• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Problemy z uczniem? Zawsze winny nauczyciel

Elżbieta Michalak
3 czerwca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Dziś nie do końca oczywiste jest to, że obowiązkiem szkoły jest edukacja, obowiązkiem ucznia - nauka, a obowiązkiem rodzica - wychowanie. Dziś nie do końca oczywiste jest to, że obowiązkiem szkoły jest edukacja, obowiązkiem ucznia - nauka, a obowiązkiem rodzica - wychowanie.

Niektórzy rodzice dzisiejszych uczniów cierpią na rozdwojenie jaźni: chcą, aby to szkoła wychowywała ich dzieci, ale są przekonani, że na przekazywaniu zwykłej wiedzy to oni znają się lepiej. To pomylenie pojęć - pisze Elżbieta Michalak.



Źródeł niepowodzeń najczęściej szukasz:

Z niepokojem obserwuję degradację, jaką przeżywa dzisiejsze szkolnictwo. I nie chodzi wcale o reformy, rządowy podręcznik czy sposób przeprowadzania egzaminów, ale o sprawy, na które wszyscy mamy wpływ - o relacje między uczniami, rodzicami i nauczycielami, a także wzajemny szacunek, o którym wielu dawno zapomniało.

Kilka miesięcy temu roztrzęsiona nauczycielka niepublicznej szkoły podstawowej w Trójmieście opowiedziała mi rozmowę, jaką odbyła w klasie, podczas długiej przerwy, z rodzicem. Był on oburzony sposobem, w jaki nauczycielka potraktowała jego dziecko.

- Matka weszła do klasy, trzasnęła drzwiami, kazała mi usiąść i nie zabierać głosu do momentu, aż skończy mówić. Krzyczała i pytała, jak mogłam wstawić dziecku jedynkę i uwagę za nieprowadzenie zeszytu, sugerowała, że nie nadaję się na nauczyciela, a już na pewno nie na nauczyciela szkoły prywatnej, gdzie rodzic płaci, wymaga i rządzi - opowiadała mi nauczycielka.

Matka oskarżyła nauczycielkę o problemy emocjonalne i brak porządku w życiu prywatnym, tłumacząc, że trzeba nauczyć się oddzielić je od życia zawodowego. Na koniec oznajmiła, że oczekuje poprawy zachowania, i że rozmowa nie ma prawa wyjść na światło dzienne, jeśli praca jest nauczycielce miłą. Wstała, uśmiechnęła się i wyszła.

Początkowo myślałam, że to sytuacja wyjątkowa, pechowy zbieg okoliczności, w którym przewrażliwiona i pozbawiona kultury matka wyżyła się na wykonującym swoje obowiązki nauczycielu. Później jednak takich opowieści ze "szkolnego życia" usłyszałam znacznie więcej. Dotyczyły tak uczniów, jak i nauczycieli.

Nasłuchałam się o chamstwie, rozpasaniu i bezczelności uczniów, a także o nieporadności, niedostatecznym wykształceniu i problemach emocjonalnych nauczycieli. O rodzicach - cisza.

Ale właściwie dlaczego? Czemu nie powiedzieć głośno, że bywają roszczeniowi, oskarżający, niesprawiedliwi i niepowściągliwi w swoich ocenach? Że nie pozwalają szkole spełniać głównego obowiązku, jakim jest edukacja młodych ludzi? Że krępują nauczycieli, sprzeciwiają się stosowanym przez nich metodom dydaktycznym, rzekomo w imię dobra swojego dziecka?

Dawniej było inaczej, pamiętacie? Nasi rodzice w słusznej sprawie stawali przecież po stronie nauczyciela, czuli się w obowiązku popierać jego autorytet, wysłuchiwali jego uwag, wspólnie zastanawiali się nad rozwiązaniem problemu.

Dlaczego więc dziś problemy ucznia są najczęściej w oczach rodziców winą nauczyciela i szkoły? Być może błędne jest już samo założenie rodziców, którzy pytają: kto, jak nie nauczyciel, rozbudzić ma w moim dziecku chęć i zamiłowanie do nauki (zgodnie z moimi oczekiwaniami), kto ma zaciekawić dziecko i wychować? Fatalna sprawa, kiedy z taką łatwością przychodzi niektórym przerzucenie swoich obowiązków na osoby trzecie, nie dając przy tym swobody i nie ufając, że ten, komu powierzyło się nauczanie dziecka wie, co robi.

Brak zaufania rodziców do nauczyciela, a także poddawanie się swoim, wcześniej niezaspokojonym ambicjom, powoduje ciągłe spięcia. Dziecko nie chce pracować - wina nauczyciela. Ma złe oceny - nauczyciel nie potrafi uczyć. Uczeń nie prowadzi zeszytu - to metoda staroświecka i przestarzała.

Zawsze jest jakieś wytłumaczenie, bo rodzic wie lepiej: moje dziecko nie będzie ćwiczyło na wf-ie, bo nie może się zbyt przemęczać, nie będzie odpytywane na forum klasy, bo generuje to w nim zbyt duży stres, dyktanda zaliczać będzie w osobnym terminie, bo nauczyciel zbyt szybko dyktuje... itd.

Daleka jestem od idealizowania grona pedagogicznego - mam świadomość, że jest wielu nauczycieli z przypadku, sfrustrowanych, biernych, obojętnych. Ale to nie znaczy, że całemu złu w oświacie są winni właśnie oni.

Rodzice muszą zrozumieć, że o ile obowiązek (a raczej przywilej) wychowania dzieci należy do nich, to na nauce zna się niewielu z nich, więc powinno się ją zostawić nauczycielom.
Elżbieta Michalak

Opinie (198) 3 zablokowane

  • fajnie ze ktos w koncu to zauwazyl (15)

    albo mial odwage powiedziec :)

    • 318 11

    • Re: fajnie ze ktos w koncu to zauwazyl (13)

      szkoda tylko, że rodzice w dzisiejszych czasach (rodzicem nie jestem, edukacje zakończyłem 5 lat temu, proces edukacji przebrnąłem do końca :) ) są zbyt tępi, żeby dostrzec ten problem ;)

      • 86 5

      • a może zabiegani za pieniądzem w pracy za 1800 brutto ? !! (12)

        i jak żyć w takim POpieprzon.m kraju ?

