawet zdarza się, że grają, bo w sumie nauczyciel nie ma jak ich skontrolować - dodaje Dagmara.
- Ze znajomymi ze szkoły na razie nie ma spotkań. Ale są plany, żeby to nadrobić w weekend. Co do zajęć dodatkowych - wszystkie odbywają się normalnie i większość bierze w nich udział, jeśli chodzili wcześniej - dodaje uczennica gdańskiego liceum.
- Moje wszystkie zajęcia pozalekcyjne odbywają się stacjonarnie, tak jak do tej pory. Natomiast ze znajomymi ze szkoły raczej się nie widujemy. Mieliśmy zobaczyć się grupą paru osób, ale z powodu obawy niektórych rodziców musieliśmy odłożyć nasze spotkanie do czasu, aż "sytuacja trochę się uspokoi" - zapewnia uczeń II LO w Gdyni.
Czytaj też: Szkoły podstawowe zawieszają zajęcia, bo brakuje nauczycieli

Pandemia wymusza też często przejście na naukę zdalną w młodszych klasach. Pandemia wymusza też często przejście na naukę zdalną w młodszych klasach.

Zdalne podstawówki



W Trójmieście nie brakuje szkół podstawowych, które uczą na odległość. Wszystko ze względu na kolejne zakażenia COVID-19 albo po prostu bark kadry nauczycielskiej, która mogłaby prowadzić zajęcia.

- W klasie u mojej dziewięcioletniej córki nauka zdalna trwa już drugi tydzień. W naszym przypadku kamerki muszą być wyłączone, bo przeciążona sieć nie wytrzymuje połączeń wideo. Mam wrażenie, że pani stara się przygotowywać angażujące lekcje, ale to nie zastąpi kontaktu w klasie. Są co prawda plusy: może wstawać godzinę później, siedzieć w pidżamie i żuć gumę, ale strasznie brakuje jej szkoły i koleżanek. Po lekcjach długo rozmawia z nimi przez telefon, z jedną spotyka się czasami na podwórku lub odwiedzają się w domach. Wtedy wyraźnie ożywa i poprawia się jej humor. Przypływ energii ma też w piątek, bo wieczorem ma zajęcia z gimnastyki artystycznej - spotyka się z koleżankami i panią, którą bardzo lubi. Od razu widać, że bycie w grupie jest jej potrzebne jak woda rybie i bez tego czuje się fatalnie - opowiada Gosia.

Opinie (293) 8 zablokowanych

  • Spójrzmy prawdzie w oczy. (4)

    Doskonale wiemy że ta zdalna nauka to marny erzac prawdziwej szkoły. Bardzo współczuję obecnym rocznikom młodzieży które pechowo trafiły w ten zwariowany czas w trakcie swojej edukacji. Oby to wszystko jak najszybciej się skończyło, bo zmarnowanego czasu nauki, wspólnych szkolnych przygód czy nowych znajomości nikt im już nie zwróci. A młodość jest tylko jedna...

    • 117 4

    • ładnie napisane

      Nic dodać nic ująć, dziwne pokolenie będzie

      • 5 0

    • ok boomer

      • 3 2

    • nie, mlodosci jest wiele

      • 1 3

    • 10/10

      10/10

      • 13 1

  • Ceny kamer internetowych (3)

    Ceny kamerek poszybowały w górę podczas lockdownu, zupełnie jak maseczki i żele do dezynfekcji. 100-200% w górę to standard. Wystarczy sprawdzić historię cen na ceneo. 3 tygodnie czekałem na 5 kamer do biura.

    • 38 5

    • (1)

      Za kamerę może służyć zwykły telefon, wystarczy 1 aplikacja

      • 9 1

      • Zwykły? Taki z tarczą?

        • 3 0

    • No poszły, ale dalej bez problemu poniżej stówy coś kupisz.

      Do tego większość dzieciaków z powodu dziwacznej mody ma laptopy, więc kamerki już mają.

      • 6 0

  • W szkole też są bez twarzy? (1)

    Rodzice i uczniowie zapominają, że dzieci są "w szkole".

    • 7 7

    • knie nie są w "szkole" są w domu na "zdalnych zajęciach" , tak jak i nauczyciel! jeszce im (wam) mało wolnego i cedowania nauki

      • 3 2

  • Młodzież ma pozostać w domach! (2)

    Dziwię się rodzicom, którzy pozwalają dzieciom na spotkania towarzyskie po lekcjach i w weekendy... Chyba można sobie odpuścić na parę tygodni face to face. Przecież nawet w spokojniejszych czasach młodzi woleli komunikować się przez internet, a boiska i place zabaw świeciły pustkami, więc nie rozumiem, dlaczego nagle teraz muszą się spotkać?