        • 15 62

        • Re: a może zabiegani za pieniądzem w pracy za 1800 brutto ? !! (1)

          jak ktoś zarabia 1800zł brutto, to nie zakłada rodziny... a jak zakłada, to jest idiotą, jak też napisałem w poście wyżej :)

          • 31 23

          • może jak zakładali to więcej zarabiali?

            różnie to w życiu bywa

            • 21 9

        • (1)

          niskie zarobki nie usprawiedliwiaja glupoty, braku kultury i lenistwa w wychowywaniu wlasnych dzieci

          • 37 1

          • co widać po nowobogackich: niby kase mają a dalej są burakami czesto wiekszymi jak byli biedni

            • 18 2

        • proponuję się wyPISać z tego kraju

          wszędzie widać jak ludziom było dobrze za czasów komuny, gdzie ruski robili Polaków jak ruch Palikota, czyli bez wazeliny i pytania w d.pę wchodzili. Widać, że ludziom się we łbach powaliło i zamiast swoje opasłe i debilne dzieci wychowywać i pomagać im w nauce to chcą pokazać swoją wyższość. Niestety szkoła jest po to by pokazać jak się uczyć, a to czy dzieci skorzystają z tej wiedzy już zależy od wychowania. To rodzic pokazuje wartości w życiu i wychowanie dzieci jest jego wygraną lub porażką.

          • 16 1

        • a co ma piernik do wiatraka, myślisz że ci co zarabiają 18 000 są lepsi (4)

          • 7 1

          • Re: a co ma piernik do wiatraka, myślisz że ci co zarabiają 18 000 są lepsi (3)

            Zazwyczaj tak.

            jak ojciec zarabia 18000, matka moze siedziec w domu, i zajmować się dzieckiem
            jak ojciec zarabia 1800 brutto, to matka musi zap....lać w hucie na 3-zmianę a dziecko wychowuje ulica...

            poza tym rodzice bogaci ZAZWYCZAJ mają wyższe wykształcenie - dlatego są bogaci - i wiedzą lepiej - od tych po podstawówce - jak sie zajmować dzieckiem żeby wyrosło na człowieka.

            • 3 5

            • głupoty i uogólnienia, kolego (1)

              Pochodzę z biednej rodziny, blokowisko, oboje rodzice pracowali, ojciec chlał, szybko stał się rencistą i było jeszcze biedniej. Wyrosłam "na ludzi", nigdy mnie nie ciągnęło do picia i wczesnego zachodzenia w ciążę. Mam nawet studia podyplomowe, fajną rodzinkę, męża inżyniera- z podobnymi korzeniami jak ja.
              I jakoś daliśmy radę, chociaż z kluczem na szyi.

              • 6 1

              • Re: głupoty i uogólnienia, kolego

                nie uogólnienia, tylko statystyka... tego żadnym argumentem sie nie oszuka - nie wierzysz? wyjrzyj proszę na ulicę jak się zachowują nastolatki :)

                poza tym, nie zrozumiałaś istoty mojej wypowiedzi... mimo, ze dość wyraźnie zaznaczyłem słowo 'zazwyczaj' - fakt, że Tobie czy mnie się udało, nie znaczy że to jest dobry sposób na wychowanie...

                dziecko albo może mieć dobry przykład, i wyrosnąć na ludzi, albo mieć kiepski przykład, i nie chcieć naśladować rodziców którzy popełniali błędy...
                WIĘKSZOŚĆ (podkreślam) ludzi z patologicznych rodzin nie kończy tak jak Ty czy ja...

                dziecko może też mieć rodziców-debili, którzy na wszystko mu będą pozwalali, i kupowali co bachor tylko będzie chciał, wtedy z całego serducha współczuje takiemu dzieciakowi, bo ma spieprzony start... zresztą środek pewnie też, aż się nie ogarnie w wieku 40-50 lat, że jest zerem...

                i dam sobie uciąć rękę, że nie znajdzie się tutaj ANI JEDNA osoba, która była w dzieciństwie MEGA rozpieszczana, i teraz może się pochwalić jakimkolwiek osiągnięciem intelektualnym...

                • 0 1

            • Juz ja znam takich oszolomow wychowywanych przez zoneczki bogatych "lepszych" ludzi. Smiech na sali :)

              • 2 0

        • jak są tacy zabiegani za pieniądzem to skąd biorą czas żeby iść pyskować nauczycielowi

          i obwiniać go za złe stopnie swoich niewychowanych, leniwych dzieci

          • 13 1

        • Z własnych obserwacji wiem,

          że "najmądrzejsi" są bogaci rodzice. Biedny dba o własne dzieci i nie wyżywa się na nauczycielach.

          • 12 0

    • :)

      Popieram !

      • 10 3

  • (1)

    Brawo!!!

    • 146 7

    • szkola jest miejscem przechowania dzieci kiedy rodzice pracuja a jesli chodzi o wyniki w nauce to zawsze duza role odgrywaja rodzice chyba ze jest nauczyciel ktory olewa reszte i skupia sie na paru osobach

      • 10 2

  • Wszystko zaczyna się w domu (24)

    Dzieci otrzymują jedynki nie dlatego, że nauczyciel nie nauczył (bo nauczył) i nie dlatego, że uczeń jest głupi ale dlatego, że nikt w domu nie czuwa nad nauką dziecka! W domach w których się tego pilnuje dzieci otrzymują w szkołach piątki i szóstki. Te dzieci umieją zachować się i są wzorem dla innych dzieci w szkołach. Przeciwnie dzieci rodziców, którzy nie pilnują pociech i na wszystko im pozwalają. Te dzieci przynoszą do domów jedynki, w szkołach zaś siedzą cały czas z telefonami w ręku, bawią się grami, nauka nic ich nie obchodzi (bo po co się uczyć jeżeli tato da kasę na nowy tablet nawet jeżeli pociacha dostanie jedynkę) a ich zachowanie woła o pomste do nieba (coraz częstsze skargi nauczycieli o znieważeniu przez ucznia wpływające na komisariaty).

    • 219 25

    • Po co chodzi moje dziecko do szkoły? (23)

      W domu robię to co nauczyciel powinien robić w szkole. Nauczam. Nauczyciel jedzie z programem i ma gdzieś czy dziecko ogarnie info czy nie. Gdybym miała wybór to w domu nauczyłabym przez ten czas dziecko więcej niż w szole bo ja mam czas 1:1 a nauczyciel jest 1:30. Czas w szkole to czas zmarnowany.

      • 16 60

      • Już widzę jakbyś uczyła to dziecko po 8 godzin dziennie, codziennie w dni powszednie!

        Wymiękłabyś po tygodniu.

        Ciekawe kiedy sama zgromadziłabyś dość wiedzy żeby dziecko wszystkiego nauczyć? Bo niestety ze szkoły nie zapamiętujemy zbyt dużo. Na pewno nie tyle żeby móc siąść i uczyć kogoś od ręki.

        • 50 10

      • (12)

        Chyba wszyscy nauczyciele trójmiejscy przybiegli, żeby plusować głupie wpisy.
        Ja powiem jedno: mam 40 lat i ze swojego dzieciństwa nie pamiętam ani jednej osoby, z która rodzice siedzieliby nad lekcjami. Lekcje były domena szkoły.
        Jeśli mam uczyć swoje dziecko w domu, to poproszę połowę waszych pensji.
        Albo, jeśli mam za was - nauczyciele wykonywać pracę, to przyniosę wam trochę mojej pracy. Będziecie sobie ja mogli wykonać po pracy.
        Nie wiem, skąd się wzięło przekonanie, że uczeń się ma uczyć z rodzicem. Po co w takim razie szkoła? Do pobierania pensji?
        Mam znajoma za granicą, w Norwegii. Tam dziecko idzie do szkoły, odrabia tam lekcje i tam się uczy. Wszystko się rozgrywa między szkołą a uczniem. Rodzice są powiadamiani, jak chcą pomóc, to pomagają, ale nikt od nich nie wymaga, żeby wykonywali w domu pracę nauczycieli. Więc jednak można.

        • 33 55

        • Nie o to chodzi (5)

          Nikt nie chce zeby rodzice uczyli dzieci w domu, ale zeby przypilnowali czy odrabia lekcje, uczy sie do klasowki, itd. Powinni, tak jak kiedys najpierw poszukac problemu zlych ocen w zachowaniu dziecka, moze sie nie uczy, bo woli pograc na kompie albo nagminnie olewa nauczyciela i zadane przez niego prace, a nie na wstepie stwierdzac, ze moje dziecko jest swiete i to na pewno nauczyciel sie uwzial albo nie potrafi uczyc. Ja jestem rocznik 85 i za moich czasow niektorzy koledzy i kolezanki sleczeli nad lekcjami z rodzicami.

          • 62 3

          • (4)

            Ja jestem rocznik 72 i nikt nas nie pilnował.

            • 8 13

            • Co znaczy nas? (1)

              Byłeś(-aś) u wszystkich w domu?? Znam mnóstwo sytuacji z tamtych czasów, gdy rodzice lub koledzy pomagali nauczyć się trudniejszych spraw. Pewne jest, że i wtedy byli tacy rodzice co olewali sprawę i zostawiali ją swojemu biegowi. Kilku takich "luźnych" koleżków z tamtych lat czasami spotykam. Większość stoczyła się na dno i nigdy się nie odbiła.

              • 15 1

              • mnie tez rodzice nie pilnowali
                ale tylko dlatego, ze mnie nauczyli, ze lekcje sie odrabia i przygotowuje sie do szkoly

                • 10 0

            • a dlaczego? Bo nas wychowano!!!

              • 7 0

            • Ja jestem 69 i mnie rodzice pilnowali .

              • 2 0

        • to ja poprosze polowe pensji rodzicow za wychowywanie dzieciaków w szkole

          bo w domu nie wychowali... wystarczy rzucic okiem na rodzica i wiadomo, skąd dzieciak taki niewychowany...

          • 37 5

        • goop

          • 0 0

        • Ale to odpowiednie organy decyduja o sposobie organizacji procesu edukacyjnego

          Na przykład MENiS lub gmina jako organ prowadzący. Widocznie w Norwegii tak jest to ustawione, podobnie zresztą jest w UK, ale dzieci siedzą w szkole do 17! Mamy tam znajomych, akurat ich dziecko z takiego rozwiązania nie jest zadowolone.
          Ja jestem nauczycielem (46 lat) i PAMIĘTAM rodziców pomagających w lekcjach, ba sama tez pomagałam koleżankom, tłumaczyłam matmę na przerwach.
          Każdy pamięta to, co chce...

          • 14 1

        • Ale... (1)

          ...nie chodzi o to żeby siedzieć z dzieckiem i go uczyć, chociaż moja mama mnie pilnowała i na dobre mi to wyszło. Myślę, że problemem jest podważanie przez rodziców kompetencji nauczyciele, krytykowanie w obecności dziecka nauczyciela. Myślę, że gdyby rodzice chcieli współpracować ze szkołą to wszystkim było by łatwiej.

          • 18 1

          • Ciężko jest się zmusić do współpracy, kiedy na dzień dobry słyszysz, że to twoja wina, bo masz dziecko w domu uczyć.