    • 12 12

    • I chyba Twoi nastolatkowie woleli komunikować się zdalnie niż face to face... Nie mierz wszystkich swoją miarą....

      • 5 1

    • Jasne, pozamykaj młodzież w domu, przed ekranami, a seniorzy niech hulają gdzie i kiedy chcą.... Gratuluję podejścia, brawo!

      • 4 4

  • Ci co piszą zbdury ze niema kamerek w sklepach ze za drogie tylko udaja takich niedorowinietych (4)

    To zwykłe wymówki bo im się po prostu nie chce siedzieć i uczyc w domu online. Onu już te kamerki maja jak każdy .

    • 38 31

    • abc

      Poza tym za 500plus to można już chyba kupić jakąś przyzwoitą kamerkę?

      • 2 0

    • Zamiast na kamerkę

      .. To wolą wydac 50 złotych na nowe etui do sr*jfona

      • 8 1

    • nie będę kupował KAmerki dla dziecka (1)

      na "widzi mi się" pani nauczycielki
      SASiN forsę ma - niech kamerki wszystkim pokupuje!

      • 4 7

      • Twoje dziecko dostaje

        500plusz. Nie p że nie macie pieniędzy!

        • 4 4

  • Propozycja (3)

    "Była propozycja szkoły, żeby uczniowie kupili sobie tablety graficzne", a ja od razu zaproponuję, żeby uczniowie kupili sobie na bazarze maturę i nie zawracali szkole głowy.

    • 74 3

    • Przynajmniej by mieli jakąś nową umiejętność. (2)

      Tablet kosztuje tyle, co semestralny bilet na komunikację, więc problemu z ceną nie widzę.

      • 5 5

      • tablety chyba pomyliłeś ...

        jak szkoła (minister) wymyśli autocada do nauki zdalnej to też na pewno kupisz ... na pewno bo przecież każde dziecko ma, no nie znam żadnego, które by nie miało... u nas w szkole.

        • 2 0

      • za 70mln sasina ile to szkoły mogły by nakupywać ... tabletów i kamerek

        w Sejmie kupują najdroższe modele po dubeltowej cenie ... potem lądują w kiblach jak laptop u zioobry - na to Forsa jest!

        • 9 1

  • Kamery to nie jest problem. (9)

    Problem to bezczelne i chamskie ściąganie na sprawdzianach.Nie jest możliwe aby w trybie zdalny wyegegsekwowac samodzielność na sprawdzianach czy egzaminach.Ci ,którzy twierdzą,ze jest to możliwe po prostu są naiwni i nie wiedza o czy mówią,Uczeń na sprawdzian czy egzamin powinien po prostu przyjść do szkoły.W przeciwnym wypadku to nie ma sensu,Dobitnym dowodem na to jest matura czy egzamin po szkole podstawowej.Musi być w formie tradycyjnej bo inaczej będzie kabaret.

    • 31 7

    • Rób takie sprawdziany, by ściąganie nie było potrzebne (5)

      Co ci po sprawdzaniu wykucia formułki na pamięć? Niech dzieciak ma podręcznik, notatki, a zadanie wymaga myślenia, a nie odtwórczego odtwarzania z pamięci.

      • 13 4

      • Niestety nie wiesz oczym mówisz. (4)

        Przykład.Praca klasowa z matematyki.Uczen nie potrafi rozwiązać zadania,W normalnych warunkach finał jest oczywisty,0 pkt. ocena :ndst.Teraz dostaje rozwiązanie od kolegi albo korepetytora na telefon,Rozwiązani zajmuje kilka linijek.Poprawne rozwiązanie wysyła nauczycielowi do sprawdzenia i oczekuje oceny celującej.Mozliwosci oszustw w obecnych czasach jest bez liku.

        • 5 4

        • (3)

          A może każdy sądzi po sobie? Serio ma pan/pani takie niskie mniemanie o swoich uczniach? Może to z autopsji wynika? A może są źle przygotowani przez nauczyciela skoro muszą ratować się ściąganiem? Bo oczywiście w to, że większość chce się uczyć i umieć to się panu/pani w głowie nie mieści, prawda? Co za naród podejrzliwy, nieufny, sprawdzający na każdym kroku. Jakoś w innych krajach można ufać dzieciakom, można ich tak przygotować, że piszą normalnie na komputerze i nikt nie wtyka im kamery w zęby... ale to trzeba uczyć, a nie tresować...