            • 2 2

        • Hej, była uczennico. Wyobraź sobie, że nauczyciel geografii ma pomóc 20-30 uczniom nauczyć się kilkunastu parków krajobrazowych w Polsce albo 50 stanów USA wraz z ich stolicami. W dodatku w ciągu 45 minut. Albo nauczyciel angielskiego ma im pomóc zapamiętać 20 nowych słówek. Nie, to nie jest możliwe. Zadaniem nauczyciela jest wytłumaczenie wzorów lub struktur gramatycznych, a całą resztę tj. zadania i pracę domową musi uczeń sam zrobić w domu. Jeżeli uczeń jest sumienny, rodzic nie potrzebuje go kontrolować. Natomiast jeżeli uczeń jest leniwy, to rodzic musi zagonić go do nauki.

          • 5 2

      • Kocio

        nikt Ci nie broni uczyć dziecka w domu. Prawnie jest to możliwe. Powodzenia!

        • 20 1

      • Kocio (1)

        Kocio sama wszystko lepiej robi sama naprawia samochód, sama leczy dzieci i koty, sama hoduje warzywa, sama piecze bułki,sama broni się w sądzie i wszystko robi sama , sama też wychowuje dziecko i w ogóle we wszystkim jest najlepsza i ma czas. A wszystko dookoła jest złe i do du.y, bo ona sama wie wszystko najlepiej.

        • 23 3

        • tzw. wszystko i nic

          diagnoza: rozrośnięte ego...i w istocie tylko tego nauczy swoje dzieci

          • 6 0

      • (3)

        Skoro twoje dziecko potrzebuje duzo czasu w domu spedzic nad lekcjami to oznacza, ze jego naturalnym miejscem pracy w przyszlosci bedzie praca w gastronomii, fryzjerka lub tokarz. Zwalanie winy na nauczyciela nic nie da. Nie kazdy musi miec wyzsze wyksztalcenie.

        • 7 2

        • (2)

          Dzisiejsze wyzsze wyksztalcenie mozesz sobie wsadzic...

          • 5 0

          • dokładnie tak ;) (1)

            dokładnie, i właśnie dlatego, jeśli takiego wykształcenia nie masz, to znaczy tylko tyle, że jesteś totalnym głąbem :) bo zdobyć w dzisiejszych czasach ten papierek to ŻADEN wyczyn

            • 3 0

            • zależy jakie;)

              Niektóre kierunki nadal nie są dostępne dla większości:) a praca po nich czyni z ludzi majętnych.

              • 0 0

      • No właśnie po co... (1)

        Od pewnego czasu w Polsce istnieje przepis o spełnianiu obowiązku szkolnego poza szkołą czyli w systemie nauczania domowego. Jak się szkoła nie podoba - droga wolna - podanie z prośbą o nauczanie domowe (nie mylić z nauczaniem indywidualnym, gdzie to nauczyciel przychodzi do ucznia i prowadzi z nim zajęcia w domu bo dziecko np jest chore) i do widzenia. Samemu można uczyć dziecko, a do szkoły przyprowadzać raz na pół roku żeby zdało egzamin! Jak się komuś nie podoba polska szkoła wcale nie musi posyłać do niej dziecko! A przy pierwszym egzaminie wyjdzie jak dużo taki rodzic wiedzy przekazał! I wtedy nie będzie już możliwości zwalić winy na szkołę "bo źle uczy, a dziecko moje takie zdolne tylko nauczyciele tego nie zauważają".

        • 6 1

        • hehe rodzicom się nie chce po prostu !

          I jeszcze by się okazoło nie daj boże że ichdzieci jednak nie są takiezdolne jak wszem opowiadali ;D

          • 0 0

  • Jak źle wychowani rodzice- przez patologiczne ubeckie rodziny- ma dobrze wychować dzieci ? (6)

    Pamiętajcie 'zabiegani ' rodzice ,nauczyciel nie jest od wychowania WASZEGO smarkacza, może oczywiście Wam w tym pomóc ,ale nie wbrew Wam.
    Wszystkim wyszczekanym i agresywnym rodzicom przypominam ,że nauczyciel to funkcjonariusz publiczny i znieważanie go grozi takimi samymi konsekwencjami jak policjanta.

    • 120 30

    • bez tytulu (4)

      ktoś miał zle doświadczenia albo był molestowany by nadawac taki tytul do tak przeciętnej wypowiedzi.Pokory albo szkoda ze cie nie wytrzasnęli z lona przed porodem.

      • 8 18

      • Nie... nie był molestowany... i nie ma złych doświadczeń... (3)

        ... tylko ma całkowitą rację. Najpierw trzeba dzieciaka wychować (w domu, nie w szkole) a dopiero potem wysyłać do szkoły na edukację. Szkoła tak na prawdę nie jest od wychowywania.

        • 22 3

        • (2)

          Nawt nie od nauki

          • 2 8

          • cięzko nauczać jak sie ma niewychowanych przed sobą

            • 4 0

          • zależy czego chcesz się uczyć

            • 2 0

    • funkcjonariusz publiczny

      dobre jest to przypomnienie, że nauczyciel to funkcjonariusz publiczny

      • 13 0

  • (18)

    ale przepraszam co rodzice musza zrozumiec? Chcesz nauczyc doroslego do zmiany zachowania? Litosci...Dopoki nauczyciele beda miekkimi fajami, dopoty rodzice i ich pociechy beda siac postrach w szkole. Nie wyobrazam sobie, ze beda nauczycielka pozwolilabym sobie na takie traktowanie, ze ktos mi tu drzwiami trzaska, kaze siedzaiec cicho jak na kazaniu...no bez przesady. Drodzy nauczyciele, tak naprawde to wasza wina. Skoro nie potraficie walnac piescia i pokazac kto tu rzadzi to macie jak macie. W sumie nie jest mi zal takich osob. Jestem z pokolenia70/80 ale w mojej szkole nie bylo nauczyciela, ktory chodzilby zastraszony, sluchaj uczniow, rodzicow. Co sie zmienilo przez te 20-25 lat? Po prostu daliscie sobie wejsc na glowe do tego stopnia, ze teraz trudni ozdyskac pozycje. Dopoki nie pokazecie, ze to wy rzadzicie w szkole (w pozytywnym tego slowa znaczeniu) i dopoki nie zaczniecie oczekiwac szacunku od rodzicow i dzieciakow, dopoki nie stworzycie wspolnego frontu bedziecie w szkole popychadlami...a i przydaloby sie jeszcze wlasna wiedze poszerzac, zeby miec karte przetargowa na zasadzie autorytetu.

    • 76 67

    • (2)

      To jest bledne kolo.Dzieci w tych czasach sa rozpieszczone,egoistyczne,nie maja szacunku do rzeczy i ludzi, a z drugiej strony nauczyciel bierny. I co tu zrobic?

      • 26 5

      • (1)

        no i co z tego, ze dzieci sa rozpieszczane? niech je rodzice rozpieszczaja, a wy nauczyciele wymagajcie! No przeciez to co gowniarze z wami robia to ludzkie pojecie przechodzi. Czasem widze takiego ciapciusia, ktory tylko czeka, az mu uczen przylozy i slucha obrazliwych uwag. No gdzie ci nauczyciele? Gdzie szacunek dla was? Jak takie sierpty pracuja to co sie dziwic. Powiedz dlaczego jest tak, ze wchodzi jeden nauczyciel i uczniowie go nie zauwazaja, a wchodzi inny, czesto mlody i jest cisza jak makiem zasial? My mielismy matme z babka ledwo po studiach. My po 18 lat, ona ledwo 5-6 lat starsza. NIKT jej nie fikal! A na polskim wychodzilo sie do baru po kanapki...

        • 13 6

        • Jestem nauczycielem i nie pozwalam sobie nikomu na takie zachowania .Dużo wymagam od siebie i dużo od dzieci . Jestem miła i grzeczna wobec rodziców , co nie znaczy , że pozwalam sobie na wchodzenie mi na głowę . Dzieciaki są fajne , jeśli jest z nimi problem to zawsze źródło jest w rodzinnym domu .

          • 4 0

    • sprawa jest bardziej skomplikowana. (1)

      Dzisiaj dziecko ma bardzo często bezwarunkowe, ślepe wsparcie rodziców, którzy nie reagują na prośby nauczycieli. Obwiniają nauczyciela o wszystko. Uczeń manipuluje rodzicem, a ten albo nie chce tego widzieć, albo nie widzi.

      • 27 4

      • no to skoro rodzic nie reaguje to czemu nauczyciele nie stworza jednego frontu. No chyba grono rodzicow nie bedzie polemizowalo z 20 nauczycieli mowiacych jednym glosem. Ale jak miedzy wami sa tarcia i pokazywanie kto tu wazniejszy, kto wie wiecej, ktor starszy to co sie dziwicie? W rodzinie jak rodzice mowia co innego dziecko tez nimi manipuluje. Jak rodzice tworza jeden front i nie podwazaja wlasnego autorytetu to dziecko musi sie ugiac, nie ma wyboru. A jak w gronie ped sa niesnaski to sami jestescie sobie winni

        • 9 3

    • Dyscyplina (2)

      Popieram wypowiedz też jestem z pokolenia 70/80 ,a teraz mam trojke dzieci i uwazam, ze nauczyciele powinni troche wiecej wymagac od uczniow. Nie mam pojecia gdzie to wszystko sie odwrocilo i kto poplelnil blad, ale jest duzo gorzej niz bylo i rodzice tez sa temu winni. Bronia swoje pociechy nie szanujac nauczycieli. Nauczyciele odpuszczaja uczniom, bo byc moze nie maja juz za wiele do powiedzenia w tych czasach, ale uczen idealnie wykorzystuje fakt, ze rodzic ZAWSZE go broni, niezaleznie od tego czy ma racje czy nie. NAUCZYCIEL rzadzi w szkole i jesli rodzic mowi dzieciakowi, ze jest inaczej to mamy tego efekty. Rodzice zaufajcie troche nauczycielom i nie awanturujcie sie o kazda bzdure, nauczyciel da sobie z dzieciakami rade, jesli mu na to pozwolicie i nie bedziecie powtarzac w domu, ze nauczyciel jest glupi. NIe wysylajcie dzieciakow do szkol, ktore Wam sie nie podobaja, bo z tego nie bedzie niczego dobrego.....

      • 15 0

      • otoz to dyscyplina. Nie jestem surowym rodzicem, ale konsekwentnym. Jak widze dziadkow pozwalajacych na wszystko moim dzieciom to mnie krew zalewa. Gdyby oni je wychowywali to moje dzieci bylyby rozpuszczonymi sfochowanymi bachorami. Ale na tym wlasnie polega doroslosc i odpowiedzialnosc, zeby stawiac granice, byc konsekwentnym. Jesli nauczyciel tego nie zrozumie to bedziecie miec sajgon w szkole. Kiedys jak uczen dostal w pierdziel w szkole to stary jeszcze w domu poprawial, bo widocznie sie nalezalo. Teraz doprowadziliscie do tego, ze na waszych uczniow slowa powiedziec nie mozna. Jesli boicie sie rozkrzyczanych, wypicowanych mamusiek, ktore to krzykiem potrafia wskazac wam wasze miejsce to do kogo macie pretensje. JEsli podchodzicie do rodzica z podkulonym ogonem. Wyjdz do rodzica z podniesiona glowa, z pozycji sily, powiedz, ze to ty jestes w szkole odpowiedzialna za ucznia, ze panuja takie i takie zasady i uczen ma obowiazek sie do nich stosowac. Ale po co dzialac, po co sie chwilowo narazac, lepiej zalamywac rece, ze "no co my mozemy", "bo przyszla mama i kazala sie nie odzywac dopoki nie skonczy". W takiej sytuacji staje sie twarza w twarz i mowi sie co ona i dziecko ma zrobic, a nie dajecie soba pomiatac. Pracuje w uslugach. I wierzcie mi, ze mam do czynienia z takimi osobami, ktore wyzej sr...niz d... maja. Ale dziwna sytuacja niektorym kolegom takie osoby skacza po glowie, mieszaja ich z blotem, pozniej koledzy odchorowuja to, chodza zestresowani. A ja naleze do grupy, ktore nie daje soba pomiatac. Nie jestem chamska, ale stanowcza i konsekwentna i z oszolomami nie rozmawiam na zasadzie krzyku. Po 2-3 zdaniach klient schodzi do poziomu, ktorego ja oczekuje i wszystko zalatwiamy kulturalnie. Podstawa to stanowczosc, konsekwencja i pewnosc siebie. I wspolny front. Jesli tego nie bedzie to zobaczycie co dzieci z wami zrobia. I nie bedzie to ich wina, ani rodzicow. KAzdy fika w granicach rpzyzwolenia. Jesli wy nie powiecie stop sami bedzie plakac nad tym na to pozwoliliscie.