          • 6 8

          • Ciekawa argumentacja (2)

            Uczen chetnie napisalby sprawdzian samodzielnie.Problem polega tylko na tym,ze nic nie umie,wiec po prostu nie ma wyjscia i musi "zgapiac".To nie jego wina tylko nauczyciela.To ze czesto uczen jest malo zdolny i do tego zwyczajnie leniwy to tez jest wina nauczyciela.

            • 2 6

            • (1)

              doooobrze, że szanowny nauczyciel był taki zdolny ;) niestety przypominam, że wielu z tych dzisiaj uczniów będzie, czy się to podoba czy nie inżynierami, lekarzami, prawnika, właścicielami firm itd. Choć trudno w to uwierzyć uczą się dla siebie i to rozumieją. Nawet bardziej niż nasze pokolenie. Pewnie nie rozumieją tylko, że ktoś może tak ich nisko oceniać posądzać chyba na bazie swoich dokonań? I jeszcze jedno, jeżeli nie umie dwóch, trzech uczniów z klasy, to faktycznie może być ich problem, ale jak nie umie cała klasa to problem nauczyciela.

              • 3 4

              • Sa takie klasy,a nawet cale szkoly,ze tam nikt sie nie nadaje.Przykladem sa niektore slabe licea.To pwinny byc szkoly zawodowe.Zamiast sciagac na sprawdzianach powinni zwyczajnie uczyc sie zawodu.Kucharz,kelner,ekspedientka,fryzjerka itd.

                • 5 1

    • A rodzice (2)

      powinni mieć płacone za naukę dzieci skoro nie robi tego nauczyciel

      • 4 4

      • Bzdura (1)

        Nauczyciel pracuje.W taki sposób na jaki pozwalają przepisy.To nie nauczyciel decyduje o formie prowadzenia zajec.

        • 6 3

        • podobnie jak uczeń

          • 2 1

  • Nauczyciele

    Moje dziecko również ma lekcje w formie zdalnej. Większość nauczycieli nie używa kamer . Dziecko jest w czwartej klasie i dopiero, co poznało nauczycieli, a tak naprawdę aktualnie jedynie ich słyszy. Dla mojego dziecka jest to dziwne i nie rozumie dlaczego wygląda to w ten sposób.

    • 7 3

  • Bardzo współczuję wszystkim dotkniętym (1)

    Nauczycielom i uczniom. Dla każdej ze stron jest to katorga. Nauczyciele tracą kontakt z klasą i nie wiedzą czy ci nadążają, a uczniowie są pozbawiani i możliwości przyswojenia wiedzy i interakcji z rówieśnikami. To jest duża bieda, szczególnie jeśli to będzie przez długi czas.

    • 76 5

    • Może niech się nauczyciele skupią na nauczaniu, a nie patrzeniu w kamerki

      To będzie z pożytkiem dla wszystkich. Rozumiem, że z telefonu nie korzystają, bo nie chcą wyjść na i**otów gadając do ściany? Cieszę się, że mam już tę patologię za sobą, szefu jest jaki jest, ale przynajmniej nie muszę sobie pozwalać na głupie pomysły niepoparte niczym.

      • 4 6

  • Mam wrażenie, że w szkole dziecka (liceum) część nauczycieli wylewa frustracje, swoje żale z niedofinansowanie, brak umiejętności poradzenia sobie z nową rzeczywistością na dzieciakach. Miałam okazję przysłuchać się paru takim "wystąpieniom", które są popisem braku zaufania do dzieci i chęci odegrania się, bo przecież dyrektorowi nie podskoczę. Nie wspomnę już o zarzucaniu dzieciaków pracami do samodzielnego zrobienia. I nie chodzi już tylko o to, że dużo, ale o to, ze uczeń musi zrobić, a nauczyciel nie czuje się w obowiązku sprawdzić, ocenić, omówić. W zeszłym półroczu z jednego przedmiotu na 17 prac domowych sprawdzono 2, ale brak którejkolwiek w przypadku ucznia skutkował jedynką! Sprawdziany, proszę bardzo w 50 minut 20 zadań. Nie na zasadzie a,b,c tylko policz, napisz, uzasadnij. Nakaz przesyłania pracy domowej z piątku do godziny 12 w sobotę, ale spytanie się o coś nauczyciela na platformie w sobotę kończy się zmyciem głowy przy całej klasie za zwracanie się do niego w jego czasie wolny. Uczeń pracuje w piżamie, to dlaczego nauczyciel łączy się na lekcji z samochodu w czasie jazdy?
    Jeżeli ktoś chce wymagać niech daje przykład i również oczekuje od siebie. Sytuacja jest ciężka nie tylko dla nas dorosłych, ale też dla dzieciaków.

    • 11 12

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Które miasto nie leży w województwie pomorskim?

 

Najczęściej czytane