        • 12 1

      • ciekawe co na to dyrekcja tej szkoły niepublicznej,

        czyli płatnej. Czy będą bronić nauczyciela, czy każą się zamknąć, bo rodzic płaci. Oby taka matka nie miała za dużo wspólnego z prawnikami, bo jeszcze gotowa zrobić prawdziwą aferę.

        • 8 0

    • Coś Ci się pomyliło z wiekiem (3)

      Twoje metody były dobre, jak dobrze zauważyłeś w latach 70-80. Dzisiaj poprzez brak możliwości wymagania przez nauczyciela od ucznia, stosowania różnych metod wychowawczych (rodzice i politycy dostali "fioła" na punkcie bezstresowego wychowania) nauczyciel dzisiaj nie może niczego wymagać od dziecka, bo od razu zostanie "załatwiony" poprzez rodziców, kuratorium itp. instytucje, które oskarżą go od razu o mobbing, tzw. "uwzięcie się" na dziecko.
      Nie daj boże podnieść bardziej głos, to od razu mamusia takiego "dobrego" dziecka poleci na skargę do wszystkich świętych i wszystkich możliwych instytucji aby tylko "udupić" tego belfra, który odważył się podnieść głos na jej "najbardziej wychowane, grzeczne dziecko" które ma diabła za skórą i w szkole jest najbardziej rozwydrzonym (sorry za słowo) bachorem, z którym nikt nie może sobie poradzić,a tym bardziej odpowiednio zareagować, bo straci pracę przez ujadającą mamuśkę lub wpływowego tatusia, którzy de facto mają serdecznie gdzieś wychowanie, a jedyną ich metodą wychowawczą jest kupienie nowego komputera, ipoda, najnowszego smartfona i innych tego typu rzeczy, byle tyllko mieć spokój i nie zajmować się rozwydrzonym dzieckiem.
      Jakieś pytania ??? Popracuj w szkole jako nauczyciel, to zobaczysz co i ile może dzisiejszy nauczyciel, a potem dawaj "dobre rady wujka Sama" zza klawiatury innym którzy na codzień muszą znosić obelgi pod swoim adresem od nowobogackich rodziców, którzy myślą że kasą rozwiążą problemy wychowawcze. Kiedyś ich "ukochane, nad wyraz grzeczne" dziecko odpłaci jak w filmie "Ballada od Januszku"
      Powodzenia w pisaniu postów

      • 19 4

      • jak komentujesz moje wypowiedzi to chociaz przeczytaj co napisalam.

        • 0 1

      • (1)

        grzegorzy, ktory nawet nie doczytal mojego posta...powiedz mi zatem jak to jest, ze u niektorych nauczycieli jest cisza jak makiem zasial, a inni nie sa zauwazani przez ucznia? Czary mary? czy moze ci nauczyciele przekupuja uczniow? jak siedzi koles za biurkiem i jedynie prosi ucznia, zeby mu wiadra na glowe nie wkladal to co sie dziwic? skoro nauczyciel ma taki autorytet to dzieciaki robia z nim co chca. I nie pisz mi, ze uczen wszystko moze. Bo ponawiam pytanie, jak to jest, ze u niektorych jest cisza, a u innych nie. U niektorych, nawet ledwo po studiach.

        • 3 5

        • Grzegorz mówi prawdę...

          ...a ty nawet podpisać się nie umiesz!
          I ma rację: piszesz o innych czasach. Do tego strasznie się nakręciłeś(aś)- może wyjaw chociaż płeć. I jesteś jednym z tych internautów, z którymi nie ma co dyskutować, bo i tak wiesz swoje, pouczać będziesz wszystkich naokoło, bo wiesz lepiej, ba, NAJLEPIEJ! I wiesz co- sam to piszesz- nauczyciele byli, są i będą różni. Wymagąjacy i nie. Natomiast KIEDYŚ nie było szkół prywatnych, więc nie było "płacę i wymagam, a ty nauczycielu wpisuj piątki".
          Pracuję w szkole państwowej, umiem ustawić granice i wcale nie jest to trudne, ale w prywatnej NIGDY nie chciałabym uczyć, bo to rodzice tak naprawdę są tym największym problemem - tak jak w historii opisanej powyżej.
          A dzieci- o ile mają rozum w głowie- wręcz OCZEKUJĄ zasad, wyznaczania granic,bo czują się bezpiecznie.

          • 10 4

    • nl (1)

      Kiedys nauczyciel miał wiecej praw, dyrekcja i rodzice najczesciej stali za nim murem. Dzieciak musiał sie dostosowac bo inaczej dostawał po dłoniach linijką, a teraz nawet uwaga w dzienniczku dla wiekszosci rodzicow jest niedopuszczalna ze strony nauczyciela.

      • 10 3

      • Nie ma uwag e dzienniczkach

        Króluje ,a raczej KRULUJE nam w Gdańsku Gdańska Platfusiarnia eee...dudududukacyjna. Jak sie nie zacina, to nawet "hodzi", bo trudno nazweac to chodzeniem

        • 1 1

    • zgadzam się (2)

      Dzisiejsi nauczyciel nie są po prostu przygotowani do tego zawodu i często nie mają predyspozycji do tego by uczyć. Kto to widział aby w klasie gdzie jest 13 uczniów połowa była zagrożona z przedmiotu??? Nauczyciel nie tylko nie jest w stanie zainteresowac dziecko przedmiotem ale równiez przekazac w odpowiedni sposób wiedzy. Nauczanie początkowe, które powinno być podstawą, bo przekłada się na dalszę edukację równiez leży. Chory system i tyle a potem wszyscy w szoku,że głupie społeczeństwo z takiej edukacji mamy

      • 2 9

      • To samo można napisać o dzisiejszych rodzicach ...

        • 3 1

      • Ktoś widział- ja !

        Są różne klasy. Ja sama jestem załamana faktem, że często stoję pod tablicą, wypisuję i tłumaczę, kolorowa, kreda, spocę się....a uczeń zapytany reaguje: a co my własciwie robimy? gdzie jesteśmy? Tak, wiem, powiecie, że to moja wina. Nie sądzę.
        Część ucznió wz dysfunkcjami sama mi przyznaje, że ciężko im przychodzi nauczenie się i szybko zapominają, a takich dzieciaków jest coraz więcej- ja winię tu nowoczesne technologie, oglądanie tv od maleńkiego, niekontrolowane siedzenie przed kompem. Migające obrazki muszą wpływać na psyche dziecka i wpływają - negatywnie. W szkole dzieciaki mają problem ze skupieniem uwagi. Są tablice interaktywne, ale ciągle mało, a i do nich można sie przyzwyczaić...

        • 3 0

    • "nauczyć dorosłego do zmiany zachowania"???

      Od razu widać, kto nie uważał na lekcjach. I potem tacy "mędrcy" mają dzieci i zarzucają nauczycielowi że jest nierozgarnięty...

      • 4 1

  • kiedyś

    nauczycielom było łatwiej dbać o to,np.dostało się linijką po pupie lub dłoni ,to za ucho nauczyciel złapał a teraz wychowanie bezstresowe,nauczyciel coraz mniej może a dzieci w dzisiejszych czasach są bardziej agresywni,cienko to widzę

    • 86 10

  • przecież magistra od wychowania w rządze Tuska mówiła (1)

    że rodzice to mogą wychowywać dzieci "poza szkołą" !!!

    • 27 7

    • a mi ptak nasrał na samochód.

      ja się pytam co rząd w tej sprawie zrobił !?

      • 4 0

  • drodzy nauczyciele nie bojcie sie ucznow ktorzy nie opanowali materialu z danej klasy POZOSTWAIAC NA KOLEJNY ROK (12)

    wymyślanie powodów usprawiedliwiających -adhd , kłopoty takie siakie i inne - nie usprawiedliwia nie nauczenia sie juz i tak mocno okrojonego programu .niech jedynym kryterium beda oceny z dziennika ,może wówczas będziecie bardziej poważnie traktowani .

    • 131 6

    • (4)

      Wytłumacz to dyrekcji i psychologom. Nie da się tego zrobić bo zaraz jest pogadanka o trudnej sytuacji rodzinnej itp. Brać się do roboty a nie mieć depresję w wieku 15 lat!!!

      • 35 6

      • (1)

        No niestety, to są bzdury. Mój syn się nigdy nie uczył, bo wiedział, że go zawsze "przepchną". W końcu zmienił szkołę, raz go posadzili i nagle jest jednym z lepszych uczniów. Można? Można. Nie wiem, czemu go przepuszczali, sama mówiłam, że ma zostać. I nie wiem, czemu nie korzystacie ze swojej władzy.

        • 23 0

        • przepuszczają bo chcą mieć pracę!

          • 1 1

      • (1)

        No faktycznie, jak jest pogadanka, to już nic się nie da zrobić. Gratuluję charakteru!

        • 7 0

        • Nie byłaś\byłeś w takiej sytuacji to nie masz pojęcia. Jest pogadanka jak to dziecko ma źle w życiu i jak raz nie przejdzie do następnej klasy to stoczy się na dno itp. O promocji powinny decydować względy merytoryczne a nie patologiczne.

          • 6 1

    • Popieram! Żadnej taryfy ulgowej. Nie każdy musi mieć maturę! Więcej: nie każdy musi mieć skończone gimnazjum!

      • 36 1

    • bzdura to adhd (1)

      Adhd to zwykły brak wychowania. tak samo jak wszelkie dys.........najlepiej zwalic na to ze ma sie dys ...ortografie...dysgrafie...dysleksje......czy to cholerne adhd. zamiast chociaz chwile poswiecic dziecku.... a nie na nauczyciela

      • 7 5

      • Ciekawe. Ja jestem rocznik `79

        I z tego co pamiętam, to dzisiejsze ADHD nazywało się łobuz, a nie ADHD, a dzisiejsze dys... nazywało się leniem, a nie dysleksja/dysortografia/dysgrafia/dyskalkulia - DYSMÓZGOWIE. I szkoła, wraz z rodzicami skutecznie "leczyła" z tych "chorób".

        • 4 0

    • Zostawić, żeby koleżanki się męczyły? Ja dziękuję bardzo, mam ucznia przeniesionego karnie do mojej klasy... karnie chyba dla mnie, bo jemu dobrze z grzecznymi :(

      • 6 1

    • Spróbuj zostawić na kolejny rok

      Będziesz zaraz wezwany na dywanik do dyrekcji, że statystyki psujesz. Poza tym zlikwidowano szkolnictwo specjalne, które kiedyś zajmowało się nawet nie tyle dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie (bo te z powodzeniem można uczyć w klasach integracyjnych), tylko osobnikami, co do szkoły pod górkę mają. Z czasów mojej kariery edukacyjnej za tej krwiożerczej komuny pamiętam wybitnych uczniów co byli w piątej klasie, potem w piątej klasie, potem w piątej klasie, a potem to już kontynuowali karierę edukacyjną w OHP. Dziś rzecz niewyobrażalna.

      • 8 2

    • OJ......!!! WY ZACOFANE polakI !!!!

      ADHD CZĘSTO WYSTĘPUJE Z DYSGRAFIĄ,DYSORTOGRAFIĄ,DYSKALKULIĄ,.TAKIE DZIECI MAJĄ PROBLEMY Z KONCENTRACJĄ !!!!!!!!!!!!!! Rodzice takich dzieci cierpią katorgę w domu ucząc swoje biedne" pociechy" . Nauczyciele mają nie lada problem z takimi dziećmi,gdyż przywołać je do pracy na lekcji graniczy z cudem. MYŚLICIE ŻE ZOSTAWIENIE W TEJ SAMEJ KLASIE KOLEJNY ROK COŚ DA??? KOŃ BY SIĘ UŚMIAŁ !!! NIEMCY I SZWEDZI ODESZLI OD POZOSTAWIANIA NA DRUGI ROK . Proszę nie komentować ,że w tych krajach istnieje wychowanie bezstresowe sct..Wystarczy tylko przypomnieć jaką mamy opinię w w/w krajach. PRZEMOC RODZI PRZEMOC!!!

      • 0 3

    • Pozostawienie nieuka w tej samej klasie jest czasem jedynie nieealnym pobożny życzeniem grona pedagogicznego

      A co jeśli o promowaniu uczniów decyduje dyrektor, tzw. lizodup pi**zidrapek, sr*jący ze strachu na samą myśl o skargach rodziców do kuratorium i wymuszający na nauczycielach przeciąganie oślaków za uszy do kolejnej klasy? Staje na głowie,aby przekonać nauczycieli do postawienia oceny dopuszczające, wręcz grozi sankcjami za odmienne zdanie. Powie ktoś,że to nadużycie,mobing. Tak jest w mojej szkole id lat. I nikt nie próbuje z tym walczyć. Dyrektor ze swoją żoną nauczycielką, pełniąca również funkcję pedagoga szkolnego, traktuje placówkę jak swoje prywatne ranczo. Komu nie podoba się taki stan rzeczy, ten jest szykanowany,narażony na oszczerstwa i ostracyzm w wykonaniu dyrektora, dyrektorowej i ich kliki.

      • 0 0

  • wychowanie bezstresowe (5)

    Niestety twór wychowania bezstresowego nie szanuje swoich rodziców, a co dopiero nauczycieli i koleżanek i kolegów w klasie. Takie zachowanie widać na ulicy, w sklepie czy w środku komunikacji. Teraz ustępuje się miejsca małym dzieciom (jeszcze rozumiem ustąpić miejsca młodzieży szkolnej po 8 h lekcji). Gdyby w wychowywaniu dzieci było trochę więcej konsekwencji, nie nakładano by wiader na głowę nauczycielom, a starsi ludzie mogliby częściej siedzieć w autobusie.
    Za kilkanaście lat zawód nauczyciela będzie tak niebezpieczny jak zawód sapera.

    • 102 5

    • bo to nie jest twór wychowania bezstresowego a twór BRAKU WYCHOWANIA.

      • 8 1

    • Wszystko się zgadza, poza ustępowaniem miejsca w KM (1)

      Te stare, sapiące nad uchem dewoty, same doprowadziły do tego, że młodzież nie ustępuje im miejsca. Ja mam 35 lat i też takiej heterze nie ustąpię, dopiero jak widzę osobę która naprawdę musi usiąść. Sam byłem świadkiem, jak taka dewota wygoniła ciężarną z miejsca, z tekstem - trzeba było nie dawać na lewo i prawo.

      • 1 3

      • Ależ bezsensowne to, co piszesz

        Tobie sapiącemu za 20 lat też nikt nie ustąpi

        • 0 0

    • Małe dziecko może się przwrócic i zrobic sobie powazną krzywdę jak tramwaj czy autobus szarpnie, wyobraźni trochę

      • 0 0

    • Prawda

      Niestety,to prawda:( Kiedy próbuję wyciągać jakieś konsekwencje, zaraz rodzice usprawiedliwiają zachowanie dziecka na sto różnych sposobów, uniemożliwiając mi to. Przestałam wpisywać uwagi, zawyżam oceny ze strachu przed rodzicami i...dla świętego spokoju.Po 20 latach zaczęlam zmieniać szkoły, pracuję na zastępstwo.Wszystko po to, żeby wytrzymać jakoś do kompensówki, uniknąć wychowstwa i jako ciągle "nowa" nie być obarczana obowiązkami ponad miarę. Ledwo wytrzymuję pracę w szkole, biorę leki na wyciszenie, żeby wytrwać 45 minut whałaśliwej klasie pełnej niezdycyplinowanych, czasem po prostu chamskich uczniów. Nie wolno mi krzyknąć, ulżyć sobie- wiadomo, nauczycielowi nie wolno. Emocje chowam w sobie, zaciskam zęby,łykam tabetkę i do porzdu. Oby do emerytury (kompensówki) i kończę z tym. Jestem wypalona. Nauczyciel po 20 latach pracy powinien zmienia zawód albo zająć się pracą biurową czy coś w tym stylu.

      • 0 0

  • Święte słowa!

    Nareszcie zauważono, że RODZICE wychowują, a nauczyciele uczą.

    • 102 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

Konferencja TEDx SANS!

100 zł
konferencja, forum

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

V Ogólnopolska Studencka Konferencja Neurologiczna

konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Do kości płaskich u człowieka zaliczamy:

 

Najczęściej czytane